piątek, 27 stycznia 2012

Rozdział #4



(Oczami Sam)
          Nareszcie jestem w Londynie. Rozpakuję się później. A teraz mam ochotę się przejść. To nic, że nie znam miasta. Przecież od czego są mapy. À propos mapy, gdzie ona do cholery jest? O mam. No więc wzięłam torbę i wyszłam z domu.
          Nie spodziewałam się, że Londyn jest taki cudowny, szczególnie wieczorem. No i tak sobie chodziłam, aż w końcu nie wiedziałam gdzie jestem. O kurcze, ja to jestem zakręcona, mieć mapę i się zgubić. Postanowiłam zapytać się kogoś o drogę. Ooo! Co za ciacho na horyzoncie! Wiem, zapytam go o drogę.
- Hej! Sorry, że zaczepiam, ale... kurcze zgubiłam się. Mógłbyś pokazać mi na mapie gdzie jestem i jaką drogą mam iść, żeby szybko dojść do domu? - powiedziałam do nieznajomego.
- Jasne. Pokaż tę mapę. - wziął ją do ręki i zaczął mi coś tłumaczyć, a ja zamiast słuchać, perfidnie gapiłam się w jego oczy.
- Rozumiesz? - skończył przystojniak, a ja się ocknęłam i zrobiłam minę słodkiej idiotki.
- No tak nie bardzo. Możesz powtórzyć? - powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam.
- No więc... - mówił brązowooki. Teraz próbowałam uważać, co przychodziło mi z trudnością. Nie da się tak po prostu na niego nie patrzeć.
- Dzięki. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Dzięki jeszcze raz.
- Nie ma za co. - powiedział i spojrzał się na mnie dziwnie jakbym o czymś zapomniała.
- To cześć. - powiedziałam i oddaliłam się. „Cześć”! To było głupie, no ale przy takim ciachu to każdy by zgłupiał, nawet taki ktoś jak ja, najlepsza uczennica w szkole w Bradford. Kurcze co się ze mną dzieje? Co ja w ogóle wygaduje? Dobra, nieważne. Po godzinie krążenia w końcu dotarłam do domu. Wzięłam prysznic. Położyłam się na łóżko. Zaczęłam myśleć o tym chłopaku, którego zaczepiłam na ulicy. Wydawał mi się jakiś znajomy... Dobra koniec. Za dużo wrażeń na dzisiaj. Idę spać.
          Rano zbudziła mnie mama. Spojrzałam na zegarek... Co?! 11.40?
- Sam, dostałam zlecenie, a nie chciałabym zostawiać cię samej w domu, więc może pójdziesz ze mną? - zapytała.
- Jasne. Czemu nie. Poczekaj chwilę tylko się ogarnę. - zgodziłam się, skoro i tak nie mam nic lepszego do roboty, a cały czas nie wypada myśleć o tym chłopaku.



(Oczami Zayna)
          Wczoraj jakaś dziewczyna spytała mnie o drogę. Chyba mnie nie poznała. I dobrze, przynajmniej jest taka jedna, która nie piszczy na mój widok. Wyglądała znajomo, podobna do Sam Smith. Czy to możliwe, aby to była ona? Nie, raczej nie jest to możliwe....
          Dzisiaj dziewczyny mają przyjść na nasz koncert. Zapowiada się, że chyba nas polubią. Stella zaczęła normalnie rozmawiać z Harrym. Podejrzewam, że coś kwitnie. No ale kto wie, to w końcu Stella Anabelle Johnson, dziewczyna, z którą nigdy nic nie wiadomo. A jej koleżanki? Właśnie dziś je poznamy. Nie wiem jak reszta, ale ja już nie mogę się doczekać tego. Dziś od razu po koncercie chcemy powiadomić dziewczyny o imprezie, która będzie jutro na ich cześć. Zgaduję, że reakcję Stelli zapamiętam do końca życia, ale co na to powiedzą Alex i Sam.... pewnie też wybuchną. Dziewczyny świetnie się dobrały. Nie wiedziałem, że przez twittera można znaleźć przyjaciela, z którym będzie można porozmawiać o wszystkim.
          12 godzina. Trzeba się zbierać na próbę, ale mi się nie chce. Mam takie wygodne łóżko, że z chęcią leżałbym w nim całe swoje życie, no ale ktoś tak chciał, że muszę pracować. Dobra jeszcze chwile pośpię i wstaje.
- Malik! Do cholery! - usłyszałem, że ktoś się na mnie wydziera, ale udawałem, że nie słyszę.
- Bayn wstawaj! - Lou z Harrym próbują mnie obudzić? Haha chyba sobie śnią.
- Rusz się ty gamoniu! - wrzasnął Harry. Jak on mnie nazwał? Gamoń?
- Bałwanie leć do Stelli, bo ktoś ci ją jeszcze z przed nosa zabierze. - powiedziałem wtulając się w poduszkę.
- A ty co? Alex ci nie wystarcza? - zapytał. Był trochę rozdrażniony tym, co powiedziałem.
- A żeby cię piekło... - nie dokończyłem, bo właśnie ktoś zwalił mnie z łóżka.
- Dobra, skoro już nie śpisz to możemy iść na próbę. - powiedział Lou.
- Dobra, ale nigdy więcej mnie nie budźcie. - ostrzegłem ich.
- Niby czemu? - zapytał Hazza.
- Bo miałem fajny sen. - powiedziałem, chociaż i tak zauważył, że kłamię. Dobrze wie, że w nocy nie zmrużyłem oka.
- Zayn do łazienki, ale to już. Masz 15 minut. - powiedział Lou.
- Jaja sobie ze mnie robisz? - zapytałem. Co on myśli, że się wyrobię?
- Więcej ci nie dam, bo za 30 minut mamy zaczynać próbę, a nie chcę się znowu spóźnić. - powiedział Harry podnosząc mnie z podłogi, która o dziwo była bardziej wygodna niż moje własne łóżko w tym domu.
- Dobra nie panikuj. - odezwałem się kierując się w stronę łazienki.
- Tylko szybko. My czekamy na dole. - rzucili chłopcy i zeszli na dół .
Po 10 minutach wyszedłem z łazienki i zszedłem na dół, gdzie wszyscy na mnie czekali. Zobaczyli mnie i zaczęli bić brawo.
- No stary. - zaczął Niall.
- 10 minut to chyba twój nowy rekord. - powiedział Liam, ale dodał po chwili. - Lou zapisz to w kalendarzu!
- Dobra ludzie idziemy! - zaczął poganiać nas Harry, dziwne to trochę.
- Harry, co ci się stało? - zapytałem.
- Mi nic. Po prostu nie chcę się spóźnić. - oznajmił.
- Stella ma przyjść na próbę? - zapytałem.
- Nie, ale wczoraj powiedziała mi, żebyśmy lepiej się nie spóźnili, bo dopiero Daniel da nam popalić. - poważnie? Czyli już zaczęli się sobie zwierzać, może jednak coś będzie między nimi.
- Dobra to pakujemy się do samochodu. - powiedział Lou. Wyszliśmy z domu, a on zamknął drzwi.
          Całe szczęście na próbę się nie spóźniliśmy. Daniel był trochę rozdrażniony. Wszyscy zastanawiamy się czym. Liam postanowił się tego dowiedzieć i podczas przerwy wszedł na twittera i tam było napisane:
@StellaJohnson niby nie lubi chłopaków, a siedzi na kolanach Harrego.
Do tego było dołączone zdjęcie, które nas wszystkich zdziwiło. Harry nic nam nie mówił o tym.
          Nasz menadżer, Paul przyniósł i pokazał nam gazetę. Na okładce było zdjęcie zrobione na placu zabaw, na którym Harry siedział na kolanach Stelli. Wszyscy zrobiliśmy pytającą minę. Hazza nie potrafił tego wyjaśnić. Powiedział tylko, że zaciągnął ją na plac zabaw, aby ja trochę rozerwać, bo była spięta. Przy okazji podroczył się z nią.                Postanowiłem wysłać do Stelli sms’a, pewnie nie widziała jeszcze gazety.
Hej Stell. Ty i Harry jesteście w gazecie. Widzę, że wam się nie nudziło wczoraj na placu zabaw.
  Po chwili dostałem odpowiedź:
Oj Bayn! Lepiej zajmij się Mrs. Malik (Alex).



