poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 29

(Stella)
         
        Siedziałam właśnie na na krześle z moim imieniem zajmowała się mną stylistka Lou, Tara poszła na parking czekać na Alex, która spóźnia się. Stylistka rozczesała moje poplątane włosy i zawinęła pasma na lokówkę. Zapewne wyglądam jak pudel, ale według niej jest super. Makijaż zrobiła mi Joanna, dziewczyna z mojej ekipy przygotowawczej. Dostałam do ubrania boski strój. Już się nie mogę doczekać, aż te zdjęcia będą w necie.  Ta sesja ma na celu zwiastowanie mojego powrotu, nowej płyty i tego że nadal robię zamieszanie. Do tego celu potrzebna mi blondynka. O... idzie :)
         Moja ekipa obległa szybko przyjaciółkę, a ja dołączyłam do menadżerki rozmawiającej z dziennikarzem będą za nami dziś chodzić pismaki i fotografowie.
- Stella,  zanim wyszykują Alex zróbmy wstępny wywiad, Ok? - zapytała grzebiąc w telefonie i co chwila wykonując telefony. Miałam właśnie rozmawiać z dziennikarzem Cosmopolitan, nie miałam jeszcze wywiadu w tej gazecie, muszę pokazać się z jak najlepszej strony. Nie boję się, chcę być sławna póki mogę.
- Więc możemy zaczynać? - zapytał mężczyzna po 30 z dyktafonem w ręku, obok stalą kobieta z aparatem. 
- Oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem, wtedy błysnął flesz.
- Nasza gazeta charakteryzuje się modą, emocjami i pikantnymi szczegółami. Chyba cię to nie wystraszy? - zapytał włączając dyktafon.  
- Oczywiście, że nie. - zaśmiałam się.
- Stello, jesteś młodą piosenkarką, jak doszło do tego, że postanowiłaś ujawnić światu swój talent? - zapytał patrząc wyczekująco, a ja zaczęłam opowiadać. Nie raz wygłaszałam wywiad na ten temat.
- Pochodzę z muzycznej rodziny, ojciec i przyszywany wujek wprowadzili mnie w to jak byłam małą dziewczynką. Pokazali mi muzyczny świat. Czuję się w nim doskonale, nie wyobrażam sobie życia bez śpiewania. Oczywiście są momenty kiedy mam wszystkiego dość. Np gdy trzeba 10 razy nagrać jedną piosenkę, bo to płytka porysowana, złe dźwięki, płyta zgubiona... Ostatecznie do śpiewania namówił mnie przyjaciel, z którym ostatnio mam trochę na pieńku ale wszystko idzie we właściwym kierunku. Nie miałam problemu aby zaistnieć w show biznesie. Moja rodzinka ucieszyła się na te wieści. - powiedziałam przyglądając się dziennikarzowi
zapisującemu coś w notatniku.
- No właśnie przyjaźń, rzecz bardzo ważna. Nawet taki człowiek jak ja mam przyjaciół. A kim są twoi? - zapytał to pytanie zaskakujące.
- Lubię ludzi, szczerych, otwartych, dobrych, rozrywkowych, spokojnych. - powiedziałam z uśmiechem. Eh co miałam odpowiedzieć niby? wymieniać z imienia? oj nie.
- Zdarzają się kłótnie? - zapytał podejrzliwie.
- No tak, - rzuciłam. - Przyznasz, ze wszędzie znajdzie się coś co nie będzie pasowało. Czasem trzeba dać czas aby się wszystko ułożyło, ale w moim przypadku czasu nie ma. Jestem niecierpliwa, jak cholera - rzuciłam szczerze od niechcenia. Facet zaśmiał się. Dołączyła do nas moja przyjaciółka wyglądająca zajebiście.  - To jest Alexandra Grey, studiuje w Mediolanie. Jest projektantką - przedstawiłam koleżankę i poproszono nas byśmy zapolowały. 
- Miło mi cię poznać Alexandro - rzucił facet. - Po waszych strojach do sesji mogę poznać, że macie odmienny styl. Alexandro jakie lubisz ubrania? 
- Uwielbiam kolory, ale również klasyczną czerń... Ubieram się zależnie od humoru czasem mam ochotę na luz to nosze leginsy lub dres, ale zazwyczaj powiedzmy że targają mną emocje. Ostatnio można sie wszystkiego spodziewać. Postanowiłam trochę pomieszać style. Eleganckie bluzki do potarganych spodenek i czarnych trampek. To takie w stylu Stelli, ale przyjaźń z nią psuje ludzi - rzuciła dziewczyna za co dźgnęłam ja w bok. 
- Stello tobie często robiono zdjęcia w czymś czarnym lub czerwonym. To twoje ulubione kolory? 
