niedziela, 22 kwietnia 2012

INFO

Z przykrością musimy was powiadomić, że kolejny rozdział pojawi się dopiero w maju. Mamy dużo nauki, egzaminy, EveryCalm musi poprawić oceny (żeby rodzice się nie czepiali i nie miała szlabanów ;)). Myślałyśmy, że wyrobimy się i go napiszemy, ale nie wyszło.
Bardzo przepraszamy. ♥



poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział #16

(Oczami Stelli)
               Wstałam rano i miałam wrażenie, że wszyscy o mnie zapomnieli. Dzisiaj są moje urodziny. Jestem u chłopaków w domu. Niall obiecał odwieźć mnie. Jak wstałam miałam nadzieję, że ktoś chociaż złoży mi życzenia. Niestety, ten dzień nie zapowiada się tak fajnie.
               Niall odwiózł mnie do domu. Całą drogę milczał. Pytałam go czy się spotkamy dzisiaj, lecz nic nie odpowiadał. Pomyślałam, że jest na mnie obrażony za wczorajsze kłótnie. To bardzo możliwe, bo potraktowałam go jak świnie. Teraz pewnie chce się zemścić. Nasz związek wisi teraz na cieniutkiej nitce. Kurwa mol... Niech chociaż słowem się odezwie. No ale jak nie, to nie niech nie liczy na więcej z mojej strony. Bez łaski... Jak nic przewiduję koniec naszego związku. Wiem, że toczy się znacznie za szybko wszystko, ale ja nic nie mogę zrobić. Może potrzebujemy przerwy albo innej osoby do szczęścia. Nie wiem już nic. Wczoraj było tak słodko. Tak romantycznie. Miał dla nas wspólne plany, a dziś kurde zamknięty w sobie kretyn.
             Weszłam do swojego pokoju i przeglądałam zdjęcia zrobione wczorajszego wieczoru. Kurde, siedzę tu jak jakaś zdołowana i pojebana staruszka.
             - Stella, możesz tu do nas przyjść. - usłyszałam głos mojej matki. Postanowiłam wyjść z wyrka. Zeszłam na dół. Zdziwił mnie widok.
             W rogu salonu stał Harry. Jeden z moich najlepszych przyjaciół. No, ale on też zapomniał o moich urodzinach, więc nie mam na co liczyć. Podeszłam do niego, a on obdarował mnie jednym ze swoich słodkich, seksownych i boskich uśmiechów.
             - To my zostawimy was samych. - rzekł tata i razem z mama opuścił salon. Został tylko moja siostra.
             - Sprawdź czy nie ma cię w kuchni. - rzekłam wrogo w jej kierunku.
             - Wypchaj się. - warknęła.
             - W kuchni, w zamrażalniku, w ostatniej szufladzie, na samym końcu pod mrożonkami jest ukryta płyta One Direction. - po moich słowach Cindy wybiegła jak burza.
             - Niezła skrytka. - zaśmiał się Styles.
             - Milcz baranie. - usiadłam wygodnie na jednym z krańców kanapy, na drugim usiadł Harry i szczerzył się. - Co ty kombinujesz?
             - Stello Anabelle Johnson, oto dzisiejszego dnia jest pewne święto. Twoje osiemnaste urodziny! Wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim spełnieni marzeń. - rzekła Lokaty i usiadł bliżej mnie. Posłałam mu słodki uśmiech. - Niall to idiota, że nie pamięta o tym dniu. Ale wiesz, zawsze masz mnie. - powiedział to i mocno mnie przytulił. Jednak pamiętał! Po chwili odsunął się i wyjął z kieszeni swojej marynarki małe różowe pudełeczko. Otworzył je, a moim oczom ukazał się bardzo piękny naszyjnik, jego zawieszka jest w kształcie kostki do gry. - Podoba się? - zapytał, ale nic mu nie odpowiedziałam. Nie dałam rady wycisnąć z siebie ani jednego dźwięku. Styles nałożył mi naszyjnik na szyję. Wzięłam zawieszkę w ręce i odwróciłam. Widniał na niej napis; „PART OF ME”. To jest piękne. Jaki on kochany.
           - Dziękuję. - miałam łzy w oczach. - Jest piękny. Białe złoto. Na pewno się wykosztowałeś.
           - Dla takiej dziewczyny jak ty było warto. - rzekł z uśmiechem i jego twarz znacznie przybliżyła się do mojej. Od pocałunku dzieliły nas milimetry . W tej chwili wiem czego chcę, chcę tego durnia, fileta Stylesa. Prawie zapomniała o całym bożym świecie. No ale do pokoju wpadła moja siostra śpiewając More Than This. Myślałam, że zawału dostanę.
           - Cindy, wyjdź! - wrzasnęłam.
           - Co? Nie słyszę. Słucham 1D. - może to był zły pomysł aby powiedzieć jej gdzie była ukryta płyta. Podniosłam swój zacny tył, podeszłam do niej i za rękę wyciągnęłam ją z pokoju.
           - Wpadniesz dziś do nas wieczorem? Robimy grilla. Wpadnie paru znajomych. To będzie taki twój urodzinowy grill.
           - Nie Harry, nie mogę przyjść. Postanowiłam unikać Nialla. Nie dogaduję się ostatnio z nim. Wczoraj był słodziutki jak cukierek, a dziś się słowem do mnie nie odezwał. Olewa mnie. Nie chcę tak. Powinniśmy zerwać.
          - Stella, nie martw się o to. Ja już sobie z nim porozmawiam. Przyjdź, będzie fajnie. Obiecuję. A teraz wybacz muszę jechać do Tesco. Obiecałem Liamowi, że zrobię zakupy. - Harry wstał z kanapy i poszedł do drzwi. Odprowadziła go. - Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze. - dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
              Rany boskie, czemu to Harry nie jest moim chłopakiem? Zależy mu jak cholera, a ja go odrzuciłam. Nie no, dlaczego akurat teraz musiałam to zobaczyć? Jestem pojebana, strasznie pojebana. Teraz sobie tak myślę, że miłość moja i Horana to mogło być chwilowe zauroczenie. Albo Niall ma jakieś napięcie przedmiesiączkowe.
Jest dopiero 10 rano. To za 9 godzin pójdę do chłopaków i utnę sobie szczerą pogawędkę z moim facetem. No chyba, że szybciej ze mną zerwie.