(Oczami Stelli)
          Moja siostra cały dzień nadaje o tych 1D, jak to fajnie się z nimi bawiła. Wczoraj zabrali ją do wesołego miasteczka i podobno Niall będzie miał przez nią traumę do końca życia. Cindy cały czas skakała mu na plecy, Lou i Liam zrobili kilka fotek i mi je wysłali dziś z rana. Myślałam, że się posikam, gdy zobaczyłam jak Horan ucieka przed moją siostrzyczką. Ta mała powinna dostać zakaz zbliżania się.
          A ja z Harrym spacerowałam po Londynie. Pokazał mi kilka fajnych miejscówek. Na początku było trochę dziwnie. Hazza zaciągnął mnie na plac zabaw i siedział na mnie, potem posadził mnie na sobie. Nie siedziałam długo, bo ten bałwan raczył mnie puścić. Jak się dowiedziałam chwilę temu od Bayna (który wysłał mi sms’a) zdjęcie moje i Styles’a jest w gazecie. Olewam to. No przecież ganiać za mną cały czas chyba nie będą, a jeśli zechcą jakiegoś pieprzonego romansu ze strony mojej i Harrego to jedyne co dostaną to figę z makiem. Mam nadzieję, że Cindy nie dowiedziała się co ja wczoraj robiłam, bo wtedy to by mi nie dała żyć!
          Za to dziś muszę się spotkać o 16 z Sam i Alex. Umówiłyśmy się obok London Eye. Do spotkania zostało jeszcze 2 godziny i 30 minut. Przez ten czas zamierzam oglądać TV. Nie chcę mi się ruszać tyłka z kanapy. Siedzę z moją ukochaną gitarą u boku i niczego więcej nie potrzebuję. No chyba, że się komuś wygadać, ale to nie ważne... Dobra ktoś dobija się do drzwi. Niech ktoś otworzy, mi się nie chce!
- Stella otwórz! - wydarła się mama, która w tym czasie robiła pranie.
- Cindy otwórz! - krzyknęłam.
- Sama to zrób, rusz się lepiej. - powiedziała podchodząc do mnie i ściągnęła mnie z kanapy.
- No już otwieram. Powiedziałam. - podchodząc do drzwi.
- Mieszkanie państwa Johnson? - zapytała kobieta.
- Tak, a kim pani... - miałam ją zapytać kim jest, ale osoba stojąca za nią przerwała mi.
- Stella! - krzyknęła. Nie no nie wierzę! Sam?
- Hej, zapraszam. - wpuściłam je do domu i przywitałam się z przyjaciółką.
- Mamo, ktoś do ciebie! - krzyknęłam.
- Nie krzycz tak. Stoję za tobą. - odwróciłam się i zobaczyłam mamę.
- Dobra to wy tu zostańcie z Panią Smith, a ja z Sam mamy coś do obgadania. - powiedziałam i zaciągnęłam ją do swojego pokoju.
- NO o czym gadamy? - zapytała Sam.
- Widziałaś dzisiejszą gazetę? - zapytałam.
- Nie. - odpowiedziała i w tym momencie wparowała do pokoju moja siostrzyczka z gazetą w ręce. Próbowała coś z siebie wydusić, ale jej to nie wychodziło. Zabrałam od niej gazetę i wyrzuciłam ją ze swojego pokoju.
- To zobacz. - podałam jej gazetę, a ona zrobiła tylko wielkie oczy i co chwilę spoglądała to na mnie, to na gazetę.
- Zwariowałaś? - zapytała cicho. Chyba próbowała powstrzymać się od krzyku.
- Uczepił się mnie i usiadł na mnie. Co ja miałam zrobić? - zapytałam.
- Zwalić go! - odpowiedziała krzywiąc się.
- Wiesz, ile ten grubas waży? Chyba z dwa razy tyle co ja. - powiedziałam.
- I co teraz zrobisz? - zapytała.
- Nic. Będę żyć nadal z myślą jak to bardzo nienawidzę tych śpiewających kurczaków. - powiedziałam. Ona tylko posłała mi uśmiech. Myślę, że też chce coś mi powiedzieć. Mam się bać? - O co chodzi?
- O nic. - odpowiedziała i spuściła wzrok.
- No przecież widzę. Mów lepiej, albo zadzwonię po jednego z pajaców, aby z ciebie to wydusili. - powiedziałam, na co ona się przeraziła.
- No dobra, już ci mówię. - powiedziała i nastała cisza.
- No więc...? - zaczęłam się dopytywać. - Spotkałaś kogoś? UFO spadło na twój dom? Jesteś moją zaginioną siostrą?
- Nie. - zaśmiała się i przetarła sobie oczy. - Wczoraj wieczorem jak chodziłam po Londynie, zgubiłam się.
- Mapy nie miałaś? - zapytałam.
- No miałam, ale słuchaj dalej. - powiedziała. A ja z uwagą zaczęłam jej słuchać. - Postanowiła zapytać kogoś o drogę. No i zobaczyłam ładnego chłopaka. Czarne włosy, brązowe włosy, wiesz. Zapytałam go o drogę no i musiał dwa razy pokazywać na mapie gdzie jestem i jak dojść do domu.
- I co masz jego numer? - zapytałam.
- Nie! Ja nawet go nie znam. Co ty myślisz, że będę pytać każdego ładnego chłopaka o numer? - zapytała oburzona i dodała. - Już wolę wziąć numer od jednego z tych kaleczniaków.
- Sami ci dadzą. - powiedziałam i przypomniałam jej. - Dziś jest o 18 ich koncert.
- A no tak. - powiedziała.
- Idziemy gdzieś się przejść? - zapytałam.
- A nie zgubimy się? - zapytała Sam.
- Nie. Tyle co Harry mi pokazał to pamiętam i wiem jak dojść do London Eye. - powiedziałam. Zauważyłam, że Sam przeszedł dreszcz na wzmiankę imienia tego bałwana.
- No dobra. To idziemy.



