niedziela, 24 marca 2013

Rozdział #25



(Oczami Stelli)

      Minęło półtora roku od wpadki w Vegas. Ja, Stella w świecie muzyki zrobiłam szał. Przez 4 miesiące była trasa koncertowa po Europie i USA. Potem fani zauważyli, że przytyłam, postanowiłam odżyć resztę koncertów. Wzięłam roczny urlop. Tak naprawdę po niepamiętnej nocy w Vegas zaszłam w ciążę. Tak, ja i Nialler mamy 6 miesięczną córeczkę Isabelle, jest śliczna. Oczka ma po Niallu, jego nosek, cała reszta po mnie. Od razu widać, że jest ona jego córką. Nie wspomniałam o tym Niallowi, wie tylko Harry, moja rodzina, moja ekipa, menadżerka i przyjaciele. Dziwi mnie, że fani jeszcze się nie dowiedzieli, że mam córkę, lecz trzeba chyba się z tym ujawnić.
Z Isabelle zamieszkałam w domu pod Londynem, na obrzeżach jest spokojnie, mamy fajne podwórko i małego pieska. W czasie, gdy pracuję Isabelle zajmuje się moja mama, czasami też mama Sam i Alex. Myślę, że w końcu powinnam odezwać się do Nialla rozmawialiśmy często.  Od czasu gdy urodziłam nie odbierałam. Jestem ciekawa co tam u niego. Czy znalazł sobie kogoś. Musze się z nim spotkać.
Karmiąc Izzy siedziałam w salonie i słuchałam sobie Adele, mała usypia przy niektórych dźwiękach brytyjskiej piosenkarki. Karmienie przerwał mi dzwonek do drzwi, ciekawa kto to. Wsadziłam córeczkę do kojca z zabawkami i poduszeczkami. Poszłam otworzyć drzwi.
- Niespodzianka ! – krzyknęło dwóch osobników, Niall i Liam.
- Yyy... – byłam w szoku. Dopiero co myślałam o owym blondynie, a nagle stoi w moich drzwiach – Cześć – rzekłam wpuszczając chłopaków do domu. Od jakiegoś czasu Liam chodzi z Sam. Niestety, od dawna nie widziałam żadnego z 1D.
- Stella jak ty wyrosłaś. – rzekł Li, przytulił mnie na powitanie, a ja odwzajemniłam uścisk. – Słyszałem, że kariera się kręci, ale czemu urlop? – rzekł poruszając brwiami.
- Sam? – szepnęłam. On kiwnął głowa i mnie puścił.
- Wow  - westchnął Horan. – Ale się zmieniłaś. – przytulił mnie lekko, ale przytulasy przerwał jęk Izzy. Szybko pobiegłam do pokoju, chłopaki ruszyli za mną. Zapomniałam, że karmiłam maleńką. Wyjęłam dziecko z kojca, usiadłam na kanapie i usadziłam ją sobie na kolanach, wzięłam miseczkę z zupką dla dzieci i karmiłam dziewczynkę. 
- Kto to ? – zapytał Liam kucając przede mną, Niall usiadł obok mnie. – Ale podobna do naszego Horanka. – powiedział pieszczotliwym głosem i złapał rączkę Izzy. – Zobacz Niall, macie takie same oczy i nos. - powiedział, a ja przegryzłam wargę i skupiłam się na córce. - Może to twoja.
- Jaja sobie roisz? – zażartował Niall. Ale potem mina mu zrzedła, jakby przypomniał sobie Vegas. – On żartuje prawda? – zapytał patrząc na maleńką.
- Hehe – zaśmiałam  płytko. Wiedział, że ukrywam coś. – To jest Isabelle, Izzy poznaj wujka Liama i swojego tatę. – Niallowi szczena opadła. Liam już wiedział, gdyż moja przyjaciółka Sam musiała się wygadać.
- Czemu mi nie powiedziałaś? – zapytał, spojrzałam na Liama i podałam mu Izzy.
- To my pójdziemy na powietrze. – powiedział. Rzuciłam w niego kurteczką dziecięcą, którą ubrał mojej małej i wyszedł z nią do ogrodu.
- Wiesz czemu ci nie powiedziałam? – westchnęłam i kontynuowałam.- Ponieważ zaraz byś coś gadał i przyprowadzał ją do Louisa. On musi dorosnąć, w sumie już z rok go nie widziałam, ale wątpię by się zmienił.
- Ale powinienem wiedzieć, że mam córkę. – powiedział. – Bolało?
- Ale co? – zapytałam
- Rodzenie.
- Strasznie. – westchnęłam, ale jakoś potem zaśmiałam się.
- Przepraszam. – powiedział i złapał mnie za rękę. - Powinienem już dawno do ciebie przyjechać, nawet chciałem, ale twój tata powiedział, że teraz masz za dużo na głowie.
- On mnie tylko krył. Harry raz mnie odwiedził, mieliście jakąś przerwę świąteczną. 21 grudzień zobaczył, że jestem balonem i od razu się domyślił, że to twoje dziecko. Powiedziałam mu, że jeśli się komukolwiek wygada obetnę mu jaja i na koncercie rzucę mu  nimi w głowę.
- Nasz stary dobry Harry. – zaśmiał się Niall. – Kiedy się urodziła Isabelle?
- Możesz mówić na nią Izzy. – powiedziałam, on przytaknął. – 21 grudnia po tym jak Harry wyszedł nagle krzyknęłam, złapał mnie mocny skurcz i wody mi odeszły. On usłyszał mój krzyk, zaczął panikować, wbiegł do domu i zadzwonił po moją mamę. Ona kazała mu dzwonić po karetkę no i do szpitala pojechałam. A Harry wrócił do was.
- Stello jak by było jeszcze kiedyś jakieś dziecko to nie ukrywaj tego przede mną. – powiedział i uśmiechną się. – Masz może jakieś zdjęcia mojej córeczki? – podałam mu z komody album ze zdjęciami, zrobiłam odbitki gdyby chciał je.
 - Jeśli byś chciał możesz je wziąć, mam odbitki.  - powiedziałam, a on się uśmiechnął i mocno mnie przytulił. Mocno się w niego wtuliłam, bardzo mi jego brakowało. Jaki on męski na siłownię chodził.
- Z chęcią je wezmę. – powiedział. Potem się odsunął i wstał. Wziął mnie za rękę. – Mam pomysł, a może wyjdziemy z Izzy na spacer?