(Oczami Harrego)
Byłem u Stelli. Ma dziś urodziny. Szczerz zapomniałem o tym, ale mój kalendarz przysłał mi przypomnienie na telefon. Szybko zajechałem do jubilera i kupiłem jej naszyjnik. Podobno to z jakiejś limitowanej edycji. Spodobał jej się. Miałem dziwne uczucie dając jej go. Ale już nie ważne, bo minęło. Pojechałem do Tesco, zrobiłem zakupy i wróciłem do domu.
W domu jak zwykle panował bałagan Zayn z Niallem oglądali MTV. Liam z Louisem zasiadali w kuchni i pili sok.
- Za 5 sekund narada zespołu. - wydarłem się stojąc na schodach. Od razu obok mnie pojawili się przyjaciele.
- O co chodzi? - zapyta Lou.
- Niall, czy wiesz jaki jest dzisiaj dzień? - spytałem z nadzieją, że przypomni sobie o święcie swojej dziewczyny.
- Środa. - odpowiedział. Nie no takiej daty nie zapamiętać.
 - Ty to serio Horan głupi jesteś. - powiedziałem.
- Dobra, więc oświeć nas. - rzekł Malik.
- Cholera! Stella ma dzisiaj urodziny! - krzyknąłem, na co reszcie kopary opadły.
- To niemożliwe. Dobrze wiem kiedy Stella ma urodziny. I to na pewno nie dzisiaj. - Niall, on jest jak Kubuś Puchatek - dużo je i mało myśli.
- A co w kalendarzu zapisałeś? - zapytał Louis. Horan zaczął grzebać w swoim telefonie.
- Kurwa! - wrzasnął. - Stella ma urodziny.
- Brawo geniuszu. - zakpiłem z niego. Muszę to stwierdzić. Od czasu gdy Niall dowiedział się, że pocałowałem jego dziewczynę to strasznie się zmienił. Na gorsze. Stał się dupkiem i to perfidnym. Teraz rozumiem swoją przyjaciółkę.
- Harry, byłeś u Stell? - Liam spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Taak... - odpowiedziałem. Zayn zagwizdał, Lou poklepał mnie po plecach, Liam uśmiechnął się znacząco, a Niall? Niall nie wykazał żadnej reakcji. - Dzisiaj robimy grilla w ogródku. Zaproszę znajomych. Stella będzie wieczorem. Zayn zajmie się muzyką, Niall żarciem, Lou wystrojem, czyli ma ogarnąć, ozdobić i przygotować ogród, a Liam mu w tym pomoże. Jakieś pytania? - nikt się nie odezwał, więc stwierdziłem, że to zrozumieli.
- A co damy jej na prezent? - zabrał głos Malik.
- Wykombinujecie coś. - nakazałem im i poszedłem do swojej komnaty tajemnic. Położyłem się na łóżku, włączyłem iPoda. Zacząłem rozmyślać. Mam Nicole, która Nin, zupełnie nic dla mnie nie znaczy. Mam też Stellę, która jest dziewczyną mojego przyjaciela. I co ja mam zrobić? Nicky wybaczyła mi, ale ja ma to w dupie. Kurde mol, jam jest Harry Styles. Odpowiedź jest prosta - Stella. Ona jest najważniejsza, jest moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze wybiorę ją.
- Pogadamy? - zapytał Horan wyrywając mnie transu.
- Jasne. - usiadłem wygodnie i wpatrywałem się w blondynka. Był z lekka zdenerwowany, wyglądał na zagubionego.
- Zapewne wiesz, że mi i Stelli ostatnio się nie układa. Często się kłócimy. Robi mi afery za byle co. No ale ja też nie jestem święty. Mam wrażenie jakby nasze uczucie znikało w jakiejś otchłani. Kocham ją, ale nie chcę się z nią kłócić. Chcę abyśmy zerwali, tzn. rozstali się na jakiś czas. Chcę być jej przyjacielem i żyć w zgodzie.
- To powiedz jej to. Na pewno zrozumie i poprze twój pomysł.
- Okej. Powiem jej, ale jutro.
- Spoko. Tylko wiesz, nie olewaj jej, to w niczym nie pomoże, a wręcz przeciwnie wszystko pogorszy.
- No dobra, to ja pojadę na zakupy. Kupić alkohol?
- Pewnie.
Niall wyszedł z domu. Ja wróciłem do poprzedniej czynności. Ale tym razem myślałem kogo by tu zaprosić. Postanowiłem wysłać sms’a do Eda Sheerana, Jessie J, chłopaków z JLS, chłopaków z Blue, dziewczyn z Little Mix i wiele innych gwiazd. Ale też napisałem do Sam i Alex aby wpadły. Teraz po kolei odbierałem sms’y z potwierdzeniem przyjścia. Coś mi się zapowiada, że to będzie całkiem fajny wieczór. A Nicole nie zaproszę. Zapomniałem wspomnieć, że zerwałem z nią. Czuję jakbym pozbył się kuli u nogi.