(Oczami Alex)
          Wczoraj zapisałam się na zajęcia plastyczne. Dziś pierwsze zajęcia są obok London Eye, czyli malowanie w plenerze. Postanowiłam namalować to London Eye, Tamizę, most i pałac. Wszystko co jest w zasięgu mojego wzroku. O 16 mam się spotkać z dziewczynami. Mam nadzieję, że do tego czasu skończę to zrobić. 
          Malowałam tak sobie i nic prawie że nie kontaktowałam. Ludzie coś do mnie mówili, ale ich nie słuchałam. Dopiero ocknęłam się, gdy usłyszałam czyjeś krzyki. Całe szczęście obraz został skończony.
- Alex! - zaraz to Sam tak się drze?
- Zamknij się idiotko! Ludzie patrzą! - krzyknęła Stella. Nie no, jeszcze ona się wydziera.
- Nie drzeć mi się tu! - wrzasnęłam i wszyscy automatycznie ze Stelli zwrócili swój wzrok na mnie. Jeszcze tego brakowało abym ja też się darła.
- Stella miała randkę ze Styles’em. - powiedziała do mnie Sam. Jak to randkę? Z tym pajacykiem? Matko, apokalipsa.
- Jak to randkę? - zapytałam, tym razem na głos.
- Nie miałam randki. Wczoraj po prostu łaził za mną i zaciągnął na plac zabaw, a potem pokazał mi kilka miejscówek i wróciłam do domu. To nic nie znaczyło. Skoro ma robić za moją nianię wolał się upewnić czy go nie zabiję zawczasu. - wokół nas zebrała się garstka dziewczyn. Chyba fanki tych gamoni. Dlaczego tak myślę? Bo zrobiły Stelli zdjęcia i uciekły. Porąbane jakieś, ale rozumiem je... kto by nie chciał mieć zdjęcia Stelli Johnson, za którą łazi Harry Styles!
- No to jak idziemy gdzieś? - zapytała Sam.
- No możemy zajść do Milkshake City. - powiedziała Stella.
- A wiesz gdzie jest? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedziała. - Wiem gdzie to jest.
- Ten pokręcony filet ci pokazał? - zapytałam.
- Może. Ej, tylko nie dramatyzuj. - powiedziała. - Sam wczoraj się zgubiła i pomógł jej jakiś ładny chłopak, a ona idiotka nie wzięła od niego numeru.
- Sam! Nie pomyślałaś o tym, aby wziąć jego numer?
- Nie! A powinnam? - zapytała. O nie, ja się chyba zaczynam powoli zmieniać w Stellę. RATUNKU!
- Dobra, nie skomentuję. - powiedziałam i zwróciłam się do Stell. - Co tam u gamoni?
- Nie wiem. - spojrzała na mnie podejrzanie. - Podoba ci się Bayn?
- Kto? - zapytałam. Jaki znowu Bayn?
- No ten... jak go tam.... ten... Malik. - powiedziała. A no to wiem o kogo chodzi.
- A ci podoba się Harry? - zapytałam, a ona spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Co ty! W głowie ci się chyba poprzewracało! - krzyknęła i znowu wszyscy zaczęli się na nią gapić. A my dwie zaczęłyśmy się wydzierać na siebie i mówić jak to bardzo nienawidzimy tych Bieberaśnych filetów.
- Dobra dziewczyny, dajcie spokój, bo za chwilę się pozabijacie. - powiedziała Sam uciszając nas.
         Poszłyśmy do Milkshake City i kupiłyśmy sobie picie. Rozmawiałyśmy. Już nie o tych gamoniach, tylko o ubraniach! W co się ubrać na koncert. Co jest modne, jaki styl do nas pasuje itd. Gdy się obejrzałyśmy była już 16:45. No kurcze za godzinę koncert.
- To ja muszę już lecieć do domu. - powiedziałam. Miałam już wstać, ale Stell mnie zatrzymała. - Muszę się przebrać.
- No to chodźcie do mnie. - zaproponowała.
- Ale musimy się przebrać. - powiedziała Sam.
- A co ja ciuchów nie mam? - zapytała i powiedziała. - Ubierzemy się tak, że chłopakom gały wyjdą na wierzch.
- Zwariowałaś? - zapytałam.
- Chyba tak. Sorry, ale jedziesz farbą, a ten zapach tak na mnie działa. - powiedziała i zaśmiałyśmy się.         
- Dobra, to idziemy do ciebie. - oznajmiła Sam. Czyli ja już nie mam nic do powiedzenia? No chociaż dobrze, bo ze Stellą nie można się kłócić.
- To chodźcie. Poznacie moją walniętą siostrę, która nie daje człowiekowi spać w nocy i cały czas napieprza o tych ćwokach! 
- No dobra... - powiedziałam i chciałam coś dodać, ale zrezygnowałam.
- No co? - zapytała Stella. Wyszłyśmy z Milkshake City i skierowałyśmy się do domu Stelli. Okazało się, że jest całkiem blisko. Jakieś pół godziny drogi piechotą. Jak na mnie to blisko.
- No bo pytałaś mnie czy podoba mi się Zayn Malik. - zaczęłam.
- To on się wabi Zayn? - zapytała.
- Tak, to nie jest Bayn! - krzyknęłam.
- Dobra, no co pytałam cię oto. Odpowiesz? - zapytała.
- Może. - odpowiedziałam.
- Ale co może? - zapytała Sam.         
- Może się podoba. Ładny jest, ale za bardzo żelusiowaty. - powiedziałam.
- Alex! - wrzasnęła na mnie. Spojrzałam na nią z przerażeniem. - Stajesz się mną!
- Stella! Co mam robić ? Nie chcę być tobą! - powiedziałam krzycząc.
- To bądź sobą, zanim mnie i Stell poznałaś. - powiedziała Sam.
- No dobra postaram się, ale to trudne. - powiedziałam.
- To nie zmieniaj się. Myśl co chcesz i mów co chcesz, bądź kim chcesz. - powiedziała Stella uśmiechając się. Nie wiem czemu robię się taka jak ona, ale to straszne, postaram się to powstrzymać.



