piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 30

(Alex)

        Jest po 3, większość z nas nie śpi. Zayn, Liam, Sam, Harper, Susan i ja siedzimy w salonie gramy w scrabble. Niall, Louis i Peter odlecieli. Cindy siedzi ciągle w tym telefonie, mała działa mi bardzo na nerwy. Gramy po dwie osoby, kto prowadzi? Oczywiście ja i Sus. Nudzi mi się już....
- Mała! - wrzasnął mi do ucha Malik.
- Jebnął cię ktoś kiedyś?! - warknęłam zła, przerwał moje święte myślenie.
- Twój ruch - rzekł cicho. A tak, zapomniałam. Spojrzałam na moją partnerkę w grze i obojgu nam zaświeciło światełko. Zaczęłam układać na planszy słowo "zabiję".
- Alex - rzuciła Sam - chodź skoczymy do kuchni, po coś do picia.
- Ale mamy tutaj piwo i... - brunetka Liamowi perfidnie przerwała zatykając jadaczkę. Wywołało to u mnie śmiech, ale chwilowy. Wstałam i grzecznie skierowałam się do kuchni. Nie wiem o co chodzi.
- Musisz mi chyba coś wyjaśnić - rzekła. - Nie jestem głupia, maturę zdałam z bardzo dobrym wynikiem. Co ci Malik zrobił?
- Tego nie rozumiesz? - zapytałam, ona tylko pokręciła głową. - Od czasów Włoszech unikam go, nienawidzę tego perwersyjnego fiuta. Jedna dla niego to za mało, a obu mieć nie będzie. A niech piekło go pochłonie - westchnęłam tylko. Mam nadzieję, że to koniec pytań.
- A co cię łączy z Harperem? - właśnie piłam fantę, którą się zadławiłam, przyjaciółka poklepała mnie po plecach. Już dobrze.
- Nic - odpowiedziałam odwracając wzrok. Zaczęłam grzebać w jednej z szafek w poszukiwaniu czegoś. 
- Mnie nie oszukasz - pociągnęła mnie za rękę tak, że patrzyła mi prosto w oczy.
- No bo... - jak mam jej to do cholery powiedzieć. - My... no... a on, że to...pff - odwróciłam się do szafki, wiedziałam, ze tyle wystarczy by zrozumiała. 
- Kiedy? - ups nie zdziwiło jej to?
- Z przedwczoraj na wczoraj - szepnęłam cicho. Wstyd mi za to, ale wiem że to musiało kiedyś wyjść na jaw. 
- A teraz będziesz traktowała go jak powietrze?
- To aż tak widać? Miałam trzymać buzię na kłódkę. Ty też masz trzymać. - zagroziłam jej palcem. Usłyszałam pukanie do drzwi.  - Kogo o tej porze niesie? 
- Może jak Lou odwoził Elkę to czegoś zapomniała? - zapytała Sam. Nie to niemożliwe. Wystraszyłam się. Wybiegłam z kuchni i poleciałam do salonu.
- Chłopaki - zwróciłam sie do bandy - chodźmy może na górę pogrzebiemy u Stell w rzeczach. - wiedziałam ze to załatwi sprawę. Chłopaki nie protestowali. Ja postanowiłam otworzyć. - Sam, kryj mnie. - dziewczyna wzięła w rękę gitarę stojącą w salonie i szła za mną. Otworzyłam drzwi.
- Skye? - rzuciłam zdziwiona. Dawno jej nie widziałam. Przez półtora roku zdążyłam z Samantą ją poznać. Przyjaciółka rodziny White i Johnson. - Co tu robisz? - wpuściłam ją do środka.
- Hej dziewczyny - przywitała się z nami. - Szukam Stelli, muszę z nią bardzo poważnie porozmawiać.
- O tej porze? - zdziwiona Sam już w ręku trzymała iPhona i wysyłała naszej przyjaciółce wiadomość.  - Może my możemy ci jakoś pomóc? 
- Sorry, ale nie. - wzięła głęboki wdech była zmachana. 
- To może napijesz się czegoś? - zapytałam prowadząc dziewczynę do kuchni, nalałam jej do szklanki napoju, a ona upiła kilka łyków.
- Gdzie Stell? - zapytała rozglądając się.
- W szpitalu - dobiegł do mnie głos Susan. Przytuliła ona naszego gościa. - Coś się stało z Izzy, ale już jest dobrze. Co cię do nas sprowadza?
- Jest sprawa - powiedziała brunetka i dopiła swój napój. - No bo Nick się żeni. - rzuciła. I to ma być ta sprawa? Coś tam słyszałam o tym gościu Harper Louisowi coś opowiadał i wpadł do nas.
- Skąd wiesz? Nie możliwe, powiedziałby siostrze - Sus zaczęła nerwowo grzebać w kieszeni swoich dresów szukając telefonu. Ohoo chyba szykuje się rozmowa z kochanym braciszkiem.
- Dostałam dziś zaproszenie od niego na kolację mającą na celu zapoznanie się z rodziną Cassidy i ogłoszą wszem i wobec zaręczyny, a za miesiąc kolacja próbna do wesela i ślub. - Sus otworzyła oczy ze zdziwienia. - Jak to mówią cicha woda brzegi rwie. 
- Dlatego przyjechałaś do Londynu? - zapytałam badając twarz dziewczyny, miała troszkę ciemną karnację.
- Jestem tu od miesiąca Nick pomógł mi się ustawić - bohater z niego czy co? - No wiec nie będę wam przeszkadzała i będę lecieć, jak Stella wróci niech zadzwoni. Dobranoc. - wybiegła z mieszkania wsiadła w samochód i odjechała.
        To było bardzo dziwne. Ok ale czym się przejmować to ja nie wiem. Nie będę mieszała się w ich sprawy. Spojrzałam na zegarek, parę minut po czwartej. Poszłam schodami w górę prosto do swojego pokoju. Straszny tłum się tu zrobił, a ja odkąd tu jestem nawet nie widziałam się z mamą. Potem do niej zadzwonię i się z nią spotkam.