(Oczami Stelli)
Powoli szykuję się na grilla u chłopaków. Jeszcze nie wybrałam ciuchów. Potrzebuję pomocy! Nie mam w co się ubrać, a moja garderoba jest dwa razy większa niż mój pokój. Dobra, mam się ubrać jak na grilla. No więc ubiorę szare rurki z dziurą na kolanie, niebieskie trampki, białą bokserkę i czarną marynarkę. Trochę za ładnie na grilla, ale chcę wyglądać ładnie przed ludźmi, którzy tam będą. Za godzinę powinnam wychodzić, a stoję przed lustrem w szlafroku i ręcznikiem na głowie.  Taa i chyba ktoś zapukał do drzwi mojej świątyni.
- Proszę! - wydarłam się najgłośniej jak umiałam.
- Hej! - rzuciła Alex wchodząc do pokoju.
- Cześć! - za nią odezwała się Sam.
- Witajcie ludu. Zamykać oczy, naga jestem. - znowu się wydarłam.
- Krzycz głośniej, Niall nie usłyszał. - warknęła Sam.  A no tak, muszę im powiedzieć, że chcę z nim zerwać. Szybko ubrałam się w to co przygotowałam i wyszłam z garderoby. - Wszystkiego najlepszego kochana. - Sam wydarła się na cały dom. Ja zaśmiałam się.
- 100 lat! Spełnienia marzeń. Aby wszystko ułożyło się w twoim życiu miłosnym. - złożyła mi życzenia Alex. - A oto prezent ode mnie i od Sam. - dały mi ładnie zapakowane pudełko. Otworzyłam je i chyba zaliczyłam zgon. Torebka Gucci, oryginalna!
- Dziękuje. - powiedziałam zaskoczona i przytuliłam przyjaciółki. - Muszę coś wam powiedzieć.
- Co? - zapytała Sam siadając na łóżku. Ja szybko prysnęłam się perfumą i zaczęłam gadać.
- No bo zamierzam zerwać z Niallem. Ciągle się kłócimy. Już nie jest tak, jak dawniej. Wczoraj był słodki jak miód, a dziś słowem się nie odezwał. Myślę, że musimy zrobić sobie przerwę. Lecz nadal chcę się z nim przyjaźnić. Wiecie co jest najgorsze? Mało brakowało, a dziś rano pocałowałabym się z Harrym. On jako jedyny z tych pedałów pamiętał o moich urodzinach i dał mi oto ten naszyjnik, który mam na sobie. - dziewczynom mało oczy nie wypadły. Patrzyły na mnie ze zdziwieniem.
- Czyli jednak czujesz coś do tego kręconego bałwana? - zapytała Alex.
- Nie powiedziałam tego.
- Ale zapewne chciałaś. - wtrąciła Sam.
- A tam, dajcie mi spokój. Chodźmy do chłopaków. - wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do samochodu Sam.
Pół godziny później byłyśmy już pod ich domem. Na parkingu stało mnóstwo samochodów. Jeśli znowu jakaś mega impreza to obiecuję, że nigdy w życiu się do nich nie odezwę. Ustałyśmy pod drzwiami i zaczęłam jak zwykle bawić się dzwonkiem. Drzwi otworzył nam Liam i z uśmiechem wpuścił do środka. Zaprowadził nas do ogrodu i zaliczyłam zgon. To co zobaczyłam było niesamowite. Kurwa mać, chłopcy się postarali.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli wszyscy. I po chwili usłyszałam boski damski wokal. Aaa! Adele śpiewa mi Sto lat! Teraz to mogę umrzeć. Alex uszczypnęła mnie, bo myślę, że to sen. Sam stała i śmiała się ze mnie, za co dostała w głowę. Po odśpiewaniu Sto lat dostałam mase prezentów. Jessie J chciała kupić mi swoją płytę, ale zmienił zdanie i dostałam od niej płytę JLS. Za to JLS kupili mi płytę Jessie J. Nie no, oni się chyba zgadali. Reszta prezentów została nieodpakowana. Zrobię to jutro na spokojnie. Grill był świetny. Wszyscy cos dla mnie zaśpiewali. Alex i Sam ciągle ryły z mojej miny. Prawie cały czas siedziałam cicho. Wsłuchiwałam się w rozmowy innych. W końcu nie wytrzymałam.
- Niall, do kuchni! Ale już! - nakazałam groźnie, a Malik jak zwykle zaczął coś odpierdalać.
- Urodzinowy seks? - zapytał i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Droga przyjaciółko, pozwolisz abym temu chłoptasiowi jaj urwała? - gdy to powiedziałam wszyscy zawyli. Bayn się uspokoił, więc ja spokojnie wyszłam z Horanem do kuchni.
Stałam oparta o blat kuchenny. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. To znaczy, wiedziałam co powiedzieć, lecz nie wiedziałam jak. Nie chcę go zranić, kocham go. No w prawdzie znaczniej mniej niż wczoraj, ale jednak nadal kocham. Nie chcę go kochać, a przynajmniej nie tak. Niall jest słodkim i wrażliwym chłopcem. Podczas kłótni można było zauważyć łzy w jego oczach. No cóż, mam niewyparzona jadaczkę. Kurde! Szkoda, że nie umiem czytać w myślach. To by było zajebiste. Mogłabym wtedy zerwać z nim w sposób, który by go nie uraził. Ale wiem, że nie ma takiego sposobu. Żeby sam ze mną zerwał byłoby lepiej. Ale kurwa nie. Teraz tylko stoi i gapi się na mnie jak na jakąś idiotkę i wyczekuje jakiegoś słowa.
- No więc chcesz pogadać? - zapytał przerywając frustrującą ciszę między nami. Bardzo mu dziękuję. Ale jak ja mam mu to wszystko powiedzieć. Cholera jasna, boję się. Chociaż wiem. Powiem to prosto z mostu.
- Niall, powinniśmy zerwać. - rzekłam odwracając głowę. Gapiłam się w okno, za którym wszyscy się bawią.
- Zgadzam się. - chyba się przesłyszałam. Jebłam pokerfejsa.
- Jak to?
- Ostatnio się kłócimy o byle gówno. Tak pomyślałem abyśmy zrobili małą przerwę. No oczywiście kocham cię, ale mam czasami wszystkiego dosyć. Bądźmy przyjaciółmi, abyś mogła ze mną się śmiać i doradzić mi.
- Więc stoi. Powiemy im? - wskazałam na przyjaciół.
- Ale co? Jeszcze z tobą nie zerwałem. Owszem powinniśmy się rozstać lecz jeszcze nie teraz. Kto wie, może dzisiejszy dzień będzie taki jak wczoraj? - na samą myśl o tym uśmiechnęłam się. Horan pocałował mnie z taką namiętnością jak nigdy przedtem. Odwzajemniłam to. On zna się na rzeczy. Staliśmy tak w kuchni, śmialiśmy się, co raz obdarowywaliśmy się namiętnymi całusami, że aż nie zauważyliśmy kiedy wszyscy goście wyszli.
Do kuchni wparował Louis i Sam.
- Kochasie, starczy tych czułości. Bierzcie piwo i idziemy chlać. - rzekł Lou.
- Jeszcze chwila. - poprosiłam i wpiłam się w usta blondaska. Poczułam jak się uśmiecha. - Teraz możemy iść.
Wyszliśmy na zewnątrz zasiedliśmy do stołu. Ja wcisnęłam się między Hazze a Malika, a mój chłopka naprzeciwko mnie obok Liama. Louis stał przy grillu i próbował nałożyć na talerzyk kiełbaske i to ręką. Co za łamaga. Nie udawało mu się to, więc pomogła mu Sam. W końcu Tommo nałożył kilka na talerz i podał Horanowi. Ten zaczął jeść jak świnka. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. On uśmiechnął się do przyjaciół. A na mnie nawet nie spojrzał. Czy ja mu znowu coś zrobiłam. Zaczęłam rozmawiać z Haroldem o muzyce. Chce abym coś nagrała.  No to jest pomysł i to całkiem, całkiem.