(Oczami Sam)
         Ładnie jest u Stelli w domu. Moja mama ma im urządzać salon, pewnie urządzi go jakoś królewsko sądząc po wielkości domu. Pokój Stelli jest urządzony na rockowo. Ma kilka plakatów: 30 Seconds To Mars, Metallica, Green Day, Jason Derulo i innych, ale nie wiszą na ścianie. Po prostu leżą sobie na parapecie.
          Rozglądam się po pokoju i zauważyłam, że u Stelli w pokoju nie ma żadnej szafy. Gdzie ona trzyma ubrania? Trochę mnie to zastawia, bo jest tylko para drzwi.
- Stella, gdzie ty trzymasz ubrania? - zapytałam.
- W garderobie. Zaraz coś wam dam, tylko znajdę telefon. - gdy znalazła już ten cholerny telefon, otworzyła drzwi i zapaliła w środku światło. O mamusiu! Ile ona ma tych ubrań!
- To Alex, najpierw ty. - powiedziała i skierowała się do jednego z wieszaków i zdjęła z niego zieloną bluzkę. Potem poszła w głąb i wróciła z białymi rurkami i  botkach na malutkim obcasie. Następnie zahaczyła jeszcze o szafę wielką jak nie wiem i wyjęła z niej czarną bejsbolówkę. Wyjęła jeszcze coś z szuflady i rzuciła w stronę naszej przyjaciółki. - Alex idź się przebierz, ale najpierw weź prysznic i zmyj z siebie tę farbę.
- No ok. A gdzie jest łazienka? - zapytała trochę nieśmiało.
- Naprzeciwko. - Stella wskazała na drugie drzwi znajdujące się w jej pokoju. - Swoje rzeczy włóż do kosza na pranie, wsadzę do pralki i podrzucę ci jutro.
- Ok. Dzięki. - rzuciła nam i przytuliła nas, przy okazji brudząc Stell i mnie farbą.
- Dobra, teraz ty Sam! - krzyknęła i weszła do garderoby.
- Tylko ja poproszę coś normalnego. - poprosiłam ją.
- Robi się. - powiedziała i po chwili przyniosła mi fioletową tunikę, czarne leginsy, czarną skórzaną kurtkę i kozaczki do połowy łydek na lekkim obcasie.
- Wow! - powiedziałam oglądając te rzeczy.
- Wiem... ładne to jest. - powiedziała i zaczęła szukać czegoś dla siebie. Wybrała sobie niebieską granatowa sukienkę i czarną marynarkę, to tego dołączyła czerwone trampki do kostek. W tym czasie co Stella wyszła ze swojej garderoby, Alex wyszła z łazienki i poszłam ja.