- Niee, jest wietrznie, jak się przeziębi sam będziesz do niej w nocy wstawał. - powiedziałam z udawaną złością. – A dokąd mamy iść ?
- Do mnie. – powiedział beztrosko. Nie odezwałam się tylko spiorunowałam go wzrokiem.  – No ej, idź po Liama niech spakuje małej jakieś picie i idziemy się przejść, a ty ją przebierz. – przewróciłam oczami
- A ty co będziesz robił? 
- Poszukam wózka. – wózek stał  przy drzwiach, pewnie chciał się nacieszyć zdjęciami Izzy. Poszłam do ogrodu, Liam kucał, a na jego kolanach była Isabelle. Liam pokazywał jej kwiatka.
- I co ? Nie pozabijaliście się? – zapytał wstając. Dziewczynka wyciągnęła do mnie swoje rączki gaworząc słodko, aż się zaśmiałam.
- Jest dobrze. Niall wymyślił sobie aby iść do niego. – powiedziałam, dałam buziaczka córeczce. – Twój tatuś to wariat. – powiedziałam, Liam się zaśmiał i weszliśmy do środka.
Pokazałam mu gdzie jest kuchnia, dałam dwie butelki. Do jednej kazałam zrobić mleko, do drugiej sok jabłkowy rozcięczony z wodą. Ja wzięłam Izzy, poszłam z nią do pokoiku i zdjęłam z niej ubranka i zmieniłam pieluch. Ubrałam jej blado różowe body, zielone rajstopki, sukieneczkę  z kotkiem z rękawem i jej różową kurteczkę, położyłam ją na chwilę na przewijaku. Wzięłam swoją mega wielką torebkę, wsadziłam tam puder dziecięcy do pupy, pieluchy, gryzaka, smoczek, body do przebrania, spodenki i bluzeczki. Wzięłam torbę na ramie i mała na ręce, zeszłam na dół. Niall i Liam już  stali z przyszykowanymi butelkami, biszkopcikami i wózkiem. Włożyliśmy Izzy do wózka, Niall był w niebo wzięty, że mógł prowadzić małą w wózku. Ja szłam obok, zrobiłam dwa zdjęcia tatusiowi i jego córeczce heh. Samochód Liama został na moim podjeździe. Szliśmy byliśmy już jakieś 1,5 km od mojego domu, czyli pół godziny drogi, jeszcze pół i będziemy w mieście. Liam bawił się w naszego fotografa, również fotografował mojego pieska, którego prowadziłam na smyczy. Horan i Payne co chwile się zmieniali w prowadzeniu dziecka, które smacznie spało. Gdy byliśmy w pobliżu miasta stało się coś czego żadne z nas nie przewidziało, luną deszcz, całe szczęście do wózka była folia przeciwdeszczowa.  Myślałam, że urwę głowę Niallowi, który namówił mnie na ten spacer. Lim mózgowiec zadzwonił po Harrego, aby przyjechał po nas i wykombinował fotelik da Izzy, albo jak to on mówi Belli. No to teraz zacznie się jazda. Podobno ma pożyczyć stary fotelik Lux i przyjedzie, ale zanim on przyjedzie ja wezwę taksówkę. No i jak to ja miałam rację szliśmy sobie moknąc i wspominając stare dobre czasy z Vegas, umówiliśmy się z Niallem, że nie powiemy jak powstała i w jakich okolicznościach Izzy. Na naszym spacerku znalazło się parę gości, którzy postanowili robić zdjęcia chłopakom. Ja nie mogąc na to patrzeć  wyszłam na ulicę i zatrzymałam taksówkę, wyjęłam dziewczynkę z wózka  i wsiadłam do taksówki. Liam z Niallem męczyli się ze złożeniem wózka. Dziwnym cudem udało im się rączkę złamać. Liam wsiadł do tyłu, a Niall do przodu, podał adres i jechaliśmy.  Szybko się jechało, pół godziny później byliśmy w domu Nialla, siedzieli już tam Louis z tą swoją wypindrzoną Elką. I Harry, on też tam był, jego samochód tam stał.
Niall ze swojej dobrej woli zapłacił, ja szybko wysiadłam i popędziłam do domu, Horan wziął ode mnie maleństwo i weszliśmy do środka, Liam chwila po nas dołączył. Tak trzasnął drzwiami, że Isabelle się obudziła. Zaczęła płakać, usłyszałam tylko krzyk Louisa:
- Dziecko! – krzyczał przybiegł i zamurowało go. – Stella? Niall czyje dziecko ty trzymasz?
- Moje. – powiedział i się  uśmiechnął  ciepło do mnie, a blondynkę pocałował w czółko. Louis stał tempo. Izzy nadal płakała, Niall poszedł z nią do swojego pokoju na górę, przy okazji zabrał moją torebkę. Liam poszedł za nim z wózkiem. Ja poszłam do salonu
- O, Harry.  - powiedziałam sarkastycznie, on zrobił przerażoną minę. – Co tam?
- Przepraszam ja.... – urwał, ja zaczęłam go ganiać, po całym domu, jak za dawnych czasów.
- Zabiję cię palancie! -  krzyknęłam oczywiście na żarty. W końcu go złapałam, opłaciła mi się siłownia po porodzie. Niall z małą  wrócił do salonu, usiadł na kanapie i karmił mają mlekiem, ale przydała by się kaszka, Harold by odpokutować zgodził się jechać po jedzono dla Izzy i jakieś tam rzeczy.
- Pasuje mu ojcostwo. – powiedziała Elka.
- Yhm – skierowałam w jej stronę. - Szkoda, że Lou nie pasuje.
- Ej! – warknął Louis. – Ale masz racje.
      Uśmiechnęłam się i usiadłam obok Nialla i cyknęłam mu fotkę, Louis ciągle pytał czy zgodzę się aby został ojcem chrzestnym. Potem była wojna, chłopaki oglądali bajkę, Izy spała na górze, razem z nią spał Liam. Chyba zmęczyło go noszenie wózka. Ja i Elka kłóciłyśmy się z chłopakami o zmianę kanału. Aż w końcu i tak Louis zepsuł telewizor.