- Tak uwielbiam tą czerń, wściekłą czerwień, bordowy, biały i niebieski. Ostatnio przerzucam się na beż. Ciekawe co z tego wyjdzie - zaśmiałyśmy się. 
- Czy zdarzają się między wami śmieszne momenty? - zapytał ruszając brwiami. Alex wzruszyła ramionami ja zaczęłam się śmiać. 
- Pewnego dnia, w Vegas znajomi i mój kochany kuzyn wkręcili mnie, że wzięłam ślub, Alex robiła za druhnę. Powiem tyle więcej nie tknę alkoholu w baaardzo dużej ilości, bo znowu zostanę wkręcona. 
- Stello, podobno masz dziecko. Kto jest ojcem? Muzyk, chłopak z boysbandu? 
- Mam pół roczną córkę Isabelle i nie powiem kto jest ojcem chciałabym, aby to zostało zatajone dla osób spoza mojego otoczenia. - rzekłam rozdrażniona. Facet wpieprza się z butami w moje życie, ale jestem sławna.
- Więc jest nim normalny facet? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam stanowczo.
- A słyszałem, że będziesz nagrywała nową płytę. Wyjawisz jaką będzie nosiła nawę? 
- Nagrywam płytę od tygodnia. Niestety na razie nie wyjawię nazwy będziecie musieli trochę poczekać. - rzuciłam i puściłam oko do aparatu.
- Alex a ty znasz nazwę płyty? - zapytał z nadzieją.
- Niestety nie znam, ale jak się dowiem pierwszemu powiem tobie - oboje się zaśmiałyśmy, facet się speszył. Brawo mała. 
- Nasi czytelnicy chcieli by poznać wasze zdanie na temat sex ankiety - rzucił. Kurde w Cosmopolitan zawsze jest o tym mowa. - Zadam wam kilka pytań. 
- Czy kochacie się z partnerami częściej niż raz w tygodniu? - zapytał z uśmiechem. Odpowiedź jasna...
- Nie - powiedziałyśmy jednogłośnie. 
- Macie swoje ulubione pozycje? - zapytał licząc na fascynującą odpowiedź. Ok dam mu taką.
- Lubię tradycyjną pozycję. Ja na dole, on nade mną. Czasem ja na górze. Lecz nie lubię dominować. - rzuciłam, co było zgodnie z prawdą.
- Ja się nie wypowiem, chociaż wolę pospolitą. - powiedziała blondi, zaśmiałam się. 
- Gdzie był wasz pierwszy raz? - czy to ostatnie pytanie?
- We Włoszech byliśmy na wycieczce - powiedziała Alex, ciekawe czy będzie świadoma swoich słów jak jej wyjaśnię że w następnym numerze się to pokaże. A internauci dowiedzą się tego wcześniej i będą szperać w jej byłym związku z Malikiem.
- U niego w pokoju - rzuciłam z uśmiechem. 
- Drogie panie dziękuję za wywiad, było mi miło bliżej was poznać. Wywiad ukaże się w następnym numerze. Za tydzień podeślemy wam gazetkę, fragmenty wywiadu będą od jutra w internecie. Spokojnie - rzekł widząc minę Alex. - będzie przyzwoito - zapewnił. Strzeliliśmy sobie we trójkę parę zdjęć i Tara porwała mnie. 
        Sesja kręciła się wokół przyjaźni, nie wiem czy to ma być motywem przewodnim płyty, ustala to wytwórnia. Co chwila zadawano nam pytania o związkach o przyjaźni, proszono nas o rady dla czytelników Bravo lub Popcorn. Dostałam w między czasie smsa od mamy, Tara mi go przekazała. Matka musi zająć się pilną sprawą, więc nie ma kto pilnować mojej córki, wiec wieczór u Harrego odwołany. I dobrze, bo trochę to podejrzane. 



(Louis) 

        Od bardzo dawna z chłopakami spiskowaliśmy przeciwko Alex i Stell, wciągnęliśmy do tego nawet Eleanor, Sam i Harpera. Dziewczyny myślą, ze zespół się rozpada, i zgaduję, że podejrzewają wszystko co najgorsze. Niestety nie możemy wiecznie udawać. Alex i Sam miały nieprzyjemną sprzeczkę na obrzeżach miasta w parku. dziewczyna pochwaliła nam się. Razem z chłopakami powinniśmy wszystko rozprostować nim sprawy pójdą za daleko. Od jak dawna jesteśmy w zmowie? Jakoś od czasów Vegas lub wcześniej. Harry pojechał z Niallem po wyniki testu na ojcostwo, eh biedna Stella tej to się przydarzyło. My czekamy w naszym domu, mimo iż mamy już własne nadal go nie sprzedaliśmy, ale poważnie się nad tym zastanawiamy.
- Chłopaki mamy problem - rzekł Styles wchodząc do Salonu, a za nim Horan.