(Oczami Stelli)
          Zostało jeszcze jakieś pół godziny do koncertu. Za 10 minut ma przyjechać samochód, który tata po nas wysłał. Więc szybko umyłam się i przebrałam. Pomalowałyśmy się. Alex związała sobie włosy w kucyk. Sam zrobiła koka, a ja zostawiłam rozpuszczone. Założyłyśmy jeszcze parę błyskotek, popryskałyśmy się różnymi pachnidłami i jesteśmy już gotowe na koncert.
          Samochód przyjechał punktualnie o 17:40 i zawiózł nas w miejsce wyznaczone przez mojego ojca, który już na nas czekał.
- Witaj Stello. - przywitał się ze mną tata i uściskał mnie. Cały dzisiejszy dzień go nie widziałam, można powiedzieć, że córeczka tatusia się za nim stęskniła.
- Cześć tato, to są moje przyjaciółki. - powiedziałam i zaczęłam je przedstawiać. - Sam Smith i Alex Grey.
- Witajcie dziewczyny. - przywitał się z mini.
- Miło poznać. - powiedziały chórem, co dziwnie jakoś im to wyszło.
- Dziewczyny - odezwał się do nas tata. - Teraz zaprowadzę was na miejsca dla VIP-ów .
- Spoko. - powiedziałam, a tata dał mi trzy przepustki vipowskie.
- W czasie przerwy i po koncercie z tymi przepustkami będziecie mogły dostać się za scenę. - oznajmił ojciec i zaprowadził nas na nasze miejsca. Akurat na telebimie wyświetlali zdjęcia chłopaków.
- Kurde blaszka! Jezus, Maria! - krzyknęła Sam. Posłałam jej złowrogie spojrzenie i musiałam wszystkim tłumaczyć, że zgubiła wisiorek i dlatego się wydziera.
- Co ci jest? - zapytała Alex, patrząc z przerażeniem na Sam.
- To... to... to cholera on! - On? O kogo jej chodzi? Zaczął się koncert, chłopcy zaczęli śpiewać i skakać po scenie jak jakieś głodne, niewyżyte małpiszony, co wywołało u mnie wielki wybuch śmiechu. Przeszło mi i zaczęłam gadać z Sam i Alex nie wnikając w to, że koncert nadal trwa.
- Jaki on? - zapytałam.
- No ten twój Bayn. - powiedziała cicho.
- Bayn!! Że co? - krzyknęłam razem z Alex, że chłopcy, którzy stali na scenie to usłyszeli, ponieważ strefa VIP była tuż przy niej. Bayn posłał mi pytające spojrzenie, a ja spojrzałam tylko na Sam i na niego.
- No to on pomógł mi z odnalezieniem się na tej cholernej mapie. - powiedziała wystraszona.
- No, ale się nie bój. Może on cię nie pamięta? - powiedziała Alex rzucając mi błagalne spojrzenie.
- Tak, no właśnie. Mało prawdopodobne, aby cię zapamiętał. Pewnie pomyślał, że jesteś jego fanką. - powiedziałam. A tu nagle muzyka przycichła, bo chłopcy skończyli wykonywać jakiś tam jeden ze swoich utworów i zaczęli coś gadać. Ja, Alex i Sam od razu skupiłyśmy na nich swoją uwagę.
- Dzisiejszy koncert jest dla nas wyjątkowy, ponieważ możemy na nim gościć piękne panie. - powiedział Malik.
- Ogarnij się Zayn! - rzucił mu Lou, a on walnął go w głowę, na co wszyscy się zaśmiali. Odwróciłam się i spojrzałam na tatę, który szczerzył się niemiłosiernie. Co on kombinował?
- No więc chcemy wam przedstawić dziewczynę, która wywołała mega aferę. - rzekł Niall. Spojrzałam na niego z miną „WTF?”.
- Panie i Panowie o to Stella Anabelle Johnson! - krzyknął Harry. O nie! Nie, nie, nie! Niech ja go tylko dorwę po tym koncercie, a obiecuję straci wszystkie loczki na swojej głowie. Na telebimie wyświetliło się moje zdjęcie.
- Razem z nią są jej przyjaciółki. - powiedział Liam z chytrym uśmieszkiem. Yh zabiję ojca, ale o tym potem. - Samantha Sophie Smith oraz Alexandra Isabella Grey.
- Prosimy o barwa dla tych pięknych pań. - palnął Bayn, za co znowu mu się oberwało, ale tym razem ode mnie. Wyjęłam z torebki szminkę i rzuciłam w niego! Harry spojrzał na mnie i momentalnie parsknął śmiechem, a za nim Niall i Lou.
- No dobra, która to zrobiła? - powiedział Malik.
- Nie ważne. - powiedział Niall ratując mi życie. - Jeśli bardzo ładnie poprosimy nasza kochana Stella zgodzi się nam zaśpiewać.
- Pokażcie ludzie jak bardzo wam na tym zależy. - nagle rozległy się piski i wrzaski „ Taaaaak”, a ja na to „ Nieeee”, a oni „ Taaaaak”. No nie wejdę w życiu na tę scenę.
- Stella, Stella, Stella! - chłopacy zaczęli skandować moje imię, a zaraz dołączyła się cała ludność, nawet moje przyjaciółki, które śmiały się jak opętane.
- Nie! - krzyknęłam, odwróciłam się i spojrzałam na tatę, który nadal się szczerzył.
- Zayn, bierz. - krzyknął Harry, oh tylko nie on! Zszedł ze sceny i podszedł do mnie.
- Pójdziesz ze mną. - szepnął mi na ucho i  pociągnął za sobą na scenę.
- Panie i Panowie Stella J. - przedstawił mnie Liam. Harry wpatrywał się we mnie z dziwnym uśmieszkiem.
- Więc Stella scena jest twoja. - powiedział.
- Że co proszę?! - że scena jest moja? Oh nie, tata przegiął.
- Stella teraz coś wam zaśpiewa na koniec naszego koncertu. - już prawie koniec koncertu! Matko, to ile ja gadałam z dziewczynami. Spojrzałam na nie, a one jak idiotki nadal miały bekę ze mnie.
- No dobrze! - zgodziłam się wreszcie. Styles podał mi mikrofon i powiedziałam mu na ucho. - Nie daruję ci tego bałwanie.
- Ups! Czyli będziesz musiała resztę też załatwić, wszyscy w tym siedzimy - odpowiedział mi szeptem.
- Więc co nam zaśpiewasz? - zapytał Malik, przysuwając się z Niallem do mnie zdecydowanie za blisko.
- Adele „Set fire to the rain”. - odpowiedziałam. Niall z Liamem i Lou wymyślili, że będą mi grać, a Zayn i Harry robią za chórek.
I let it fall, my heart,
And as it fell, you rose to claim it,
It was dark and I was over,
Until you kissed my lips and you saved me,
My hands, they were strong, but my knees were far too weak,
To stand in your arms without falling to your feet,

But there's a side to you that I never knew, never knew,
All the things you'd say, they were never true, never true,
And the games you'd play, you would always win, always win,

But I set fire to the rain,
Watched it pour as I touched your face,
Well, it burned while I cried,
'Cause I heard it screaming out your name, your name,

When laying with you I could stay there,
Close my eyes, feel you here forever,
You and me together, nothing is better

'Cause there's a side to you that I never knew, never knew,
All the things you'd say, they were never true, never true,
And the games you'd play, you would always win, always win,

But I set fire to the rain,
Watched it pour as I touched your face,
Well, it burned while I cried,
'Cause I heard it screaming out your name, your name
I set fire to the rain,
And I threw us into the flames,
Well, I felt something die,
'Cause I knew that that was the last time, the last time,

Sometimes I wake up by the door,
That heart you caught must be waiting for you,
Even that when we're already over,
I can't help myself from looking for you,

I set fire to the rain,
Watched it pour as I touch your face,
Well, it burned while I cried,

'Cause I heard it screaming out your name, your name
I set fire to the rain,
And I threw us into the flames,
Well, I felt something die,
'Cause I knew that that was the last time, the last time, oh,
Oh, no,
Let it burn, oh,
Let it burn,
Let it burn.

