(Oczami
Sam)
Jest już piątek. Cały tydzień spędziłam na
rozmawianiu z Alex i Stellą. Dowiedziałam się o dziewczynach wielu rzeczy.
Można powiedzieć, że jesteśmy koleżankami. Stella i Alex tak samo jak ja
przeprowadzają się do Londynu. Obiecały mi, że spotkamy się gdzieś tam.
Dowiedziałam się
też, że to właśnie mój tata przeprowadzał wywiad z Danielem Johnsonem oraz, że
matka Stelli i Alex mają pracować w tej samej kancelarii prawniczej. Kurcze!
Jaki ten świat jest mały. Często ze sobą rozmawiamy.
Stella Johnson
rozmawiała z chłopakami z 1D. Myślałam, że posikam się ze śmiechu, słysząc co
ona o nich gada. Lubię szczerość Stelli, ona mówi co myśli. Za to Alex jest
trochę nieśmiała, ale jak dowiedziała się o rozmowie naszej koleżanki z
chłopakami, zaczęła używać takich słów, których jeszcze nigdy nie słyszałam. No
i dobrze, bo ta bezsensowna podróba Biebera nie będzie zatruwać nam życia, no a
raczej Stelli. Dziś jest nasz ostatni dzień w domu. Wszystkie trzy ze swoją
rodziną przeprowadzamy się do Londynu, a i zaraz mamy sobie pogadać na
skype’ie. Zapewne znowu będę z nich lała.
Siedzę i nagle
słyszę, że ktoś dzwoni mi na skype’a. Tak, to Stella. Zapewne na linii ma już
Alex. Postanowiłam odebrać.
- Witaj kobito! - wrzasnęła Stella, na co uśmiechnęłam się
szeroko. - Alex na linii!
- Stello, czegoś ty się najarała? - zapytałam.
- Ja? Niczego, po prostu nudno mi. - powiedziała.
- To jak Sam, podekscytowana wyjazdem? - zapytała Alex.
- No można tak powiedzieć. - powiedziałam cicho i zaczęłam
wydzierać się na cały głos. - No kurde, nie mogę się już doczekać!
- To tak jak my! - krzyknęła Stella.
- Czemu ty się tak wydzierasz? - zapytała Alex Stellę.
- No bo ta mała smarkula zwariowała! - odpowiedziała
bawiąc się włosami. - Znowu słucha tych kaleczniaków. Kurde dziewczyny
nadchodzi apokalipsa! - zaczęłam zwijać się ze śmiechu.
- To idź do niej i zrób coś. - poradziłam jej.
- No, na przykład wyrzuć radio przez okno... - dorzuciła
Alex.
- Dobry pomysł. To poczekajcie. - rzuciła nam i wyszła ze
swojego pokoju trzaskając drzwiami.
- Ty ja nigdy w życiu nie chcę mieć rodzeństwa. -
powiedziałam do Alex.
- No ja też, ale mi to nie grozi. - powiedziała.
- Co masz na myśli? - zapytałam, nie wiedząc o co jej
chodzi. Czemu niby jej to nie grozi?
- Pół roku temu mój ojciec zginął na wojnie w Iraku. -
powiedziała chowając twarz w dłonie.
- Kurcze przykro mi. - powiedziałam. Czułam się głupio. -
Przepraszam, że zapytałam.
- Dobra, nic się nie stało. - odezwała się. W tym samym
czasie do pokoju wpadła Stella, najwyraźniej zadowolona z tego co zrobiła.
- I jak poszło? - zapytałam.
- Dobrze. Wszystko co wiąże się z tymi, tymi..... no ....
jak ich tam... wyrzuciłam do basenu. - powiedziała uśmiechając się.
- Zwariowałaś. - zaśmiała się Alex.
- Może... No, ale nie moja wina, że tak na mnie działają. -
powiedziała Stella. Uśmiech z jej twarzy
nie znikał.
- Uważaj, bo złapiesz świrówkę na nich. - odezwałam się.
- Nie martw się o mnie. - powiedziała. Na twarzy miała
chytry uśmieszek, który oznaczał, że coś wykombinowała.
- Stella, co ty kombinujesz? - zapytałam równocześnie z
Alex.
- Skoro te ćwoki mają robić za moją nianię, to musicie ich
poznać. - powiedziała, co mi się bardzo nie spodobało.
- Kobieto! - zaczęła wydzierać się Alex. - Chcesz mi życie
zniszczyć? Co ja ci zrobiłam, że tak mnie nie lubisz. Jesteś... - chciała już
coś palnąć na Stellę, ale jej przerwałam i całe szczęście, bo Stell by dopiero
się wydzierała.
