niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział #12


(Oczami Harrego)
Rano obudził mnie Louis. Ja nawet nie mam siły wstać. Wczoraj chyba za dużo wypiłem. Bo praktycznie nic nie pamiętam z naszego męskiego wieczoru. A dziś kurde próba. Jest 8 rano, czyli mam jeszcze godzinę. Ciekawe jak ja sobie tam poradzę, chyba szybciej umrę lub Paul sam mnie zabije.
- Harry! - wrzasnął Louis. - Wstawaj kochanie!
- Nie. - powiedziałem przytulając się do poduszki.
- Paul czeka. - rzekł zrywając ze mnie kołdrę.
- Głowa mnie boli. - skrzywiłem się siadając na łóżku.
- Nie dziwię ci się. - rzekł i spojrzałem na niego by mi to wyjaśnił. - Za dużo wypiłeś, podrywałeś fikusa, wygadałeś, że całowałeś się ze Stellą i Niall się na ciebie rzucił.
- Serio? - zapytałem. Przyjaciel tylko pokiwał twierdząco głową. - Nic nie pamiętam.
- Stary, ty pierwszy raz chyba aż tyle wypiłeś. - oświecił mnie. Jezu, czyli teraz Horan mnie zbije jak go spotkam.
- Ubieraj się Styles. - usłyszałem głos menadżera. Nie, nie ja nie mogę, ja...
- Zaraz zwymiotuje. - wyszeptałem i poleciałem do łazienki. Zaliczyłem zbliżenie z klozetem.
- Co mu jest? - zapytał Paul Louisa. Obydwoje stali przy drzwiach do mojego królestwa, w którym właśnie siedzę.
- Za dużo wypił. Ma kaca, a teraz wymiotuje. - oświecił przyjaciel naszego menadżera. Facet bardzo się wkurzył.
- Jak on poradzi sobie na próbie w takim stanie? - zapytał retorycznie. - Trzeba będzie odwołać wszystkie wasze dzisiejsze plany. Co wam do głowy strzeliło?
- Mieliśmy męski wieczór i Hazza trochę przeholował. - poinformował go Lou.
- Co się dzieje? - zapytałem wychodząc z łazienki. Ledwo dałem rade ustać na nogach.
- Co ty wczoraj robiłeś? - zapytał menadżer.
- Nie pamiętam. - odpowiedziałem łapiąc się za głowę. W tym samym czasie przyszedł do nam Liam z Niallem i Zaynem. - Nie dobrze mi. - znowu wleciałem do łazienki i przytuliłem się do sedesu.
- Po wczorajszym tak wymiotuje? - zapytał tatusiek.
- Tak, przeholował i to ostro. Dziś dam wam wolne, ale jeśli to się powtórzy to z One Direction będzie koniec. - odparł ostro wkurzony Paul. On nie może nam tego zrobić.
- Spokojnie. To tylko kilka wywiadów i próba. - rzekł Dany. Nie widziałem go. Matko, co za siara.
- Daniel, chodźmy odwołać wszystko. - zwrócił się Paul do ojca mojej przyjaciółki. - A wy chłopcy dopilnujcie aby do jutra mu się polepszyło.
- Tak jest. - rzekł Niall. Pewnie jeszcze zasalutował bo usłyszałem śmiechy. Po 10 minutach wyszedłem z łazienki. Chłopcy stali i patrzyli na mnie krzywo. A Niall poszedł na dół i chyba coś zbił, można było usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła.
- Co on wyprawia? - zapytałem chłopaków.
- A jak ci się wydaje? Wkurza się na ciebie... za dużo gadasz po pijaku. - oznajmił Liam.
- Muszę z nim pogad... - nie dokończyłem bo wleciałem do klopa i znowu zacząłem wydalać z siebie alkohol.
- Mamy jakieś leki na kaca? - zapytał Zayn. - Loczkowi na pewno się by przydało. A no i coś na wymioty.
- Obawiam się, że nie. - rzekłem odrywając się od sedesu. - Ja idę spać. - rzekłem opuszczając łazienkę.
- Stary, weź miskę, bo jeśli zwymiotujesz w łóżko nie będę prał twojej pościeli - odrzekł wystraszony Lou.
- A i przeproś za wczoraj Nialla. - nakazał mi Liam. Niby czemu??? A no tak już wiem.
- Potem. - rzekłem wchodząc do pokoju.
- Jedziemy do miasta chcesz czegoś? - zapytał Lou wchodząc za mną.
- No, byle co i jakieś leki, a i przynieś mi miskę albo lepiej jakąś wielką beczkę. - powiedziałem a przyjaciel wybiegł z pokoju i wrócił do mnie z plastikowym koszem na pranie. Nie ma w nim żadnych dziurek, może nie wyleci nic.
- Rzygaj tu. - rzekł i odsunął się ode mnie. Ja od razu zająłem się tym koszem na pranie. - O fuj.
- To nie patrz. - powiedział mu Zayn. - Lodówka pusta, Niall wszystko wyjadł ze złości. Jedziemy na zakupy kupimy ci coś.
- Jakby coś się działo to dzwoń. - wtrącił tatusiek. Machnąłem na nich ręką i oderwałem się od kosza wykończony.
- Głowa mi pęka. - wyjąkałem.
- Wytrzymasz. - usłyszałem Nialla. - Możemy pogadać? - zapytał i pokiwałem twierdząco głową. Niall spojrzał na chłopaków. - Ale sami.
- Tak, jasne już wychodzimy. Będziemy czekać w samochodzie. - rzucili i wyszli, ale na pewno stali przy drzwiach i podsłuchiwali.
- Ja przepraszam, za wczoraj. - zacząłem, zrobiło mi się głupio. Stella to jego dziewczyna. Mieliśmy utrzymać nasz pocałunek w tajemnicy. A ja w cholerę zalany wygaduje to. 
- Też przepraszam. - zdziwiło mnie to.
- Za co? - zapytałem. On spojrzał na mnie jak na idiotę.
- O mało co, abym cię wczoraj zabił. Nigdy, ale to nigdy tego nie rób mojej dziewczynie. Nie całuje jej. - powiedział. Tak i kto to mówi.
- Czy ty ją w ogóle znasz? - zapytałem, a on zaśmiał się ironicznie, więc kontynuowałem. - Wiesz co lubi najbardziej, czego nienawidzi, co chciała by robić, czego się obawia i co naprawdę myśli? - chyba dałem mu domyślenia bo się nie odezwał. - Was związek dziwnie wygląda. Wiem, że ją kochasz, ale co się za tym ukrywa? Ona więcej rozmawia ze mną i z Liamem niż z tobą. Wiem, że cię kocha. Lecz mam wrażenie, że wasz związek jest jakby to powiedzieć „fizyczny”. Ona potrzebuje rozmowy, ciepła. A nie tylko jakiejś randki i pocałunku. - skończyłem. Blondas siedział u mnie na komodzie i gapił się w podłogę.
- Wiesz co  mówisz? - zapytał. - Chyba alkohol nadal cię trzyma.
- Słuchaj, to że mam kaca giganta niczego nie oznacza. - powiedziałem wpatrując się w przyjaciela.
- Harry, co ja mam robić? - on mnie pyta o zdanie... dziwak.
- Mnie o to nie pytaj, to nie ja prowadzę klinikę serc. - rzekłem, zrobiło mi się jakoś lekko. Dziwne ciepło poczułem w środku, a tam pewnie zaraz przejdzie. - Pogadaj z resztą i wybacz, bo zaraz znowu się schawtuję. - no i zwymiotowałem. Niall widząc to szybko wybiegł z pokoju.
- To my jedziemy, w razie co dzwoń. - rzucił z dołu Lou. Nie odezwałem się. Nie potrafiłem oderwać się od tej wykonywanej czynności.  Gdy przestałem rzygać od razu zasnąłem.