          Nigdy więcej, ale to nigdy więcej, nie wystąpię na jednej scenie z tymi bałwanami. Gdy skończyłam śpiewać Harry i Bayn stali wpatrując się we mnie z otwartymi buziami. Aż tak źle śpiewam? Reszta podeszła do mnie i mnie przytuliła, ale wyrwałam im się. Publika wiszczała jak opętana i skandował moje imię. Moje przyjaciółki uśmiechały się i nagrywały mój występ. Tata rozpowiadał na prawo i lewo, że jestem jego córką. Po zakończeniu koncertu miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wstyd mi! Zaśpiewałam, wstydzę się tego jak to wszystko wyszło. Zeszłam ze sceny i razem z Sam i Alex kierowałam się w stronę wyjścia, ale mój kochany ojczulek zawrócił nas i zaprowadził do garderoby chłopców.
- Stella, jesteś niesamowita! - powiedział Paul. - Daniel, gdzie żeś ty ją ukrywał?
- W domu. - odpowiedział i wszyscy zaśmiali się, no oprócz mnie. Ja stałam i gapiłam się na swoje czerwone trampki.
- Córeczka tatusia poszła w jego ślady. - usłyszałam delikatny dziewczęcy głosik. Moja siostrzyczka to widziała. Serio chyba nadchodzi apokalipsa.
- Za co to było? - zapytałam tatę.
- Za wczorajszy wieczór i dzisiejszą gazetę. - odpowiedział i razem z Paulem i moją siostrą wyszedł z garderoby chłopaków. Zostawił mnie i moje przyjaciółki z tymi głupolami.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że potrafisz śpiewać? - zapytał Liam. Nie odpowiedziałam, tylko posłałam Sam i Alex błagalne spojrzenie.
- Bo nie pytałeś. - odpowiedziała Alex. Ja uśmiechnęłam się do niej.
- Pojedziesz z nami w trasę? - zapytał Niall, który w tym momencie znaczą się przebierać. Moje przyjaciółki odwróciły się w stronę drzwi unikając widoku Nialla w bokserkach i jakiejś koszulce. Ja stałam w miejscu i nic nie odpowiedziałam.
- Stella, słyszysz nas? - zapytał Harry. Ja nie reagowałam.
- Słyszy. - odpowiedziała Sam. - I nie pojedzie z wami w trasę.
- Stella? Jesteś tam? - zapytał Harry przerażonym głosem.
- Trzeba ją ocucić. - powiedział Bayn.
- O wiem nawet jak. - powiedział Louis. Wizął butelkę z wodą i wylał ją prosto na mnie. Oh nie, nie daruję mu tego.
- Ty pajacu! Zwariowałeś? Woda to nie jest rozwiązanie! Wisisz mi sukienkę! - wydarłam się na tego fileta. - Co ty sobie myślałeś? Pozwól, że zgadnę. NIC!
- Spokojnie. - próbowała uspokoić mnie Alex.
- Spokojnie? Wiesz, ile ta sukienka kosztowała? - zapytałam i chciałam już wyjść, ale ktoś mi zablokował drzwi. - No czego? - zapytałam gapiąc się w podłogę.
- Co się dzieje? - zapytał Harry. Nie odpowiedziałam tylko spojrzałam na Alex, aby to im wytłumaczyła.
- Słuchajcie. - Alex skupiła na sobie wzrok wszystkich i przytuliła mnie. - Stella, świetnie śpiewa i gra na gitarze, ale się wstydzi tego pokazywać przed światem. Wy trąby widzicie co zrobiliście... Stell, proszę nie załamuj się. - w oczach pojawiły mi się łzy. Alex jest świetną przyjaciółką.
- Myślę, że musicie sobie z nią porozmawiać sami. - powiedziała Sam, a Alex się z nią zgodziła. Przyjaciółki wyszły z garderoby, a ja zostałam z nimi sama.
- My... - zaczął Malik. - Przepraszamy, nie wiedzieliśmy.
- Daruj sobie Bayn. - powiedziałam rzucając mu mordercze spojrzenie.
- Pojebało nas. - powiedział Niall.
- Tak, masz racje pojebało was. - rzuciłam oschle i usiadłam na kanapie, która stała obok wieszaków z ubraniami chłopców.
- Naprawdę przepraszamy. - powiedział Liam. Siedzę cicho, nie mam zamiaru komentować tego.
- Stell, powiedz coś. - poprosił Harry i usiadł obok mnie.
- Coś. - powiedziałam i wstałam, oparłam się o drzwi.
- Wybaczysz? - zapytał lokaty.
- Pojebało cię dzieciaku! - krzyknęłam i kontynuowałam. - Co mam wam wybaczyć, że mnie nie znacie i każecie mi śpiewać przed dziesiątkami tysięcy ludzi? Bałwany z was. - powiedziałam i przez chwile na mojej twarzy gościł malutki uśmiech. Lou to najwyraźniej zauważył.
- O i to jest Stella jaką lubię. - powiedział i podszedł do mnie. - Poważnie teraz nie żartujemy z ciebie. Masz świetny głos, talent jakich mało i ładne koleżanki. Przepraszamy.
- Ja.... - chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi Bayn.
- Mała, posłuchaj zostawimy cię teraz samą z Harrym, musicie chyba porozmawiać. Chłopaki idziemy porozmawiać z Alex i Sam. - powiedział Malik i wyszli. Zostałam tylko ja i Styles.
- Wiedziałeś. - powiedziałam.
- Przepraszam, chciałem cię usłyszeć - zaczął się głupio tłumaczyć.
- Ty sobie możesz chcieć - powiedziałam obrażona - dobra nie tłumacz się.  
- Wybaczysz, prawda? - zapytał patrząc mi prosto w oczy. Ale z niego bieberaśny filet! Myśli że to podziała?
- Możliwe.
- Przepraszam. - powiedział i gadał tak w kółko. Nie dał mi dojść do słowa, to stało się wkurzające.
- Dobra wybaczam, ale nigdy więcej. Rozumiesz, nigdy więcej tego nie róbcie. - powiedziałam wychodząc z garderoby.
- Dobrze. - odrzekł, uśmiechnął się i wyszedł za mną. Moim oczom rzucił się widok Sam i Alex opieprzających chłopców za to, że wciągnęli mnie na scenę. Podeszłam z Harrym do nich i patrzyłam jak one ich wyzywają. Chłopcy zaczęli tego żałować. Fajnie mieć przyjaciółki, które tak jak ty nie lubią tych gamoni.
- Już dobrze. Przestańcie. - powiedziałam, na co one obie uśmiechnęły się do mnie.
- Stella, naprawdę zachowaliśmy się jak stado bachorów. - powiedział Niall.
- Wiem już dobrze, ale nie róbcie tego nigdy więcej. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Nasza Stell wróciła. - krzyknął Lou, wziął mnie przytulił i zaczął okręcać mnie dookoła.
- Ty bezsensowna podróbo JB postaw mnie na ziemię. Przypominam ci wisisz mi sukienkę! - krzyknęłam, na co chłopacy zaśmiali się.
- Dziewczyny jutro robimy dla was imprezę powitalną. O 20 przyjedzie po was samochód. - powiedział Bayn.
- Ty Bayn, na głowę ci padło? Jutro szkoła nie mam czasu na imprezy, bo we wtorek nie wstanę! Boże jesteś jeszcze gorszy niż ten pokręcony filet. - chłopacy zaśmiali się.
- Będziecie? - zapytał Liam.
- Może... - odpowiedziałam i popatrzyłam na Alex i Sam. - Dobra musimy wracać samochód już pewnie czeka. Nocujecie u mnie.
- Ale... - zaczęła Alex, a Sam kopnęła ją w kostkę i powiedziała, aby lepiej nie dyskutowała ze mną.
- Ale jest jedna sprawa. - zaczął Niall.
- Jaka? - zapytałam.
- Co Hazza ci zrobił? - zapytał.
- Co masz na myśli? - zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- No, że na wybaczyłaś. - powiedział, a ja spojrzałam na lokatego, a on uśmiechnął się lekko, na co ja wywróciłam oczami.
- Przeprosił. A teraz Panowie wybaczą musimy jechać do domu. - powiedziałam i pożegnałam się. - Do zobaczenia kiedyś tam.
         Tak, zgadza się zaśpiewałam na koncercie One Direction. Chyba troszkę polubiłam tych gamoni. Coś mi się zdaje, że dziewczyny też, bo odkąd wyszły z garderoby nie przeklnęły na żadnego z nich. Ten dzień zapisze w kalendarzu jako święto narodowe.