- Stella wie? - zapytał Malik, Harry jebną go w łeb. Tak po staremu, zero udawania. 
- Nie przyjedzie dziś. Coś jej wypadło ważnego i musi w domu siedzieć. - rzucił Niall i klapną na fotel , który dzielił z Liamem.
- Musimy coś innego wymyślać - rzekł mądry tatuś. 
- Mam chyba plan - rzuciłem przetwarzając swoje myśli po raz setny. 
- Jaki? Lepszy niż do tej pory? - rzuciła Samantha.
- Zobaczymy - rzekłem i spojrzałem na El, ona mnie zna.
- O nie! - wrzasnęła. - Dość już w tym siedzę i nie będę  realizowała twojego planu.
- Jeszcze nie zdążyłem wytłumaczyć. - rzuciłem smutno.
- Mam ruszyć do dziewczyn wcisnąć jakiś kit, gadać, a wy się nagle zjawicie? - mówiła to jakby czytała mi w myślach. Moja mina mówiła sama za siebie. 
- Lou, to nie taki zły pomysł - rzuciła po namyśle moja była. - Stella bez problemu się nabierze, jeśli El jej powie że się kłócicie, sprzeczacie, a ty jesteś jak dziecko. Ona będzie starała się jej pomóc, pocieszyć. I nie wykluczone, że puści Elki ulubiony film aby miło się zrobił. - powiedziała. Tak ona mnie poparła ktoś jeszcze? 
- Może nawet zdoła polubi, no bo wiecie, Sam straciła wielkie "A" w jej oczach. I może zaprzyjaźnią się - rzekł Harper. Tak kolejna osoba.
- To może się nie udać - rzucił Niall. - Chodziłem z nią i dużo o niej wiem. 
- Jestem jej bratem i uwierz mi uda sie. Stell jest naiwna, no zależy od sytuacji, jak każda dziewczyna - dostał w łeb od El i Sam, które przybiły piątkę.
- Napiszę do Stelli, że wysłaliśmy do niej Eleanor, która potrzebuje pomocy. Między wami zdarzają sie sprzeczki prawda? Opowiedz jej o tym - zwrócił się do mojej dziewczyny Malik, ona skinęła głową. 
- Tak, mała jesteś najwspanialsza - ucałowałem jej policzek i spojrzałem na byłą. - Sam to znaczy no... 
- Spokojnie - rzuciła. - Nie jestem zazdrosna. Dobrze że jesteście razem pasujecie, nie musicie z tym się kryć. Lubię ją.
- No super - rzekł Styles. - Zayn pisz do Stelli ale mów na głos co piszesz. - Ciemny wyjął telefon i wszedł w wiadomości.
- Stell, zrób staremu przyjacielowi przysługę - zaczął, wstukając w telefon. - El ma problem i potrzebuje twojej pomocy, księżniczko wiem, że jej nie odtrącisz. Jest w drodze do ciebie" - napisał i spojrzał na nas.
- Wyślij - rzekł Liam. - El, weź samochód Louisa, w schowku ma książeczkę z adresami, Stell tam jest. Pojedz i bądź nieszczęśliwa. Będziemy w kontakcie. Piknij do Sam, a my przyjedziemy.  - Tatusiek odprowadził moją dziewczynę do drzwi ja posłałem jej buziaka, a ona pomachała. 
- Oby sie udało - rzuciłem, gdy brunetka znikła za drzwiami. 
- Przemyślałeś to prawda? - oj tatusiu.
- No proste, tyle że nie wiem czy El podoła, może się wygadać - rzuciłem i dostałem kopa w dupę.
- Spokojnie da radę - zapewniła mnie przyjaciółka. Postałem delikatny uśmiech. Spojrzałem na Liama siedzącego w kuchni. Czy on liczył łyżki? 
- Stary? - rzekł Harry - Co ty wyprawiasz?
- Sprawdzam ile mamy łyżek w domu, czy żadna nie została skradziona. - O w mordę on się denerwuje.
- A kto niby miałby ci je zabrać? - zapytał Niall.
- Te twoje irlandzkie skrzaty - warkną Payne. Zayn jebną go w twarz, a przyjaciel upadł. Ockną się - Za co?! - wrzasnął.
- Byś się ogarną - mrukną Malik i podał mu rękę by tamten wstał. Cała nasza zgraja śmiała się, tak się zastanawiam czy Liama to boli? Nie liczył łyżek od jakiegoś roku, dziwny z niego gość.