(Stella) 

        Szpital, córeczka i Harry. Próbowałam spać, lecz co chwila się budziłam. To wszystko... Niezłe będzie zamieszanie, a dziś muszę iść nagrywać z Jamesem. Dasz rade bądź twardą suką - szeptało mi coś w głowie. Tak to moja chora psychika. Moje maleństwo nie ma już gorączki wszystko jest w porządku, lekarz jeszcze ją bada, jest przy niej ten wysoki, w pewnym sensie seksowny brunet. Ale ja głupia, aż nie mogę w to uwierzyć. Tak obserwuję ich przez szybę i żałuję tego że jestem sławna, gdybym zostawiła rok temu ich w spokoju gdybym się hamowała było by inaczej. 
- O czym tak myślisz? - usłyszałam głoś menadżerki. Dzwoniłam do niej by przyjechała.
- O niczym - rzuciłam szybko i wróciłam do mojej nudnej poplątanej rzeczywistości.
- Jesteś w stanie nagrywać? - zapytała dokładnie mnie obserwując. Pewnie mam włosy jak pudelek i straszne cienie pod oczami.
- Oczywiście już się nie mogę doczekać - uśmiechnęłam się sztucznie. Ona nie jest głupia się na to nie złapie. 
- Kłamiesz, przecież widzę.
- Będziemy nagrywać skontaktuj się z ludźmi Jamesa i powiedź że będziemy  - chce nagrywać, na prawdę ale zmęczona jestem.
- A co z twoją płytą? - zapytała, chociaż znała odpowiedź. - Za dwa tygodnie mieliśmy kręcić pierwszy teledysk a nawet nie nagrane są wszystkie piosenki. A jeszcze musimy tą dopracować. Nie żeby coś ale nawet twój ojczulek się nie cierpliwi. Dziś tylko nagramy brakujące części "Lifesaver", a za dwa tygodnie teledysk do niej. Rozumiesz? - zapytała. Owszem i wszystko zaniedbuję.
- Tak - rzuciłam. W tym czasie wyszedł Harry z naszym maleństwem uśmiechającym się słodko do mnie. Wzięłam dziecko na ręce i mocno przytuliłam.
- Czekaj - Harry zaczął grzebać po kieszeniach spodni i po chwili wyjął z nich telefon, szybko zanim zdążyłam zareagować jakkolwiek, cykną zdjęcie. 
- Ja cię zabiję - mruknęłam, ale on tylko się zaśmiał.
- Ale nie jesteś za wczoraj zła - zauważył. Czyżby chciał złości?
- A skąd ten pomysł? - zapytałam podchodząc bliżej niego. Nadepnęłam mi na stopę dość mocno, on się skwasił. 
- Bolało - rzekł smutno.
- Przeżyjesz kochanie - szepnęłam. - Wychodzimy?
- Jasne - rzuciła Tara pisząc maila w telefonie. - Wiecie że pod szpitalem kręcą się tabloidy? Wychodzimy przez garaż ok? - skinęliśmy głową. Harry wziął ode mnie Izzy, ja złapałam tylko torebkę którą nałożyłam na ramię i kurtkę zawiązując sobie w pasie. 
        Pospieszyliśmy do wyjścia, na parking zjechaliśmy windą. Dużo pojazdów i brak żywej duszy prócz naszej czwórki. Isabelle zaczęła zagadywać (na własny sposób) Hazze. Śmiesznie to wyglądało jak on rozkmianiał co dziecko może mieć na myśli.  Wpakowałam się do samochodu chłopaka, dziecko zapięłam w foteliku. Lokaty usiadł za kierownicą i wyszczerzył do nas te ząbki. Odpalił samochód i wyjechał, za nami jechała Tara. Jedziemy prosto do domu... Oj jak miło.
        Na mojej posiadłości stało sporo pojazdów. Cadillac Nicka, Wynajęty samochód Sua i Petera, samochód Louisa, samochód Liama, Samochód moich rodziców, rodziców Harpera, no i mój, ktoś wyciągną mojego mustanga. Chyba nawet wiem kto... Zaparkowaliśmy przy bramie i wyszliśmy z pojazdu, wyjęłam Ize i zatrzasnęłam drzwi. Pospieszyłam w stronę domu, gdy tylko tam weszłam usłyszałam hałas krzyki śmiechy... Harmider.
- Co tu się dzieje! - wrzasnęłam wchodząc do salonu. - Ktoś mi wyjaśni? - stałam w progu i cała kipiałam ze złości. Ludność Siedziała gdzie tylko mogła.
- Daj ją - wzięła ode mnie maleństwo. - Nakarmię ją kaszką, Annie już jadła. - poleciała do kuchni. Tak wiem że chce ode mnie uciec. Harry nadal stał za mną.
- Co z Izzy? - zapytała mama. A co ja to!
- Już nic - rzekłam i obczaiłam moich gości. - Cześć babciu - rzuciłam. - Co tu robisz?
- Nick mnie przywiózł a tak w odwiedziny. - wzrok przeniosłam na młodszego brata mojej matki. Chuj! Stał z jakąś dziewczyną, a tak Sam coś wspomniała, narzeczona.
