środa, 25 stycznia 2012

Rozdział #3


(Oczami Sam)
  Jest już piątek. Cały tydzień spędziłam na rozmawianiu z Alex i Stellą. Dowiedziałam się o dziewczynach wielu rzeczy. Można powiedzieć, że jesteśmy koleżankami. Stella i Alex tak samo jak ja przeprowadzają się do Londynu. Obiecały mi, że spotkamy się gdzieś tam.
 Dowiedziałam się też, że to właśnie mój tata przeprowadzał wywiad z Danielem Johnsonem oraz, że matka Stelli i Alex mają pracować w tej samej kancelarii prawniczej. Kurcze! Jaki ten świat jest mały. Często ze sobą rozmawiamy.
 Stella Johnson rozmawiała z chłopakami z 1D. Myślałam, że posikam się ze śmiechu, słysząc co ona o nich gada. Lubię szczerość Stelli, ona mówi co myśli. Za to Alex jest trochę nieśmiała, ale jak dowiedziała się o rozmowie naszej koleżanki z chłopakami, zaczęła używać takich słów, których jeszcze nigdy nie słyszałam. No i dobrze, bo ta bezsensowna podróba Biebera nie będzie zatruwać nam życia, no a raczej Stelli. Dziś jest nasz ostatni dzień w domu. Wszystkie trzy ze swoją rodziną przeprowadzamy się do Londynu, a i zaraz mamy sobie pogadać na skype’ie. Zapewne znowu będę z nich lała.
 Siedzę i nagle słyszę, że ktoś dzwoni mi na skype’a. Tak, to Stella. Zapewne na linii ma już Alex. Postanowiłam odebrać.
- Witaj kobito! - wrzasnęła Stella, na co uśmiechnęłam się szeroko. - Alex na linii!
- Stello, czegoś ty się najarała? - zapytałam.
- Ja? Niczego, po prostu nudno mi. - powiedziała.
- To jak Sam, podekscytowana wyjazdem? - zapytała Alex.
- No można tak powiedzieć. - powiedziałam cicho i zaczęłam wydzierać się na cały głos. - No kurde, nie mogę się już doczekać!
- To tak jak my! - krzyknęła Stella.
- Czemu ty się tak wydzierasz? - zapytała Alex Stellę.
- No bo ta mała smarkula zwariowała! - odpowiedziała bawiąc się włosami. - Znowu słucha tych kaleczniaków. Kurde dziewczyny nadchodzi apokalipsa! - zaczęłam zwijać się ze śmiechu.
- To idź do niej i zrób coś. - poradziłam jej.
- No, na przykład wyrzuć radio przez okno... - dorzuciła Alex.
- Dobry pomysł. To poczekajcie. - rzuciła nam i wyszła ze swojego pokoju trzaskając drzwiami.
- Ty ja nigdy w życiu nie chcę mieć rodzeństwa. - powiedziałam do Alex.
- No ja też, ale mi to nie grozi. - powiedziała.
- Co masz na myśli? - zapytałam, nie wiedząc o co jej chodzi. Czemu niby jej to nie grozi?
- Pół roku temu mój ojciec zginął na wojnie w Iraku. - powiedziała chowając twarz w dłonie.
- Kurcze przykro mi. - powiedziałam. Czułam się głupio. - Przepraszam, że zapytałam.
- Dobra, nic się nie stało. - odezwała się. W tym samym czasie do pokoju wpadła Stella, najwyraźniej zadowolona z tego co zrobiła.
- I jak poszło? - zapytałam.
- Dobrze. Wszystko co wiąże się z tymi, tymi..... no .... jak ich tam... wyrzuciłam do basenu. - powiedziała uśmiechając się.
- Zwariowałaś. - zaśmiała się Alex.
- Może... No, ale nie moja wina, że tak na mnie działają. - powiedziała Stella.  Uśmiech z jej twarzy nie znikał.
- Uważaj, bo złapiesz świrówkę na nich. - odezwałam się.
- Nie martw się o mnie. - powiedziała. Na twarzy miała chytry uśmieszek, który oznaczał, że coś wykombinowała.
- Stella, co ty kombinujesz? - zapytałam równocześnie z Alex.
- Skoro te ćwoki mają robić za moją nianię, to musicie ich poznać. - powiedziała, co mi się bardzo nie spodobało.
- Kobieto! - zaczęła wydzierać się Alex. - Chcesz mi życie zniszczyć? Co ja ci zrobiłam, że tak mnie nie lubisz. Jesteś... - chciała już coś palnąć na Stellę, ale jej przerwałam i całe szczęście, bo Stell by dopiero się wydzierała.
- Ogarnij się, Alex! - wrzasnęłam, po czym dodałam ze złością. - Niech ja cię tylko dorwę, Stello Anabelle Johnson!
- Oj, laleczki nie przesadzajcie. - powiedziała Stella, chyba humor jej dopisuje.
- Co ty taka wesoła? - zapytała Alex.
- W końcu pozbyłam się wszystkiego, co przypomina mi tych kurdupli z tego zespołu. - uśmiechnęła się. 
- Jesteś wredna. - dodała Alex udając obrażoną.
- Kochana, ja nie jestem wredna. - powiedziała do niej. - Jestem szalona.
- Oj tam, oj tam! Jaka to różnica? Praktycznie żadna. - odrzekła Alex, która czasem zachowywała się jak głupia blondynka.
- Dobra, nieważne. - zamierzałam właśnie zmienić temat. - To co będziecie robić w Londynie? - zapytałam, a dziewczyny spojrzały na mnie pytająco. - No czym będziecie się zajmować?
- Ja mam zamiar zapisać się na zajęcia plastyczne i na projektowanie. Kocham rysować i chciałabym, aby to była moja przyszłość. - powiedziała Alex i pokazała nam kilka swoich rysunków, które są naprawdę świetne.
- A ty Stello? - zapytałam.
- Ja? Hmm... no nie wiem. - zastanawiała się chwile. - Ja może spróbuję swoich sił w muzyce. Jeśli muzyka nie wyjdzie to stoczę się na samo dno i zostanę... i zostanę plastikową lalką Barbie. - powiedziała i zapytała. - A ty?
- A ja? - zapytałam dla pewności, co było trochę głupie. - Ja wrócę do tańca. Taniec jest moim życiem. Półtora roku temu byłam w YCD, ale niestety musiałam zrezygnować, bo na próbie skręciłam kostkę.
- To życzę wam w tym powodzenia. - powiedziała Stella, a my uśmiechnęłyśmy się do niej.
- Tobie też. - odezwałam się z Alex równocześnie.
- A co ze szkołą? - zapytałam.
- Jeszcze nie wiem. - odpowiedziała Stella.
- To tak samo jak ja. Matka gdzieś mnie zapisała. - wtrąciła Alex.
- Może będziemy w tej samej? - pomyślałam na głos.
- Hmm... możliwe. - dodała Stella. - Sorry kobity, ale ja musze lecieć. Trzeba się spakować, już jutro wyjeżdżamy. - pożegnała się i się rozłączyła. Zostałam tylko ja i Alex.
- Która jest godzina? - zapytała mnie Alex.
- O w mordę...! - krzyknęłam. - Równo 21!
- Jezusie, Maryjo, Święta Genowefo! - wydarła się Alex. - Ja jeszcze muszę się spakować! 
- No ja też! - krzyknęłam, a wtedy usłyszałam głos mojej matki, która wydziera się do mnie, abym się w końcu zamknęła, bo moi kochani, a zarazem wredni sąsiedzi przyślą policję. A dupa mi... niech wysyłają policję, nic mi się zrobią, jeszcze nie ma ciszy nocnej.
- To będziemy kończyć. Do zobaczenia Sam. - pożegnała się Alex.
- Na razie Alex! - wrzasnęłam.
 Jutro w sobotę, o ósmej rano razem z mamą jadę do Londynu. Ojciec już tam jest. Połowa naszych rzeczy pojechała tam dziś rano, druga połowa pojedzie ze mną. Cholera, troszkę się boję, bo zapewne matka będzie musiała iść gdzieś, coś dekorować. Jeśli mnie zostawi samą to jej nie daruję. Poważnie, nie lubię zostawać sama i to tuż po przyjeździe w nowe miejsce.