(Stella)

        Wróciłam do domu z przyjaciółką i szybko poleciałyśmy  przebrać się. Ja wygrzebałam z wielkiej garderoby jakieś ubrania i związałam włosy w kucyk. Mama w między czasie podrzuciła do mnie Cindy z gwiazdeczką (Izzy). Alex gadała po francusku do telefonu, ups wkurzyła się. Jej głos niósł sie po całym domu. Cindy aby zagłuszyć włączyła TV, a tam One Direction. Kurwa ja to mam szczęście... Siostrunia zaczęła zachowywać się jak przed rokiem akurat leciało More Than This.  Nie mogąc znieść tego jazgotu zawołałam Alex by doprowadziła moją siostrę do porządku, ja zajmowałam się robieniem gofrów, już późno, Izzy smacznie śpi na górze. Mam przy sobie elektroniczną niańkę. Więc, jakby coś się działo dowiem się.  
        Dostałam dziwnego smsa od Zayna. Eleanor potrzebuje mojej pomocy, chodzi o jej związek z Lou. Eh.. jak ona to wszystko wytrzymuje. Jest w drodze. Ale jestem miła nie odtrącę jej skoro mnie potrzebuje, ale dziwne to. Alex wparowała do kuchni z pilotem od telewizora, gdy ją zobaczyłam zaczęłam się śmiać.
- Coś nie tak? - zapytała obrażona. Dławiłam się powstrzymując śmiech aby jej odpowiedzieć. Jak ona wygląda haha.  
- Czy to koszulka Bayna? - ups pomyliłam imię.
- Coś nie tak? - zapytała ponownie. Pokręciłam przecząco głową. - Ktoś przyjechał. Widziałam światła na parkingu. 
- To dziewczyna Louisa - szepnęłam do nie. Jej twarz zbladła. 
- A tej czego tu? - nie powiem jej ze Malik przysłał, bo mnie zabije.
- Eh.. musimy pogadać, pilnuj gofrów. Idę po nią - rzuciłam i wyszłam z kuchni. Widziałam jak Cindy warczy na mojego psa, kurwa moja młodsza siostra stacza się na samo dno. Eleanor wysiadła z samochodu Louisa ze smutną miną. Pod ręką trzymała torebkę a w dłoni kluczyk. Podeszłam do niej z podejrzliwą miną. Nie przepadam za nią, a ten głąb Śpiewająca Podróba Kurczaka ją tu przysłał. 
- Hej - przywitałam sie ciepło, tylko na tyle mnie było stać.
- Cześć - zaszlochała Elka. O Boże ona płacze. - Nie stwarzam wam kłopotów? - zapytała 
- Nie - skłamałam, lepiej byłoby gdyby dziewczyna zeszła z mojej posesji. - Zapraszam - rzedłam z dumą wskazując ręką drzwi. Może przesadziłam. 
- Ładny dom - pochwaliła brunetka wchodząc do środka i rozglądając się. Zdjęła kurtkę i wepchała ją do torebki, musi być bardzo pojemna, wydaje się taka malutka. 
- Co cię tu sprowadza? - zapytała Alex, na jej twarzy malowała się śmiertelna powaga. 
- Odpuść! - warknęłam do przyjaciółki. El zaprowadziłam do salonu gdzie siedziała Cindy z psem. Siostrzyczka puściła dziewczynie oko, dziwna jest ostatnimi czasy.  - Usiądź - wskazałam na kanapę, ona posłusznie usiadła. - Opowiadaj - mruknęłam od niechcenia.
- Przeżywam kryzys, mówię ci tak ciężko wytrzymać, jesteś moją ostatnią nadzieją - rzekła zasłaniając twarz dłońmi, jakby płakała. Z kuchni przyszła do nas Alex niosąc talerz z goframi i pudełko chusteczek, wszystko postawiła na stole.  - Rozmawiałam o tym z przyjaciółkami, ale one tego nie rozumieją, nigdy tego nie przeżywały co ja - znowu zaczęła szlochać. Blondi spojrzała na mnie z wytrzeszczem, a ja wzruszyłam ramionami .
- Fani cię dręczą? - zapytała ostrożnie moja BFF. 
- Nie, chociaż bardzo bym chciała, to byłoby lepiej znieść -  rzuciła i sięgnęła po chusteczkę. Wytarła dokładnie oczy, jej twarz była mokra od łez. Czy ona w coś z nami gra? Chcemy się dowiedzieć o co chodzi. - Chodzi o Louisa.
- Tak, to już wiemy, Eleanor co się stało - rzekłam spokojnie. - Cindy przynieś z kuchni cole i cztery szklanki - siostra wykonała moją prośbę, szybko się zjawiła znowu u mnie.
- On... - słowa nie mogły jej przejść przez gardło, obserwowałam jej twarz, która była lekko czerwona. Nic nie mogłam z niej wyczytać. - Odpycha mnie - w końcu się odezwała. - Całymi dniami się nie odzywa, od dawna już. Może czasem napisze "Hej, no i jak tam?". Wiesz, próbowałam do niego dzwonić, ale odzywa się poczta. Jak gdzieś jesteśmy zachowuje się jak palant, mało brakuje aby zaczął mną pomiatać. - Dziewczyna rozpłakała się na dobre. -  On jest sławny, może szara myszka mu się znudziła?