Liam wziął gitarę i zaczął grać. Ja z Harrym nie przerywałam rozmowy do czasu, aż Niall zaczął śpiewać coś o ziemniakach, do tego żarł kiełbaskę. Nie spodobał mi się ten widok. Dałam Hazzie buziaka w policzek.
- Wiecie co, źle się czuję. Wejdę do domu. Wy bawcie się dalej. - rzekłam.
Wstałam i wbiegłam do środka. Skierowałam się po schodach na górę. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Stwierdziłam, że to pokój Hazzy. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam się i ujrzałam Lokersa z uśmiechem na twarzy. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć ten popchnął mnie na ścianę i przywarł do mnie całym swoim ciałem. Nie powiem, to było świetne, jeszcze w jego wykonaniu. Dobra chwila i dopadnie mnie zgon. Zaczęliśmy się całować. Jego pocałunki były takie słodkie i namiętne. Dłońmi pieściłam jego kark. Czułam jak serce bije mi coraz szybciej, a oddech przyspiesza. Ręce Harrego jakimś cudem znalazły się pod moją bluzką, która chwilę potem leżała już na ziemi, zaraz dołączył do niej mój stanik. Teraz jego ręce błądziły po moim ciele. Był strasznie napalony. Trochę się bałam, lecz brnęłam w to dalej. Atmosfera robiła się naprawdę gorąca. Poczułam jak uginają mi się kolana. Harry podniósł mnie, a ja splotłam nogi wokół jego pasa. Niósł mnie w kierunku łóżka cały czas obdarowując pocałunkami. Delikatnie mnie położył. Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Ściągnął ze mnie spodnie i majtki. Po chwili również on był nagi. Położył się na mnie i ponownie zaczął całować twarz, szyje i całą resztę. Do tego zaczął się bawić moimi piersiami.  Totalnie straciłam kontrole. Moje drżące dłonie gładziły go po plecach. Poczułam jak delikatnie wchodzi we mnie. Ogarnęła mnie fala gorąca. Wydawałam z siebie ciche jęki. Całowaliśmy się, a ja czułam jak wchodzi we mnie coraz szybciej i  już nie tak delikatnie. Harry zaczął zachowywać się jak niewyżyty człowiek. Nasze ciała poruszały się w jednym rytmie. Jęczałam czując jak przyśpiesza coraz szybciej i szybciej. Czułam, że zaraz dojdę. Jego ciało również było bliskie szczytowi, ale nie przejmowaliśmy się tym. Harry spojrzał mi głęboko w oczy. Wykonał ostatnie głębokie pchnięcie i dostałam pierwszego orgazmu w życiu. Krzyknęłam głośno z podniecenia, ale zaraz on zamknął moje usta gorącym pocałunkiem. Zszedł ze mnie i położył się obok. Wtedy wytrysnął. Nadal sapaliśmy ze zmęczenia i podniecenia.
Wtuliłam się w jego nagi tors. Próbowałam złapać normalny oddech. Właśnie dotarło do mnie, że straciłam dziewictwo. Ale nie z moim chłopakiem, lecz z najlepszym przyjacielem. To naprawdę było niesamowite. Muszę przyznać, że kolega Harolda jest naprawdę wielki i mega podniecający. Spojrzałam w te piękne zielone oczy, które wpatrywały się we mnie. Uśmiechnęłam się. Nabrałam jeszcze większej ochoty na to, co było przed chwilą. Nasz seks trwał kilka minut, to mało. Ale co na to Lokaty?
- Chcę jeszcze raz. - powiedziałam szeptem, na co Harry się uśmiechnął i wyjął z  szafki prezerwatywę, nie sorry - dwie. W razie jakby jedna się porwała.
Pomogłam mu ją założyć. No i zaczęły się zabawy w łóżku.  Położył się na mnie, zaśmiałam się cicho. Kurde chłopak musi trochę pobiegać. Ciężki jest. Mam nadzieję, że przez dzisiejszy wieczór  trochę schudnie. Zaczął mnie całować. Tak łapczywie, z taką namiętnością i pożądaniem. Starałam się to odwzajemniać, ale nie udawało mi się to. Chłoptaś musi mieć wprawę w te klocki. Z pocałunkami zszedł na moją szyję i zaczął robić mi malinki. Rozkoszowałam się tym. Nie każdemu Harry Styles może przyssać się do szyi. Nasze dłonie się splotły ze sobą.  On przycisnął je do poduszki, tak mocno, że myślałam, że mi je złamie.  Po chwili z pocałunkami przeniósł się na moje ramiona i dekolt. Całował z pasją, jakby odkrywał coś nowego, jakby chciał nacieszyć się chwilą. Nie chcę aby to się kończyło. Bo właśnie teraz nic innego nie miało znaczenia. Liczy się tylko Hazza, który właśnie zajął się moimi cyckami, pieścił je dłońmi, ale zmienił zdanie i do gry wszedł język. Lizał mnie praktycznie całą, aż zaczęło mnie to z podniecenia wkurzać. Wydarłam się na niego, on się zaśmiał i złożył na mych ustach wielkiego całusa. Wtedy znowu to poczułam, wszedł we mnie, ale nie tak delikatnie. Tylko brutalnie, co sprawiło mi i jemu wielką radość.  Podniecenie rosło z każdą chwilą, miałam wrażenie, że prezerwatywa za chwilę pęknie.  Wpychał się we mnie coraz szybciej. Z naszych gardeł wydobywały się jęki i to bardzo głośne. Ja wzięłam się za to aby mu dogodzić i wyrabiałam z jego przyrodzeniem wiele, ale to wiele różnych czynności. Po skończonej zabawie opadliśmy na łóżko sapiąc i dysząc. Spojrzałam na zegarek, który stoi na szafce nocnej. 2 w nocy. No to nasze zabawy trwały długo. Lecz jestem pewna, że nikt tego nie usłyszał. Bo wszyscy napili się i zostali w salonie. No jeden trzeźwy Liam mógł coś usłyszeć. Lecz nie będę się tym przejmować.
Położyłam głowę na nagim torsie Harrego, on przykrył nas kołdrą. Wiedziałem, że długo nie zasnę. Styles zaczął nucić jaką kołysankę, którą śpiewała mi mama gdy byłam małą dziewczynką. Spojrzałam na niego i pocałowałam w te słodkie usta. Odwzajemnił to i na twarzy jego zagościł piękny uśmiech. Serce zaczęło mi walić jak szalone. Nie czułam tego przy Niallu albo jak już czułam to rzadko. A teraz miałam wrażenie jakbym w końcu się odnalazła. Jestem świadoma tego, że nie potrwa to długo, ale warto spróbować.
- Nie chce mi się spać. - powiedziałam wtulona w Lokatego.
- Mi też. - oznajmił bawiąc się moimi włosami. Zapytał. - Powiemy im?
- Z czasem sami się domyślą. - rzekłam kreśląc wzorki palcem na jego boskiej klacie.
- No masz racje. - rzekł i poczułam jak się uśmiecha. Pocałował mnie w głowę. - A będzie tego więcej?
- Jeśli zasłużysz. - rzekłam zalotnie, a on się zaśmiał. Leżeliśmy w swoich objęciach całując się co chwila. Miedzy nami trwała cisza. Taka upojna cisza. W pewnym momencie poczułam, że odlatuję. Usłyszałam tylko ciche:
- Dobranoc. - w wykonaniu Harrego.