- Żenię się - powiedział chłopak podchodząc i tak na marginesie on jest 3 lata starszy od Louisa.
- Miło - kto by pomyślał że on w końcu się ustatkuje.
- Wiem co sobie myślisz.. - serio? no chyba nie wie co myślę.
- Temu w moim domu jest jakiś zjazd rodzinny? - zapytałam on skiną głową, już miałam się zamachnąć i mu przyłożyć ale Styles powstrzymał mnie szczypiąc w plecy. Podeszła do nas owa blondyna. 
- Stell poznaj Cassidy, moja narzeczona - uśmiech z ust mu nie schodził, wymusiłam się na udawany zachwyt. 
- Miło - powiedziałam pod nosem.  Dał mi zaproszenie - w piątek wieczorem robimy wielkie spotkanie rodzinne, kuzyni też przyjadą.
- Boże - mruknęłam. - Widzieliście Harpera? 
- Poszedł na górę - puściła mi oko ciocia Audrey. 
- Przepraszam was bardzo ale muszę porozmawiać ze znajomymi.  - rzuciłam pociągając Harrego za rękę w stronę tarasu, machnęłam do Louisa, Zayna i Nialla.
- Co jest? ja chcę wrócić - zasmucił się Lou.
- Dorośnij może... Nikt nie nabiera się na ten udawany smutek - warknęłam.
- Już się zamykam - szepną cofając się o dwa duże kroki. 
- Co wy tu jeszcze robicie? - zapytałam.
- Czekamy na was bo Alex wyszła, musiała z mamą porozmawiać. Liam i Sam poszli w miasto, zostawili nam samochód - Wyjaśnił mi Malik. - Ale wiesz.. Alexandra mnie nie lubi. 
- Nie dziwię się. Chłopaki wracajcie już do domu połóżcie się spać - dałam im pomysł nie do odrzucenia. Zgodzili się. - Harry, ty też.
- Ale ja nie chcę - walnęłam go w ramie, przypomniał sobie że jego rodzice mają przyjechać a dom trzeba ogarnąć. 
        A ja postanowiłam zrobić porządek z rodzinką, czyli ich 
poprosić, ale ciotka z wujkiem sami wyszli zanim zdążyłam coś powiedzieć, nick odwiózł dziewczynę a rodzice z babcią się zabrali, zostałam z Susan a Peter wyszedł z psem. Poszłam do kuchni... Moja gwiazdeczka zajadała się kaszką i śmiała się, jedzenie jej wylatywało z buźki, coś mi mówi, że będę musiała zmywać podłogę. Opowiedziałam mojej młodej cioci o tym co i jak było w szpitalu, zapewniła że będzie mieć oko na mojego skarba. Super jej mała śpi a moja chce się bawić. Susan poszła z nią do salonu gdzie jest troszkę zabawek włączyła muzykę a dziewczynka już wpatrzona w TV zaczęła machać rączkami i mruczeć po swojemu. Zrobiłam zdjęcie...
        Poleciałam na górę, weszłam do łazienki i stwierdziłam że moje odbicie jest hmm.. masakra, zmyłam wczorajszy makijaż i weszłam na chwilę do pokoju, po szlafrok i czystą bieliznę. Rozebrana już weszłam pod prysznic, ciepła woda otulała moje ciało, lawendowy żel wchłaniał się w moją skórę, a moje włosy pachniały jabłkami. No i pęknie, użyłam jeszcze odżywkę tego samego zapachu.
        Owinęłam się ręcznikiem i rozczesywałam włosy, nie były już kręcone, tylko proste, takie jak lubię. Szybko się wytarłam, włożyłam kremową bieliznę i założyłam szlafrok. Wyjęłam z szafki suszarkę i wysuszyłam włosy.  Twarz nakremowałam i nałożyłam podkład, następnie powieki pomalowałam brązowym cieniem. Dodałam jeszcze kreskę eyelinerem, pomalowałam rzęsy. Na policzki walnęłam trochę różu i jest pięknie. Weszłam do swojej garderoby i wybrałam zestaw w który mam się ubrać. Tęsknię za moją starą garderobą, z chęcią wprowadziłabym się znowu do rodziców. Spakowałam do torebki portfel, telefon, kosmetyczkę, perfumę, szczotkę, chusteczki. Przeciągnęłam szybko błyszczykiem po ustach i zeszłam na dół, gdzie moja córeczka spała w ramionach mojej ciotki. Kolejne zdjęcie zostało zrobione. Tym razem udostępniłam je na facebooku, twitterze i instagramie. Cmoknęłam małą w czoło, a Susan przekazałam wszystko co powinna robić podczas mojej nieobecności, a i że El ma wpaść i możliwe Harry.  
        Wsiadłam do samochodu który po mnie przyjechał, kierował ochroniarz, z tyłu już siedziała Tara. Przywitałam ją ciepłym uśmiechem i rzuciłam "Siema" masywnemu mężczyźnie - Berry, dziwne ma imię. 
Wtedy dostałam smsa, od Hazzy...