- El, spokojnie - próbowałam pocieszyć, koleżankę.
- Nie płacz - ze mną pocieszała Alex, Cindy siedziała na podłodze z telefonem w ręku, grała w Pou. A mój malutki piesek wskoczył na kolana Elki. 
- No już, dziewczyno - rzekłam ciepło i najmilej jak tylko potrafiłam. Sama nie wierze że to zrobiłam... objęłam ją. Nawet nie skomentuję.
- Prze.. Przepraszam - wychlipała ogarniając się. Alexandra podała jej szklankę napełnioną zimnym napojem. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, lekki ale szybko jak się pojawił tak i zniknął. 
- Nic się nie stało - powiedziałam. Cholera dużo się stało. Z Alex posłałyśmy sobie spojrzenia, jak zwykle znaczące "WTF?" - Miałam podobnie z Niallem - rzekłam. El, a nawet moja droga przyjaciółka jak i siostra spojrzały na mnie jak na idiotkę. - Na serio!
- Jasne, a tak w ogóle po co z nim byłaś? Ciebie i tak do Harrego ciągnęło. A teraz masz tego konsekwencje - Alex wskazała zdjęcie Izzy przytulonej do psiaka. 
- Oj zamknij się! - warknęłam do Alex. - A więc... - kontynuując - Przezywałam dokładnie to samo, to znaczy podobnie. I nic z tego dobrego nie wyszło, ponieważ jak się okazało między nami nie było miłości, tylko jakieś bez beznadziejne coś. On się w końcu ogarnie, Louis jest pojebany, ale nie jest pieprzonym dupkiem. Dziwne że to mówię, wiem i to jeszcze tobie, ale jeśli ci to poprawi humor zostań na noc, wypijemy wino, obejrzymy film, a jutro przetrzepię mu mózg, oczywiście z rana jak nie będzie kontaktował. - Na twarzy płaczki wywołałam delikatny uśmiech, ja tez się uśmiechnęłam... Kurwa Alex tez aww...
- Mogę o coś zapytać? - cicho się odezwała w stronę blodni. Ona zaś kiwnęła głową. - Czemu uciekasz od Zayna? Ale tak na prawdę...
- Bo mnie wpienia - rzekła obrażona.
- Alex - mruknęłam - El ma rację, co jest, ze tak go unikasz? To chyba nie chodzi o to, że nękał cie na studiach?
- Jak byliśmy rok temu na wycieczce we Włoszech, tak jak każdego wieczoru poszłam się myć, Malik - mała, po nazwisku to po pysku. Krzyknęłam w głowie. - poszedł do restauracji po butelkę wina, lub czegoś tam. Długo nie wracał więc poszłam do poszukać i zauważyłam siedzącego go przy barze z taka jedną ona z koleżaneczkami ma zespół Little Mix, pinda gówniana. Wtedy uciekłam od niego. Stella, przecież ci o tym mówiłam wtedy. 
- No oj, ale chciałam to znowu usłyszeć. Trzeba było z nim pogadać - powiedziałam zadowolona, Elka się zaśmiała delikatnie, a zaraz potem ja.
- Wiecie wy co?! - wypiszczała Alex, my jeszcze bardziej zaczęłyśmy sie śmiać. Chyba polubiłam nową dziewczynę Louisa mimo iż mam do niej jeszcze jakieś ale, lubię ją. Możemy się zaprzyjaźnić.  - Dziewczyny, przestańcie - marudziła moja przyjaciółka. Elka spojrzała na mnie jej oczy mówiły "Ani mi się śni". Też nie zamierzałam przestać. Ale niestety coś nam przeszkodziło, a dokładnie mój telefon. 
- Cicho - powiedziałam odbierając tel, Tara dzwoni. - No co tam? - rzuciłam.
- Nie w porę? - odezwała sie zaskoczona - Możesz gadać?
- Oczywiście.
- No to słuchaj, właśnie załatwiłam tobie nagranie piosenki z Jamesem Arthurem, jego przedstawiciel dzwonił, aby poinformować, że bardzo chcieliby aby twój głos znalazł się na jego płycie. Piosenka nosi tytuł "Recovery". Będziesz śpiewała refren i chórki. Zgodzisz się? 
- James Arthur chce ze mną nagrywać?! Taak - wykrzyczałam, moje towarzyszki zaczęły się skręcać ze śmiechu i przybliżyły się do mnie bardziej. - Zgadzam się.
- Super - rzuciła zadowolona. - Jutro przyjadę po ciebie i jedziemy do studia podpiszesz umowę i zaczniesz nagrywać. Sorry, ze tak szybko ale czas ich goni. A i potem jedziesz do studia nagrywać swoje kawałki. 
- Nie mam co zrobić z małą - rzekłam smutno.