(Oczami Alex)
  Rozmowa z Sam i Stell udała się. Szkoda tylko, że była taka krótka, ale niedługo się zobaczymy. Cieszę się, że wygadałam się Sam o moim tacie. Musiałam to komuś powiedzieć, trochę za nim tęsknię. Często go rysuję, ale mam nadzieję z tym skończyć. Muszę żyć dalej i nie pogłębiać rany, która zaczęła się powoli goić.
  Teraz muszę się pakować, ale nie wiem, co spakować. Walizka, a raczej trzy wielkie walizki leżą już na moim łóżku, więc powoli zacznę je zapełniać.
  Otworzyłam szafę i zaczęłam wyrzucać wszystko na podłogę. Tak się wciągnęłam w tę czynność, że nie chciałam jej przerywać, ale musiałam, bo ktoś dobijał mi się do drzwi. Krzyknęłam, żeby mama otworzyła, ale chyba jej w domu nie ma, więc musiałam iść otworzyć.
  Zastanawiam się kogo niesie o tak późnej porze. Trochę czasu zajęło mi dojście do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam kuriera, który stał z miną jakby zaraz miał się zapaść pod ziemię.
- Alexandra Isabella Grey? - zapytał.
- Tak, to ja. - odpowiedziałam.
- Paczka dla pani. Proszę podpisać. - wyciągnął w moją stronę elektroniczne urządzonko, a ja machnęłam podpis.
- Od kogo to? - zapytałam.
- Od... - facet spojrzał na paczkę, która miała gdzieś 120 cm wysokości. - Nie ma nadawcy.
- Dziękuję. Pomoże mi pan z nią? - zapytałam, a mężczyzna wniósł ją.
- Dobranoc. - powiedział i wyszedł.