(Oczami Sam)
Babski wieczór się udał. Było zajebiście, chociaż miejscami smutno (Niall i Stella), ale potem wszystko się uspokoiło. Piłyśmy trochę alkoholu, ale no niestety ja mam słabą głowę dwie butelki wina i mogę się nie kontrolować. Przy moich przyjaciółkach mogę pić ile wlezie. Ale za to rano mam niezłego kaca. Godzinę temu Alex i Stella zabrały się do domu, oczywiście taksówką. Tata poszedł do pracy, a mama do jakiejś firmy, w której urządza salę konferencyjną. Ja sama zaczęłam szukać aspiryny. Nie ma. Niech to szlag! Czyli muszę iść do sklepu. Zeszłam do kuchni i zobaczyłam karteczkę od mamy.
Sam. Pewnie głowa cię teraz boli, ale nie ma aspiryny i trzeba zrobić zakupy. Zostawiam ci kasę. Razem z tatą będę wieczorem.  Mama
Jak to lodówka pusta? No to pięknie. Pognałam do swojego pokoju i przebrałam się w czarne legginsy i fioletową bluzkę. Wzięłam torebkę i włożyłam do niej portfel z kasą, którą zostawiła mi mama, klucze, a telefon zostawiłam w domu. Rozładował mi się.
Po wyjściu z domu poszłam do apteki. Nie odnajduję się tutaj, więc łaziłam po jakiś ulicach nie wiedząc gdzie idę. Rozglądałam się na boki i wtedy mi się przypomniało. Nie wzięłam mapy. Zauważyłam kogoś znajomego przed sobą... Czyżby to był...?
- Liam. - krzyknęłam. Chłopak się odwrócił, zauważył mnie i uśmiechnął się. Wiedziałam, że to on.
- Hej. - przywitał się ze mną przytulańcem. - Co tu robisz?
- Błąkam się. - odparłam i zaśmiałam się. - A tak poza tym szukam jakiejś apteki.
- Ja właśnie idę do niej. - oświecił mnie i szeroko się uśmiechnął. - Będziesz tak miła panno Smith i pójdziesz ze mną? 
- Ależ oczywiście panie Payne. - rzekłam i obydwoje zaczęliśmy się śmiać. - Liam chcę ci podziękować za wczoraj. - rzekłam kierując się razem z nim do jakiejś apteki. - Dzięki tobie Niall i Stella nadal są ze sobą.
- Nie masz za co dziękować. - rzekł z uśmiechem. Boże, lubię ten uśmiech. Cieszę się, że mogę z nim normalnie rozmawiać. Jesteśmy przyjaciółmi. Zawsze wie co robić, za to go uwielbiam. - Ale nie wiem czy długo pobędą razem.
- Co masz na myśli? - zapytałam zdziwiona.
- Chodź usiądziemy. - zaprowadził mnie do fontanny, na której brzegu usiedliśmy. Li wyjął z kieszeni telefon.
- Dzisiaj Harry rozmawiał z Niallem, a my podsłuchiwaliśmy i zobacz co udało mi się nagrać. - powiedział włączając nagranie. Usłyszałam rozmowę Lokersa z farbowanym: „Czy ty ją w ogóle znasz? Wiesz co lubi najbardziej, czego nienawidzi, co chciała by robić, czego się obawia i co naprawdę myśli? Was związek dziwnie wygląda. Wiem, że ja kochasz, ale co się za tym ukrywa? Ona więcej rozmawia ze mną i z Liamem niż z tobą. Wiem, że cię kocha. Lecz mam wrażenie, że wasz związek jest jakby to powiedzieć „fizyczny”. Ona potrzebuje rozmowy, ciepła. A nie tylko jakiejś randki i pocałunku.” - Co o tym sądzisz?
- Harry jest znawcą. - powiedziałam zaskoczona i wstałam. - Mamy iść do apteki, tak?
- No, no tak chodźmy. - podniósł się i szliśmy chodnikiem rozmawiając.
- Ile im dajesz? - zapytałam.
- No nie wiem, a ty?
- A ja... Do czasu kiedy Stella i Harry z znowu się pocałują. - Liam zaśmiał się, spojrzałam na niego wrogo.
- To się chyba nie powtórzy. - powiedział.
- Harry to twój przyjaciel, znasz go. - oznajmiłam od niechcenia. - Zmieńmy temat. - poprosiłam.
- No więc, jak babski wieczór? - zapytał uśmiechnięty. Rany uśmiech mu z twarzy praktycznie nie schodzi.
- Świetnie. Głowa mnie boli. Mało wypiłam, ale nie mam głowy do alkoholu. Zazdroszczę ci. - powiedziałam z miną smutnego pieska.
- Niby czego? - zapytał.
- A tego, że ty nie możesz pić i jest ci dobrze. - powiedziałam, a on się zaśmiał. Zrobiło mi się głupio. - A z resztą nie ważne. A jak wam minął „wieczór kawalerski”?
- Hmmm... Hazza podrywał fikusa i nazwał go Liv, Niall chciał go zabić, potem był u was. Ja z Lou robiliśmy za przyzwoitkę, Harper i Zayn zachowywali się normalnie. - oświecił mnie.
- Hazza ma kaca? - zapytałam, chociaż byłam tego pewna.
- Tak, teraz strasznie wymiotuje. Dlatego wybrałem się do apteki.
- A gdzie reszta?
- W Nados... Lodówka pusta, Niall musiał chyba wczoraj się do niej dorwać. - Wow... zbieg okoliczności? Świetnie po prostu.
- O apteka! - zawołałam uradowana, ale pożałowałam tego. Zakręciło mi się w głowie. Potknęłam się o źle położony chodnik. Całe szczęście nie zdążyłam upaść, Liam mnie złapał. - Dziękuję. - wyszeptałam przytulając się do niego.
- Nie ma sprawy. - powiedział z uśmiechem. Normalnie jest on jak anioł stróż, nie pozwoli upaść kobiecie.
- Głowa mnie boli. - wyjąkałam smutno.
- Oj biedactwo, daj pocałuje i przestanie. - powiedział Li i obydwoje się zaśmialiśmy. Ale zrobił to, pocałował mnie w głowę, lecz ból nie minął. W aptece była mała kolejka, jakieś 3 osoby przede mną. Stałam cierpliwie, tak bardzo pragnę aspiryny. Gdy nadeszła moja kolej odetchnęłam z ulgą. Liam zaśmiał się. Kupiłam te cholerne tabletki i wyszłam przed budynek. Czekam na Liama, który zawzięcie kłóci się o coś z aptekarką.



(Oczami Liama)
Na swojej drodze do apteki napotkałem Sam albo raczej to ona napotkała mnie. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Bardzo się cieszę, że tak swobodnie nam się rozmawia. Myślę, że lepiej abyśmy byli przyjaciółmi, niż abym próbował ją odebrać mojemu przyjacielowi. Nie jestem w końcu takim egoistycznym sukinsynem. Ale przyznam się czasami mam ochotę się trochę rozpędzić i że tak ujmę „uwieść” swoją przyjaciółkę. Jest boska, łany uśmiech, te jej oczy, które zawsze się uśmiechają. Jest miła, itd. Ale co ja tam będę gadać. Muszę kupić Harremu lekarstwo.
- To ja poproszę aspirynę i coś od wymiotów. - powiedziałem do aptekarki. Wygląda dość młodo, gdzieś na jakieś 19 lub 20 lat. Posłała mi uśmiech i podeszła do półki po aspirynę i coś od wymiotów.
- Coś jeszcze? - zapytała. No, no miły głosik. Obejrzałem to co mi podała.
- A mógłbym prosić o coś innego niż syrop? Jakaś tabletka? - zapytałem łaskawie.
- Ależ oczywiście. - burknęła sobie pod nosem. Nie, no kolejna... zadufana laska. Podała mi dwa opakowania tabletek. - Prosze wybrać.
- Wezmę oba. - rzekłem sięgając po portfel.
- Razem będzie 15 funtów. - powiedziała. No kurde, ile? Leki podrożały, czy taka beznadziejna apteka? Ale zapłaciłem.
- Pracujesz tu... - spojrzałem na plakietkę z jej imieniem. - Camille?
- Tak, to apteka moich rodziców. - ooo no to mają się czym pochwalić.
- Fajnie. - powiedziałem sucho. - Ile masz lat?
- 19. - rzekła i przyjrzała mi się uważnie, potem spojrzała w stronę wyjścia gdzie stoi Sam. - Ładną masz dziewczynę. - powiedziała z uśmiechem.
- Wiem. - odparłem z uśmiechem - Ale ona nie...
- Tak jasne. - zadrwiła, posłałem jej pytające spojrzenie. - Że niby nie jest twoją dziewczyną. Przyszliście tu obejmując się i ona patrzy co chwila na ciebie. Ale nie tak jak na nieznajomego.
- To moja przyjaciółka i dziewczyna mojego przyjaciela. - powiedziałem oświecając ją.
- Niech zgadnę, Louisa? - zapytała... Skąd ona to wie?
- Jak ty to..? - przerwała mi.
- Czytam gazety... - a no racja przecież tam piszą.
- To czemu powiedziałaś, że jest moją dziewczyną. - zapytałem srogo.
- Bo do ciebie pasuje lepiej. A teraz wybacz, ale muszę pracować. - pozbyła się mnie, tak po prostu spławiła mnie. Wyszedłem z budynku i podszedłem do Sam.
- No i jak tam? - zapytała słodko.
- Dobrze. - odpowiedziałem. - Idziemy coś zjeść? - zapytałem. Mam nadzieję, że się zgodzi.
- Jasne, a dokąd idziemy? - zapytała. Ja rozejrzałem się dookoła i spostrzegłem KFC.
- KFC. - odpowiedziałem jej krótko.
- Ok.
- Sam, jesteś podobno tancerką. - zacząłem i wpatrywałem się w nią tajemniczo.
- Tak, jestem. - powiedziała obojętnie.
- To czemu nie tańczysz? - zapytałem.
- A co mam ci tu zatańczyć na środku ulicy? - zapytała z uśmiechem.
- Dobrze by było. - powiedziałem cicho, ale niestety brunetka musiała to usłyszeć.
- Chyba śnisz. - rzuciła mi gniewnie, ale wiedziałem, że udaje swoją złość.
- Pytam serio... Czemu nie tańczysz? - weszliśmy do KFC. Zamówiłem nam skrzydełka kurczaka z ostrym sosem i zapłaciłem. Podszedłem do Sam, która siedziała przy stoliku. - No czekam na odpowiedź.
- Kiedyś byłam w YCD, ale musiałam zrezygnować, ponieważ miałam kontuzje. Przestałam tańczyć. Tęsknię za tym... Miałam zapisać się na jakieś zajęcia, ale nie odważyłam się. - powiedziała spuszczając wzrok. Ja wstałem od stolika i poszedłem odebrać zamówienie, ale po chwili wróciłem.
- Tańcz. Ja chcę zobaczyć cię w twoim żywiole.
- Wątpię abym wróciła do tego. - powiedziała biorąc skrzydełko kurczaka.
- Przecież za tym tęsknisz. - powiedziałem jeszcze bardziej uświadamiając jej to. - Musisz to zrobić... Jeśli nie chcesz dla swoich przyjaciół. To chociaż zrób to dla siebie.
- Nie wiem. - rzekła jedząc swoje skrzydełko z kurczaka.
- Proszę, Sam. - spojrzała na mnie. Moje oczy wręcz błagały mnie o to, tak jak ja sam. Nie potrafi mi odmówić, jestem tego pewien.
- No dobrze. - rzekła, a ja posłałem jej uśmiech. Wtem rozległ się dźwięk telefonu mojego telefonu. Dzwonił nie kto inny niż Lou. Pytał się gdzie ja do cholery się podziewam i że mam zaraz do nich przyjść. No więc zjadłem pogadałem z Sam i poszedłem do chłopaków.