- Ogarnij się, Alex! - wrzasnęłam, po czym dodałam ze
złością. - Niech ja cię tylko dorwę, Stello Anabelle Johnson!
- Oj, laleczki nie przesadzajcie. - powiedziała Stella,
chyba humor jej dopisuje.
- Co ty taka wesoła? - zapytała Alex.
- W końcu pozbyłam się wszystkiego, co przypomina mi tych
kurdupli z tego zespołu. - uśmiechnęła się.
- Jesteś wredna. - dodała Alex udając obrażoną.
- Kochana, ja nie jestem wredna. - powiedziała do niej. -
Jestem szalona.
- Oj tam, oj tam! Jaka to różnica? Praktycznie żadna. -
odrzekła Alex, która czasem zachowywała się jak głupia blondynka.
- Dobra, nieważne. - zamierzałam właśnie zmienić temat. -
To co będziecie robić w Londynie? - zapytałam, a dziewczyny spojrzały na mnie
pytająco. - No czym będziecie się zajmować?
- Ja mam zamiar zapisać się na zajęcia plastyczne i na
projektowanie. Kocham rysować i chciałabym, aby to była moja przyszłość. -
powiedziała Alex i pokazała nam kilka swoich rysunków, które są naprawdę
świetne.
- A ty Stello? - zapytałam.
- Ja? Hmm... no nie wiem. - zastanawiała się chwile. - Ja
może spróbuję swoich sił w muzyce. Jeśli muzyka nie wyjdzie to stoczę się na
samo dno i zostanę... i zostanę plastikową lalką Barbie. - powiedziała i
zapytała. - A ty?
- A ja? - zapytałam dla pewności, co było trochę głupie. -
Ja wrócę do tańca. Taniec jest moim życiem. Półtora roku temu byłam w YCD, ale
niestety musiałam zrezygnować, bo na próbie skręciłam kostkę.
- To życzę wam w tym powodzenia. - powiedziała Stella, a
my uśmiechnęłyśmy się do niej.
- Tobie też. - odezwałam się z Alex równocześnie.
- A co ze szkołą? - zapytałam.
- Jeszcze nie wiem. - odpowiedziała Stella.
- To tak samo jak ja. Matka gdzieś mnie zapisała. -
wtrąciła Alex.
- Może będziemy w tej samej? - pomyślałam na głos.
- Hmm... możliwe. - dodała Stella. - Sorry kobity, ale ja
musze lecieć. Trzeba się spakować, już jutro wyjeżdżamy. - pożegnała się i się
rozłączyła. Zostałam tylko ja i Alex.
- Która jest godzina? - zapytała mnie Alex.
- O w mordę...! - krzyknęłam. - Równo 21!
- Jezusie, Maryjo, Święta Genowefo! - wydarła się Alex. -
Ja jeszcze muszę się spakować!
- No ja też! - krzyknęłam, a wtedy usłyszałam głos mojej matki,
która wydziera się do mnie, abym się w końcu zamknęła, bo moi kochani, a
zarazem wredni sąsiedzi przyślą policję. A dupa mi... niech wysyłają policję,
nic mi się zrobią, jeszcze nie ma ciszy nocnej.
- To będziemy kończyć. Do zobaczenia Sam. - pożegnała się
Alex.
- Na razie Alex! - wrzasnęłam.
Jutro w sobotę, o
ósmej rano razem z mamą jadę do Londynu. Ojciec już tam jest. Połowa naszych
rzeczy pojechała tam dziś rano, druga połowa pojedzie ze mną. Cholera, troszkę
się boję, bo zapewne matka będzie musiała iść gdzieś, coś dekorować. Jeśli mnie
zostawi samą to jej nie daruję. Poważnie, nie lubię zostawać sama i to tuż po
przyjeździe w nowe miejsce.
(Oczami
Alex)
Rozmowa z Sam i Stell udała się. Szkoda tylko,
że była taka krótka, ale niedługo się zobaczymy. Cieszę się, że wygadałam się
Sam o moim tacie. Musiałam to komuś powiedzieć, trochę za nim tęsknię. Często
go rysuję, ale mam nadzieję z tym skończyć. Muszę żyć dalej i nie pogłębiać
rany, która zaczęła się powoli goić.
Teraz muszę się pakować, ale nie wiem, co
spakować. Walizka, a raczej trzy wielkie walizki leżą już na moim łóżku, więc
powoli zacznę je zapełniać.
Otworzyłam szafę i zaczęłam wyrzucać wszystko
na podłogę. Tak się wciągnęłam w tę czynność, że nie chciałam jej przerywać,
ale musiałam, bo ktoś dobijał mi się do drzwi. Krzyknęłam, żeby mama otworzyła,
ale chyba jej w domu nie ma, więc musiałam iść otworzyć.