(Oczami Harrego)
          Koncert się udał. Stella pięknie zaśpiewała piosenkę Adele. Nie powinna ukrywać swojego głosu. Ma talent i musi go wykorzystać, pokazać go światu. Pomogę jej w tym. Polubiłem ją, czy ona mnie też? Myślę, że tak... Czy przyzna się do tego? Raczej nie... Muszę z nią porozmawiać i to teraz. Nie mogę czekać, chce się dowiedzieć czy możemy zostać tymi cholernymi przyjaciółmi... O matko, udziela mi się jej gadka... no nic jadę do niej.
          Jest w pół do 12 w nocy, chyba jeszcze nie śpi, przecież dopiero godzinę temu wróciła z koncertu, ale czy jest w domu? Oby była. Przyjechałem pod jej dom równo o 12 w nocy. Podszedłem pod jej drzwi i zapukałem. Otworzyła mi jej młodsza siostra.
- Hej. Jest Stella? - zapytałem.
- Harry, to Harry! - krzyknęła, co wywołało u mnie uśmiech. - Stell do ciebie.
- Co ty tu robisz o tej porze? - rzuciła mi, zaśmiałem się na jej widok.
- Możemy pogadać? - zapytałem.
- Taaaak. - powiedziała tajemniczo, czyżby coś podejrzewała? - Wchodź do środka.
- Nie, lepiej ty wyjdź na zewnątrz. - zaproponowałem jej.
- No dobra, ale jak zrobią mi zdjęcie, to będzie na ciebie bałwanie. - powiedziała i uśmiechnęła się.
- Ok. Jest sprawa. - zacząłem, ale nie wiem jak skończyć. Tak po porostu powiedzieć czy dać jej czas. No nie, to Stella. Ona i czas? Hahaha dobre żarty. - Wchodź do samochodu.
- Nie! - wrzasnęła.
- Cicho, ludzie już śpią. - uciszyłem ją. Otworzyłem jej drzwi do samochodu, ale ona nie chciała wejść. - Wolisz stać i marznąć w tej boskiej piżamce? - Serio pidżama boska, za duża czerwona bluzka z niebieskim napisem „In The Hell” i czarne szorty.
- Dobra już wchodzę. - weszła posłusznie. - No więc o co chodzi?
- Zostaniemy przyjaciółmi? - zapytałem.
- Zwariowałeś! - odrzekła śmiejąc się.
- Na nic nie liczę. - powiedziałem, aby była spokojna. - Po prostu dobrze mi się z tobą rozmawia.
- Po tym co było dzisiaj... - powiedziała i zastanawiała się przez chwile. - No nie wiem. Może...
- Może? - zapytałem.
- Może. - odpowiedziała. Ja odpaliłem samochód.
- Gdzie mnie wieziesz?
- W jedno miejsce. - powiedziałem.
- Ale gdzie? - zapytała. - Mogę ci ufać?
- Możesz. - powiedziałem ściskając jej dłoń, aby uwierzyła.
- Zgadam się. - uśmiechnęła się.
- Ale na co? - zapytałem, a ona spojrzała na mnie jak na jakiegoś idiotę.
- Zaprzyjaźnić się albo przynajmniej spróbować się zaprzyjaźnić. - powiedziała. Zgodziła się. Tak to dobry znak!.
- Dojechaliśmy. - oznajmiłem jej. Spojrzała na budynek i zaczęła się śmiać.
- Studio nagraniowe? - zapytała nadal przyglądając się budynkowi.
- Tadam! - krzyknąłem otwierając drzwi samochodu i wysiadając.
- Jesteś nienormalny. - oznajmiła mi.
- Ciągnie swój do swego. - powiedziałem śmiejąc się.
- Co proszę? - zapytała. Była całkiem poważna, bała się czegoś.
- Nie bój się, nie będę kazał ci śpiewać. - oznajmiłem i chwyciłem jej rękę i ruszyliśmy w kierunku drzwi do budynku.
          Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do sali, w której są same instrumenty. Gdy Stella to zobaczyła to nie kontaktowała. Mówiłem do niej, szczypałem ją, a ta nic. Nie było wyboru nalałem wodę do plastikowego kubeczka i zamierzałem już wylać na dziewczynę, ale otrząsnęła się z transu i poleciała szybko do gitary, która stała w rogu.
          Stella pokazała mi, że potrafi grać na gitarze, pianinie i nawet zabrała się na odwagę abyśmy sobie pośpiewali. Spodobało jej się to, czyli możemy zostać przyjaciółmi. Odwiozłem ją do domu i  było grubo po 1 w nocy, ale u niej w pokoju paliło się światło.  Pożegnaliśmy się i pojechałem do siebie zadowolony z tego co zrobiłem.