(Oczami Zayna)
Liama gdzieś do cholery wcięło. Miał iść do apteki i wrócić. Ale kurde chłopak zniknął, spotkał jakąś laskę i uciekł z nią? Nie, co ja do cholery gadam. On by nam tego nie zrobił. No bo ludzie, to Liam Payne. On jest jak aniołek, no prawie jak aniołek. O w końcu dotarł.
- Gdzie ty byłeś? - zapytałem.
- W aptece. - odpowiedział z uśmiechem. Co? Tylko w aptece? Coś nie chce mi się w to wierzyć...
- TAK, NA PEWNO! - wrzasnął Horan.
- Zamknij się, Niall. - nakazał tatusiek. - A teraz jedziemy do Tesco na zakupy, bo Hazza nam w domu z głodu umrze.
- No to już do samochodu. - zarządził nam Lou. Fajnie, pojechaliśmy do Tesco. Cały parking był zajęty, więc głupi Louis zaparkował na miejscu dla inwalidów i kazał udawać Niallowi, że ma zwichniętą nogę. Blondynek bardzo wczuł się w rolę, ale to mi się nie spodobało, bo muszę go nosić na baranach.
- Horan bozia dała ci nóżki. Może sam byś chodził. - warknąłem.
- Do wózka z nim. - zaczął Lou, ja zaśmiałem się tylko. Przypomniała mi się akcja gdy wsadziłem Stellę do wózka, gdy byliśmy na zakupach. - Z czego tak rechoczesz?
- Coś mi się przypomniało. - powiedziałem śmiejąc się jeszcze bardziej. Wyobraziłem sobie minę Nicole gdy się na nas gapiła i stwierdziła, że ja i Stell jesteśmy razem.
- Co? - zapytał Li. - Gadaj może razem się pośmiejemy?
- Nie ważne... - prychnąłem. I wrzuciłem Horana do wózka, którego pchał Liam.
- O ja chyba wiem już co sobie przypomniałeś. - powiedział Lou szczerząc się. Ta jasne...
- Serio? - zapytałem, a on podał mi jedną z gazet, a na jej okładce było zdjęcie moje i Stelli, gdy woziłem ją wózkiem po Tesco. - No czyli wiesz.
- Pokaż. - Liam zabrał  mi gazetę i razem z Niallem zaczęli ją przeglądać.
- Awww... Zayn, ładnie to tak? - zapytał Lou i wszyscy zaczęli się śmiać. Ludzie patrzyli na nas jak na głupich.
- Dobra zróbmy te zakupy. - rozkazał Liam. Zgodziliśmy się na to. - Ja idę do warzyw i owoców. Ty Lou z Niallem idziecie po nabiał i co tam chcecie, Zayn idziesz po napoje. Spotkamy się przy stoisku ze słodkościami.
- No dobra. - ja poszedłem do napoi, nadal w ręku trzymając gazetę. Jezu, śmiałem się jak opętany przypominając to sobie. Postanowiłem napisać do kogoś... Nie, nie do  swojej dziewczyny. Nie do Sam. Tylko do Stelli.
Hej, nasz wypad do Tesco jest uwieczniony w gazecie.
Po chwili dostałem odpowiedź.
O kurwa! Tylko nie chce afery z Niallem. Kiedy będziesz w Tesco? Musimy to powtórzyć.
Osiem razy przeczytałem sms’a. Postanowiłem odpisać przyjaciółce.
Właśnie jestem. Robimy z chłopakami zakupy. Gdy skończymy przyjadę do ciebie i pojedziemy razem. Co ty na to?
Odpisała:
Z chęcią. Ale powiadom o tym Alex aby mnie nie zabiła...
Odpisałem jej:
Nie martw się mała.
Po 2 minutach dostałem odpowiedź:
No ok. Wybacz pedałku, ale musze zawieść siostrę do szkoły. Do potem.”
Już nie odpisałem. Nazwała mnie pedałkiem. Ale ona miła, nie jestem obrażony, ale niech tak myśli. Postanowiłem napisać do swojej dziewczyny.
Lex, kochanie. Dziś mam iść na zakupy ze Stellą jak paparazzi zrobią nam fotki to się nie wściekaj. Kocham cię słońce.”
Po kilku minutach dostałem wiadomość:
Jak już to Alex. No dobrze... a teraz Dobranoc, idę spać. Kocham.
Uśmiechnąłem się do telefonu. I wziąłem z półki w sklepie 5 butelek coli, 3 butelki wody i 2 kartony soku pomarańczowego. Skierowałem się w stronę chłopaków.



(Oczami Liama)
Idąc do owoców i warzyw. Wpadłem na kogoś, jakąś dziewczynę. Usłyszałem tylko wyzwiska lecące w moją osobę. No ale cóż, przeze mnie wszystkie jej zakupy się wysypały z koszyka.
- Idiota. - warknęła na mnie i wzięła się za zbieranie cytryn, które się wysypały. - Ślepy jesteś? - zapytała, spojrzałem na nią. Czy to możliwe... Sam?
- Przepraszam cię Sam. - rzekłem i rzuciłem się aby jej pomóc. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, coś wymruczała do siebie po hiszpańsku. No ale jak to ja nie bardzo rozumiem jej słowa. - Przepraszam, nie zauważyłem cię.
- Już dobrze Liam. - powiedziała z uśmiechem, kto by pomyślał jakiś czas temu mnie unikała, nie mogła na mnie patrzeć, a teraz uśmiecha się na sam widok mojej osoby. Przyjaźń jej służy. - Pomóż mi to pozbierać.
- Lodówka pusta? - zapytałem i zaśmiałem się.
- Tak, mama nie zrobiła zakupów. - rzekła smutno. Posłałem jej chytry uśmieszek. Na co ona odwróciła swój wzrok.
- Co ty kombinujesz? - zapytała z wielką uwagą. Jej oczy wydawały się takie tajemnicze, dopiero teraz to zauważyłem. Zawsze tak robi gdy pyta o coś czego się nie domyśla.
- Nic, nic. - powiedziałem i otrząsnąłem się. Pozbieraliśmy wszystko z ziemi i przytuliłem ją na powitanie. Trochę tak staliśmy w tym uścisku. Ale musiałem się od niej oderwać.
- Jesteś sam, czy z chłopakami? - zapytała rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu któregoś z moich przyjaciół.
- Z chłopakami, ale rozdzieliliśmy się. - oznajmiłem, a ona mi tylko przytaknęła. I oglądała jabłka.
- Nie wiesz które wziąć? - zapytałem, ona kiwnęła głową. Przyjrzałem się im bardzo dokładnie i sam wziąłem dwa woreczki z jabłkami i jeden dałem jej. Dziewczyna posłała mi uśmiech.
- Może kiedyś wyjdziemy tak gdzieś pogadać, się spotkać? Jesteśmy przyjaciółmi, ale mało o sobie wiemy. Wiec jak? - zaproponowała mi. No proszę jaka zmiana...
- No z chęcią... Cóż za zmiana. - powiedziałem i zaśmiałem się. Więzłem kilka owoców i z kilogram marchewek dla Louisa.
- Gdzie te dekle poszli? - zapytała.
- Dekle? - zdziwiłem się.
- No Jezu! Reszta twojej watahy. - a no to trzeba było tak od razy.
- Zayn poszedł po napoje, Lou i Niall po nabiał. - oświeciłem ją.
- Ty serio myślisz, że oni wezmą to po co się tam skierowali ? - zapytała i zadrwiła ze mnie.
- Wiesz ty co Samantho foch! - wrzasnąłem i obróciłem się tyłem do niej. Oczywiście udaję, ale chcę zobaczyć jej reakcję.
- Oj przepraszam. - przytuliła się do mnie. - To na żarty
- Jakbym nie wiedział. - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. Wtem do naszej alejki z owocami wszedł Lou.
- Sam? Liam? - zapytał i przetarł oczy. - Mam być zazdrosny?
- Nie. - powiedziałem i włożyłem owoce do wózka gdzie nadal siedział Niall.
- Serio? - zapytał podejrzliwie. Popchnąłem Sam w jego stronę i spojrzałem na nią znacząco. Od razu wiedziała co mi chodzi po głowie. Pocałowała go aby się nie martwił. - Może jednak nic tu się nie dzieje. - tym razem on pocałował Sam i nie chciał się od niej oderwać.
- Halo! My też tu jesteśmy. - zauważył bystrze Niall.
- No już. - powiedziała Sam. - Dobra to ja już lecę, do domu. Do zobaczenia chłopcy.
- Cześć. - krzyknęliśmy do niej chórem i poszliśmy do alejki ze słodyczami gdzie czekał już Zayn.
- Co tak długo? - zapytał trochę rozdrażniony.
- Spotkaliśmy Sam. - wytłumaczył mu Lou.
- A no tak... - rzekł i poszliśmy do kasy.
Zapłaciliśmy za zakup i wyszliśmy ze sklepu. Przy naszym samochodzie kręciło się mnóstwo osób. Niall spojrzał się dziwnie na nich. I przypomniał sobie, że przecież symuluję, że zwichnął nogę.
- Przepraszamy, chcemy dostać się do samochodu. - zacząłem przepychać się przez tłum, a za mną moi chłopcy. Właśnie w tym momencie przydałby się nam jakiś ochroniarz.
Zapakowaliśmy wszystko do samochodu, ledwo to zmieściliśmy. Zayn wkurzony obwieścił, że nie zamierza z nami wracać, bo musi jeszcze gdzieś zajść. Nie chciał powiedzieć gdzie, ale tak myślę, że jakoś pod wieczór sam się o tym dowiem.