 Cholernie zastanawia mnie od kogo ta paczka. Postanowiłam otworzyć. Co zobaczyłam w środku? Dużego misiaka w kolorze zielonym, który siedział na tonie cukierków musujących i ciastkach Jaffa Cakes. Ciekawe kto to wysłał. Wyjęłam misia, wysypałam cukierki i ciastka. Na dnie zobaczyłam paczuszkę, w której było coś zapakowane. Wyjęłam ją i otworzyłam szybko. Nie mogę uwierzyć! Zestaw do szkicowania. Kurde on ponoć kosztuje z 3 tysiące funtów. Do zestawu było doczepione niewielkie zielone pudełeczko. Otworzyłam je i zobaczyłam liścik, a pod nim bilet na niedzielny koncert One Direction. Zaczęłam czytać liścik:
Droga Alex!
Nie denerwuj się tylko. Mam dwa dodatkowe bilety na koncert One Direction, a nie chcę iść z moją małą siostrą. Dlatego jeden wysyłam tobie, a drugi dla Sam. Na osłodę masz cukierki, ciastka, misia i małą niespodziankę. Błagam cię, chodź ze mną, jako moja przyjaciółka.
                                                                 Stella J.

 Zatkało mnie! Kiedy ona zdążyła to wysłać? Wpakowałam wszystko do kartonu, w którym się to znajdowało i zaniosłam go do siebie do pokoju. Otworzyłam laptopa i weszłam na twittera. Postanowiłam dodać wpis:
Jutro Londyn! Co za niespodzianka do @StellaJohnson zgadzam się na ten koncert i dzięki za prezenty!
 Wróciłam do czynności, którą przerwałam i wywaliłam wszyściuteńko co miałam w szafie. Zaczęłam pakować to do walizek i tak ładnie włożyłam w nich rzeczy, że jedna została pusta, więc do tej włożyłam prezenty od Stelli i moje buty.
 Miałam już kłaść się do łóżka, ale nagle do mojego pokoju wpadła mama i zaczęła mi czymś zatruwać życie. Nienawidzę tych jej gadek. Jak zwykle zaczęła coś mówić o tym, jak mam się zachowywać, że mam się uczyć, aby potem zostać świetnym prawnikiem. Nie znoszę tego. Od śmierci taty chce, abym była jak ona. Ja chcę zostać projektantką i ona mi w tym nie przeszkodzi. Zaczęła mnie o coś pytać, ale ja nie słuchałam jej, byłam za bardzo przejęta jutrzejszym wyjazdem.
 Dobra, a teraz pójdę już spać. Trzeba rano wstać i się pożegnać z Doncaster. Będę tęskniła za tym miejscem.