"Hej. możemy wpaść? Chcę przedstawić mamie Isabelle"

Wysłałam mu odpowiedź:

"Jestem w drodze do studia, nagrywam z Jamesem. Wpadajcie, Susan jest w domu"

Kolejnego smsa nie dostałam. Schowałam i wyciszyłam telefon na polecenie menadżerki, jutro 1D ma próbę i wieczorkiem grają koncert, będę ich supportować. Mogę zaśpiewać piosenki z nowej płyty. A z chłopakami zaśpiewam jakąś piosenkę nie wiem jaką... Jakaś tajemnica. A na koncert sprowadzę Skye, muszę się z nią skontaktować, ale to jak będę miała przerwę. Jej, nagrywam z Jamesem Arthurem, chłopak jest genialny, jestem jego fanką. Ciekawe jak zareagowałby gdybym poprosiła go o autograf. Nie, nie będę się ośmieszać. Mam nadzieję że na jednym z moich koncertów będzie mnie supportował. 
        W studio byliśmy 10 minut przed czasem spotkania. Poszłam za Tarą która prowadziła mnie do sektora B, tam nagrywa James, ja będę nagrywała swoja płytę w A. W pomieszczeniu, był mój prawnik, inny facet, który również był prawnikiem, James, jego menadżer i dźwiękowcy. Przywitałam się z każdym uściskiem dłoni.
- Stello - zaczął mój prawnik - jak już dobrze wiesz James chciałby mieć twój głos na swojej płycie. Czy masz coś przeciwko temu? 
- Nie - rzekłam z uśmiechem. - Z chęcią użyczę głosu.
- Świetnie - wtrącił menadżer chłopaka. - Proszę podpisz umowę, twój prawnik już ją przeczytał. Warunki były ustalane z twoją menadżerką. - spojrzałam na mojego prawnika.
- Nie zauważyłem żadnych przeciwwskazań - rzekł. Tara przytaknęła mu, ja chwyciłam długopis i machnęłam swój podpis na dokumencie, nie chciało mi się czytać, ufam mojej przedstawicielce, ale nie prawnikowi. 
- Super - wtrącił James. Zdjął swoje okulary i zmierzwił włosy. - To może zaczniemy nagrywać? - zwrócił się do mnie.
- Jasne - uśmiech nie schodził ze mnie, dobrze że nie czerwienię się. - Jak dziwnie zabrzmi to że jestem twoją fanką? - zapytałam. Stella głupia jesteś.
- Fajnie - zaśmiał się - Tez jestem twoim fanem - tego wyznania się nie spodziewałam, więc posłałam mu tylko uśmiech. 
        Jeden z dźwiękowców podał mi tekst piosenki, tak, czytałam już go w smsie od Tary. Swoją partię znałam będę śpiewała:

"Keep soaring
Keep song - writing
My recovery"