(Oczami Liam)
To co widziałem wczoraj zdziwiło mnie bardzo. Stella i Harry uprawiali seks. Kto by pomyślał. Całowała się z Niallem, a tu nagle bum.... Wylądowała w łóżku z Harrym. Jako jedyny byłem trzeźwy, inni za dużo wypili. Wątpię aby wiedzieli co działo się w komnacie Stylesa. Stell ani Hazza nie przyznają się do tego. Kurde, przecież ona ma chłopaka. Co tak po prostu zdradziła go? Jezu Chryste pilnuj tę dziewczynę. Zapewne kochali się bez prezerwatywy, jak znam Harrego. Lecz mogę się mylić. To mi nie daje spokoju. Jest ósma rano. Około drugiej w nocy skończyliśmy imprezować. Zaraz pewnie wszyscy wstaną, no oprócz Malika i Lokatego. Ci to zawsze śpią długo. Ja zasiadam samotnie w kuchni i rozmyślam nad wszystkim, jeszcze trochę i stoczę się na samo dno. Zacznę liczyć łyżki.
- Dzień dobry. - usłyszałem cichy, zaspany, kobiecy głoski. To była Sam. - Co tak siedzisz samotnie?
- Myślę. - rzekłem zatracając się w tym co kłębi się w mojej głowie, a sporo tego jest.
- A o czym jeśli mogę wiedzieć? - zapytała siadając obok mnie.
- A o wczoraj. - rzekłem i tak myślałem czy jej powiedzieć. Ale sama się dowie.
- Impreza się nie podobała? - zapytała z powagą na twarzy.
- Nie o to chodzi .
- A o co?
- Stella przespała się z Harrym. - powiedziałem jej na ucho.
- Że przepraszam kto z kim?! - sarkazm. Ale wydarła się głośno. Zakryłem jej buzię dłonią.
- Głośniej nie umiesz? Cicho, nikt nie może się dowiedzieć. - rzekłem i zszedł Niall.
- O czym nikt nie może się dowiedzieć? - zapytał, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. Liam myśl, rzuć byle co. - Yyy... no bo.
- Stella spała dziś w pokoju Harrego. - palnęła Sam. Spojrzałem na nią wrogo. Lecz ona posłała mi tylko grymas.
- To pójdę ją obudzę. - rzekł Horan i poleciał z powrotem na górę. Ja popędziłem za nim. Dorwałem go przy drzwiach Harrego. Już miał nacisnąć klamkę, kiedy ustałem między nim a drzwiami i uniemożliwiłem mu to. - Odejdź, tam jest moja dziewczyna.
- Ale ona śpi jeszcze.
- Nie.
- Stella! Śpisz, bo Niall chce wejść. - się wydarłem, nie dostałem odpowiedzi co musiało oznaczać, że śpi. - Niall, zjedz coś najpierw, ogarnij się i wtedy będziemy ją budzić.
- Ok. - rzekł i zszedł na dół. Ja wparowałem do pokoju przyjaciela.
- Styles, Johnson wstawać. - powiedziałem ze złością.
- Cicho. - powiedziała ledwie słyszalnie Stella.
- No to może byście się ubrali. - warknąłem. Harry aż otworzył oczy ze zdziwienia.
- Ty wiedziałeś? - zapytał.
- Widziałem was wczoraj jak obmacujecie się. A i następnym razem zamykajcie drzwi jeśli zamierzacie robić coś takiego. Jakby Niall się dowiedział...
- Ale się nie dowie. - powiedziała Stella otwierając oczy. Harry zauważył, że się budzi to pocałował ją na dzień dobry. Nie mogłem na to patrzeć. - A tak poza tym Niall i ja musimy zerwać. Oboje się z tym zgadzamy, ale nie tak od razu żeby nie było. 
- Ok. To ja może was zostawię. - powiedziałem i usłyszałem tylko śmiech Romea i Julii. Jak to możliwe. Matko święta, świat schodzi na psy. Na pewno nikomu o tym nie wspomnę. Sam też nie. Bo Alex i tak się dowie Louis też. Wszystko będzie git. Tylko zastanawia mnie ta sprawa z Niallem. Zerwać? No to nie musze się martwić skoro oboje się zgadzają. Nic poważnego się nie stanie. A teraz czas abym zajął się sobą.