(Oczami Sam)
 Jest już w pół do 11 wieczorem, a tu nagle rozlega się pukanie do drzwi. Tak zebrało się komuś na odwiedziny, kiedy trzeba iść już spać. Poleciałam szybko do drzwi. Otworzyłam i moim oczom ukazał się kurier z wielką paczką. Moja mama już spała, więc wyszłam na zewnątrz by jej nie obudzić.
- Samantha Sophie Smith? - zapytał mężczyzna.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Mam dla pani paczkę. - pokazał mi pudło stojące obok niego.
- A od kogo to może być? - zapytałam zdziwiona.
- Nie wiem. - odpowiedział, przyglądając się przesyłce. - Nie ma nadawcy.
- No dobrze. - powiedziałam, a on kazał mi pokwitować dowód dostarczenia, zrobiłam o co prosił.
- Dobranoc panience. - powiedział do mnie, na co wybuchnęłam śmiechem.
- Tak, dobranoc. - powiedziałam mu i wepchnęłam przesyłkę do domu.
 Nie zastanawiając się poszłam do kuchni i wróciłam z tasakiem do mięsa, ponieważ inne noże były już zapakowane i wysłane do domu w Londynie. Otworzyłam karton, a moim oczom ukazał się wielki fioletowy miś, a pod nim tona słodyczy. Wzięłam wysypałam z kartonu wszystko i przesypałam do drugiego. Na samym końcu wypadł jakiś karton kwadratowy, dość ciężki. Otworzyłam go i zobaczyłam w nim piękną sukienkę w moim ulubionym kolorze fioletowym, a obok stały zawinięte w bezbarwną folię buty do tańca. Wyjęłam zawartość pudełka i zobaczyłam niebieską kopertę. Otworzyłam ją i rzucił mi się w oczy jakiś bilet na koncert, a za nim była schowana kartka papieru, na której coś było napisane. Postanowiłam zobaczyć co to. Udałam się do salonu i zaczęłam czytać:
Droga Sam!
Niespodziewanka! I co podoba się? To dla ciebie, w razie jakbym zapomniała o twoich urodzinach... nie no żartuję! Mam dwa wolne bilety na koncert, tych jak ty to pięknie mówisz kaleczniaków i chciałabym byś poszła ze mną. Drugi wysłałam już do Alex. Na pocieszenie masz misiaczka, słodkości i prezent! Kobito! Zrób to dla mnie jako dla swojej przyjaciółki i zgódź się!
                                                          Stella J.

 Nie no, nie wierzę, że to zrobiła. Wysłała mi taką wielką paczkę. Za to, że zrobiła mi taką, jak to ona mówi niespodziewankę to zgadzam się na ten koncert! Sama w to nie wierzę, ale tak, zgadzam się! Muszę jej to napisać! Weszłam na twittera i postanowiłam dodać wpis:
Tak, Tak, TAK! Sama w to nie wierzę, ale tak zgadzam się na ten koncert. @StellaJohnson Dziękuję!
 Wysłałam i podekscytowana jutrzejszym wyjazdem i tą niespodzianką spakowałam rzeczy, które dostałam do walizki i udałam się do łóżka. Po kilku minutach odleciałam.