        A potem jeszcze zaśpiewam z Jamesem zwrotkę, ale mój głos będzie w tle. Nie mam nic przeciwko temu, że choć raz nie będę w centrum. Najpierw polecono nam byśmy zaśpiewali tylko przy akompaniamencie gitary, tak też zrobiliśmy i wyszło nie źle. Głosy się ładnie zgrały. Wiec James pierwszy wszedł do kabiny i zaczął śpiewać, ja słuchałam i powiem, że będę mieć jazdę na tą piosenkę, serio. Potem ja weszłam do kabiny i śpiewałam, cały czas poprawiano coś więc swoje części zaśpiewałam z jakieś 12 razy. Wtedy już byłam wolna, mogłam iść, ale zostałam i słuchałam jak James śpiewa.  Jego płyta niedługo ma premierę szybciej niż moja a ta piosenka to taki bonus. Po skończonym nagraniu, zamieniłam parę zdań z piosenkarzem i stwierdziliśmy, że jak coś będziemy kontaktować się przez naszych przedstawicieli. Cyknęliśmy jeszcze fotkę, która znajdzie się na oficjalnej stronie wytwórni płytowej, całe szczęście ze nagrywa w wytwórni ojca. Pożegnałam się z każdym i ruszyłam do swojego sektora. 
- I jak? - zapytała Tara.
- Dobrze - uśmiechnęłam się promiennie. - Dzwonił ktoś do mnie?
- Harry, wyszli wszyscy sobie na spacerek spokojnie nie będą podejrzewać, ze... - ściszyła głos do szeptu - on jest ojcem.
- Dobrze - mruknęłam, a miał nie wychodzić. Mam nadzieję że wzięli ze sobą psiaka, bo jak nie któreś będzie sprzątało gówna z dywanu. - Zadzwoń do mojego taty i powiedz że resztę płyty możemy nagrać szybko o ile wyśle dźwiękowców na szkolenie.
- Ciebie też denerwują te wady? - zapytała i przewróciła oczami.
- Bardzo - westchnęłam - Załatw by było dobrze, chcę wrócić do domu do córki, a i jutro przecież koncert jest, będę musiała wykombinować z Alex jakieś ubrania. Z racji że będzie dużo dzieciaków ubiorę się grzecznie. - Kobieta zaśmiała się 
- Objawia ci się słowotok - nadal się śmiała, chwile potem dołączyłam ja, ale przestałam gdy na drodze stanął nam mój tatuś. 
- A dokąd to? - zapytał.
- Do studia, trzeba płytę nagrać. A i weź załatw by ci dźwiękowcy w końcu nauczyli się ustawiać przyciski. - warknęłam.
- Spokojnie - zaśmiał się, co ja tak śmiesznie wyglądam? - załatwione, nie tylko ty się skarżyłaś, zatrudniłem nowych. Tamci będą montować składankę. - No i super, zaśmiałam się. Ojciec poszedł do biura, ja weszłam do "mojego" pomieszczenia. 
        Tara zaczęła zagadywać osoby będące w pomieszczeniu, sprawdza ich. Gdy stwierdziła, że mogą być weszłam do kabiny i już rozbrzmiały pierwsze dźwięki mojej piosenki... "Lifesaver".  Zaczęłam śpiewać i chyba za bardzo się wczułam. Potem przesłuchałam i dość dobrze wyszło ale są potrzebne poprawki, no jak zawsze, ale nie będę musiała 10 razy nagrywać, jak dobrze pójdzie nagramy jeszcze jedną lub więcej piosenek. Weszłam ko kabiny i jeszcze raz zaśpiewałam tym razem wyszło wspaniale, ale dla potwierdzenia jeszcze raz zaśpiewałam. potem nagraliśmy, takie chórki. Wyszło super. No to zostało nam jeszcze parę. Teraz nadszedł czas na "The Moment" ta piosenka wiele dla mnie znaczy, napisałam ją jak Izzy miała 2 miesiące. Z dedykacją pewnej osobie, która w moim życiu odgrywa wielką rolę i zostanie anonimowa. Zaczęłam śpiewać, na tej piosence bardziej się wczułam bo aż popłynęły mi łzy. 

"All we have is this moment
Tomorrow's unspoken
Yesterday is history
So why don't you be where with me?"