           ###############################

Hej! Mamy nadzieję, że się podoba. Scenę "Starry" dedykujemy Natalce i Dominice. Co myślicie o tym? Każda osoba, która czyta niech wyrazi swoją opinię o rozdziale, a nie o całym blogu. Prosimy o minimum 30 komentarzy z opinią o tym, ale jak będzie więcej też dobrze.
Następny pojawi się za Tydzień. Fani Nelli (Nialla i
Stelli) nie gniewajcie się, ale @EveryCalm musiała namieszać. Jak
chcecie coś w podobie z innymi piszcie  a my to rozważymy.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział #15


(Oczami Nialla)
Pojechałem do Stelli. Po drodze minąłem samochód Harrego. Zegarek wskazywał 8.45. Do domu mojej dziewczyny jedzie się 30 minut. Lecz los chciał, że były korki. Ludziom spieszyło się do pracy. Po 9 zajechałem do swojej dziewczyny. Wyszedłem z samochodu, zabrałem bukiet zrobiony z polnych kwiatów. Zdziwiło mnie, że w kwiaciarni takie sprzedają. Poszedłem do domu dziewczyny. Zapukałem w drzwi. Nikt się nie odezwał. Zacząłem bawić się dzwonkiem.
- Niall? - zapytała pani Johnson.
- Tak, to ja. - odpowiedziałem. - Zastałem może Stellę?
- Wątpię aby chciała z tobą rozmawiać. - rzekła.
- Ale chcę ją bardzo przeprosić. Zachowałem się jak skurwysyn. - powiedziałem smutno.
- Chłopcze wyrażaj się. - poprosiła mama mojej panny.
- Tak jest, przepraszam. - rzekłem. Pani Johnson wpuściła mnie do środka.  Poszedłem na górę do pokoju Stell. Pociągnąłem za klamkę. Zamknięte. Korytarzem przechodziła Cindy.
- Mała jest jakiś klucz zapasowy? - zapytałem. Ona kiwnęła głowa i poszła do siebie. Coś mnie zdziwiło, zawsze była taka wesoła, a teraz patrzyła na mnie jakby chciała mnie zabić. To oznacza tylko jedno, Stella się jej zwierzyła. Otworzyłem drzwi do pokoju swojej dziewczyny. Rozejrzałem się i nigdzie jej nie było. Wszedłem do garderoby i zauważyłem ją siedzącą na czerwonej duże pufie. Paliła papierosa. Nie wiedziałem, że Stella pali. - Kochanie.. - zacząłem niepewnie.
- Co ty tu robisz? - zapytała ze wściekłością.
- Chcę przeprosić. - rzekłem zbliżając się do niej.
- Wyjdź. - nakazała ostro.
- Nie wyjdę, chce pogadać. - ustałem kilka centymetrów przed nią. Ona nadal siedziała i paliła. Wyrwałem jej papierosa z ust i zgasiłem.
- Nie mamy o czym gadać. - rzekła i spojrzała w moje oczy, po chwili odwróciła wzrok.
- Owszem mamy.
- Nie! Jesteś kanalią. Podłą kanalią. Kto cię kurwa wychował? Nie spodziewałam się tego po tobie. Brakowało mi ciebie! Jedynym, który mnie pocieszył był Harry. Ucz się od niego, może zrozumiesz kim jestem. A i twierdzę, że powinniśmy zerwać. - wycedziła na jednych wdechu.
- Nie zerwiemy. Kurwa mać ja cię kocham. Do cholery jasnej kocham, rozumiesz to? Nie uwolnisz się ode mnie! Nawet jak byś chciała, bo wiem, że ty też mnie kochasz.
- Ta...? Myślisz? A może już cię nie kocham?
- Bredzisz!
- A się zdziwisz kanalio. - warknęła. Położyłem bukiet kwiatów na pufie. Podniosłem brunetkę i przerzuciłem sobie przez ramię. Zaczęła się wierzgać i kopać mnie w brzuch. Ale się nie poddałem. Zaniosłem ją na dół i pozwalałem dziewczynie krzyczeć. Jej mama śmiała się z nas. Zaniosłem ją do auta posadziłem z tyłu, zapiałem pasem i zawiozłem do naszego jebanego kompleksu. Stella całą drogę darła się na mnie. Lecz ja miałem to gdzieś. Po 30 minutach byliśmy przed kompleksem. Wyjąłem ją i na rękach zaniosłem do drzwi, które otworzyłem mega kopniakiem. 
- Zabierzcie mnie od niego! - wydarła się Stella. Podszedł do nas Zayn i uwolnił ją. Ona od razu uciekła do kuchni, poszedłem za nią. Widok był zadziwiający... Louis Tomlinson cholernie zdołowały.
- Hej, stary co się stało? - zapytałem przyjaciela.
- Ja..... Kocham.... Ona.... Nie ma... - odpowiedział. Spojrzałem na niego z miną "WTF?". Przeniosłem wzrok na Stell, która przytuliła Louisa.
- Na pewno wszystko się ułoży. - odpowiedziała miło. Teraz to miła, a chwile temu zabić mnie chciała.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi. - poprosiłem ładnie, ale nie dość ładnie.
- Milcz kurczaku. Idź do KFC i usmaż się, może jakaś fanka cię zje. - brawo, to było bardzo mądre.
- Stella, przepraszam. - rzekłem cicho.
- Weź ty, spierdalaj na Marsa i nie pokazuj mi się na oczy. - warknęła.
- Uspokój się! - wrzasnął Lou. - Z tobą jest gorzej niż ze mną. - ma racje. Do kuchni wparował Zayn i Harry patrząc na moją dziewczynę z dziwnymi minami.
- A spadaj. - warknęła. Ona tylko warczy.
- Stell policz do dziesięciu i uspokój się. - nakazałem, ale ona miała to w dupie.
- Spieprzaj na Marsa!
- Okej, ale ty masz spieprzać na Wenus.- warknąłem.
- Widzę, że jestem zbędny. Idę do Sam. - rzekł Louis.
- Ale przecież powiedziałeś, że ona uciekła gdy wyznałeś, że ją kochasz. - rzekła Stella. - Liama nie ma?
- Nie. - odpowiedział Malik. - Myślisz, że razem się gdzieś wybrali?
- No tak. Przyjaźnią się. - rzekła moja dziewczyna. - Zaczekaj zadzwonię do Liama. - wyjęła telefon i wykręciła numer. - Liam?... Jest tam Sam... Jak to poszła.... do domu powiadasz.... Nic, nic... Tak na pewno... No to pa. Sam jest w...
- To już do niej idę. - rzekł Lou.
- A może samochód weźmiesz? - poradziłem.
- Daj mi swój, w moim paliwa nie ma. - dałem mu kluczyki, a ten wybiegł z domu jak oparzony i odjechał.
- Dobra jeden problem z głowy, a teraz drugi... - powiedział przenikająco Zayn.
- O co ci biega Bayn? Wiemy, że jesteś straszny, ale nie pokazuj tego. - Stella, jak zwykle nie chce nic gadać.
- Niall James Horan i Stella Anabelle Johnson siat na krzesła, ale już! - rozkazał Harold. Posłusznie usiedliśmy i spojrzeliśmy na nich.
- A teraz proszę, macie 10 sekund aby się pogodzić. Chcę wyczuć miłość w powietrzu - uknuli to? Ja im dam... miłość...? Niech pogadają ze Stellą.
- Nie będę z nim gadać. Ten gościu jest jak upiór z opery, a ja takich nam w dupie. - rzekła Stell. To zabolało... czy ona mnie nienawidzi?
- Stella! - wrzasnął Malik.
- Czego kurwa?! Jeszcze słowo i całe 1D będzie funkcjonować bez swoich kolegów zrozumiano? - No groźna to ona jest, podniecająca i to strasznie.
- Ja kocham Harrego Juniora, spierdalaj od niego. - pisnął Hazza, wywołało u mnie to napad śmiechu. 
- Możesz nam urwać jaja, ale masz się z Niallem pogadać.
- Bo co mi zrobisz?
- Harry, bierz ją! - Haha, tak to będzie niezły widok. Zapomniałem wspomnieć, że Stella jest w piżamie. Niebieskiej satynowej bluzce na ramiączkach i czerwonych krótkich spodenkach. Hazza wziął moją ukochaną na ręce i zaniósł na dwór. Ustał przed basenem i jak gdyby nigdy nic wrzucił ją do wody. Oj biedny on będzie. Stella się wkurzyła. Zaczęła ganiać Stylesa po całym domu.
- Horan łap ją. - wydarł się Malik. Tak też zrobiłem. Złapałem ją, mocno trzymałem aby nie dała rady zwiać mi. Jest bardzo delikatna, muszę to stwierdzić. Wierzgała się, ale nadal ja trzymałem w swoich objęciach. Puściłem dopiero wtedy, gdy zauważyłem, że się zmęczyła.
- Jesteście nienormalni. - warknęła i poszła do łazienki, nie tej na korytarzu, lecz tej w moim pokoju. Tak, to dziwne. Co ona myśli, że to wojna? Poszliśmy za nią. Ustałem w progu i patrzyłem co ona robi. Wycierała swoje długie brązowe włosy. Kurcze ładnie to wyglądało. Zagapiłem się i nie zauważyłem, że chłopacy wepchnęli mnie do niej i zatarasowali czymś drzwi.
- Co wy odpierdalacie? - zapytałem.
- Macie się pogodzić bo inaczej stąd nie wyjdziecie.
- Fajnie. - westchnęła Stella. - No to utknęliśmy tu na zawsze.
- Nie przesadzaj. - zaśmiałem się.
- Niall, ja nie chce... - nie dałem jej dokończyć.
- Cały dzień się nie odzywałem bo po pierwsze miałem wyciszony telefon. Po drugie nim się zorientowałem, że ktoś dzwoni rozładowała się bateria. Po trzecie szykowałem dla ciebie niespodziankę.
- Ale to nie zmienia faktu, że się nie odzywałeś.
- Tak wiem i cię za to przepraszam. Kochanie, wybacz mi. - poprosiłem bardzo ładnie. Zrobiłem minę smutnego pieska.
- Nie, nie mogę.
- Nie ufasz mi?
- Nie, nie urodziłam się wczoraj. Jakbyś załatwiał niespodziankę mógłbyś dać jakikolwiek znak życia. Sms, lub puścić wygnał. - nie odpowiedziałem. Po co się trudzić. Ona i tak mi nie wybaczy. Ja ją cholernie kocham. Głupia miłość.
- Stell, telefon ci dzwoni! - usłyszeliśmy głos Lokersa.
- To mi go podaj! - wrzasnęła. Harry uchylił drzwi i podał nam telefon. Zamknął je i wyszedł z pokoju.
- Kto dzwoni?
- Alex.
- Odbierz.
- Nie mogę bateria mi zaraz padnie. - patrzyłem jak brunetka odrzuca połączenie. Napisała smsa. Wpatrywałem się jej w telefon, a ona nic sobie z tego nie robiła. Sms był takiej treści:
"Kochana nie mogę odebrać, bateria mi zaraz padnie. Jestem uwięziona z tym frajerem Horanem w jego łazience. Stało się coś?"
- Możesz przestać mnie wyzywać.
- Nie.
- No proszę. - powiedziałem ostro i złapałem jej podbródek. Pocałowałem ją mocno, już nie tak delikatnie.
- To nic nie da, nadal cię nie lubię.
- Jak sobie chcesz, ale żeby potem nie było.
- Nie będzie. - zapewniła mnie.  Wymieniała się z Alex smsami. Nie zaglądałem jej do telefonu. Tylko śmiałem się z niej. Każdy sms jaki dostała musiała skomentować.
- Oh... jaki słodki... Ty idioto patrz... Zayn zabiera gdzieś Alex. Podobno jakieś ładne miejsce. Wiesz, chciałabym odwiedzić Irlandię. - kocham ją, właśnie podsunęła mi pomysł na świetną niezapomnianą randkę.