Zastanawiam się kogo niesie o tak późnej
porze. Trochę czasu zajęło mi dojście do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam
kuriera, który stał z miną jakby zaraz miał się zapaść pod ziemię.
- Alexandra Isabella Grey? - zapytał.
- Tak, to ja. - odpowiedziałam.
- Paczka dla pani. Proszę podpisać. - wyciągnął w moją
stronę elektroniczne urządzonko, a ja machnęłam podpis.
- Od kogo to? - zapytałam.
- Od... - facet spojrzał na paczkę, która miała gdzieś 120
cm wysokości. - Nie ma nadawcy.
- Dziękuję. Pomoże mi pan z nią? - zapytałam, a mężczyzna
wniósł ją.
- Dobranoc. - powiedział i wyszedł.
Cholernie zastanawia
mnie od kogo ta paczka. Postanowiłam otworzyć. Co zobaczyłam w środku? Dużego
misiaka w kolorze zielonym, który siedział na tonie cukierków musujących i
ciastkach Jaffa Cakes. Ciekawe kto to wysłał. Wyjęłam misia, wysypałam cukierki
i ciastka. Na dnie zobaczyłam paczuszkę, w której było coś zapakowane. Wyjęłam
ją i otworzyłam szybko. Nie mogę uwierzyć! Zestaw do szkicowania. Kurde on
ponoć kosztuje z 3 tysiące funtów. Do zestawu było doczepione niewielkie
zielone pudełeczko. Otworzyłam je i zobaczyłam liścik, a pod nim bilet na niedzielny
koncert One Direction. Zaczęłam czytać liścik:
„Droga Alex!
Nie denerwuj się
tylko. Mam dwa dodatkowe bilety na koncert One Direction, a nie chcę iść z moją
małą siostrą. Dlatego jeden wysyłam tobie, a drugi dla Sam. Na osłodę masz
cukierki, ciastka, misia i małą niespodziankę. Błagam cię, chodź ze mną, jako
moja przyjaciółka.
Stella J.”
Zatkało mnie! Kiedy
ona zdążyła to wysłać? Wpakowałam wszystko do kartonu, w którym się to znajdowało
i zaniosłam go do siebie do pokoju. Otworzyłam laptopa i weszłam na twittera. Postanowiłam
dodać wpis:
„Jutro Londyn! Co za
niespodzianka do @StellaJohnson zgadzam się na ten koncert i dzięki za
prezenty!”
Wróciłam do
czynności, którą przerwałam i wywaliłam wszyściuteńko co miałam w szafie.
Zaczęłam pakować to do walizek i tak ładnie włożyłam w nich rzeczy, że jedna
została pusta, więc do tej włożyłam prezenty od Stelli i moje buty.
Miałam już kłaść
się do łóżka, ale nagle do mojego pokoju wpadła mama i zaczęła mi czymś
zatruwać życie. Nienawidzę tych jej gadek. Jak zwykle zaczęła coś mówić o tym,
jak mam się zachowywać, że mam się uczyć, aby potem zostać świetnym prawnikiem.
Nie znoszę tego. Od śmierci taty chce, abym była jak ona. Ja chcę zostać projektantką
i ona mi w tym nie przeszkodzi. Zaczęła mnie o coś pytać, ale ja nie słuchałam
jej, byłam za bardzo przejęta jutrzejszym wyjazdem.
Dobra, a teraz
pójdę już spać. Trzeba rano wstać i się pożegnać z Doncaster. Będę tęskniła za
tym miejscem.
(Oczami
Sam)
Jest już w pół do
11 wieczorem, a tu nagle rozlega się pukanie do drzwi. Tak zebrało się komuś na
odwiedziny, kiedy trzeba iść już spać. Poleciałam szybko do drzwi. Otworzyłam i
moim oczom ukazał się kurier z wielką paczką. Moja mama już spała, więc wyszłam
na zewnątrz by jej nie obudzić.
- Samantha Sophie Smith? - zapytał mężczyzna.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Mam dla pani paczkę. - pokazał mi pudło stojące obok
niego.
- A od kogo to może być? - zapytałam zdziwiona.
- Nie wiem. - odpowiedział, przyglądając się przesyłce. -
Nie ma nadawcy.
- No dobrze. - powiedziałam, a on kazał mi pokwitować
dowód dostarczenia, zrobiłam o co prosił.
- Dobranoc panience. - powiedział do mnie, na co wybuchnęłam
śmiechem.