        Tę piosenkę, nagrywaliśmy więcej razy ponieważ albo się zacięłam albo się wczułam, ale potem doszło do mnie że to już jest za mną (w pewnym sensie). Płyta będzie nosiła nazwę tej piosenki. Oświadczę to jutro oficjalnie na koncercie. Mój zespół ma nuty do wszystkiego, więc możemy już zacząć grać. Chórki poszły sprawnie. Potem przesłuchaliśmy co mamy do tej pory, kilka piosenek nagrałam gdy byłam w ciąży. Wiec zostały nam jeszcze dwie, ale to już jutro. Potem nagra się jakieś brakujące części i możemy zacząć kręcenie teledysków i promocję płyty. Wyszłam se studia jakoś przed 18, przeciągnęło się nam trochę. Ochroniarz  odwiózł mnie do domu. Tara ma teraz zabrać Alex na rozmowę, przyjaciółka ma pracować jako jedna z moich stylistek, fajnie że to ona, tamta nie zna się na moim stylu, fakt ubrania zawsze wybieram ja. 
        W domu słyszałam rozmowy, komuś temat się kręci najwyraźniej. Chcę zobaczyć moją córeczkę. Zdjęłam buty i zostawiłam je w koncie. Skierowałam się do salonu, gdzie toczyła się zawzięta dyskusja. A tam...
- O jesteś już - zaczął Harper wstając z fotela. - Masz  gości, wpuściłem ich. 
- Fajnie - wysapałam, jestem nie źle zmęczona. Z kanapy wstał Harry i podszedł do mnie, spojrzałam porozumiewawczo na Alex, by poszła na górę się szykować.. Zrozumiała moje spojrzenie i pobiegła. Dwie małe dziewczynki bawiły się w kojcu. Sus czuwała nad nimi.
- Stell - zaczął z powagą. Mam się bać? - To moja mama. Mamo, a to jest Stella.
- Nie spodziewałam się, ze tak szybko będę babcią. - powiedziała mama bruneta ściskając moją rękę. Isabelle widząc mnie zaczęła piszczeć. Wyjęłam ją z kojca i mocno przytuliłam. Tęskniłam ja moją kruszynką.
- Ja tego nie planowałam - rzekłam, co na jej twarzy wywołało zaskok, mimo to nadal się uśmiechała. 
- No wiec - westchną Harry widząc mój wzrok. - Tamten to mój ojczym - wskazał na mężczyznę rozmawiającego z Peterem i Harperem. 
- Miło mi - państwa poznać starałam sie to powiedzieć tak milutko, ale nie wyszło.
- Zmęczona? - zapytał lokaty. Oparłam głowę o jego ramię, a Izzy bawiła się moimi kolczykami. 
- Bardzo - szepnęłam. - Może pani się czegoś napije? Kawę, herbatę, sok, coś alkoholowego, może wino? 
- Poproszę herbatę - rzuciła miło. Podejrzana jest jak dla mnie.Dziewczynkę posadziłam Harremu na kolana i pobiegłam do kuchni. Nastawiłam wodę, po chwili poczułam czyjeś ręce na biodrach.
- Co ci jest? - zapytał chłopak.
- Nic, jestem tylko zmęczona - rzuciłam opierając się o blat. 
- Co jeszcze? - dopytywał się.
- Czuję się dziwnie, tak nieswojo. 
- Ona nie jest taka zła.  - zapewniał mnie. - Zobacz - odwrócił mnie w swoją stronę. Posłał uśmiech, a ja wargę przegryzłam. Pokazał palcem w stronę salonu, jego matka zabawia naszą córkę. Uśmiech nie chciał mi z twarzy zejść. - Teraz mi wierzysz? - Nie odpowiedziałam. Zalałam wodą herbatę i poniosłam do salonu.