(Oczami Stelli)
Dziś ma przyjechać Zayn, ale tak sobie myślę, że on nie będzie prowadził i przyjdzie piechotą. Jestem ciekawa jak minął im wczorajszy wieczór. Ale po tym czego dowiedziałam się od Sam to na pewno nie lepiej niż nam. Harry mocno wymiotuje. Kurde szkoda mi go, biedaczek... Mam nadzieję, że do jutra poczuje się dobrze. Innym razem tata nie podpisze z nimi kontraktu jakiegoś tam na coś tam. Ale mniej o tym.
Jestem zmęczona i nie mogę się skupić. Mało co nie rozjechałam kota moich sąsiadów gdy zawoziłam Cindy do szkoły. Sąsiadka wydarła się na mnie, abym patrzyła w lusterka. No shit! Kobietę coś pojebało. To po co jej kot pchał mi się pod koła. Następnym razem nie wyhamuję i go przejadę.
Kiedy ten Zayn przyjdzie? Ja chcę jechać do Tesco!!! Dobra Stell wytrzymaj oddychaj głęboko. A co? Po co? W ciąży nie jestem. Uspokój się do cholery jasnej. Dobra wdech, wydech i wdech, wydech. O dzwonek do drzwi... Taaaak!!
- Hej. - powiedziałam otwierając Zaynowi drzwi.
- Stell, co tam? - zapytał przytulając mnie na powitanie.
- No dobrze. - powiedziałam biorąc głęboki oddech. - A co u ciebie?
- Też dobrze. - odpowiedział. - Idziemy do Tesco czy gdzieś indziej?
- Chodźmy byle gdzie, chce jeszcze raz pojeździć wózkiem. - powiedziałam, a on zaśmiał się cicho. Spojrzałam na niego gniewnie.
- Vas Happenin Stella - rzekł do mnie, ja nie mogąc się powstrzymać zaczęłam śmiać się jak nienormalna.
- Dobra spokojnie. - uspokoił mnie. - Jedziemy samochodem?
- A chcesz poprowadzić? - wyjęłam z kieszeni kluczyki i podałam mu.
- Skoro nalegasz. - odparł z uśmiechem i poszedł do garażu. Zrobiłam to samo. - Jaki jest kod? - zapytał przypatrując się liczbom.
- 0001. - odpowiedziałam, a on to wpisał.
- Ale oryginalny. - zakpił.
- Weź deklu, puknij się w łeb od tego zimna mózg ci chyba zamarzł.
- Dobra, nie ważne. - rzekł i wsiadł do samochodu. Wyjechał nim na podjazd. Ja zamknęłam garaż i wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy do jakiegoś supermarketu. Gdy zobaczyliśmy wózki uśmiech od razu zakwitł na naszych twarzach. Opuściliśmy samochód i zostawiliśmy go na parkingu. Zayn wrzucił mnie od wózka na zakupy i jeździliśmy tak po całym sklepie ciesząc się jak małe dzieci.



(Oczami Louisa)
Zayn nam gdzieś się ulotnił, więc wróciliśmy do domu bez niego. Mój mały Harry śpi jak aniołek w swoim łóżeczku, a ja mam ochotę dowalić Liamowi, za to że przytulał moją dziewczynę w Tesco. Kurwa, zachowuję się ja Niall. Ja chcę aby między mną a Sam było inaczej niż między Niallem i Stellą. Podsłuchałem rozmowę Nialla z Harrym. Poważnie zaczynam stwierdzać, że ich związek nie potrwa zbyt długo, no ale kto wie. Stell lubi ryzyko i ekstremalne randki jakby mogła wystartowałaby w Rajdzie Dakar. Za to Niall jest spokojny i nieśmiały. Podobno przeciwieństwa się przeciągają, ale nie wiem na jak długo. Jest też opcja, że całkowicie się mulę. Pożyjemy zobaczymy.
Jakiś czas temu wysłałem do Alex wiadomość z pytaniem czy jest u niej Zayn, ale ona odpisała, że powiedziała jej, że idzie ze Stellą na zakupy. No to proszę już wiemy gdzie i z kim jest nasza zguba. W takim razie ja muszę jeszcze spotkać się z Sam. Mimo że jest 15 godzina, nie bardzo mam na to ochotę. Z chęcią walnąłbym się na łóżko i poszedł spać. Lecz nie chce zaniedbywać dziewczyny.
Sam, spotkamy się dzisiaj?
Wysłałem do dziewczyny sms’a,  po chwili dostałem odpowiedź.
Wybacz, ale nie mam ochoty. Jestem zbyt zmęczona, ale obiecuję, że jutro wieczorem się spotkamy.
Widzę, że ona też nie chce. Dobrze, więc teraz tylko trzeba zrobić coś do jedzenia naszemu Loczkowi i nafaszerować go lekami, co oczywiście zrobi nie kto inny tylko nasz tatusiek (Liam). Coś mi się wydaje, że ten dzień jest strasznie mulący dla każdego z nas. Niall już śpi na kanapie w salonie, Liam siedzi w kuchni i robi kanapki dla Lekusia, a ja rozmawiam z Liv (fikusem, którego podrywał Harry na wczorajszej imprezie). Zachowuję się jak idiota. Cholera, przecież to kwiatek.
- Idę spać. - oświadczyłem Liamowi i poszedłem na górę do swojego pokoju. Zrzuciłem się na łóżko, włączyłem iPoda i puściłem z niego muzykę. Po jakimś czasie zasnąłem z słuchawkami w uszach. Teraz tylko mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie normalny.                  

 ______________________________________

Sorry, że taki monotonny, ale ciężko było mi go pisać.
Tradycyjnie prosimy o waszą opinię i do następnego ;*
 
Jak chcecie zostać poinformowane o kolejnym rozdziale to zostawiajcie swoje twitterki ;D