- Tak, dobranoc. - powiedziałam mu i wepchnęłam przesyłkę
do domu.
Nie zastanawiając
się poszłam do kuchni i wróciłam z tasakiem do mięsa, ponieważ inne noże były
już zapakowane i wysłane do domu w Londynie. Otworzyłam karton, a moim oczom
ukazał się wielki fioletowy miś, a pod nim tona słodyczy. Wzięłam wysypałam z
kartonu wszystko i przesypałam do drugiego. Na samym końcu wypadł jakiś karton
kwadratowy, dość ciężki. Otworzyłam go i zobaczyłam w nim piękną sukienkę w
moim ulubionym kolorze fioletowym, a obok stały zawinięte w bezbarwną folię
buty do tańca. Wyjęłam zawartość pudełka i zobaczyłam niebieską kopertę.
Otworzyłam ją i rzucił mi się w oczy jakiś bilet na koncert, a za nim była
schowana kartka papieru, na której coś było napisane. Postanowiłam zobaczyć co
to. Udałam się do salonu i zaczęłam czytać:
„Droga Sam!
Niespodziewanka! I
co podoba się? To dla ciebie, w razie jakbym zapomniała o twoich urodzinach...
nie no żartuję! Mam dwa wolne bilety na koncert, tych jak ty to pięknie mówisz
kaleczniaków i chciałabym byś poszła ze mną. Drugi wysłałam już do Alex. Na
pocieszenie masz misiaczka, słodkości i prezent! Kobito! Zrób to dla mnie jako
dla swojej przyjaciółki i zgódź się!
Stella J.”
Nie no, nie wierzę,
że to zrobiła. Wysłała mi taką wielką paczkę. Za to, że zrobiła mi taką, jak to
ona mówi niespodziewankę to zgadzam się na ten koncert! Sama w to nie wierzę,
ale tak, zgadzam się! Muszę jej to napisać! Weszłam na twittera i postanowiłam
dodać wpis:
„Tak, Tak, TAK! Sama
w to nie wierzę, ale tak zgadzam się na ten koncert. @StellaJohnson Dziękuję!”
Wysłałam i
podekscytowana jutrzejszym wyjazdem i tą niespodzianką spakowałam rzeczy, które
dostałam do walizki i udałam się do łóżka. Po kilku minutach odleciałam.
(Oczami
Stelli)
Rany boskie już
poniedziałek! Dziś wyjeżdżamy do Londynu. Mama przyjechała w czwartek do domu,
a tata został w Londynie z tymi bałwanami i kazał mi iść na ich koncert, ale
zgodził się abym wzięła ze sobą Alex i Sam. Mam nadzieję, że niespodziewanki im
się spodobają, bo kompletnie nie wiedziałam jak je zaprosić na koncert. Są dla
mnie jak przyjaciółki.
Za godzinę jadę z
mamą i siostrą do Londynu, a jeszcze w pidżamie siedzę. A tam, Londyn nie zając,
nie ucieknie! Postanowiłam wejść na twittera i coś napisać, z kimś popisać.
Sprawdzałam wpisy, w których zostałam oznaczona i zobaczyłam wpisy Alex i Sam.
Tak, czyli jednak zgodziły się na koncert! Z tej to okazji postanowiłam
napisać:
„Dziś do Londynu!
Jutro na koncert bałwanów z @AlexGrey i @SamSmith. A w poniedziałek? Nie wiem
to co będzie w poniedziałek okaże się jutro.”
Odpisałam na kilka
tweetów i wyłączyłam laptopa. Wzięłam moje kochane szare rurki z dziurami,
czarne trampki oraz niebieską bluzkę i szybko poleciałam do łazienki się
przebrać, a pidżamy wrzuciłam do walizki.
Z Holmes Chapel
wyjechaliśmy o 9. No co, musiałam się wyszykować. Całą drogę nudzi mi się. W
radiu ciągle gadają o 1D, The Wanted i kimś jeszcze. Postanowiłam, że posłucham
swojej Mp4. Słuchałam kilka minut i dostałam sms’a Od kogo? Od Louisa z tego
zespołu. Co chce? Dobre pytanie, sama chciałabym wiedzieć, więc włączyłam
wiadomość:
„Stella.
Dowiedziałaś się? Obiecałaś.”
No co mu jest? W
tygodniu nie mógł napisać? Odpisałam mu:
„Tak. Wiem dużo, a
nawet więcej.”
Po kilku sekundach
dostałam wiadomość (kurcze Lou jest szybki):
„Gdzie Alex mieszka?”
Zdziwiło mnie to
pytanie:
„Od dzisiaj w
Londynie.”