- Proszę powiedziałam stawiając gorący płyn przed kobietą. Dziewczynka wyrwała się swojej babci i wolała iść do mnie na ręce. - Izzy, może pora na mleko? - dziewczynka mocno mnie tuliła i tarła oczka, śpiąca ale najpierw musi zjeść. - Sus, będziesz karmiła Annie?
- Tak, zrobić tobie też mleko? - zapytała. Skinęłam do niej głową mówiąc ciche "dziękuję". 
- Trochę niezręcznie prawda? - zapytała mama przyjaciela, widząc moją minę.
- Trochę - rzekłam. - Już sporo mnie oceniono na temat dziecka, więc jeśli by pani mogła...
- Ja cię nie oceniam - uśmiechnęłam sie. - Cieszę sie, ale moglibyście być starsi trochę i może tak związani ze sobą. 
- To nie takie proste - rzuciłam. - My się przyjaźnimy, nie chcę aby nasze relacje się zepsuły. Isabelle ma kochających rodziców to najważniejsze. - dziewczynka zaczęła bawić się bransoletką na ręce Harrego. 
- A wasze szczęście? - mama Harrego nie ustępowała. 
- Mamo - westchnął Hazza. - Przestań.
- Spokojnie. - zwróciłam się do chłopaka i złapałam go za ręką, nasze palce się splotły, mnie przeszedł dziwny dreszcz, aż uśmiechnęłam się do tych jego zielonych oczu. - Na razie najważniejsza jest mała, a my oboje pracujemy. 
- Dużo czasu razem spędzacie - zauważyła, zaśmiałam się. - A tak ładnie razem wyglądacie. - oj niech ona przestanie słodzić bo sie poryczę. - Mam nadzieję, ze choć trochę będziecie razem. 
- Trochę? - nie wiem co miała na myśli, można być choć trochę razem?
- Mam na myśli to że nie musicie się przyznawać. Ale między wami coś jest, sposób w jaki na siebie patrzycie, wasze zdjęcia też. Tacy szczęśliwi razem. 
- To nie ważne, teraz trzeba skupić się na dziecku. - powiedziałam, nie miałam zamiaru kontynuować tego tematu, jest dla mnie trudny, ponieważ. 
        Ja i Harry nie możemy być razem a ludzie i tak będą próbowali nas łączyć. Tak nie może być. Ale przyznam... czuję coś... Coś innego takiego, fajnego. Gwiazdeczka znacznie nas do siebie zbliżyła. Dane jest jej może stworzyć z nas prawdziwą rodzinę. Stella idiotko co ty pierdolisz! - mój wewnętrzny głos darł się. Następnie temat przeniósł się na muzykę, opowiedziałam o nowej płycie, o tym, że jutro supportuję chłopaków. Nie zdradzałam o czym są piosenki, to zostanie tajemnicą do jutra. 
        Rodzice Harrego poszli ok 23, do tego czasu próbowałam jakoś się trzymać i mnie olśniło strzelę se tatuaż. Never Give Up na nadgarstku, a na drugim Destroy What Destroys You. Ale to innym razem. Z Susan szczerze porozmawiałam opowiadałyśmy sobie o dzisiejszym dniu. Teraz dotarło ze moje życie jest monotonne. Nie jest takie jak przed rokiem, próbuję sie odizolować, jednak nikt mi na to nie pozwala. Dobrze inaczej wpadnę w depresję i będę wpychać się Harremu pod kołdrę. A własnie sms:

Od Harrego:
"Śpisz? xoxo :D"

Ja:
"Jeszcze nie, a co? :)"

Harry:
"A kiedy będziesz sie kładła? :D"

Ja:
"Zaraz"

Harry:
"Czekaj na mnie" - to mnie zdziwiło, chce dziś ze mną spać.

Ja:
"Czekam <3"

        Harry, po 10 minutach przyjechał do mnie. Po cichu wpuściłam go do domu i powędrowaliśmy do mojego pokoju. Przeniosłam tu nawet łóżeczko maleńkiej aby mieć blisko. Harry wziął ją na ręce i przyglądał się jakby chciał ją zjeść. Zrezygnowana pokręciłam głową i weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, umyłam zęby, wzięłam szybki prysznic i włożyłam swoją piżamkę. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Harrego trzymającego w rękach mojego tableta.  Położyłam się obok niego i zobaczyłam co robi, dodał zdjęcie na fb i tt. Moje i Izzy, te które zrobił dziś. Mimo iż powinnam teraz go za to zabić nie zrobiłam tego, nie mam siły. Ułożyłam się wygodnie, on mnie objął i usnęłam.


_________________________________________
       Mamy nowy rozdział :) zbliżamy się ku końcowi.
Nie wiem ile jeszcze rozdziałów powstanie, 
ale dziękujemy że czytacie:)
Przepraszam że rozdział taki nudny,ale ciężko mi go było pisać.
PS.Sorry za błędy. Komentujcie <333

E.C

4 komentarze:

  1. Cudowny blog, pisz dalej, oby jak najwięcej. Szkoda, że to dziecko Harrego, chciałam aby Stella była z Nallem lub Zaynem. Może bd jakiś wątek ? Cóż... Trudno. Czekam na nn. Weny życzę. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawie piszesz, bardzo chętnie będę czytał kolejne wątki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty. Kocham GO i CIEBIE ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, muszę nadrobić rozdziały :* Super, czekam na dalszą część. Nie zbyt wielu błędów ;)
    PS. Masz miły dla oka styl

    OdpowiedzUsuń