środa, 22 lutego 2012

Rozdział #11


(Oczami Alex)
No więc, ja, Alexandra Isabella Grey jestem dziewczyną Zayna Malika. Jeszcze nikt o tym nie wie. Od czasu Walentynek byliśmy kilka razy na randce. Ale nikt się nie domyślił, że łączy nas można powiedzieć głębokie uczucie. To ja zrobiłam pierwszy krok, no i się cieszę. No bo jakbym miała czekać, aż Zayn poprosi mnie o chodzenie, to chyba bym się nie doczekała. Układa nam się świetnie. Jest taki słodki i ciągle mnie zaskakuje. Przed przyjaciółmi ukrywamy nasz związek. Chcemy aby mieli niespodziankę, na pewno gały im wyjdą na wierzch.
Właśnie teraz One Direction ma próbę. Cieszę się, że nie poszłam na nią, chociaż próbowali mnie tam zaciągnąć. Nadal nie mam ochoty ich słuchać, Stella i Sam też. Nawet jeśli nasi chłopacy są w tym zespole. Upodobania trudno zmienić, a tak szczerze mówiąc to nie zamierzamy ich zmieniać. Ostatnio w gazetach pojawił się artykuł o Stelli. Wszyscy się z niego śmialiśmy. Tylko mojej przyjaciółce nie było do śmiechu. Wkurzyła się za to. Przez 4 godziny do nikogo się nie odzywała. Nie wiem co zrobił Niall, ale to co zrobił podziałało. No dobra, teraz mniej o nich. A co u Lou i Sam... Szczęśliwi.... Kochają się? Nie mam pojęcia... Nie wiem nawet czy między nimi jest ta prawdziwa chemia. Ani razu nie powiedzieli do siebie „Kocham”. Znam już trochę Sam, jest jedną z najlepszych przyjaciół i nie wiem czemu, ale nie lubi poruszać tego tematu. Ale gdy sama niechcący go poruszy to odpowiada „Nie wiem”. Nie rozumiem jej, ale to nie ważne.
Gdy chłopacy skończą próbę Zayn przyjedzie do mnie i idziemy na basen. Fajny pomysł, nawet wiem kto go mu podsunął. Zapewne Niall, który w Walentynki zabrał tam Stellę. Jutro moja mama wraca z Egiptu. Już wie, że mam chłopaka, ale nie wie kim on jest. Kopara jej opadnie gdy zobaczy mnie i Zayna. Chyba wynajmę jakiegoś kamerzystę lub coś w tym stylu aby nagrał jej reakcję. Pewnie nie zapomnę jej do końca swojego dziwnego życia. Hazza nasz seksistowski Romeo chce nam dziś przedstawić swoją Julię, to znaczy Nicole. Chce obwieścić wszem i wobec, że są razem.  Liam za dużo czasu spędza z Harperem, nie no wszyscy spędzamy z nim dużo czasu. To chyba źle się na nas odbije. Nawet Stella to zauważyła. Ale Harper za 2 dni wraca do Francji. Pijak z niego! Nie chcę się z nim zadawać, ani nie chcę aby mój chłopak się z nim zadawał, ale to jest trudne. On ciągle nas rozśmiesza. Nawet gdy jest trzeźwy to tańczy z Harrym taniec towarzyski. Nie no chłopak powinien znaleźć sobie dziewczynę. No chyba, że jest gejem. To wszystko by wyjaśniało te tańce, ale mogę się mylić.
Siedzę sama w domu przed telewizorem, nie ma co oglądać w tym kolorowym pudle. Znalazłam fajną zabawę, rzucam popcornem w telewizor. Chciałabym aby Zayn już przyjechał. Z nim mi się nie nudzi. Albo może powinnam iść z Sam i Stell na zakupy. Dziś z samego rana mi to proponowały, no ale jak to ja postanowiłam spać do dwunastej. Sam nawet postanowiła zrobić babski wieczór. Chce abyśmy wpadły do niej i gadały całą noc, oglądały coś, robiły sobie żarty z kogoś i wygłupiały się. Kusząca propozycja. Zgodziłam się na to. Będę musiała powiadomić Zayna, żeby dał mi dziś wieczorem spokój. Ale jak to on i tak zrobi co chce. No i cieszę się, że ma własne zdanie. Dochodzi 16 godzina. Chłopacy 40 minut temu skończyli próbę. A kochasia jeszcze nie ma. Co on do cholery przed lustrem siedzi... Ja się stęskniłam. Chcę go porozpraszać, zawsze gdy to robię w jego oczach pojawiają się iskierki i uśmiecha się słodziutko. Chwila, czy ja słyszę dzwonek do drzwi....
- Zayn, nareszcie. - rzekłam otwierając drzwi.
- Tęskniłaś? - zapytał wchodząc do środka. Przytulił mnie i próbował pocałować, ale się nie dałam.
- Co ty tak długo robiłeś? - zapytałam zaciekawiona. On posłał mi ciepły uśmiech i wyjął z kieszeni małe pudełeczko. - Co to jest? - zapytałam. Nie dostałam odpowiedzi. Chłopak otworzył to i wyjął piękną bransoletkę.
- Dla ciebie kotku. - powiedział, zakładając mi podarunek na rękę. - Nie chciałem przychodzić do ciebie z pustymi rękoma.
- Kochany jesteś. - powiedziałam i przytuliłam się do niego mocno.
- Dla ciebie wszystko. - oznajmił, po czym mocno mnie pocałował. Marzyłam o tym cały dzień. Lubię gdy mnie całuje. - Stęskniłem się za tym. - oznajmił i zaczął mnie całować coraz zachłanniej.
- Zamierzasz tak stać w progu czy klapniemy sobie w salonie? - zapytałam z  zadziornym wyrazem twarzy. Chłopak zdjął swoją skórzaną kurtkę, powiesił ją na wieszaku. Złapał mnie za rękę i zaciągnął do salonu. - Obejrzymy coś? - zaproponował.
- Tak jasne. - prychnęłam na niego.
- Czy ty na mnie prychnęłaś? - zapytał z niedowierzaniem.
- Patrz, bo uwierzę ci, że będziesz oglądał film. - oznajmiłam, a on zaśmiał się.
- Ale wiesz jak film nudzi to trzeba robić coś innego. - powiedział ruszając brwiami, zaśmiałam się cicho.
- To klapnij sobie kochanie, a ja już coś znajdę. - powiedziałam i zaczęłam przeszukiwać półki na szafce. Znalazłam jakiś film i puściłam. Na początku siedzieliśmy wpatrzeni w telewizor, po chwili zaczęło mi się nudzić. - To jest nudne. Wyłączmy to. - szepnęłam Zaynowi na ucho, delikatnie je przegryzając.
- Nie, mam lepszy pomysł. - powiedział i pogłośnił trochę, zirytowało mnie to.
- To nudne. - powiedziałam ze smutkiem.
- Wiem. - powiedział i pocałował mnie w szyję. - Jakoś przeżyjemy. - dodał odrywając się ode mnie.
- Hmm... dobrze. - powiedziałam i usiadłam na kolanach swojego mężczyzny. Zaczęliśmy się całować. Tylko to mieliśmy w palnie, za wcześnie jest aby wylądować w łóżku.
- Wiesz, że jesteś słodka? - zapytał przerywając pocałunek.
- A ty wiesz, że jesteś boski? - odpowiedziałam pytaniem. Zaśmialiśmy się oboje i wróciliśmy do przerwanej czynności.



(Oczami Zayna)
Po naszym seansie filmowym poszliśmy do kuchni robić gofry. W kuchni panował porządek. Nigdy nie widziałem tak czystej kuchni. Znaleźliśmy wszystkie składniki i zabraliśmy się do roboty. Dość szybko zrobiliśmy te gofry. W międzyczasie urządziliśmy sobie bitwę na bitą śmietanę w sprayu. Alex była cała wysmarowana, tak słodko wyglądała. Miałem ochotę to z niej zlizać, no ale nie chcę robić z siebie debila. Wysłałem swoją dziewczynę do łazienki aby zmyła to z siebie i się przebrała.  
Gdy moja kochana dziewczynka brała prysznic, ja dostałem z milion sms’ów od chłopaków. Chłopcy dopytywali się gdzie jestem i czy umówię się z Alex. Na żadną wiadomość nie odpisałem. Chcę im zrobić niespodziankę i powiedzieć osobiście co łączy mnie i Alexandrę. Po jakimś czasie dołączyła do mnie Alex. Siedzieliśmy tak w kuchni słuchając radia, nic się nie odzywaliśmy, nie wiedzieliśmy co mówić. Ona lekko zawstydzona, odwracała ode mnie wzrok. A na jej policzkach pojawiały się co chwila rumieńce. Zjedliśmy gofry i pojechaliśmy do domu mojego i reszty zespołu.
Wpakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy. W samochodzie rozbrzmiała piosenka nasza piosenka What Makes You Baeutiful. Zacząłem podśpiewywać sobie cicho, na moje nieszczęście usłyszała to moja laska. Kopnęła mnie tak mocno, że zapewne na drugi dzień będzie mocny siniak.
- Dobra, już nie będę śpiewał. - powiedziałem obrażony. - Jeśli nie podoba ci się mój głos możesz to okazać w inny sposób.
- Nie to, że mi się nie podoba. - zaczęła, ale nie bardzo miałem ochotę tego słuchać. Lecz nie mogłem przestać, jej głos jest jak muzyka. - Po prostu nigdy nie lubiłam One Direction. To się tak szybko nie zmieni.
- Czyli mnie nie lubisz? - zapytałem zdziwiony i zatrzymałem samochód na środku jezdni. Słyszałem jak inni zaczynają na mnie trąbić.
- Bardzo cię lubię. Bardzo rozumiesz! - wykrzyczała to do mnie. Humor od razu mi się poprawił. - A teraz ruszaj, bo wlepią ci mandat.
- No już kochanie. - dałem jej całusa w policzek i postanowiłem ruszyć.
- Długo jeszcze? - dopytywała się Alex.
- 15 minut. - odpowiedziałem spokojnie.
- Daleko jeszcze? - no proszę, znowu o to pyta.
- 14 minut, może trochę mniej. - odpowiedziałem zaciskając ręce na kierownicy.
- Daleko jeszcze? - zapytała znowu po kilku minutach.
- Gdzie ci tak się śpieszy? - zapytałem zainteresowany. W głowie pojawiły mi się dziwne myśli. Ale szybko się ich pozbyłem.
- Daleko jeszcze? - nadal pytała o to samo.
- No już dojeżdżamy. - oznajmiłem i wjechałem na podwórko. Samochód zatrzymałem przed garażem i razem z Alex wyszedłem z samochodu.
- Chcę zobaczyć ich miny. - powiedziała i zaśmiała się cicho.
- Nie ty jedna. - złapałem ją za rękę i poprowadziłem w stronę drzwi. - No więc, wchodzimy do środka, ale nic nie mówmy o nas. Nie zachowujmy się jak para. - zaproponowałem jeden z moich pomysłów.
- No oczywiście. - powiedziała z szatańskim uśmiechem.
- A więc zapraszam. - otworzyłem szeroko drzwi. I usłyszałem śmiech i wrzaski. Zapewne Stelli.
- Hej! - krzyknęła Alex wchodząc do salonu, gdzie siedziała reszta ludu.
- Stella, co się stało? -  zapytałem łapiąc dziewczynę za rękę, która cała mokra ganiała Harrego po domu.
- Puść mnie. - syknęła.
- Najpierw powiedz. - poprosiłem.
- Przyjechałam sobie z Sam i zauważyłam, że chłopacy siedzą nad basenem. Podeszłyśmy do nich i rozmawialiśmy, żartowaliśmy i Hazza oświecił nas, że jest z Nicole. No i dobrze, jest szczęśliwy. A potem jak gdyby nigdy nic, ten pokręcony zboczeniec wrzucił mnie do basenu. Nie daruję mu tego! - wyjaśniła mi całe zajście. Harrego serio coś pogrzało.
- A gdzie Niall? - zapytałem.
- Razem z Lou i Nicole poszedł do sklepu. - oznajmiła Sam.
- Dobra Stella, uspokój się. Daj mu spokój, jak Niall wróci na pewno coś mu zrobi. - rzekła Alex uspokajając przyjaciółkę.
- Właśnie dlatego sobie poszli. - wtrącił się Liam. - Ale za chwileczkę wrócą. 
- A teraz, Bayn puść mnie! - wrzasnęła, w jej gardle dało się usłyszeć chrypkę.
- Osz ty, nie puszczę cię. - powiedziałem przyjaciółce.
- Liam! - wydarła się Stella. Liam podszedł do nas i nakazał mi ją puścić.
- Ale ona może zrobić mu krzywdę. - oznajmiłem. Prawdę mówiąc byłem trochę tym przerażony.
- Ona jest dziewczyną, on jest chłopakiem. Ona jest delikatna, ale odważna. On jest silniejszy od niej, nic im się nie stanie. Jeśli w porę przyjdzie reszta. - oświecił nas przyjaciel.
- To ja idę się czegoś napić, Alex chodź ze mną. - Sam wzięła ją pod rękę i poszły do kuchni. Stella zaczęła ganiać Harrego po całym domu wydzierając się na niego. A ja z Liamem poszedłem do salonu pogadać. Nie wiem o co się mu rozchodzi.