******************************************************
      Tadam.. Jesteśmy w drugiej części opowiadania o Stelli i reszcie bandy.
Dziękujemy Wam wszystkim, że jesteście.
Nie zapomnijcie o komentarzach, które są dla nas bardzo ważne. Do następnego xx



wtorek, 19 marca 2013

Infornacje

PANIE I PANOWIE TO NIE KONIEC BLOGA...
BĘDZIE PISANA KONTYNUACJA TYLKO JUŻ BEZ NIEKTÓRYCH BOHATERÓW I NOWI SIĘ POJAWIĄ...
W NAJBLIŻSZĄ SOBOTĘ POJAWI SIĘ PIERWSZY ROZDZIAŁ KONTYNUACJI ALE JESZCZE NIE WIADOMO CZY NA TYM BLOGU CZY NOWEJ STRONIE  

poniedziałek, 18 marca 2013

Ostatni rozdział



(Oczami Stelli)
            Jestem w Vegas w pięciogwiazdkowym hotelu. Mam cudowny apartament, mimo że miałam  tylko okazję wejść i szybko się przebrać oraz zmienić makijaż. Nie miałam czasu na przegląd. Moje walizki zostały tam zaniesione przez przystojnego boya, wysoki blondyn i piękne niebieskie oczy aż... Grrr... Przypomina mi się Horan. Właśnie stałam w holu czekając na Tare, która załatwiała coś w gabinecie kierownika hotelu. Nie wiem czemu spojrzałam na prawo zobaczyłam tam... SAM!
- Sam! - krzyknęłam ile sił w płucach. Ludzie dookoła się na mnie spojrzeli, słodko się uśmiechnęłam i pomachałam przyjaciółce.
- Już przyjechałaś? - zapytała zdziwiona i rozejrzała się dookoła.
- Tak już jestem, ale jedno mnie zastanawia. - powiedziałam łapiąc z nią kontakt wzrokowy. - Co ty robisz w tym hotelu?
- Yyy.. no bo -  zaczęła się jąkać. Na jej szyi rzuciła mi się z oczy mała malinka.
- Kto ci to zrobił? - zapytała wskazując malinkę.
- Louis. - odpowiedziała krótko.
- A co on tu robi? - zapytała zdziwiona.
- No nie wiem - odpowiedziała cicho. - Myślałam, że to ty lub Harper go ściągnęliście tutaj.
- Niee... - odpowiedziałam przeciągając słowo. - A Harper nie ma Louisa numeru. - odpowiedziałam.
- Więc co go tu ściągnęło? - zapytała, ja tylko wzruszyłam ramionami. - Czekasz na kogoś? - zapytała.
- Tak, Tara poszła porozmawiać z kierownikiem hotelu.
- Uf miłego czekania, ja wracam do swojego hotelu. Ciekawe co tam z Alex. - powiedziała, ja się lekko zaśmiałam. Bardzo dobrze wiedziałam co tam z Alex. Nie powinnam tego mówić, bo mama zabrania mi rozmawiać na takie tematy.
               Znudziło mnie już siedzenie w holu, więc postanowiłam ruszyć swoją grubą tylną cześć ciała i poszukać gabinetu kierownika czy kogoś tam. Z tego co wiem, takie gabinety na pewno nie znajdują się na parterze. Ok... więc jedziemy windą do nieba.
            Wsiadłam do windy i wybrałam drugie piętro. Gdy się zatrzymała wysiadłam, a ona pojechała w dół. Przechadzałam się korytarzem wzdłuż i wszerz oglądając zajebiste plakietki na drzwiach. Czyli numerki pokoi i napis schowek oraz WC. Pod ścianą w rogach stały wielkie fikusy w doniczkach a obok kanapa. Usłyszałam głos dobiegający z kierunku, w którym jest winda. Nie wiedziałam co zrobić, więc schowałam się za fikusem, a widok miałam dobry, a osoby znajdujące się na korytarzu nie mogłyby mnie zobaczyć. Zobaczyłam Louisa wychodzącego z windy, rozmawiał przez telefon. I szczerzył się, postanowiłam podsłuchać trochę.
- Mała, jest w porządku. - powiedział szczerząc się niemiłosiernie, tak jak mój ojciec gdy coś kombinuje. - Już prawie u ciebie jestem... Tak, Tak... Już sobie poszła... Oj tam... Czego oczy niewiedzą temu sercu nie żal... - i się rozłączył. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Teraz wiem dlaczego mi się wydawało, że Louis jest jakiś dziwny. Podszedł do drzwi, które znajdowały się tuż obok kwiatka dużego, raczej wielkiego fikusa, za którym się schowałam... zapukał do nich. Ja cichaczem siedziałam i patrzyłam na to wszystko. Drzwi się otworzyły, postanowiłam wyjść z ukrycia. Ustałam za drzwiami tak aby Louis i jego tajemnicza panna mnie nie widzieli. Przez szparkę między drzwiami i zawiasami widziałam jak chłopak mojej przyjaciółki całuje jakąś brunetkę. Co za cwel, działa na dwa fronty. Dziewczyna dała mu szczoteczkę do zębów, którą zapomniał zabrać od niej. Jeszcze raz się pocałowali, pożegnali się, a ona zamknęła drzwi. Wtedy ja zrobiłam Lou zdjęcie... jego mina była przerażona.
- Hej - powiedziałam milutko, ale zarazem złowrogo. - Jesteś brudny, od czerwonej szminki. - powiedziałam, a on stał jak gdyby nigdy nic i gapił się na mnie jak na ducha. - Wyjaśnisz mi co ty robisz? Czy mam to zdjęcie wysłać do Sam? Wiesz... ona i tak by uwierzyła mi.
- Stella... - powiedział cicho... - Nie rób tego.
- Bo co? - zapytałam wściekle.
- Bo.. bo nie powinnaś się w to mieszać...
- Ciekawe, ale właśnie zdradzasz moja przyjaciółkę. A ta twoja reguła "Czego oczy nie widzą temu sercu nie żal" jest głupia. Nie wiem czy serio jesteś takim dupkiem, czy tylko udajesz, ale trzeba coś z tym zrobić. - powiedziałam i poszłam sobie w stronę windy.
- Stella, czekaj. - usłyszałam. Zatrzymałam się w połowie drogi. - Co ja mam zrobić?
- Powiedzieć jej prawdę. - rzuciłam tylko i weszłam do jadącego pomieszczenia. Wyszłam już w holu. Zobaczyłam tam Tarę. Chyba czekała na mnie.
- Gdzie ty byłaś? - zapytała zdenerwowana. - Ja tu od zmysłów odchodzę.
- Trzeba było  zadzwonić. - powiedziałam. - Przepraszam.
- No dobrze, ale telefon mi padł. - zaśmiałam się. Mnie poucza aby ładować, bo może zadzwonić, a ona sama nie robi tego. - A gdzie byłaś?
- Potem ci opowiem... Teraz chodźmy na tą sesję.. - miałam mieć sesję zdjęciową promującą coś tam. Ale nie wiem czy wypali , jeśli będą kazali mi zrzucić wdzianka obiecuję zabiję.