Odpisałam mu. Nie
chce mu mówić o niej sporo, no bo co, matką jego jestem? Po chwili przychodzi
do mnie sms:
„To w takim razie
gdzie mieszkała?”
Po co mu to do
świętej makreli?
„Sam ją zapytaj.”
Odpisałam. Na
odpowiedz nie czekałam długo:
„No Stell, proszę
cię.”
Stell? Oh mnie! Dla
niego Stella! Stell mają prawo mówić do mnie tylko przyjaciele, a nie takie
bałwany!:
„Dla ciebie Stella!
Mieszkała w Doncaster i nie lubi ciebie.”
Wysłałam wiadomość
i bardzo szybko ten chłopak przysłał mi odpowiedz.
„Oj tam! Wiedziałem,
że skądś ją znam.”
Zdziwiłam się. To
oni się znają?:
„Jak to? To wy się
do CHOLERY znacie?”
Nie mogę uwierzyć!
Oni serio się znają? Dostałam sms’a od Lou:
„Nie, nie znamy się,
ale kilka razy ją widziałem w Doncaster. Mam ją nawet na jednym ze zdjęć.”
Na jednym ze zdjęć?
Co on jest jakimś głupim pedofilem?:
„Co? Masz jej
zdjęcie?”
Wysłałam. Trochę
naczekałam się na odp., ale ją dostałam:
„Mam zdjęcie, na
którym jestem z siostrą, a w oddali można zauważyć Alex.”
A no to dobrze,
mogę być spokojna o to. Wysłałam do niego wiadomość:
„Alex nie będzie
zadowolona jak się dowie.”
Szybko mi odesłał:
„To jej nie powiesz.”
Jak to mam jej nie
mówić? Jest dla mnie jak przyjaciółka, a ja nie lubię kłamstw. Odpisałam:
„To sam jej powiesz
to. Będziesz miał okazję, jutro! Teraz nie mogę gadać. Pa pacanie!”
Zakończyłam naszą
rozmowę. Matko! Nie wierzę, że on ma ją na swoim zdjęciu. Alex najwyraźniej
potrafi się wepchać przed obiektyw. Nie wiem czemu, ale mój humor jest dziś
spieprzony. Za bardzo naskoczyłam na Louisa. Jezusie! Czy ja mam wyrzuty
sumienia? A może to tylko taka faza przejściowa? No żeś mol... muszę go
przeprosić! Dobra, więc do roboty kobito!
„Sorry, że tak
naskoczyłam. Mam spieprzony humorek.”
Wysłałam sms’a, ale
zamiast do Lou doszedł do Harrego, a ten mi odpisał:
„Przekażę mu, mała.”
Co on ma z tą
„mała”? Dobra, nie mam zamiaru już pisać. Jeszcze godzina i będziemy w
Londynie. Może teraz spróbuję się zdrzemnąć.
(Oczami
Nialla)
O dziewiątej
zaczęła się próba przed naszym jutrzejszym koncertem. Podobno ma na nim być
Trójca Przenajświętsza tzn. Stella, Alex i Sam (te nasze małe intrygantki). Nie
mogę się doczekać, aż je poznam i usłyszeć jak Stell wyzywa Bayna i Harrego! A
co z nami, ze mną, Lou i Liamem...? A tak, my będziemy zwijać się ze śmiechu.
Czemu Daniel ją ukrywał do tej pory? Nie wiem tego. Może bał się o nią, albo
ona się sprzeciwiła sławie.
Zaśpiewaliśmy kilka
piosenek i Paul zarządził przerwę, ponieważ razem z Danielem musi po coś
skoczyć do wytwórni. A nas zostawił abyśmy śpiewali dalej, ale zamiast śpiewać
zaczęliśmy rozmawiać.
- No to jak się czujecie przed jutrzejszym koncertem? -
zapytał Lou.
- No normalnie. - odpowiedział Harry, który pisał sms’a.
- Serio? A Bayn przejmuje się tym bardzo. - powiedział
Louis i zaczął udawać Zayna, który trzęsie się jak galareta na co my
wybuchliśmy śmiechem.
- No wiesz, przyjdą piękne panie. - powiedział Zayn.
- Masz szczęście, że dziewczyny tego nie słyszą, bo pewnie
od razu by ci krzywdę zrobiły. - odrzekłem pochłaniając czekoladowego batonika.
- A tam. - rzucił Zayn i zaczął przyglądać się w lusterku,
które wyjął z kieszeni.
- Stary, co ci odwala? - zapytał Liam.
- No co! Chcę poprawić fryzurę. - odpowiedział.
- Dobra nieważne! - wrzasnął Liam, wszyscy na niego
spojrzeliśmy.