(Oczami Liama)
Zayn przyszedł z Alex, to już dobrze im wróży. Niech się w końcu chłopak z nią umówi. Laska zapewne czeka gdy ten coś jej powie w styli: Hej dziś o ósmej po ciebie wpadnę.
- Zayn, jesteś moim przyjacielem. - zrobiłem pauzę. - Umów się z Alex.
- Ale dlaczego? - zapytał. Pogięło go?!
- Jak to dlaczego? - zapytałem zirytowany. - A to dlatego, że pasujecie do siebie, lubicie się i spędziłeś z nią Walentynki. To chyba o czymś świadczy.
- To o niczym nie świadczy! - dał wielki nacisk na te zdanie.
- Głupi jesteś! - powiedziałem. On się tylko zaśmiał i spojrzał w stronę kuchni, gdzie aktualnie rozmawiały dziewczyny.
- Ciekawe, o czym rozmawiają? Sam najwyraźniej się wkurza. - oświecił mnie. No wow. Kto by się nie wkurzał?
- Rozmawiają o tym samym co my. - powiedziałem zerkając podejrzliwie na przyjaciela.
- Styles następnym razem oberwie ci się. - rzuciła Stella do Loczka, który szedł w stronę dziewczyn. A sama Stella przysiadła się do nas. - No więc Zayn, kiedy masz randkę z Alex?
- Nie mam. - odezwał się obojętnie.
- Jak to? - zapytała z niedowierzaniem. Objąłem Stell ramieniem aby ją trochę uspokoić. - Ty śmierdzący karaluchu! Jebło cię coś? A może masz już inną na boku?!
- Kto podpadł mojej dziewczynie? - zapytał Niall wchodząc do domu, wbiegł szybko do salonu. Lou i Nicole poszli do kuchni namawiać Alex.
- Bayn. - odpowiedziałem przytulając Stellę, która tak mocno trzymała moje ramię, że musiałem ją oddać Niallowi. - Stary, sam ja uspokajaj.
- A więc zgaduję, że Zayn nie chce się umówić z blondynką? - zapytał podchodząc do kanapy i wpychając się między mnie a Stellę.
- Nie wasza to sprawa. - powiedział czarnowłosy.
- Słuchaj ty lalusiu, zrobisz to albo rozbije wszystkie lustra znajdujące się w tym domu. - rzekła ze złością Stella. Niall mocno ją przytulił i zaczął ją uspokajać.
- Stell spokojnie. - próbował ją uspokoić, ale nie udawało mu się to.
- Niall, zostaw nie. - syknęła.
- Nie zostawię cię. - powiedział i dodał bardzo cicho, że tylko ja to usłyszałem. - No przynajmniej jeszcze nie. - za te słowa posłałem mu mordercze spojrzenie.
- Przecież ją kochasz. - szepnąłem do niego.
- No kocham, ale boję się. - odpowiedział.
- Czego? - zapytałem.
- Że Harry... - nie pozwoliłem mu skończyć.
- Nie gadaj głupstw! Masz najlepszą dziewczynę na świecie, utalentowaną, pomocną, bezczelną i miejscami wredną. A Hazza ma Nicole. - powiedziałem tak, że Stella i Zayn przerwali swoją konwersację. A mianowicie wyzywali się.
- Co jest? - zapytała Stella
- Zazdrosny? - zapytał Zayn. Pokiwałem twierdząco głowa w imieniu blondyna.
- Ja sobie z nią nie radzę! Stella! - usłyszeliśmy krzyk Harrego.
- No to chodźcie tu! - krzyknąłem. Cała grupka przeniosła się z kuchni do salonu. Usiedli na przeciwko nas.
- Czemu nie chcecie umówić się na pierwszą randkę? - zapytała Stella.
- Może dlatego, że pierwsza randka już była. - odpowiedziała Alex.
- Co? - zapytałem zdziwiony. Zayn wstał z kanapy podszedł do blondynki i pocałował ją.
- Długo wy tak ze sobą? - zapytał Styles.
- Od Walentynek. - odpowiedział mulat.
- Czemu to przed nami ukrywaliście? - zapytał Niall.
- Pewnie chcieli zrobić wam niespodziankę. - oznajmiła Nicole
- Tak możliwe. - powiedział Lou.
- Czyli mamy co świętować. - krzyknął z zadowoleniem Harry. - Zrobimy imprezę tylko dla nas.
- Nie mogę. Alex i Sam też nie. - powiedziała Stell.
- No weź. Czemu? - zapytałem z wielką ciekawością.
- Mamy babski wieczór. - odpowiedziała Sam.
- A to w takim razie chłopcy sami będziemy się bawić. - powiedziałem.
- Męski wieczorek. - zaśmiała się Alex.
- Wieczór kawalerski. - poprawiła ją Stella
- O matko, już 19 godzina. - pisnęła Sam zrywając się z fotela.
- Dokąd ci się tak spieszy? - zapytałem.
- Mamy przecież babski wieczór. - odpowiedziała.
- Oj tam, oj tam. - rzekł niezadowolony Lou. - Nawet się ze mną nie pożegnasz?
- Kochanie, jutro się zobaczymy, w prawdzie wieczorem, ale wytrzymasz. - powiedziała na co brunet zaczął udawać płaczące dziecko.
- Oj, nie płacz już. - pocieszał go Harry. - Sam da ci buzi na dobranoc, prawda? - zwrócił się do dziewczyny.
- Dobra. - rzekła i poszła dać chłopakowi buziaka, ale on liczył na coś więcej. - Więcej dostaniesz jutro.
- Za co? Czemu mi to robisz? Ja chcę teraz! - zaczął się bulwersować. Dziewczyna pocałowała go mocno i z uczuciem. Na sam ich widok uśmiechnąłem się szeroko. Spojrzałem na Alex i Zayna, którzy okazywali sobie uczucie w kącie. Niall i Stella to samo. Tylko jedyny Harry siedział i nic nie robił.
- Dobra, to my już się zbieramy. Do jutra chłopcy. - wrzasnęła Stella. To chyba głośniej niż darła się do tej pory. Zapewne w Chinach ją usłyszeli.
- Pa! - krzyknęliśmy dziewczynom.
One wyszły z domu i pojechały.  Harry odprowadził Nicole do domu. A Zayn, Louis i Niall zaczęli szukać alkoholu i żarcia, aby świętować szczęście Malika.  Ja postanowiłem pójść do siebie do pokoju i zdrzemnąć się przynajmniej godzinkę. Jestem wyczerpany dzisiejszą próbą. Paul z Danielem zapewne nas jutro zabiją jeśli będziemy mieli kaca. Mam szczęście, że nie piję. Przynajmniej nadal będę mógł cieszyć się życiem.