(Oczami Nialla)
            Właśnie jestem w Las Vegas, to znaczy przyleciałem dużo wcześniej, ale nie pojechałem prosto do hotelu tylko jeszcze do brata, który z Harperem wynajął sobie domek. Podobno zrobili niezły syf, a mojego brata jakiś pies chciał zgwałcić. Jezu, szkoda że mnie tam nie było. Ale cóż jest późno godzina 21.30 jestem w drodze do swojego boskiego apartamentu w najdroższym hotelu w Vegas, a ze mną Harper i Greg. Mamy iść na imprezę. Gdzieś wysoko chyba na ostatnim piętrze znajduje się mój apartament... Szybko znaleźliśmy się w windzie nacisnąłem numerek 15 i szybciutko znalazłem się na samej górze. Poleciałem biegiem do swojego pokoju 1567 no bo jakby to powiedzieć u chłopaków w domu dużo piłem. A jak się dużo pije to później dużo się wylewa. A Niall Horan to potrafi najwięcej. Pobiegłem do łazienki i szybko zdjąłem spodnie, uwolniłem swoje płyny. Rozejrzałem się po pomieszczeniu ubierając już swoje gatki. Coś mi w tej łazience nie pasowało, tylko co?
- Chłopaki! Chodźcie tu! - wydarłem się.
- Niall jeśli walnąłeś kloca, nie chcę tego widzieć. - odkrzyknął mój brat. Jest taki kochany, że mam ochotę go udusić.
- Nie srałem!.. Choć zobacz co tu jest!  - krzyknąłem. A MOI DRUHOWIE znaleźli się tuż obok mnie.
- Co jest? - zapytał Harper i szybko znalazł się obok mnie po chwili dołączył do nas starszy brat.
- Łazienka jest taka babska. - powiedziałem rozglądając się i rzuciły mi się w oczy perfumy od Coco Chanel i czarno różowy stanik. Harper i Greg spojrzeli się na siebie znacząco, pewnie to ich sprawka. - To wasza sprawka?
- Nie no co ty. - odpowiedzieli jednocześnie. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem na wieszaku na ścianie znajomy mi t-shirt.
- Na pewno? - zapytałem mrożąc ich spojrzeniem.
- No dobra - odezwał się kuzyn mojej hm... no wiecie kogo. - To mój pomysł, ale wiesz chcieliśmy ci kawał zrobić jak się najebiesz w trzy dupy.
- Coś wam nie wyszło. - rzuciłem i wyszliśmy z łazienki. Wziąłem swoją marynarkę i portfel. Wyszliśmy z hotelu i limuzyną pojechaliśmy do najzajebistszego klubu w tym mieście... A muszę powiedzieć, że nawet Lady Gaga nie mogła do niego wejść. Bo wygląda na puszczalską dziwkę.
Pod klubem było pełno osób czekających w kolejce wyszliśmy z limuzyny i dopadło mnie stado paparazzi jeden a ochroniarzy to zauważył i bez żadnego zbędnego słowa wprowadził nas do środka torując drogę tym gnidom z aparatami. W klubie roiło się od ładnych kobiet od 18 do mniej więcej 30 roku życia. Gdzieś w tłumie mignęła mi tak jakby... chwila głowa Alex? Dobra to dziwne, ale pewnie to nie jest ona. Wszedłem w głąb tłumu który znajdował się przy barze odwróciłem się i zobaczyłem przy sobie tylko Harpera.
- Gdzie ten skurwysyn zwiał? - zapytałem mając na myśli braciszka.
- No zobaczył swoją koleżankę i pobiegł się przywitać - objawił mi brunet. To dziwne... już miałem się odwrócić i spojrzeć ale jakaś głupia panna przepychająca się przez tłum przed barem uniemożliwiła mi to. - Uważaj trochę - warknąłem.
- A spadaj koleś - powiedziała odebrała niebieskie drinki  i wycofała się. Patrzyłem do kąt idzie a gdy już zobaczyłem myślałem że zawału dostanę, tą dupę grubą i śmierdzącą wszędzie można rozpoznać.... Poszedłem do nich.
- Lou stary cześć - zaskoczyłem go gdy miział się z ową lafiryndą...
- Yyy.. no te... - wahał się. - Co tu robisz? - zapytał a ja nie zamierzałem tak łatwo odpowiadać, więc rozejrzałem się dookoła i znowu rzuciła mi się w oczy blond czupryna... Alex! To musi być ona, ale skoro tu jest. To...
- Wiesz, że jest tutaj Sam. - odezwałem się z wrogim uśmiechem. Wyciągnąłem telefon i cyknąłem przyjacielowi fotkę. Skoro ja nie mogę mieć dziewczyny, on też nie.
Poszedłem w stronę znajomej mi osoby, ale jak zauważyłem siedziała tam też moja była. No nic raz się żyje. Mam w dupie co sobie pomyślą Tommo na to zasłużył. Ale jak nie uwierzą, to mogą go zapytać, no bo jak dobrze wiadomo on nie umie kłamać. Nie wiem jak Stella to rozpoznaje, ale najwyraźniej mi też się to udzieliło. Kocham ją...