(Oczami Stelli)
 Rany boskie już poniedziałek! Dziś wyjeżdżamy do Londynu. Mama przyjechała w czwartek do domu, a tata został w Londynie z tymi bałwanami i kazał mi iść na ich koncert, ale zgodził się abym wzięła ze sobą Alex i Sam. Mam nadzieję, że niespodziewanki im się spodobają, bo kompletnie nie wiedziałam jak je zaprosić na koncert. Są dla mnie jak przyjaciółki.
 Za godzinę jadę z mamą i siostrą do Londynu, a jeszcze w pidżamie siedzę. A tam, Londyn nie zając, nie ucieknie! Postanowiłam wejść na twittera i coś napisać, z kimś popisać. Sprawdzałam wpisy, w których zostałam oznaczona i zobaczyłam wpisy Alex i Sam. Tak, czyli jednak zgodziły się na koncert! Z tej to okazji postanowiłam napisać:
Dziś do Londynu! Jutro na koncert bałwanów z @AlexGrey i @SamSmith. A w poniedziałek? Nie wiem to co będzie w poniedziałek okaże się jutro.
 Odpisałam na kilka tweetów i wyłączyłam laptopa. Wzięłam moje kochane szare rurki z dziurami, czarne trampki oraz niebieską bluzkę i szybko poleciałam do łazienki się przebrać, a pidżamy wrzuciłam do walizki.
 Z Holmes Chapel wyjechaliśmy o 9. No co, musiałam się wyszykować. Całą drogę nudzi mi się. W radiu ciągle gadają o 1D, The Wanted i kimś jeszcze. Postanowiłam, że posłucham swojej Mp4. Słuchałam kilka minut i dostałam sms’a Od kogo? Od Louisa z tego zespołu. Co chce? Dobre pytanie, sama chciałabym wiedzieć, więc włączyłam wiadomość:
Stella. Dowiedziałaś się? Obiecałaś.
 No co mu jest? W tygodniu nie mógł napisać? Odpisałam mu:
Tak. Wiem dużo, a nawet więcej.
 Po kilku sekundach dostałam wiadomość (kurcze Lou jest szybki):
Gdzie Alex mieszka?
 Zdziwiło mnie to pytanie:
Od dzisiaj w Londynie.
 Odpisałam mu. Nie chce mu mówić o niej sporo, no bo co, matką jego jestem? Po chwili przychodzi do mnie sms:
To w takim razie gdzie mieszkała?
 Po co mu to do świętej makreli?
Sam ją zapytaj.
 Odpisałam. Na odpowiedz nie czekałam długo:
No Stell, proszę cię.
 Stell? Oh mnie! Dla niego Stella! Stell mają prawo mówić do mnie tylko przyjaciele, a nie takie bałwany!:
Dla ciebie Stella! Mieszkała w Doncaster i nie lubi ciebie.
 Wysłałam wiadomość i bardzo szybko ten chłopak przysłał mi odpowiedz.
Oj tam! Wiedziałem, że skądś ją znam.
 Zdziwiłam się. To oni się znają?:
Jak to? To wy się do CHOLERY znacie?
 Nie mogę uwierzyć! Oni serio się znają? Dostałam sms’a od Lou:
Nie, nie znamy się, ale kilka razy ją widziałem w Doncaster. Mam ją nawet na jednym ze zdjęć.
 Na jednym ze zdjęć? Co on jest jakimś głupim pedofilem?:
Co? Masz jej zdjęcie?
 Wysłałam. Trochę naczekałam się na odp., ale ją dostałam:
Mam zdjęcie, na którym jestem z siostrą, a w oddali można zauważyć Alex.
 A no to dobrze, mogę być spokojna o to. Wysłałam do niego wiadomość:
Alex nie będzie zadowolona jak się dowie.
 Szybko mi odesłał:
To jej nie powiesz.
 Jak to mam jej nie mówić? Jest dla mnie jak przyjaciółka, a ja nie lubię kłamstw. Odpisałam:
To sam jej powiesz to. Będziesz miał okazję, jutro! Teraz nie mogę gadać. Pa pacanie!
 Zakończyłam naszą rozmowę. Matko! Nie wierzę, że on ma ją na swoim zdjęciu. Alex najwyraźniej potrafi się wepchać przed obiektyw. Nie wiem czemu, ale mój humor jest dziś spieprzony. Za bardzo naskoczyłam na Louisa. Jezusie! Czy ja mam wyrzuty sumienia? A może to tylko taka faza przejściowa? No żeś mol... muszę go przeprosić! Dobra, więc do roboty kobito!
Sorry, że tak naskoczyłam. Mam spieprzony humorek.
 Wysłałam sms’a, ale zamiast do Lou doszedł do Harrego, a ten mi odpisał:
Przekażę mu, mała.
 Co on ma z tą „mała”? Dobra, nie mam zamiaru już pisać. Jeszcze godzina i będziemy w Londynie. Może teraz spróbuję się zdrzemnąć.

(Oczami Nialla)
 O dziewiątej zaczęła się próba przed naszym jutrzejszym koncertem. Podobno ma na nim być Trójca Przenajświętsza tzn. Stella, Alex i Sam (te nasze małe intrygantki). Nie mogę się doczekać, aż je poznam i usłyszeć jak Stell wyzywa Bayna i Harrego! A co z nami, ze mną, Lou i Liamem...? A tak, my będziemy zwijać się ze śmiechu. Czemu Daniel ją ukrywał do tej pory? Nie wiem tego. Może bał się o nią, albo ona się sprzeciwiła sławie.
 Zaśpiewaliśmy kilka piosenek i Paul zarządził przerwę, ponieważ razem z Danielem musi po coś skoczyć do wytwórni. A nas zostawił abyśmy śpiewali dalej, ale zamiast śpiewać zaczęliśmy rozmawiać.
- No to jak się czujecie przed jutrzejszym koncertem? - zapytał Lou.
- No normalnie. - odpowiedział Harry, który pisał sms’a.
- Serio? A Bayn przejmuje się tym bardzo. - powiedział Louis i zaczął udawać Zayna, który trzęsie się jak galareta na co my wybuchliśmy śmiechem.
- No wiesz, przyjdą piękne panie. - powiedział Zayn.
- Masz szczęście, że dziewczyny tego nie słyszą, bo pewnie od razu by ci krzywdę zrobiły. - odrzekłem pochłaniając czekoladowego batonika.
- A tam. - rzucił Zayn i zaczął przyglądać się w lusterku, które wyjął z kieszeni.
- Stary, co ci odwala? - zapytał Liam.
- No co! Chcę poprawić fryzurę. - odpowiedział.
- Dobra nieważne! - wrzasnął Liam, wszyscy na niego spojrzeliśmy.
- Gadał ktoś dziś ze Stell? - zapytałem.
- Louis. - odpowiedział Harry.
- Co tam u niej? - zapytał Liam.
- Ma spieprzony humor. - odpowiedział Harry.
- A ty Loczku skąd o tym wiesz? - zapytał Lou z tajemniczym spojrzeniem, które wywołało u mnie śmiech.
- Kazała ci to przekazać. Zamiast wysłać sms’a do ciebie, wysłała do mnie. - odpowiedział Harry.
- A co poza tym słychać u Stelli? - zapytał Zayn.
- Od dziś dziewczyny są w Londynie! - krzyknął Lou.
- A o czym z nią gadałeś? - zapytałem.
- No, o tej... - urwał, ale postanowił dokończyć. - O Alex Grey!
- To co ty, nie masz o czym gadać, tylko o jakiejś lasce całkowicie nam nie znanej? - zapytał Zayn na co wszyscy zrobiliśmy wielkie czy. Czyżby był zazdrosny? Nie, no raczej nie!
- Wracajmy lepiej do śpiewania. - zaproponował Liam. Zgodziliśmy się i zaczęliśmy śpiewać.
 Podczas śpiewania Lou i Zayn odstawiali jakieś balety na scenie, Liam to nagrywał, a ja z Harrym śpiewaliśmy im. Taka próba mogłaby trwać w nieskończoność, ale dochodzi już 14 i musimy zrobić małą przerwę, bo wszyscy zdychamy z głodu.
 Wszyscy razem poszliśmy do Nados, aby coś zjeść. Wchodzimy do środka. Harry szedł bardzo powoli. Jak zwykle oglądał zdjęcia i nagle ją zobaczyłem. Tak to ona! We własnej osobie Stella Anabelle Johnson!