- Ja sie nią zajmę - wtrąciła Alex. - Eleanor mi pomoże, prawda?
- Jasne - dziewczyny uśmiechnęły się szeroko.
- O widzisz? - zaśmiała się menadżerka - Znalazłaś niańki. O 12 będę czekała pod twoim domem, o 17 mniej więcej wrócisz. Pasuje?
- Tak, jasne - daje mi trochę wolnego, fajnie.
- A no i masz zaproszenie do X-Factora byś zaśpiewała, zaśpiewasz na koncercie życzeń, koncert charytatywny. Twoi rodzice i inni sponsorzy koncertu charytatywnego organizują kolację w Californi, do tego dojdziemy później. Wystąpisz na Brit Awards, będziesz wręczała nagrodę i zostałaś nominowana. Masz zaproszenie na inne gale jeszcze, ale o tym kiedy indziej. Mam sprawę do Alex - wow chce gadać z Alex? 
- A o co chodzi? - zapytałam  
- Jak wiesz Lou zgodziła się zostać twoją wizażystką.
- Kolejną? - zapytałam zdziwiona.
- Na czas trasy z 1D 
- Kurwa, mam z nimi trasę? - zapytałam wściekła. - Mam ich supportować? 
- No, ale nie wszędzie, wiesz to tylko kilka koncertów w różnych miastach. Nie ma odmowy, tak zarządzili szefowie. Trzeba ci już robić wizerunek. 
- Jak nie mam wyjścia to ok. A co do Alex to?..
- A no tak - jaka ona śmieszna.  - Będzie twoją stylistką, jutro wieczorem porwę ją na parę chwil. A teraz wybacz, muszę wykonać parę telefonów i dziecko mi piszczy - rzuciła wzdychając. 
- Do jutra - rzuciłam rozłączając sie.
- Gratuluję - rzuciła mi Elka, uścisnęłam się z nią, a chwile potem usłyszałam pukanie do drzwi. Szczerze to nikogo o tej porze się nie spodziewałam jest godzina 23. 
- Kogo licho niesie? - krzyknęłam ale cicho, by małej nie obudzić. Podeszłam do drzwi, nawet nie zerknęłam w wizjer.Otworzyłam.
- Hej - z uśmiechem na twarzy stała Sam, obok Harper, a z tyłu 1D. Odsunęłam się od drzwi, aby wpuścić do środka. Patrzyłam z zaskoczeniem, czy coś się stało?
- Musimy porozmawiać - rzekł Liam stojący między Sam, a Niallem. - Tylko nie krzycz. - Ręką wskazałam im salon. W pomieszczeniu panowała dziwna atmosfera.
- Cindy sprawdź czy Isabelle śpi - poprosił miło Harper, dziewczynka szybko wstała z podłogi przywołała do siebie pieska i poleciała na górę, do mojej gwiazdeczki. 
- Coś się stało? - zapytała Alex, jej ton był oschły i nieprzyjemny dla uszu. Patrzyła centralnie na Zayna.
- Moja koszulka - zaśmiał się, ale ona mordowała go wzrokiem. Uszczypnęłam przyjaciółkę by się opanowała. Dziewczyna najwyraźniej nie miała zamiaru. 
- Czego tu chcesz?! - wstała z kanapy wydzierając się, kopnęłam ją aby przypomniała że w tym domu jest małe dziecko.
- Zamknij się Grey i  słuchaj - warkną Lou, Eleanor szubko znalazła się obok niego uspokajając. Alex stała wściekła, wiem że się nie odezwie, nie chce robić przypału. - My - rzekł poważnie koleś i wskazał wszystkich obecnych w tym salonie. - Spiskowaliśmy przeciwko wam dziewczyny.
- CO? - zapytałam równocześnie z Alex. 
- Co ma znaczyć że spiskowaliście przeciwko nam? - mój humor zmienił się momentalnie, miałam wrażenie jakbym zaraz miała wykipieć ze złości, obserwowałam twarze przyjaciół, wtedy coś zauważyłam i otworzyłam ze zdziwienia buzię. Sam i Liam trzymali się za ręce. - Wy - wskazałam na ową parę. - Razem? - zdziwienie nie schodziło z mojej twarzy. Wtedy mnie olśniło. - Nabraliście nas?
- Tak - odpowiedziała Smith - To nie wszystko Stella, lepiej usiądź nim dowiesz się reszty. - Aż tak złe? 
- A więc? - popędzała Alex, dziewczyna zła jest niecierpliwa, oni chyba o tym zapomnieli. - Gadać gamonie! - warknęła.
- Mieszaliśmy wam w życiu, od dawna - powiedział Liam z miną zbitego psa. Nie Payne, tym razem nie wybaczę!
- Od jak dawna? - Stella idiotko co cię to obchodzi! Krzyczałam sobie w myślach. Przecież oni mnie nabierali.