 Nie to znaczy... A co tam...
Gdy byłem już blisko dziewczyn ustałem przed nimi i wyciągnąłem w ich stronę telefon.
- Co chcesz? - zapytała Alex.
- No to spójrz - rzuciłem obie dziewczyny się przyjrzały uważnie.
- Teraz ty zaczynasz - odezwała się blondynka. Nie wiedziałem o co chodzi więc spojrzałem na Stellę która miała hmm uśmiech numer 4. Ten uśmiech jest boski, taki słodki, a zarazem diabelny.
- Miałam rację! - wrzasnęła uradowana wstała i dała mi buziaka, nie zdziwiła mnie jej reakcja. Ale ludzi wokół już tak.
- Ty wiedziałaś? - zapytałem zaskoczony podczas gdy obejmowałem piękną ramieniem.
- Tak - powiedziała i z ciasnej brokatowej torebki, kopertówki, wyjęła telefon i pokazała mi zdjęcie Tommo, oj nie ładnie.
- Nie ładnie Stello - rzekłem kusząco, wiem jak ona lubi ten ton podczas imprezy z alkoholem, ona się uśmiechnęła.
- Hej aniołki! - Alex pomachała nam ręką przed oczami.
- Co? - zapytałem,
- Wy wiecie, że zerwaliście?
- No wiemy - odezwała się Stell i usiadła na kanapie ja sobie spokojnie stałem.
- Ok., jak chcecie. -  rzuciła i spojrzała w lewo. - Uwaga, Sam idzie... Co robimy? Znaczy wy robicie, bo ja nie wierzę w to.
- Improwizujemy - powiedziała złośnica. To nie wróżyło dobrze.
- Co kombinujesz? - zapytałem, a ona się uśmiechnęła.
- Wiem, że już nie jesteśmy razem, ale to ważna sprawa rozbić związek Sam i Lou jako przyjaciele, powinniśmy jej to powiedzieć a nie ukrywać więc. Czy ten jeden jedyny wieczór będziemy ze sobą zgodni i mi zaufasz? - zapytała oj chyba coś wielkiego kombinuje.
- No ja ci ufam, zawsze ufałem. - wyszeptałam. Ale dwa ostatnie słowa mogłem sobie darować.
- W takim razie znajdź Tarę, jest to moja menadżerka - powiedziała.
- Ta baba, która na lotnisku kazała ci już iść? - zapytałem
- Tak ta sama, znajdź ją i powiedz że powiedziałam ci że źle się czuje upiłam się w 3, 4 lub nawet 6 dupy puściłam się z kimś i poszłam do hotelu piechotą, zacznie mnie szukać po mieście, a my będziemy mieli dość czasu by załatwić sprawę Lou i Sam. - powiedziała.
- Oj kochanie kombinujesz, bad girl - powiedziałem za lotnie i tak jakby mieliśmy się pocałować, byliśmy co raz bliżej, ale Alex to przerwała.
- Ej. - powiedziała.
- O Niall, część - rzuciła brunetka która chyba wyszła z łazienki.
- Cześć, no więc ja idę muszę coś załatwić. - powiedziałem szybko i zniknąłem w tłumie gości. Podszedłem do baru i zamówiłem sobie szklankę czystej.
- Stary, gdzie ty zniknąłeś? - zapytał mnie mój brat, no tak jestem tu z nim i Harperem prawie o tym zapomniałem. Wypiłem swoją wódkę.
- Spotkałem znajomą, chyba twoją kuzynkę, ładna, seksowna, brunetka, śpiewa.  Kojarzysz? - zwróciłem się do Harpera i szybko zwiałem.
            Nie chciałem aby wygłaszał mowę, ciekawe czy by to zrobił. Poszedłem w stronę damskiej WC... kolejka duża, ale raz się żyje. Wlazłem tam, słyszałem piski i wrzaski kobiet a raczej dziewczynek - dziwek . Masakra normalnie, otwierałem każdą kabinę i widziałem dużo rzeczy, których nie powinienem. Jakaś laska w pierwszej kabinie robiła sama sobie dobrze, w drugiej jakieś dwie laski jebały się, w trzeciej jakaś lafirynda dała sobie w żyłę, w czwartej nikogo nie było, a z piątej wyszła kobieta którą miałem znaleźć. Podeszła do umywalki i myła ręce.
- Cześć jestem Niall może mnie kojarzysz. - zacząłem spokojnie.
- Tak wiem kim jesteś, miło cię poznać, Tara - powiedziała podając mi rękę. Uścisnąłem i zacząłem opowiadać bajeczkę.
- Zauważyłem Stellę.. jest pewien problem zalana w trzy dupy, oczy czerwone jakby się naćpała, pieprzyła się w zakątku z jakimś kolesiem. Uf nie zdziwiłbym się gdyby zaciążyła. A no i poszła do hotelu piechotą... albo ten alfons ją podwiózł. - powiedziałem udając baaaardzo przejętego. Kobieta natychmiast wybiegła z łazienki. Ja poszedłem za nią. Widziałem jak kieruje się w stronę wyjścia.
Napisałem Stelli sms'a.