(Oczami Stelli)
Około 13 dojechaliśmy do Londynu. Niestety, moja mama musiała iść do pracy, a ja muszę niańczyć młodszą siostrę. Cindy zaczęła mi jęczeć do ucha, że jest głodna. Postanowiłam ją gdzieś zabrać.
Przechadzałyśmy się Londynem, którego wcale nie znam. Musiałam kupić sobie po drodze mapę, aby potem dojść z powrotem do domu. Przeszłyśmy obok Nados. Moja siostra zatrzymała się naprzeciwko i zaciągnęła mnie do środka. Nawet fajnie tam tylko, że ja nie wiem co tu jest. Jeszcze nigdy nie byłam w Nados.
- Czemu akurat tutaj? - zapytałam siostrę, siadając przy stoliku, który stał wolny, przy oknie.
- Tutaj często jada Niall Horan. - odpowiedziała mi. A tak, ten z zespołu. Dziś w radiu puszczali jakieś fakty o nich. Podobno chłopak ma tutaj czarną kartę i nie musi płacić za żarcie. Boże, skoro często tu je to pewnie jest już gruby.
- A nie możemy iść gdzieś indziej? Na przykład do KFC? - zaproponowałam siostrzyczce, a ona się tylko uśmiechnęła i pokręciła przecząco głową. - Dobra, jak tam chcesz, ale ja nic stąd nie tknę. - oznajmiłam. Podszedł do nas kelner, nawet fajny. Chłopak około 180 cm wzrostu, no może trochę mniej, czarne włosy, piwne oczy... ładny, ale nie dla mnie!
- Podąć coś wam? - zapytał chłopak.
- Dla mnie mocną kawę, a dla mojej siostry... - spojrzałam na nią, a ona przeglądała menu. - Dla niej cokolwiek.
- Dobra, to zaraz coś jej przyniosę. - odezwał się i poszedł w stronę lady.
- Myślisz, że chłopcy tu przyjdą? - zapytała mnie Cindy.
- Oby nie, bo wtedy... - nie mogłam dokończyć, bo ktoś mi przerwał. Kurde a właśnie miałam okazję ich wyzwać.
- Stella! O mój boże! Jesteś jeszcze ładniejsza niż na zdjęciu! - co to? Kto to? Odwracam się i widzę Bayna, który gapi się na nie z otwartą buzią, obok niego stoi farbowany, a za nim Lou i ten ja go tam... chyba Liam się zwie.
- Co wy tu robicie? - zapytałam.
- Śledzimy cię. - wyszczerzył się Louis.
- A gdzie tego kręconego fileta zgubiliście? - zapytała Cindy. Kręcony filet... Hmm podoba mi się to określenie.
- Ty jesteś Cindy? - zapytał Liam.
- Tak. - odpowiedziałam, a chłopacy postanowili się przysiąść do nas do stolika. Nienawidzę tych gamoni.
- Wy teletubisie, chcecie coś od nas? Jak nie, to idźcie sobie gdzie indziej. Jesteśmy zajęte. - powiedziałam przyglądając im się uważnie.
- Stella trochę kultury. - pouczyła mnie siostra.
- Daruj sobie. - powiedziałam zaciskając pod stołem pięści.
- Chodź na chwile. - wstała z krzesła i pociągnęła mnie za rękę, abym z nią porozmawiała. Skierowałyśmy się do wyjścia i zaczęłyśmy wydzierać się na siebie jak opętane.
- Stella czemu tak jesteś? - zapytała mnie siostra.
- Jaka jestem? Szczera? - zapytałam.
- Ty nie jesteś szczera, ty jesteś wredna! - krzyknęła.
- Jestem dorosła. - powiedziałam.
- To są naprawdę fajni chłopcy. Jesteście w podobnym wieku. - o nie, zaczęła pokazywać swoje mądrości. - Jak zjawi się tutaj Harry Styles bądź milsza. Ja ciebie tylko o to proszę. Za co ich nie lubisz? A zwłaszcza Harrego? - zapytała z opanowanym głosem.
- Chcesz wiedzieć? - zapytałam, a ona tylko kiwnęła głową. - Za to, że są sławni. Robią z siebie gamoni, a zwłaszcza ten Bałwan Styles i Lou. Resztę przeżyje, tylko ci dwaj wyjątkowo działają mi na nerwy.
- Ale jak pisałaś z Harrym to byłaś taka słodka. - powiedziała.
- Czytałaś moje sms’y? - zapytałam.
- Tylko się nie gniewaj. - poprosiła z miną smutnego szczeniaczka.
- Więcej nie będę pisała, wtedy byłam odpowiedzialna za ciebie i nie miałam żadnej pieprzonej ochoty na kłótnie! - wrzasnęłam. Ludzie, którzy przechodzili obok nas zaczęli się perfidnie na mnie gapić. - To po prostu bałwan! A z resztą nie będę ci się zwierzać z tego, co o nim myślę.
- Jak sobie chcesz. - powiedziała uśmiechając się. - Ale odwróć się. - odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Harrego.