(Oczami Louisa)
Poszedłem do Sam. A raczej pojechałem samochodem Nialla. No nie chciałem dłużej siedzieć w domu i słuchać jak te dwa zakochańce się kłócą. Nie chcę aby tak było ze mną i Samanthą. Może się pospieszyłem. Ale jak na razie jestem pewny swoich uczuć. Wiem, to brzmi głupio. No ale trzeba to wszystko wyjaśnić.
U mojej wybranki byłem bardzo szybko. Wysiadłem z samochodu i poleciałem do drzwi.
- Kurde zamknięte. - powiedziałem sam do siebie. Usiadłem na schodach i czekałem. Po jakiś 15 minutach raczyła się zjawić.
- Louis? Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona.
- Czekam na ciebie. - odpowiedziałem wstając ze schodów. - Pogadamy?
- Wchodź. - Sam otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Podreptaliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. - No więc o czym chcesz pogadać?
- Zastanawia mnie jedno, dlaczego uciekłaś? - tak, to pytanie strasznie mnie nurtuje.
- Nic nie rozumiesz. - westchnęła.
- To mi wyjaśnij. - poprosiłem. Obserwowałem brunetkę, czekałem na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Nie doczekałem się. - Sam?
- Co kurwa?
- Wyjaśnij mi, wszystko.
- No dobrze, wystraszyłam się. Zadowolony?
- Czego się wystraszyłaś?
- Wszystkiego...
- Nie ufasz mi?
- Cholera jasna, ufam..
- No kurde, nie odwzajemniasz uczuć?
- A czy to takie ważne?
- Tak, dla mnie tak. Ja ciebie nie poznaje. Zachowujesz się jak małe dziecko.
- To może daj mi święty spokój! - takiej odpowiedzi się nie spodziewałem.
- Nie dam. Sam, zrozum, że się kocham. Powoli zaczynam mieć tego dosyć. Może się za bardzo pospieszyłem z tym wyznaniem. Lecz nie mogłem dłużej ukrywać się z tym pieprzonym uczuciem. - złapałem jej twarz w dłonie. Delikatnie, ale z uczuciem ją pocałowałem. Ona odwzajemniła pocałunek.
- Lou, też cię kocham. - tak! Powiedział to. Teraz mogę to przyznać. Oficjalnie jesteśmy parą i się kochamy. - Louis, Stella przysłała sms’a. - rzekła moja dziewczyna i pokazała mi wiadomość:
Hey. Pogodzeni? Tak? To super, bardzo mnie to cieszy. Tylko nie róbcie sobie małych Tomlinsonów ;) Sam pokaz dla Lou: A nie mówiłam? PS. Zayn i Harry uwięzili mnie z tym frajerem Horanem w łazience. Alex idzie z Zaynem na jakąś fajną randkę.
- Frajerem Horanem? - zapytała mnie Sam.
- Pokłócili się. - rzekłem, na co ona szybko podniosła się z kanapy.
- Musimy tam jechać. - powiedziała.
- Spokojnie, nic im nie będzie. Teraz mamy randkę. Idziemy do MSC i potem się przejść. A i wiszę Stelli sukienkę.
- Okej. Ale potem zobaczymy co u Horanów.
- No tak. - pocałowaliśmy się. Poszliśmy na naszą randkę. Mam nadzieję dobrze się z nią bawić. Słodka z niej dziewczyna. Wiem, że nie będziemy razem aż do śmierci. Lecz teraz jestem zadowolony. Ona jednak mnie kocha!