"Wybiegła cię szukać, co ty robisz?"

Po chwili dostałem odpowiedź.

"Gratuluję, umiesz zmyślać pysiek, spójrz w okno na górze"

            Pysiek? O serio musiała dużo wypić... Jakie okno? Rozejrzałem się po sali, nie ma tu cholernych okien. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to kabina DJ'a. A tam nie kto inny niż Stella. Poszedłem do baru udając ze nie wiem o co chodzi...
- Niall? Do jasnej cholery gdzie ty chodziłeś? - zapytał Greg.
- Spokojnie bo ci żyłka pęknie powiedziałem i popatrzyłem w tłum, znalazłem Tomlinsona. Chłopacy gapili się za mną.
- Szybki on jest - powiedział Harper, ja się zaśmiałem.
- Nie wiecie może czemu akurat i dziewczyny jesteśmy akurat tutaj? - zapytałem.
- Co jakie dziewczyny? - zapytał mój brat.
- No Stella, Alex, Sam... - wymieniłem tam ci wyśmiali mnie.
- Serio myślisz że bym to zorganizował? - zapytał Greg
- No a to cb tak  ciągnęło do Vegas.
- No yyy... - zająknął się Harper. - Trzy razy BJ, kelner ale z lodem - wrzasnął i szybko odebrał drinki. Spróbowałem.
- Fuj - powiedziałem krzywiąc się.
- Przyzwyczaisz się jeszcze - zaśmiali się chłopacy.
- Debile z was - powiedziałem i piłem dalej. Zaczęło mi to smakować, co chwile zamawialiśmy następne kolejki ale nie tylko nam mój brat Harper i oczywiście ja próbowaliśmy podrywać laski, ale weźcie dziwki z nich dla nich może to i dobrze... A potem...




(Oczami Stelli)
            Czy to nie dziwne? Ja i Niall Horan o mało co a byśmy znowu się całowali? No to prawda wypiła trochę, albo nawet więcej ale myślę racjonalnie... chyba. Wymyśliłam sposób jak wykurzyć Tarę aby nie przeszkodziła mi w wypełnieniu planu zerwania Lou i Sam... Ale my podli hahaha... Kocham siebie. Kurde serio muszę być pijana. A co tam, to nic Właśnie jestem w pokoju u DJ'a cham nie chciał mi pożyczyć reflektora. Ale trochę nazmyślałam i jak się okazało to było prawdą. Powiedziałam że sprzedaje dragi dzieciakom i że podam go na policję... Nabrał się, ci ludzie serio są głupi, wystarczy tylko kilka słów wyssanych z palca, ale czego ja się spodziewałam toć to jest Vegas. Kiedy skończyła się piosenka 50 centa nachyliłam się nad puszczaczem muzyki. Facet wziął włączył światełko które od razu znalazło Louisa i tą jego pannę. Wiem Samantha może go teraz zabić.
            Wyszłam z pokoju DJ’a i wróciłam do przyjaciół i mojego byłego. Wszyscy siedzieli i gapili się na środek śmiejąc się co chwilę osz te dzieci. Nie ma to jak wredna Stella, alkoholu pragnę alkoholu...
- Harper, kochany mój kuzynku, skocz mi po jakiegoś drinka proszę – powiedziałam robiąc oczy ze Shreka.
- Sama nie możesz? – zapytał Niall
- W takim razie ty idź i mi kup – rzekłam wredno wyciągnęłam z torebki 50 $ - reszta dla ciebie, kup sobie też jak chcesz
- Ok. – rzekł i potykając się o ludzi poszedł do baru. Widziałam ze z kimś gada z jakaś blondynką i to taką „puszystą”
- Widzicie wy tego!- krzyknęłam wskazując Horana
- Ciiii – uciszyli mnie.
- Wiesz Stello, - zaczęła Alex. – To trochę podle nie powinnaś tego robić.
- I tak Louisa nie lubię - rzekłam spojrzałam z przyjaciółką w lewo stał tam zgniło zielony koleś z papierosem „MALIK”
- Co on tutaj robi? – zapytał Niall przynosząc mi drinka wzięłam i grzecznie mu podziękowałam zaczęłam powoli sączyć płyn ze słomki był troszkę kwaśny, ale doby.
- Może mam załatwić sprawę? – zaoferował się Greg
- Spadaj – prychnęła Alex.
- Ale to całkiem dobry pomysł – rzuciłam ciepło.
- Nie, nie denerwuj mnie koleżanko - powiedziała groźno blondynka.
- Jak chcesz - powiedziałam. – Idę tańczyć – powiedziałam i wypiłam do końca napój
- Idę z tobą- rzucił blondyn
- Ok. – zaczęłam kiwać się na boki stojąc w tłumie ludzi było gorąco.
            Muzyka była fajna trochę nie w moim stylu ale była całkiem nie zła co raz chodziłam z byłym po drinki widać już było po mnie że jest ich za dużo ale nie dawałam siebie tego wmówić, chciałam żyć, tańczyć, bawić się tak jak za czasów starych. Poczuła się nagle takk lekko tak jakby już nic nie było a potem.... brak czegokolwiek.


Następnego ranka..