- Miło mi cię poznać Stello. Bałwan jestem. - powiedział, na co ja spaliłam wielkiego buraka. Chłopak podał mi rękę na przywitanie, uściskałam ją i skierowaliśmy się do stolika, gdzie wszyscy siedzieli i gapili się na mnie. Wypiłam swoją kawę i przysłuchiwałam się trochę rozmowie chłopaków z Cindy. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, który wydobywał się ze mnie.
- Cindy chcesz z nimi zostać? - zapytałam siostrę.
- Tak, tak, tak! - krzyknęła.
- To chłopcy zostawiam ją pod waszą opieką. O 18 ma być w domu, a ja sobie idę. - zwróciłam się do gamoni.
- Dokąd? - zapytał Harry.
- Nie wiem, gdziekolwiek. - odpowiedziałam.
- No to idę z tobą. - oznajmi mi wpatrując się w moje oczy, aż musiała odwrócić się od niego.
- Uuuuu - zawył Malik. - Randka?
- Malik ogarnij się. - powiedziałam i wstałam, zostawiając wszystkich w Nados.
 Odwróciłam się, by sprawdzić czy nikt z nich nie idzie za mną. W oczy rzucił mi się Lokaty, który próbował się schować za znakiem drogowym. Ustałam na środku chodnika i patrzyłam na chłopaka, który chciał mnie śledzić. Bałwan jeden! Zaczęłam się śmiać. On szybko podbiegł do mnie, pociągnął za rękę i prowadził na plac zabaw.
- Co ty robisz? - zapytałam.
- No idę. - odpowiedział.
- Ale na plac zabaw? - zapytałam. - Dziećmi już nie jesteśmy.
- Ty może nie, ale ja tak. - powiedział i popchnął mnie na huśtawkę. Usadziłam się wygodnie na niej i patrzyłam co ten idiota kombinuje.
- Będziemy się bawić? - zapytałam.
- Tak! Muszę cię trochę rozebrać. - powiedział, na co ja zrobiłam tylko wytrzeszcz, a on szybko się poprawił. - Miałem na myśli rozerwać.
- Tak, jasne. - powiedziałam cicho - Głodnemu chleb na myśli.
- Co ty taka nie miła jesteś? - zapytał siadając na moich kolanach.
- Grubasie złaź ze mnie! - krzyknęłam. Harry posłusznie wstał ze mnie i sam ściągnął mnie z huśtawki, po czym sam usiadł i posadził mnie na swoich kolanach.
- Odpowiesz? - zapytał uśmiechając się.
- Nie mam humoru. - odpowiedziałam. Próbowałam wstać, ale ten idiota mi to uniemożliwiał.
- Masz siedzieć. - powiedział do mnie. Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale on nic sobie z tego nie robił.
- No puść mnie ty pedofilu! - wrzasnęłam na niego z nadzieją, że mnie puści.
- Ja nie jestem pedofilem. - powiedział. - Jesteśmy przyjaciółmi.
- My? - zapytałam dla pewności, ale jak to możliwe, że ja o tym nie wiem.
- Tak my. - odpowiedział. W końcu pozwolił mi wstać.
- Matko, ale ja nie jestem twoją przyjaciółką. - powiedziałam spokojnie.
- Znamy się już trochę. - powiedział, przeczesując sobie włosy.
- Dokładnie tydzień. - oznajmiłam mu kierując się w stronę jezdni.
- Stella, czekaj! - podbiegł do mnie i zatrzymał.
- Nie lubię cię. - powiedziałam mu.
- Wiem, ale przejść się możemy? - zapytał.
- Tak, ale jest jeden warunek. - powiedziała, a on spojrzał na mnie pytająco. - Musisz odprowadzić mnie potem do domu.
- No dobrze, skoro chcesz. - zgodził się. Mam nadzieję, że zna dobrze Londyn i nie będę musiała wyciągać z torebki mapy.
 Chodziliśmy sobie po parku. Chłopacy o 15 mieli być na próbie, lecz nie chcieli, iść woleli pilnować moją siostrę. Ja i Styles rozmawialiśmy na poważne tematy. Nie wiedziałam, że on tak potrafi. To chyba pierwszy raz kiedy nie zachowuje się jak dziecko... Hmm muszę przyznać zaimponowało mi to, ale nadal za nim nie przepadam. Dowiedziałam się, że dla Bayna podoba się Alex. Nawet dobrze pasują do siebie. Tylko, że ona z nim by nie wytrzymała Mr. & Mrs. Malik. Alex padnie trupem jak jej to powiem. Pokręcony filet (kocham po prostu to określenie) opowiedział mi jak to jest na ich koncertach, abym się nie zdziwiła gdy zobaczę ich ganiających się w samych bokserkach. Dziwacy, ale śmieszni. Czy mogłabym ich polubić? Możliwe... Czy Harry Styles mógłby zostać moim przyjacielem? Możliwe.... 
     