(Oczami Zayna)
Dobija godzina 13. Johnson i Horan nadal są zamknięci w łazience. Kurde, Harry zaczął zachowywać się jak zły glina, co bardzo wkurza mnie i Liama. Stella drze się na Nialla i coś komentuje, chyba sms’y. Jednak to był zły pomysł aby dać jej telefon. Niall również się wydziera, ale więcej się śmieje. Liam siedzi przed łazienką i pilnuje aby się nie zabili.
A ja? Ja szykuję się na randkę z Alex. Zabieram ją w piękne, romantyczne miejsce nad Tamizą. Jestem pewny, że jej się spodoba. Jesteśmy ze sobą od niedawna, ale wiem o niej wszystko. No dobra, prawie wszystko.
Teraz muszę znaleźć jakieś ciuchy. Nie pokaże się dla niej w byle czym. Co by tu ubrać? Wiem! Jasne spodnie, czerwone Nike, białą koszulkę i granatową bejsbolówkę. Wziąłem ciuchy i poszedłem do łazienki się przebrać. Poperfumowałem się. Włożyłem kolczyk do ucha, a na rękę kilka bransoletek.
Następnie wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do Alexandry. Po drodze zajechałem do kawiarni. Kupiłem bukiet tulipanów, a chwilę potem zajechałem pod dom mojej laski. Zauważyłem ją z daleka. Stała w oknie wyczekując kogoś. Zapewne mnie. Zobaczyła mój samochód i wybiegła z domu. W prawej ręce miała teczkę. Zgaduję, że znajdują się w niej przybory do malowania. Pod pachą niosła płótno, a dokładnie cztery, nie były duże, ale na sam ich widok chciało mi się śmiać. W lewej ręce trzymała torebkę.
 Wysiadłem z auta. Wziąłem od niej rzeczy i delikatnie pocałowałem ją w te czerwone usta. Otworzyłem jej drzwi i wsiadła, ja zrobiłem to samo. Jechaliśmy rozmawiając o Louisie i Sam, Liamie i Sam, Stelli i Niallu, Stelli i Harrym i o nas, mnie i Alex. Sam i Stella, jak to stwierdziła Alex, są idealną katastrofą. Są zakochane w jednym a podoba im się drugi. Nie chcę aby moi przyjaciele cierpieli przez nie. Stell i Niallem coraz częściej się kłócą. Tym to by się przydał psycholog albo lepiej psychiatra. Nie wiemy co z nimi zrobić. Louis i Sam są zajebiście w sobie zakochani. Tym to może będzie się dobrze wiodło. Miejmy nadzieję, że nie zaczną zachowywać się jak Horan i Johnson. Wróćmy do Alex. Jezu, wygląd jak marzenie. Jasne rurki, fioletowa bluzka, szary sweterek i czarne czółenka.
Powoli zbliżamy się do naszego miejsca. Pozostało jeszcze około 2 minut jazdy. Alex obserwowała prze szybę okolicę. Wydawała się zadowolona.
- No to jesteśmy. - rzekłem parkując pod jakimś drzewem.
- Jak tu pięknie. - rzekła moja panna wysiadając z samochodu.
- Niespodzianka się udała. - powiedziałem do siebie pod nosem i szeroko się uśmiechnąłem. - To nie wszystko.
- To jest jeszcze coś? - zapytała. Wyciągnąłem z bagażnika jej przybory i koszyk z jedzeniem i kocem.
- Mały piknik nie jest zły. - powiedziałem, a ona rzuciła mi się na szyję.
- Kochany jesteś. - pocałowaliśmy się. Rozłożyliśmy koc na trawie. Koszyk postawiliśmy z boku. Alex przygotowała się do malowania.
- Pomóc ci może? - spytałem z nadzieją, że się zgodzi.
- Nie, dzięki. Sama muszę to zrobić. Zabrała się za malowanie. Ja perfidnie się na nią gapiłem. Na jej precyzyjne ruchy pędzlem. No i w sam raz naszły mi do głowy niestosowne myśli. Z trudem się ich pozbyłem. Alex właśnie skończyła malować.
- No i co myślisz? - zapytała pokazując swoje dzieło.
- Może być. - odpowiedziałem. Szczerze ja bym to lepiej namalował.
- Coś nie pasuje?
- Yyy... No bo... To jest mało realistyczne.
- Słucham?! Może sam lepiej to namalujesz! - wrzasnęła i poszła do samochodu. Ja zabrałem się za malowanie. Nie zacząłem nowego obrazu. Poprawiłem tylko ten autorstwa mojej dziewczyny. Już z małymi, no dobra nie takimi małymi, poprawkami poszedłem do Alex.
- Przepraszam. - powiedziałem stając naprzeciwko blondynki.
- Nie powinieneś tego mówić. Wiesz jak ja się teraz czuje? Powinieneś takie uwagi zachować dla siebie.
- Wiem i bardzo cię przepraszam. - powiedziałem. - Nie złość się na mnie. Poprawiłem go troszeczkę. - pokazałem jej obraz.
- No ładnie, lecz to musi być moje dzieło.
- Jest twoje. Z moimi poprawkami. Zaniesiesz go na zajęcia i wszyscy będą zadowoleni. No więc jak?
- No nie wiem...
- Owszem wiesz. A teraz chodź coś zjeść. Zgłodniałem trochę.
Rozsiadłem się z dziewczyną na kocu. Jedliśmy przygotowane żarcie i rozmawialiśmy. Opowiedziałem jej o moim pomyśle aby na dwa tygodnie pojechać do Włoch. Należą nie nam wakacje.  Lecz Alex twierdzi, że niedługo są egzaminy końcowe i dziewczyny muszą się uczyć. No tak, te cholerne domowe nauczanie. Dlatego postanowiłem, że pojedziemy po egzaminach. Paul z Danielem dadzą nam wolne 3 tygodnie. No ale w między czasie będą małe występy. Gdy wrócimy powiemy o tym reszcie. Też powinni zrobić sobie wakacje.



(Oczami Stelli)
- Kurwa! - wrzasnęłam zła.
- Słońce, co się stało? - zainteresował się Niall.
- Telefon mi padł. - powiedziałam smutna, a on mnie objął. Od razu się wyrwałam. - Nadal jestem zła.
- Kochanie wybacz. - poprosił.
- Nie. - warknęłam. Zimno mi.
- To przytul się. - powiedział słodko się uśmiechając. Tęsknię za jego ciałem. Ale za żadną cholerę się do tego nie przyznam.
- Aż tak zimno to nie jest.
- Stell, zamknij oczy. - poprosił. Co on chce?
- Nie. - odpowiedziałam krotko.
- Ale ja muszę załatwić potrzebę!
- Wytrzymasz.
- Kochanie, bo zleje się w gacie.
- Boże, ty głupi irlandzki skrzacie. - westchnęłam. Weszłam do kabiny prysznicowej. Zamknęłam się w niej i odwróciłam się tyłkiem do drzwi aby Horan nie czuł się skrępowany. Przy okazji zatkałam uszy. Nic kompletnie nie słyszałam. W pewnym momencie poczułam strumień zimnej wody na swojej skórze. Wzdrygnęłam się. Chciałam wyjść, ale czyjeś ręce leżały na moich biodrach. Odwróciłam się i ujrzałam zadowolonego z siebie Horana. Był kilka centymetrów ode mnie, lecz dystans między nami powoli robił się jeszcze mniejszy. Patrzyłam na niego zastanawiając się co on czuje w tym momencie. Nie wytrzymałam presji i wpiłam się w niego jak pijawka. Spodobało mu się to bo naparł na mnie całym swoim ciałem. Oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza. Byliśmy cali mokrzy.
- Ty mnie kochasz. - powiedział to szczęśliwy jak małe dziecko, które dostało lizaka.
Walnęłam go w głowę. On mnie ochlapał gorącą wodą i oboje zaczęliśmy się śmiać. Niall ni wypuszczał mnie ze swoich ramion jakby bał się, że mu ucieknę. Liam słysząc nasze śmiech postanowił nas wypuścić z łazienki. Mój kochany blondasem dał mi swoja zieloną koszulkę, czarne rurki i białe bokserki. Zdziwiło mnie to. Ale on stwierdził, że nie nosi damskiej bielizny, więc musiałam byś w jego gatkach.
Poszłam się przebrać. Wyglądałam idiotycznie. Niall mówił, że słodko. Taak... Mówił to tylko dla tego, że musiała zdjąć stanik. Idiota, ale kochany. Zabrałam mu jeszcze ciepłą bluzę aby nie było widać pewnych braków w moim ubiorze.
Oboje zeszliśmy na dół, gdzie zastaliśmy już wszystkich naszych przyjaciół. Dowiedziałam się fajnych rzeczy. Harry pojechał błagać Nicole o wybaczenie, Sam i Louis są w sobie zakochani, Alex i Zayn jadą do Włoch. Liam flirtuje z jakąś dziewczyną, nie chce nam zdradzić kim ona jest. Za to Horan ma pomysł na jakąś mega świetną randkę. Nie chce nic o tym mówić. Wiem tylko tyle, że gdzieś pojedziemy. Obstawiam Irlandię.
Jest późna godzina. Z dziewczynami nocuję u chłopaków. Wątpię abym zasnęła. Chociaż warto spróbować. Lecz z takim słodkim blondynkiem u boku to będzie trudne.


 <<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
 Mamy kolejny rozdział. Bardzo, ale to bardzo przepraszamy Was, że tak długo musiałyście na niego czekać, ale jakoś tak wyszło. Najpierw było brak weny, no a później ten cholerny szlaban. Nie gniewajcie się za bardzo.
Następny dodamy kiedy będzie 25 komentarzy. Tylko błagam sensowne.
Jeszcze raz Was przepraszamy.
Do następnego...

A i zapraszamy na Was na nasze drugie opowiadanie http://oldonedirection.blogspot.com/