(Oczami Sam)
Posiedziałyśmy trochę u chłopców i pojechałyśmy do mnie. Ja prowadziłam. Dość szybko dojechaliśmy, nic dziwnego. Mieszkam jakieś dziesięć minut drogi samochodem od domu chłopaków. Dziewczyny nieco dalej. W moim domu panował porządek, no tylko nie w kuchni. Bo tam były napoje, alkohol i jedzenie na dzisiejszy wieczór z moimi dziewczętami. Nasi rodzice chcąc się lepiej poznać postanowili iść do restauracji. Ale jak znam mojego tatę to szybko stamtąd nie wrócą. Zapewne znalazł wspólny język z Danielem. Obydwoje robią w show biznesie. Moja mama i Stelli zdążyły się już zakumulować, podczas pierwszego spotkania. Dobra, teraz mniej o moich rodzicach, a więcej o nas. Razem z dziewczynami udałam się do kuchni. Ja wzięłam jedzenie, Stella napoje, a Alex szklanki i kilka piw. Pobiegłyśmy do mojego pokoju i rozsiadłyśmy się na podłodze. Otworzyłam laptopa i postanowiłyśmy poczytać jakieś plotki. Ale nie przewidziałyśmy jednego, pełno jest ich o One Direction. Weszłyśmy w pierwszą lepszą aby trochę poczytać. Zastanawiał mnie nagłówek:
One Direction mają nowe fanki.
Nowe fanki? Ale o co chodzi? Zobaczyłyśmy nasze zdjęcie z chłopakami. Pierwsze przedstawiało mnie i Lou podczas spaceru po deszczowym Londynie. Drugie Alex i Zayna, to zdjęcie zostało zrobione w Paryżu. Zayn leżał na mojej przyjaciółce, ten widok bardzo mnie rozśmieszył. Trzecie przedstawiało Nialla i Stelle siedzących w Nados i zawzięcie całujących się. Postanowiłam szybko wyłączyć tę stronę.
- Nie mają już o czym pisać. - powiedziała wkurzona Stell.
- Nic na to nie poradzimy. - odezwała się Alex.
- A się jeszcze zdziwisz. - rzekła z podłym uśmieszkiem brunetka.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Loguj się na twittera. - poprosiła.
- Ale po co? - zapytałam.
- Zobaczysz. - powiedziała, a ten jej uśmieszek nie z chodził z twarzy.
- Wiem! - wisnęła Alexandra. - Chcesz zdementować plotki.
- Może. - odpowiedziała, patrząc jak się loguję. Gdy to już zrobiłam zabrała mi laptopa i dodała tweeta o takiej treści:
To, że chodzimy z chłopcami z zespołu z 1D nie znaczy, że jesteśmy ich fankami. No proste, kochamy ich, ale dla nas są normalnymi chłopakami z wielkim talentem. Nadal nie znosimy słuchać ich piosenek, ale bardzo lubimy ich głosy.
Po dodaniu tweeta zamknęła laptopa i podała nam po piwie. Włączyłyśmy płytę Coldplay i zaczęłyśmy rozmawiać przy dźwiękach tego cudownego zespołu. Śmiałyśmy się. Alex opowiedziała nam jaki to Malik jest słodki i że ciągle ją zaskakuje. Daje jej kwiaty i prezenty. Chłopak cudowny, ale ja i tak wolę Louisa.
- Stella, a co jest między tobą a Harrym? - zapytała blondynka.
- Nic, a co ma być. - powiedziała Stell sięgając po serowego chrupka albo jak to ona zwykła mówić po serowe ohydztwo.
- Tsa. Jasne. - zaśmiałam się drwiąco. - Tylko do niego jesteś nastawiona inaczej. Bardzo inaczej.
- No i co? - zapytała wywracając oczami.
- To, że na niego drzesz się najbardziej. No tak, on pierwszy się z tobą umówił, pokazał ci Londyn i dowiedział się o tobie dużo. - powiedziała Alex.
- A dziś wrzucił cię do basenu i gapił się jak na jakąś Afrodytę (grecka bogini miłości). Potem zaczęłaś go ganiać i wyzywać, a on nic sobie z tego nie robił. Wszyscy dobrze wiemy, że on cię lubi, a ty go. A dziś ciągle krzyczał abyś mu pomogła. - powiedziałam uświadamiając Stelli co było dzisiaj.
- A więc? - zapytała Alex.
- Całowałam się z tym pokręconym żabojadem. - opowiedziała patrząc na swoje piwo, które co raz popijała.
- Co?! - zapytałam razem z Alex. Miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
- To prawda? - zapytała blondynka.
- Tak. - odpowiedziała jej brunetka.
- Kiedy? - zapytałam.
- W jego urodziny. - odpowiedziała Stella.
- Co Niall na to? - zapytała Alex, która była lekko przerażona faktem, który usłyszała.
- Nie wie. - odpowiedziała Stell.
- A to się kiedyś powtórzyło? - zapytałam cicho.
- Tak w Paryżu.
- Co?! - znowu zapytałyśmy, tym razem oburzone.
Stella nam wyjaśniła jak to wszystko było i że Liam ich widział w męskiej łazience. Może dziewczyna zwariowała, ale dobrze ją rozumiem, też czasem jestem rozdarta pomiędzy Louisem, a Liamem. Ale nie lubię się do tego przyznawać, ponieważ właśnie teraz nasze relacje się poprawiły i nie chcę tego zepsuć. Chcę go mieć za przyjaciela, który mnie pocieszy i skopie cztery litery osobie, która coś mi zrobi.