.
            Wstałam z potwornym bólem głowy byłam naga podniosłam leniwie głowę i widziałam tylko pojedyncze promienie słońca przedzierające się przez szpary w zasłonie. Ktoś obok mnie leżał i chyba też się podniósł,
- Która godzina? – zapytałam przecierając dłonią oczy.
- Ok. 9 – powiedział zaspany męski głos, znajomy ten głos. O boże co ja zrobiłam?
- Niall? – zawołałam w szoku
- Stella!, co ty tu robisz?! – zajrzał pod kołdrę, on też był nagi.
- O kurwa! – wrzasnęłam... Chłopak aż się wystraszył. – Ja pierdole, ale ze mnie suka, dziwka kurwa. Kto mnie na taką wychował?
- Stella co się dzieje? –zapytał przerażony.
- To! – warknęłam pokazując mu palec serdeczny, a na nim obrączkę. On spojrzał na swój palec tam też widniała obrączka. -Wzięliśmy ślub!
- To nie możliwe.
- A jednak, idę się przebrać a ty wyjdź mi z pokoju – warknęłam.
- To raczej ty wyjazd z mojego pokoju
- Czekaj jak to twojego? TO mój!
- Mój! Chłopaki...
- UKARTOWALI TO, CO ZA GNOMY WREDNE! ZEMSZCZĘ SIĘ! – wstałam i już miałam wyjść ale...
- Jesteś naga! – krzyknął Horan grrr
- To mama cię nie nauczyła żeby nie patrzeć! – krzyknęłam wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki.
Stanęłam przed lustrem dziwiąc się samej sobie, moja twarz była masakryczna oczy spuchnięte, makijaż lekko rozmazany, i lekki różowy ślad za uchem i plasterek na biodrze. Jezu zrobiłam sobie tatuaż na biodrze. Super zawsze chciałam mieć tatuaż, uśmiechnięta minka Weszłam pod prysznic i grzałam się wzięłam z kosmetyczki myjkę i napuściłam na nią kilka kropel żelu o zapachu guawy i ananasa. Zaczęłam otulać swoje ciało tym cudownym zapachem i różową pianą... Kiedy już się umyłam zabrałam się za mycie włosów wzięłam szampon o zapachu zielonego jabłuszka. Spłukałam sobie włosy i cała pianę z siebie. Ubrałam czarne balerinki z kokardka czarną z ćwiekami a do tego dżinsowe spodenki i czarną bokserkę. Włosy wysuszyłam i zwiozłam w kucyka, były takie jakby rzadsze i czarne, przefarbowałam włosy, trochę mi w nich za ciemno ale cóż zrobić. Spojrzałam na obrączkę którą miałam na palcu, białe złoto... Wyszłam z łazienki, a przy lustrze była karteczka

„POSZEDŁEM DO RESAURACJI RESZTA TAM CZEKA, XOXO MĘŻUS”

Karteczkę podpaliłam zapalniczką i wrzuciłam ją do metalowego kosz w kącie pokoju, wzięłam małą torebkę i włożyłam do niej dokumenty i portfel, oraz telefon.
Gdy weszłam do restauracji zaczęły się wiwaty, było pełno paparazzi. Matko święta co ja narobiłam. Jakaś mała dziewczynka podeszła do mnie i poprosiła mnie o autograf
- Cześć, jestem twoją fanką mogłabyś podpisać mi zeszyt.
- Jasne – powiedziałam sztucznie uśmiechając się. Wzięłam od niej flamaster i napisałam 

Dla najsłodszej fanki na świecie Stella J XOXO

- Dziękuję – przytuliła mnie i obiegła do swojej mamy chwalić się .
Podeszłam do stolika gdzie siedzieli przyjaciele. Nie było wolnego miejsca wiec zwaliłam Grega z krzesła i posypało się parę zdjęć. Usiadłam na krześle obok Harpera i wściekłej na mój widok Tary.
- Wiesz co zrobiłaś? – krzyknęła menedżerka
- Wiem ślub – powiedziałam z poczuciem winy.
- Nie o to mi chodzi. Tatuaż zrobiłaś sobie tatuaż. – rzekła wredna
- Skąd możesz to wiedzieć ?– a ona wskazała palcem na Nialla. –Zdrajca - syknęłam do niego. Ty śpiewający ziemniaku trzymać języka za zębami nie umiesz? Frajer! Chce rozwodu
- Cicho marudo – Harper zasłonił mi buzie ręką. – Alex z Kaylą poszły na plaże Sam poszła na jakieś targi taneczne...
- A po co mi to mówisz?
- A nie chcesz wiedzieć bardziej mnie zastanawia co robił tu Malik z tą swoją laska wyjętą z mangi
- A co kogo to obchodzi moja nowa siostrzyczko – Greg zmierzwił mi włosy a połowę wyrwał...
- Nie tykaj moich włosów nie dość że czarne to i powoli je wszystkie tracę!
- Dobra zero bulwersu – powiedział Nialll.
- Stello chyba będzie ci potrzebny urlop a i pamiętaj za 3 tygodnie koncert promujący trasę koncertową po Europie
- Przypomnij mi o tym za 3 tygodnie...
Po jakże krótkiej rozmowie i długiej chwili ciszy musiałam coś zrobić, kupiłam sobie bilet na wybrany lot. Chciałabym już wrócić do domu do Anglii za dużo już się stało ja przespałam się z Niallem zachowałam się okropnie wobec niego zawsze się tak zachowywałam teraz jest mi głupio Bilet mogę użyć w każdej chwili wiec jeszcze dziś z kacem o 17 lecę do domu.
- Stella! O tu jesteś – powiedział Harper- Szukałem cię
- To już znalazłeś – powiedziałam
- Coś postanowiłaś prawda? – zapytał... albo raczej stwierdził. – Masz dziwne wahania nastroju. Może ty w ciąży...
- Lepiej nie kracz bo jeśli to okaże prawdą to chyba się powieszę, albo ciebie powieszę. – powiedziałam i od razu się zaśmialiśmy.
- Pamiętasz gdy ostatnio byliśmy w Vegas Kayla gadała ze weźmie tu ślub
- Pamiętam a co do czego a jestem pierwsza, myślałam że Tara mnie za to zabije a jednak zachowała się jak aniołek
- Tak, to nie będzie takie złe wiesz o tym...
Posłałam kuzynowi uśmiech a on wyszedł z mojego pokoju znaczy apartamentu hm nie wiem co teraz będzie muszę coś zrobić wiem zadzwonić do Mamy...
- Halo
- Hej mamo to ja.
- Stella kochanie, słyszałam twoją płytę całkiem, całkiem te piosenki, chyba dorosłaś moja kobietko.
- Oj mamo wręcz przeciwnie znowu zdziecinniałam.
- Co się stało?
- Wzięłam ślub z Niallem.
- Oj gratuluję skarbie, tylko nie mów o tym tacie
- Z gazet netu i tv się dowie, a za tym czemu ty się cieszysz mam 18 lat nie mogę mieć jeszcze męża prawdo podobnie nigdy bym nie miała
- Oj Stello kiedy wracasz do Anglii
- Dziś
- Oj my z Cindy jesteśmy na Karaibach i wybacz porozmawiamy wieczorem papa kochanie. – rozłączyła się.
Nie no świat zwariował wszyscy uważają ze ślub to był świetny pomysł i co ja mam teraz zrobić? Nie wytrzymam do 17 CHCE TERAZ DO DOMU
Wysłałam Tarze sms’a