- Gadał ktoś dziś ze Stell? - zapytałem.
- Louis. - odpowiedział Harry.
- Co tam u niej? - zapytał Liam.
- Ma spieprzony humor. - odpowiedział Harry.
- A ty Loczku skąd o tym wiesz? - zapytał Lou z
tajemniczym spojrzeniem, które wywołało u mnie śmiech.
- Kazała ci to przekazać. Zamiast wysłać sms’a do ciebie,
wysłała do mnie. - odpowiedział Harry.
- A co poza tym słychać u Stelli? - zapytał Zayn.
- Od dziś dziewczyny są w Londynie! - krzyknął Lou.
- A o czym z nią gadałeś? - zapytałem.
- No, o tej... - urwał, ale postanowił dokończyć. - O Alex
Grey!
- To co ty, nie masz o czym gadać, tylko o jakiejś lasce
całkowicie nam nie znanej? - zapytał Zayn na co wszyscy zrobiliśmy wielkie czy.
Czyżby był zazdrosny? Nie, no raczej nie!
- Wracajmy lepiej do śpiewania. - zaproponował Liam. Zgodziliśmy
się i zaczęliśmy śpiewać.
Podczas śpiewania
Lou i Zayn odstawiali jakieś balety na scenie, Liam to nagrywał, a ja z Harrym
śpiewaliśmy im. Taka próba mogłaby trwać w nieskończoność, ale dochodzi już 14
i musimy zrobić małą przerwę, bo wszyscy zdychamy z głodu.
Wszyscy razem
poszliśmy do Nados, aby coś zjeść. Wchodzimy do środka. Harry szedł bardzo powoli.
Jak zwykle oglądał zdjęcia i nagle ją zobaczyłem. Tak to ona! We własnej osobie
Stella Anabelle Johnson!
(Oczami
Stelli)
Około 13 dojechaliśmy do Londynu. Niestety, moja mama
musiała iść do pracy, a ja muszę niańczyć młodszą siostrę. Cindy zaczęła mi jęczeć
do ucha, że jest głodna. Postanowiłam ją gdzieś zabrać.
Przechadzałyśmy się Londynem, którego wcale nie znam. Musiałam
kupić sobie po drodze mapę, aby potem dojść z powrotem do domu. Przeszłyśmy
obok Nados. Moja siostra zatrzymała się naprzeciwko i zaciągnęła mnie do
środka. Nawet fajnie tam tylko, że ja nie wiem co tu jest. Jeszcze nigdy nie
byłam w Nados.
- Czemu akurat tutaj? - zapytałam siostrę, siadając przy
stoliku, który stał wolny, przy oknie.
- Tutaj często jada Niall Horan. - odpowiedziała mi. A tak,
ten z zespołu. Dziś w radiu puszczali jakieś fakty o nich. Podobno chłopak ma
tutaj czarną kartę i nie musi płacić za żarcie. Boże, skoro często tu je to
pewnie jest już gruby.
- A nie możemy iść gdzieś indziej? Na przykład do KFC? -
zaproponowałam siostrzyczce, a ona się tylko uśmiechnęła i pokręciła przecząco
głową. - Dobra, jak tam chcesz, ale ja nic stąd nie tknę. - oznajmiłam. Podszedł
do nas kelner, nawet fajny. Chłopak około 180 cm wzrostu, no może trochę mniej,
czarne włosy, piwne oczy... ładny, ale nie dla mnie!
- Podąć coś wam? - zapytał chłopak.
- Dla mnie mocną kawę, a dla mojej siostry... - spojrzałam
na nią, a ona przeglądała menu. - Dla niej cokolwiek.
- Dobra, to zaraz coś jej przyniosę. - odezwał się i
poszedł w stronę lady.
- Myślisz, że chłopcy tu przyjdą? - zapytała mnie Cindy.
- Oby nie, bo wtedy... - nie mogłam dokończyć, bo ktoś mi
przerwał. Kurde a właśnie miałam okazję ich wyzwać.
- Stella! O mój boże! Jesteś jeszcze ładniejsza niż na
zdjęciu! - co to? Kto to? Odwracam się i widzę Bayna, który gapi się na nie z
otwartą buzią, obok niego stoi farbowany, a za nim Lou i ten ja go tam... chyba
Liam się zwie.
- Co wy tu robicie? - zapytałam.
- Śledzimy cię. - wyszczerzył się Louis.
- A gdzie tego kręconego fileta zgubiliście? - zapytała
Cindy. Kręcony filet... Hmm podoba mi się to określenie.
- Ty jesteś Cindy? - zapytał Liam.