(Oczami Stelli)
          Pożegnałam się z Harrym i poleciałam szybko do domu. Sam i Alex siedziały w salonie z moją siostrą i oglądały jakiś film. Cindy powinna już spać, skoro jutro mamy iść do szkoły... Chociaż nie, tata cały dzień będzie z tymi pacanami w studiu, a mama w pracy, to chyba mogę sobie zrobić wolne. Mam własny samochód to mogę zabrać dziewczyny i moją siostrę na przejażdżkę. Gdy zauważyły, że przyszłam od razu pociągnęły mnie do salony i kazały opowiadać.
- No mów jak było. - poprosiła Sam.
- Zapomnij. - powiedziałam.
- Jesteście razem? - zapytała Cindy, na co ja zaczęłam śmiać się, aż kolka mnie złapała.
- Nie jesteśmy razem! Jeszcze nie zwariowałam! - krzyknęłam.
- Stella, cicho tam nie który chcą spać. - wrzasnęła mama, no dobra to zamknęłam się.
- Co robiliście? - zapytała Sam.
- Rozmawialiśmy. - powiedziałam.
- No i co, lubisz go ? - zapytała Cindy.
- No może. Jest w porządku. - odpowiedziałam, a dziewczyny spojrzały się na mnie pytająco. - No co?
- Nic. - odpowiedziały chórem, a moja siostrzyczka zaczęła się śmiać.
- Dobra. Jutro nie idę do szkoły, Cindy też nie. Nie wiem jak wy? - popatrzyłam na przyjaciółki.
- Masz jakieś plany? - zapytała Sam.
- Powiedzmy. - zaczęłam. - Pomyślałam, że możemy pojechać gdzieś za miasto lub gdziekolwiek.
- A masz samochód? - zapytała Alex.
- Tak, stoi w garażu. - odpowiedziałam.
- Czemu musimy jechać poza miasto? - zapytała moja siostra.
- No bo jutro mama Samanthy ma na urządzać salon, więc tak myślę, żeby na ten czas zniknąć. - powiedziałam. Dziewczyny popatrzyły się na siebie i zgodziły się odpowiadając głośnym „Taaaaak”. Co dziwne moja siostra też się zgodziła. Chyba zaczynam się z nią dogadywać.
- Dobra ja idę spać i śpię na twoim łóżku. - powiedziała Alex.
- Ok. To ja i Sam śpimy na materacu. - popatrzyłam na przyjaciółkę, a ona kiwnęła głową na zgodę.
       Już po 2 w nocy. Nie mogę zasnąć, postanowiłam napisać do Styles’a :
Sorry, że o tej godzinie zawracam ci głowę, ale dziękuję.
       Po kilku sekundach odpisał. Kurcze on szybki jest:
I tak nie śpię, nie potrafię zasnąć. Nie ma za co, to ja ci dziękuję.
       Postanowiłam odpisać:
Kiedy to powtórzymy?
       Odpisał:
W środę? Jeśli będziesz chciała?
- Stella, co ty do cholery robisz? - zapytała mnie Sam. - Ja chcę spać.
- Dobra spokojnie, przepraszam.
       Postanowiłam odpisać przyjacielowi. „Przyjaciel” Jak to fajnie brzmi!:
Z chęcią. A teraz dobranoc, drą się na mnie, że spać nie daję.
       Po chwili dostałam sms’a:
Dobranoc, małą xxx.
          Teraz to tylko marzę o śnie. Jestem zmęczona dzisiejszym dniem. Jak się potoczy poniedziałek? Hmm.... nie wiem zobaczy się.


8 komentarzy:

  1. Świetnie piszesz... Są boskie... Oby tak dalej.. na pewno będę czytała.. POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę mi się podoba :D Mało jest takich , które mam ochotę czytać dalej , a z tym tak właśnie jest ! ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic dodać nic ująć ! Już nie mogę doczekać się tej "randki" Stelli i Hazzy ! Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi sie to opowiadanie. Czekam na next i zapraszam do mnie http://ineedtheonething.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem czemu ale nie lubie Stelli,taka chamska i wgl. Lubię Sam !! Lou i Sam muszę być razem ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram sie ich stuknąć ale nic nie obiecuję

      Usuń