„Załatw mi prywatny odrzutowiec do Anglii do 17 nie wytrzymam zadzwoń do Alex i Sam kup im bilet na kiedy będą chciały i ani słowa Niallowi i Gregowi „

Postanowiłam spakować wszystkie swoje rzeczy. Sukienka z imprezy trzeba ja spalić a potem zakopać. Buty staniki koszulki spodnie i kosmetyki wrzuciłam do walizki gdzie tu nagle Pan Filet Horan przerywał mi.
- Gdzieś się wybierasz?
- Do domu, wracam do Anglii – chciał cos powiedzieć ale nie pozwoliłam – Trochę za szybko na ten ślub było ja nie wiem co mam teraz robić. Muszę pobyć sama. A jakby co powiedz reporterom że jadę pracować w Anglii, a ty masz wakacje.
- Ale trzeba sprawiać pozory...
- Sprawiaj beze mnie, cześć.
Rzuciłam tylko tyle i poszłam do samochodu czekającego na mnie przed hotelem. Droga na lotnisko była trudna dużo robotów drogowych słońce mocno prażyło a mi łzy ciekły jak ja mogłam coś takiego zrobić. Jestem strasznie nieodpowiedzialna. Dziwne że ja sama sobie to mówię. No i cóż pora się żegnać już z Vegas.


Alex


Trochę to nie fer trzeba powiedzieć Stelli i Niallowi że tak na serio nie są małżeństwem, dostałam informacje że Stell postanowiła wracać, pewnie jest już na lotnisku. Będąc z Kayla na plaży spotkałam Malika i ta dziwna pizde... Nie mogę się doczekać aż będą już zajęcia W akademii we Francji sama ja wyrwę się od tej rzeczywistości czyli jeszcze 3 tygodnie. Będę tęskniła za wszystkim hm też wrócę dziś do ANGLII trzeba się spakować bo już się kończy moja licealna przygoda z 1D będzie mi tego brakowało ale trzeba iść dalej i nie oglądać się za siebie bo czasem to nie wróży za dobrze. Marzę aby zostać projektantką a w świecie mody nie ma miejsca dla facetów zwłaszcza kartofli którzy układają sobie włosy gofrownicą. O Sam dzwoni jak miło
- No cześć...
- Wiesz co znalazłam?
- Nie wiem
- W internecie jest film ze ślubu Stelli i Nialla
- Nie gadaj, koto to mógł wstawić.
- Jak to kto Greg... Przychodź szybko do hotelu, ja czekam na ciebie, a i dziś wracam do Anglii.
- To wracamy razem, ok. już biegnę do ciebie.
Na prawdę biegłam dobrze że ubrałam dziś trampki. Muszę zdążyć a za to spakować się trzeba jesteśmy tu krótko no ale i tam wszystko porozwalane. Doszłam do Hotelu, szybko pobiegłam chodami do pokoju po drodze potrącając parę osób a i tak w dupie to miałam.
- Jestem –krzyknęłam wchodząc do pokoju. Sam już spakowana zapinała walizkę...
- To dobrze – powiedziała i pokazała mi filmik śluby, film został wstawiony przez Grega a nakręcony przez Harpera, a właścicielem kamery była Sam.
- Nasza parka się chyba pozabija jak to zobaczą
- Heh to już nasi znajomi są lepsi niż telewizor
- No tak, a teraz proszę ciebie pakuj się – pogoniła mnie koleżanka za godzinę trzeba być na lotnisku jejku nie za fajnie.
Ale tyle tu się wydarzyła a muszę zacząć przygotowywać się na studia i zapomnieć o wszystkim, chociaż nie dam rady do końca ale muszę iść dalej nie wiadomo jak ciężko będzie.



Harper 


Mam wyrzuty sumienia że musiałem okłamać moja kuzynkę ona nie wie że ślub na niby był, a za księdza przebrał się barman jedyne co było prawdziwe to obrączki nic więcej. Oberwie mi się za to ale przynajmniej jest dobry pomysł do mamy cię. Muszę coś wykombinować, mi jeszcze w tym tygodniu zaczną się studia. Nie mogę się tak zachowywać bo byłbym jak szurnięty dr Hous


„Wiem że ślub był na niby dlatego was tak to nie obchodziło? Dzięki kuzynku wielkie ci dzięki.”

To był sms od Stelli, teraz przyszedł sms od Nialla...

„Zadowoleni? Widziałem filmik ze ślubu. Głupi wy odkręćcie to a jak nie zabije”

Teraz to się doigrałem, odwołam to z pomącą wujka Johnson. A teraz wystarczy się zbierać i iść w stronę słońca i pod wiatr....