(Oczami Louisa)
Trwa właśnie męski wieczór. Świętujemy to, że Zayn i Alex są razem. Zrobili nam wielką niespodziankę. Nie wiem jak udało się im to ukryć. Nie wiem też jak nam nie udało się domyśleć wcześniej. Chyba wszyscy zaczynamy świrować. No oprócz dziewczyny Loczka, bo ona nie wie o co chodzi. To pusta blondynka. Czasami jak coś powie to dochodzę do wniosku, że nawet marchewki są mądrzejsze od niej. Ale nie o tym teraz mowa. Właśnie pijemy. Zaprosiliśmy Harpera, chłopak musi się zabawić trochę. Ja i Liam nic jak na razie nie piliśmy. Niall wypił półtora piwa. Zayn i kuzynek Stelli wypili już 3 szklanki brandy, 2 szklanki wisky i 4 piwa. Widać, że trochę ich wzięło, ale myślą trzeźwo, jak na razie. Za to Harry... on wypił już litr czystej, 8 piw i całą butelkę dżinu. Chłoptaś pomimo młodego wieku jest już za bardzo pijany i poruszył temat o naszych dziewczynach.
- Jaka Sam jest w łóżku? - zapytał, a ja zaśmiałem się pod nosem.
- Nie wiem. - odpowiedziałem.
- Nie spałeś z nią? - zapytał Harper.
- Związek nie opiera się tylko na seksie. - dałem chłopakom do myślenia.
- No, ale ty, Louis Tomlinson, który ma pod ręką tancerkę jeszcze jej nie przeleciał. - powiedział zdziwiony Harry.
- Lepiej zajmij się Nicole i nie pouczaj Lou, sam lepszy nie jesteś. - Liam uciszył go swoją wypowiedzią.
- Zayn, a jaka jest Alex? - zapytałem.
- Nie przespałem się z nią. - odpowiedział.
- Ale tak poza tym? - domagałem się odpowiedzi. Chłopcy patrzyli uważnie na Zayna, a Hazzuś romansował z fikusem i nazwał go Liv. Dziwak!
- Słodka, piękna, całuśna, miła, skromna, czasem bezczelna, zabawna, ma poczucie humoru, itd. Dla mnie to dziewczyna idealna. - powiedział.
- No no no stary, widzę, ze normalnie będzie Happy End! -poinformował nas Harper.
- Nie przesadzaj. - rzekł zawstydzony Malik.
- Ale i tak żadna nie dorówna Stelli - oznajmił Niall.
- Ależ ty skromny bracie. - powiedział Liam klepiąc go po głowie.
- Stella jest słodka. - powiedział Harry odrywając się od roślinki. - Smakuje truskawkami i pachnie boskimi perfumami, których nazwy nie znam. Całuje jak zawodowiec, powinna nosić koszulkę ”Harry kiss me”. Chociaż bez koszulki też była by boska.
- Słucham? - odezwał się farbowany.
- Powiedziałem, że Stella jest... - przerwał mu Niall.
- Słyszałem. - wrzasnął - Łapy precz od mojej dziewczyny.
- Harry, a skąd ty o tym wiesz? - zapytał Zayn.
- Całowałem się z nią. - oznajmił nam.
- Stary przesadzasz. - powiedział cicho Liam. Chyba wiedział o tym.
- Co? - wrzasnął farbowany kochaś i rzucił się na Loczka z pięściami.
- Odciągnijmy ich od siebie. - nakazał nam Zayn. Zrobiłem to co chciał, ale nie mogłem utrzymać Nialla bo ciągle się mi wyrywał. Liam przybył mi z pomocą i oderwaliśmy ich.
- Horan, opanuj się. - wrzasnął Li. - On jest pijany, zapewne gada głupoty. Wiesz jaki jest nasz Harold.
- Tak wiem i jak jest pijany to nie potrafi kłamać. Powie nawet najgorszą prawdę. - oznajmił przyjaciel.
- Ale nie bij go. - wtrącił Harper.
- On lizał się z moim słońcem. - rzekł oburzony chłopak.
- Ale jest pijany, uderzyłbyś go i mógłby dostać krwotoku wewnętrznego. - obwieścił Harper.
- Wybierasz się na medycynę? - zapytałem francuskiego Anglika.
- Tak. - odpowiedział.
- Chłopcy puśćcie mnie. - powiedział Niall wyrywając się nam.
- Nie róbcie tego. On zabije Loczka. - rzekł z przerażeniem Zayn.
- Nic mu nie zrobię. Chce się przewietrzyć. - oznajmił. Puściliśmy go. On wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
- Chłopcy może pora już spać? - zapytałem.
- O tak, niektórym to się przyda. - Harper spojrzał na kędzierzawego.
- Nie, ja chcę zostać z Liv. - powiedział przytulając się do kwiatka.
- Jebło cię coś? Ty filecie, weź zawlecz tę swoją dupę na górę i idź lulu. - wydarł się na niego Harper.
- Nie, bo mi się włosy wyprostują. - powiedział.
- No tak zapomniałem, kręcisz je na kaloryferze. - powiedział i wybuchliśmy śmiechem.
- Lou, ja nie chce. - powiedział Loczek.
- Kochanie, idź spać. - nakazałem mu.
- Tatuśku. - zwrócił się do Liama.
- Już na górę. - pokazał palcem schody.
- Idźcie spać, a ja i Payne ogarniemy tu i poczekamy na Nialla. - oznajmiłem.
- To dobranoc. - rzekli chłopcy i poszli na górę się położyć. Ja siedziałem w kuchni i zajmowałem się rozmową z przyjacielem.
- Wiedziałeś? - zapytałem.
- O Stell i Hazzie? Tak. - powiedział.
- Od jak dawna? - zadałem mu pytanie.
- Od wyjazdu z Paryża. Zobaczyłem ich w męskiej łazience.
- Czemu nic nie mówiłeś?
- Bo obiecałem.
- Niby komu?
- Stelli
- Ufasz jej?
- Tak, jest moją przyjaciółką i dziewczyną naszego przyjaciela. Wszyscy wiemy, że Harry jest w niej zakochany, ale na pocieszenie znalazł sobie Nicole.
- No tak, ale to nie zmienia faktu, że...
- Nie zrani Nialla, ona go kocha i nie jest dziwką.
- Masz racje trochę przesadzam. Ogarnijmy w salonie, bo tak trochę poczekamy na Horana.
- Spoko.
Poszliśmy sprzątnąć po naszym świętowaniu. Mam nadzieję, że dziewczyny bawią się lepiej niż my. Zebraliśmy puste butelki i wynieśliśmy je do kosza. A te, które były pełne schowaliśmy w barku i zamknęliśmy na klucz aby Harold nie miał do tego dostępu. Po skończonym sprzątaniu jeszcze z jakaś godzinę czekaliśmy na Nialla, ale on nie przychodził. Zaczęliśmy się martwić o niego, Liam spanikował i zaczął liczyć wszystkie łyżki, a ja poszedłem rozmawiać z marchewkami. Jezu, na głowę nam pada. Gdzie ten blondyn może być? Jego samochód zniknął? Może pojechał do Stell? Idiota nie odbiera telefonów, a jeśli policja już go ma? Poczekamy trochę i zadzwonimy do Paula aby pomógł nam go znaleźć.



(Oczami Nialla)
Nie mogę w to uwierzyć! Mój przyjaciel z moją dziewczyną. Nie wytrzymam zaraz, już zaszkliły mi się oczy. Czemu on to zrobił, albo czemu ona to zrobiła? Muszę to wyjaśnić i z nią pogadać. Wsiadłem w samochód i pojechałem do Sam. Jechałem i nie wyrobiłem się na zakręcie, i wjechałem jej w żywopłot. Idiota ze mnie, ale nie potrafię się opanować. Wysiadłem z samochodu i zapukałem do drzwi. Otworzyła je Alex.
- Hej, co tu robisz? - zapytała.
- Szukam Stelli. - dałem jej odpowiedz.
- Jest na górze. - oznajmiła i zaprowadziła mnie do mojej piękności. - Stell to Niall, do ciebie. - powiedziała wchodząc do pokoju, zapewne Samanthy.
- Hej, stało się coś? - zapytała patrząc w moje oczy mokre od łez.
- Całowałaś się z Haroldem Stylesem. - powiedziałem.
- Jak ty się... - nie dałem jej skończyć.
- Harry się upił i wyśpiewał to. To prawda? - zapytałem siadając na łóżku.
- To my zostawimy was samych. - powiedziały dziewczyny i wyszły.
- No więc? - zapytałem.
- Tak to prawda, ale jeszcze wtedy nie byłam pewna uczuć, którymi cię darzę - rzekła.
- Stella, to nie jest wymówka. - rzekłem przecierając oczy.
- To czego chcesz w tym momencie? - zapytała.
- Prawdy. - odpowiedziałem.
- Okej.
- Kochasz go?
- Nie.
- Lubisz go?
- Tak.
- Kim dla ciebie jest?
- Przyjacielem.
- Ile razy cię całował?
- Trzy.
- Ile? - zapytałem z niedowierzania.
- Trzy. - powtórzyła siadając w kąt na podłodze.
- Kiedy?
- W jego urodziny, jak przyszłam prosił mnie o to. Potem w Paryżu, poszłam z nim się przejść i pocałował mnie, ale nawrzeszczałam na niego. Potem w hotelu w męskiej łazience, pocałował mnie bo chciał mi udowodnić moje uczucia.
- To znaczy? - zapytałem niepewnie.
- Kocham cię. - powiedziała i jedna łezka kapnęła na jej brązową bluzkę.
- Nie wiem czy ci wierzyć.
- To możesz wyjść.
- Ale nie chce.
- Więc chcesz mnie dołować?
- Ty mnie okłamałaś.
- A co wolałbyś dowiedzieć się od razu?
- No w sumie...
- Co?
- Gówno! - wrzasnąłem i do pokoju wleciały dziewczyny.
- Co ty się dzieje? - zapytała Alex.
- Nic. - odpowiedziała Sella.
- Przecież widzę. - odpowiedziała blondynka.
- Zdzwonię po Liama. - oznajmiła Sam i wyszła z pokoju. Panowała złowroga cisza, nie lubię takiej. Chcę znowu  usłyszeć Stellę.
- Co tu się dzieje? - do pokoju wparował Payne.
- On mi nie wierzy. - powiedziała Stella. Właśnie zauważyłem jej przygnębienie i żal do mnie.           
- Niall, ona nic nie zrobiła. To tylko na to by udowodnić jej uczucia do ciebie. Opowiedziała mi wszystko. Wierzę jej, jest moją przyjaciółką i zawsze poznam gdy zacznie kłamać. Ona jest szczerą osobą, mówi co myśli i nie znosi kłamstwa. Nie byłaby w stanie nic złego ci zrobić. - wyjaśnił mi to spokojnie. Zachowałem się jak debil i moja dziewczyn płacze przeze mnie.
- Przepraszam. - powiedziała cicho, ale usłyszałem to. Zerwałem się z łóżka i usiadłem koło niej. Przytuliłem ją .
- Bardzo cię przepraszam. - wydukałem. Spojrzałem w jej oczy. Nie było w nich ty radosnych iskierek. - Kocham cię. Powinienem był ci zaufać, ale rozłościło mnie to.
- Przepraszam. - powtórzyła. Pocałowałem ją. Pragnąłem tego najbardziej na świecie. Chcę cofnąć czas i dopilnować by Hazza się tak nie upił. Chcę by Stella była szczęśliwa. - Kocham cię.
- Też cię kocham słońce. - powiedziałem i pojawiły się w jej oczach te iskierki radości.
- Niall, wracajmy do domu. - zaproponował Liam.
- Za chwilę i dziękuje wam. - powiedziałem i pocałowałem Stellę czule i delikatnie. Wiem, że jej się to podoba. - Teraz możemy iść.
- Odprowadzę cię. - powiedziała moja dziewczyna. Odprowadziła mnie do samochodu i poczekała, aż odjadę. Wiem, nienormalnie się zachowałem. Muszę przeprosić chłopaków i Harrego, naszego pijaka. Cieszę się, że dobrze to się wszystko skończyło i chcę aby Stella już nigdy nie uroniła ani jednej łzy. Musi się uśmiechać, tak jest śliczna. Jak potoczą się następne dni? Może nadejdzie koniec świata? Nie, nie wierzę w to. Mam nadzieje, że jutro na próbie nam się za to nie oberwie.

                   

                      ************************************
Kolejny rozdział gotowy. Mamy nadzieję, że się podoba. ;D