- Tak. - odpowiedziałam, a chłopacy postanowili się
przysiąść do nas do stolika. Nienawidzę tych gamoni.
- Wy teletubisie, chcecie coś od nas? Jak nie, to idźcie
sobie gdzie indziej. Jesteśmy zajęte. - powiedziałam przyglądając im się
uważnie.
- Stella trochę kultury. - pouczyła mnie siostra.
- Daruj sobie. - powiedziałam zaciskając pod stołem pięści.
- Chodź na chwile. - wstała z krzesła i pociągnęła mnie za
rękę, abym z nią porozmawiała. Skierowałyśmy się do wyjścia i zaczęłyśmy
wydzierać się na siebie jak opętane.
- Stella czemu tak jesteś? - zapytała mnie siostra.
- Jaka jestem? Szczera? - zapytałam.
- Ty nie jesteś szczera, ty jesteś wredna! - krzyknęła.
- Jestem dorosła. - powiedziałam.
- To są naprawdę fajni chłopcy. Jesteście w podobnym wieku.
- o nie, zaczęła pokazywać swoje mądrości. - Jak zjawi się tutaj Harry Styles
bądź milsza. Ja ciebie tylko o to proszę. Za co ich nie lubisz? A zwłaszcza
Harrego? - zapytała z opanowanym głosem.
- Chcesz wiedzieć? - zapytałam, a ona tylko kiwnęła głową.
- Za to, że są sławni. Robią z siebie gamoni, a zwłaszcza ten Bałwan Styles i
Lou. Resztę przeżyje, tylko ci dwaj wyjątkowo działają mi na nerwy.
- Ale jak pisałaś z Harrym to byłaś taka słodka. -
powiedziała.
- Czytałaś moje sms’y? - zapytałam.
- Tylko się nie gniewaj. - poprosiła z miną smutnego
szczeniaczka.
- Więcej nie będę pisała, wtedy byłam odpowiedzialna za
ciebie i nie miałam żadnej pieprzonej ochoty na kłótnie! - wrzasnęłam. Ludzie,
którzy przechodzili obok nas zaczęli się perfidnie na mnie gapić. - To po
prostu bałwan! A z resztą nie będę ci się zwierzać z tego, co o nim myślę.
- Jak sobie chcesz. - powiedziała uśmiechając się. - Ale
odwróć się. - odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Harrego.
- Miło mi cię poznać Stello. Bałwan jestem. - powiedział,
na co ja spaliłam wielkiego buraka. Chłopak podał mi rękę na przywitanie,
uściskałam ją i skierowaliśmy się do stolika, gdzie wszyscy siedzieli i gapili
się na mnie. Wypiłam swoją kawę i przysłuchiwałam się trochę rozmowie chłopaków
z Cindy. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, który wydobywał się ze mnie.
- Cindy chcesz z nimi zostać? - zapytałam siostrę.
- Tak, tak, tak! - krzyknęła.
- To chłopcy zostawiam ją pod waszą opieką. O 18 ma być w
domu, a ja sobie idę. - zwróciłam się do gamoni.
- Dokąd? - zapytał Harry.
- Nie wiem, gdziekolwiek. - odpowiedziałam.
- No to idę z tobą. - oznajmi mi wpatrując się w moje
oczy, aż musiała odwrócić się od niego.
- Uuuuu - zawył Malik. - Randka?
- Malik ogarnij się. - powiedziałam i wstałam, zostawiając
wszystkich w Nados.
Odwróciłam się, by
sprawdzić czy nikt z nich nie idzie za mną. W oczy rzucił mi się Lokaty, który
próbował się schować za znakiem drogowym. Ustałam na środku chodnika i
patrzyłam na chłopaka, który chciał mnie śledzić. Bałwan jeden! Zaczęłam się
śmiać. On szybko podbiegł do mnie, pociągnął za rękę i prowadził na plac zabaw.
- Co ty robisz? - zapytałam.
- No idę. - odpowiedział.
- Ale na plac zabaw? - zapytałam. - Dziećmi już nie
jesteśmy.
- Ty może nie, ale ja tak. - powiedział i popchnął mnie na
huśtawkę. Usadziłam się wygodnie na niej i patrzyłam co ten idiota kombinuje.
- Będziemy się bawić? - zapytałam.
- Tak! Muszę cię trochę rozebrać. - powiedział, na co ja
zrobiłam tylko wytrzeszcz, a on szybko się poprawił. - Miałem na myśli
rozerwać.
- Tak, jasne. - powiedziałam cicho - Głodnemu chleb na
myśli.
- Co ty taka nie miła jesteś? - zapytał siadając na moich
kolanach.