- Od Vegas - rzucił Harper. Kurwa jak on mógł. Stałam jak zamurowana, ale szybko się otrząsnęłam. Podeszłam powoli do kuzyna i jebnęłam go w brzuch. Chłopak zgiął się i zaczął jęczeć z bólu. 
- Ostro - rzuciła Elka co było nie na miejscu. 
- Też w tym siedzisz? - zapytałam jej, miała nadzieję, że chociaż ona nie brała w tym wszystkim udziału. 
- Tak - wyjąkała. Spojrzała na mnie przepraszająco. - Nie miałam wyjścia, nawet nie chciałam ale wiedziałam o wszystkim Louis mi się pochwalił. 
- Dlaczego? - zapytała Alex
- Przepraszamy - rzucił Niall. - Chcieliśmy tylko jednodniowo was nabrać, ale te kłamstwo zaczęło się ciągnąć. Musieliśmy teraz to powiedzieć. Dlatego przysłaliśmy tu ją - wskazał na El - miała wybadać sytuację. Oczywiście nie chciała tego, ale zmusiliśmy ja.
- Nie gniewam się na nią - uśmiechnęłam się szczerze do dziewczyny. - A Sam?
- Jak byłam w Dubaju rozmawiałam wiele z Liamem przy każdej możliwej okazji, wyjawił mi ten plan. Obiecałam nic wam nie mówić, temu się do was nie odzywałam, bo wiem że szybko byście poznały po mnie że coś jest nie tak. Jak wróciłam dałam się wplątać w to. Podeszli mnie z zaskoczenia, poprosili byśmy - spojrzała na Li - udawali zerwanie. Zgodziłam się, ale nie wiedziałam jak zacznie się wam tłumaczyć. Myślałam że powie coś typu "Nie jest dziewczyną dla mnie", a ten powiedział co innego. Alex dziś zrobiła mi aferę, nie mogłam dłużej udawać. Powiedziałam o wszystkim chłopakom postanowiliśmy się przyznać. - westchnęła. W jej oczach widziałam żal, ból, strach. - Przepraszam was, bardzo.
- Sam - wyszeptała Alex. - Dlaczego? 
- Nie wiem - szepnęła i w jej oczach widziałam łzy. Spojrzałam porozumiewawczo na blondi 
- Wybaczamy, ale daj nam parę dni musimy to przetrawić - rzuciła Alex i przytuliła Sam. Dziewczyny usiadły na kanapę. - El, chodź lepiej do nas. Nie stój w pobliżu wkurwionej Stelli. - Brunetka szybko poleciała do przyjaciółek. Ja stałam na przeciwko chłopaków.
- Spiskowaliście od Vegas? - zapytałam podejrzliwie.
- Tak, ale też trochę wcześniej, prawie od samego początku mieliśmy co do ciebie plan. - rzekł Harry. - Ale tak oficjalnie zaczęło się w Vegas.
- Ciebie tam nie było - warknęłam do Lokersa, a miałam do niego sentyment, który wyparował z moim dobrym humorem. 
- Byłem, a ty byłaś bardzo pijana i mnie nie zauważałaś. - zatkało mnie. 
- A Isabelle? - zapytałam możne ktoś w końcu mi wyjaśni. - Uwzględniliście to że mogłam zajść w ciążę? Z jednym z was barany jebane?! - krzyknęłam, starałam się nie obudzić Izzy.
- Ona jest moja - wycedził Harry. - Umiemy liczyć do dziewięciu księżniczko, a poza tym zaszłaś wcześniej niż zdarzyła się akcja w Vegas. W Vegas to nie był Niall, tylko ja i mała myślałem że to zapamiętasz a ty... film został źle nagrany. 
- Ty mnie wykorzystałeś!- krzyknęłam - Jak mogłeś co? Niech cię licho popaprańcu - warknęłam.
- Stella, to nie tak - rzekł szybko się tłumacząc - Przepraszam. - Walnęłam go w ten pusty łeb, ale najwyraźniej za słabo, nawet nie było widać jego reakcji na to. 
- Wy od dawna wiedzieliście i trzymaliście mnie w niepewności? - załamałam sie, usiadłam na stoliku - Zawiodłam się na was.
- Przestań, tak było lepiej, nie musiałaś się martwić. Jak zdaliśmy sobie sprawę że Styles ma córkę było już za późno. Ty i tak uparłabyś się przy swoim. - Zayn próbował bronić całą bandę. Lou i Harper stali cicho odwracając ode mnie wzrok. Rozległo się pukanie do drzwi. Nadchodzi wybawienie. Pobiegłam otworzyć. Za drzwiami stała Sus i Peter,a z nimi w wózku mała dziewczynka, na dworze leciutko wiało wpuściłam ich do środka. Rzuciłam się ciotce na szyję.