Od Autora:
Rozdział trzeci dedykuję @Mrs.Malik https://twitter.com/#!/Ewa1D

7 komentarzy:

  1. Po pierwsze dziękuje za dedykację i najbardziej podobają mi się słowa Mr & Mrs. Malik ! HeHe..A po drugie świetne opowiadanie, śmieszne i jeszcze raz dziękuje, że robisz takie długie :* Czekam na następny i miłego pisania ! x

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!
    Dużo perspektyw..;)
    Pozdrawiam i zapraszam do sb.xd

    OdpowiedzUsuń
  3. swietne opowiadanie..
    czekam na next.
    Widze że zaczynasz dopiero tak jak ja jeśli masz ochote wpadaj do mnie www.onedirectionstorrry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo,bardzo fajne :)!
    Czekam na następny :)

    @Poland_Loves1D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero teraz mam okazję nadrobić rozdziały Twojego opowiadania, ale mogę Ci powiedzieć, że je ubóstwiam! :D Świetnie piszesz! Fajnie, że rozdziały są takie długie no i przede wszystkim zabawne :D
    "Muszę cię trochę rozebrać. - powiedział, na co ja zrobiłam tylko wytrzeszcz, a on szybko się poprawił. - Miałem na myśli rozerwać." hahaha ten fragment mnie rozwalił xd
    Ubóstwiam Cię dziewczyno i dziękuję, że piszesz to opo :D Czytam dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczełam właśnie czytac twoje opowiadanie i jest na prawde super i strasznie wciąga będę goo czytać cały czas i na ostatnim rozdziale napisze jakie mam wrażenia :) PISZ DZIEWCZYNO PISZ BOO MASZ TALENT
    ps. czytałam tam na goze zeby podac swoja nazwe na tt oto ona : @I_Love__ZAyn

    OdpowiedzUsuń
  7. soory żle napisałam moja nazwe * I_Love__Zayn

    OdpowiedzUsuń