- Grubasie złaź ze mnie! - krzyknęłam. Harry posłusznie
wstał ze mnie i sam ściągnął mnie z huśtawki, po czym sam usiadł i posadził
mnie na swoich kolanach.
- Odpowiesz? - zapytał uśmiechając się.
- Nie mam humoru. - odpowiedziałam. Próbowałam wstać, ale
ten idiota mi to uniemożliwiał.
- Masz siedzieć. - powiedział do mnie. Posłałam mu
mordercze spojrzenie, ale on nic sobie z tego nie robił.
- No puść mnie ty pedofilu! - wrzasnęłam na niego z
nadzieją, że mnie puści.
- Ja nie jestem pedofilem. - powiedział. - Jesteśmy
przyjaciółmi.
- My? - zapytałam dla pewności, ale jak to możliwe, że ja
o tym nie wiem.
- Tak my. - odpowiedział. W końcu pozwolił mi wstać.
- Matko, ale ja nie jestem twoją przyjaciółką. -
powiedziałam spokojnie.
- Znamy się już trochę. - powiedział, przeczesując sobie
włosy.
- Dokładnie tydzień. - oznajmiłam mu kierując się w stronę
jezdni.
- Stella, czekaj! - podbiegł do mnie i zatrzymał.
- Nie lubię cię. - powiedziałam mu.
- Wiem, ale przejść się możemy? - zapytał.
- Tak, ale jest jeden warunek. - powiedziała, a on
spojrzał na mnie pytająco. - Musisz odprowadzić mnie potem do domu.
- No dobrze, skoro chcesz. - zgodził się. Mam nadzieję, że
zna dobrze Londyn i nie będę musiała wyciągać z torebki mapy.
Chodziliśmy sobie
po parku. Chłopacy o 15 mieli być na próbie, lecz nie chcieli, iść woleli
pilnować moją siostrę. Ja i Styles rozmawialiśmy na poważne tematy. Nie
wiedziałam, że on tak potrafi. To chyba pierwszy raz kiedy nie zachowuje się
jak dziecko... Hmm muszę przyznać zaimponowało mi to, ale nadal za nim nie
przepadam. Dowiedziałam się, że dla Bayna podoba się Alex. Nawet dobrze pasują
do siebie. Tylko, że ona z nim by nie wytrzymała Mr. & Mrs. Malik. Alex
padnie trupem jak jej to powiem. Pokręcony filet (kocham po prostu to
określenie) opowiedział mi jak to jest na ich koncertach, abym się nie zdziwiła
gdy zobaczę ich ganiających się w samych bokserkach. Dziwacy, ale śmieszni. Czy
mogłabym ich polubić? Możliwe... Czy Harry Styles mógłby zostać moim
przyjacielem? Możliwe....
Od Autora:
Rozdział trzeci dedykuję @Mrs.Malik
https://twitter.com/#!/Ewa1D
Po pierwsze dziękuje za dedykację i najbardziej podobają mi się słowa Mr & Mrs. Malik ! HeHe..A po drugie świetne opowiadanie, śmieszne i jeszcze raz dziękuje, że robisz takie długie :* Czekam na następny i miłego pisania ! x
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńDużo perspektyw..;)
Pozdrawiam i zapraszam do sb.xd
swietne opowiadanie..
OdpowiedzUsuńczekam na next.
Widze że zaczynasz dopiero tak jak ja jeśli masz ochote wpadaj do mnie www.onedirectionstorrry.blogspot.com
Bardzo,bardzo fajne :)!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
@Poland_Loves1D
Dopiero teraz mam okazję nadrobić rozdziały Twojego opowiadania, ale mogę Ci powiedzieć, że je ubóstwiam! :D Świetnie piszesz! Fajnie, że rozdziały są takie długie no i przede wszystkim zabawne :D
OdpowiedzUsuń"Muszę cię trochę rozebrać. - powiedział, na co ja zrobiłam tylko wytrzeszcz, a on szybko się poprawił. - Miałem na myśli rozerwać." hahaha ten fragment mnie rozwalił xd
Ubóstwiam Cię dziewczyno i dziękuję, że piszesz to opo :D Czytam dalej ♥
Zaczełam właśnie czytac twoje opowiadanie i jest na prawde super i strasznie wciąga będę goo czytać cały czas i na ostatnim rozdziale napisze jakie mam wrażenia :) PISZ DZIEWCZYNO PISZ BOO MASZ TALENT
OdpowiedzUsuńps. czytałam tam na goze zeby podac swoja nazwe na tt oto ona : @I_Love__ZAyn
soory żle napisałam moja nazwe * I_Love__Zayn
OdpowiedzUsuń