- Miło cię widzieć - powiedziałam uśmiechając się. - Co tu robicie? - przywitałam się jeszcze z moim od roku wujkiem.
- Przyjechaliśmy sobie do Anglii, mieliśmy nocować u Beth ale wpieniła mnie ostro i zażądałam byśmy przyjechali tutaj. Nie gniewasz się?
- Oczywiście, że nie - skłamałam. - Chociaż trochę nie w porę. Przeprowadzam właśnie ważną rozmowę - wskazałam głową na dupków stojących w salonie. - Chcesz posłuchać? 
- Peter idź na górę połóż gdzieś Annie. Stella możemy zostawić ją u twojej małej w pokoju?
- Oczywiście, ze tak - uśmiech nie chciał mi zejść z twarzy. - Jest tam Cindy, połóżcie maleństwo do łóżeczka Isabelle w nogach, zmieszczą się. Siostra pokaże wam pokój który zajmiecie. Jedyny wolny został. - Peter posłuchał mnie i wziął wózek na górę, walizki zostały w korytarzu.
- Harper? - zdziwiła sie ciotka widząc smutnego kuzynka.
- Nie chcesz wiedzieć - rzuciłam tylko. - Jesteście nieodpowiedzialni. My wam tego nie wybaczymy - spojrzałam na Alex, skinęła głową. - Chyba musicie sie zbierać - powiedziałam poważnie. Nie chciałam robić scen. 
- Ale jest jeszcze trochę sytuacji do wyjaśnienia - wtrącił Niall.
- Nie chcę nawet wiedzieć - próbowałam się w środku opanować. 
- Nasz związek był na pokaz wmawiałem sobie że inaczej jest - przemówił farbowany. 
- Wiem - rzuciłam a ich to zdziwiło. - Dziś nie mam już na was siły. - Wtem usłyszałam kroki dochodzące ze schodów, Cindy. 
- Stella - zasapała się. Dałam jej napić sie napoju. - Iza ma gorączkę wysoką, miała już wcześniej , ale mama dała jej syrop dla dzieci i spadła, a teraz wzrosła. - zdenerwowałam sie bardziej.
- Czemu wcześniej nie mówiłaś? - zapytałam wkurzona, Susan poleciała do męża i dzieci, ma sprawdzić czy to prawda. - Mama podobno napisała smsa do ciebie. - spojrzałam na nią jak na idiotkę. Moja matka jest głupia!  Rozległ się głośny, donośny dramatyczny płacz. Niewiele myśląc pobiegłam na górę za mną siostra i cała reszta. Wzięłam od Petera termometr i sama sprawdziłam córeczce temperaturę. 39,9.
- Jedź do szpitala - podpowiedziała El, skinęłam głową zgadzając sie z nią. 
- Alex gdzieś tu mam teczkę żółta w żyrafy, znajdź ją. Sus, Sam mam prośbę. 
- Ogarniemy ją - rzuciła przyjaciółka biorąc ode mnie już uspokojoną dziewczynkę która znowu zasypiała. 
        Ja wybiegłam z pokoju i poleciałam do siebie. Przebrałam sie w 3 minuty, na ramiona zarzuciłam kurtkę i zleciałam na dół po kurtkę Izzy. Harry rozmawiał przez telefon, w tym pośpiechu załapałam coś ze mała ma gorączkę i gdzie jechać. W pokoju córeczki panował istny harmider, chłopakom kazałyśmy zejść na dół i przygotować nosidełko. Dziewczyny zostały na górze i pomogły mi z małą. Teczkę z dokumentami Izabelle schowałam do torebki, razem z telefonem i butelką z mlekiem. wpakowałam też pampersa i pieluchę na wszelki wypadek. Wzięłam blond dziecko na ręce i poleciałam schodami w dół uważając aby się nie potknąć. wyleciałam z domu jak oparzona.


(Harry)

       Stella dała nam opieprz, pokazała, że nie wolno jej okłamywać. Wiem, że czuje nie tylko gniew ale i ból. Mamy razem dziecko, a ja ją jeszcze tak zraniłem,wykorzystałem. Nie myślałem wtedy jak zareaguje, myślałem tylko osobie. Jestem pojebany. Izabelle ma wysoką gorączkę, nie wiem jak sie zachować w takich sytuacjach. Dziewczyna Louisa podsunęła by jechać do szpitala.       Zadzwoniłem szybko do Franka, jego żona Eva jest pielęgniarkę. Powiedział do którego szpitala mamy się kierować i wystarczy podać nazwisko a od razu nas przyjmą. Będą na nas czekać. Całe szczęście to jest najbliższy szpital od Stelli domu. W tym samym rodziła, dobrze to pamiętam. Stałem przy drzwiach słuchając rozmowy kumpli ale nie udzielałem się w niej, byłem smutny i żałosny. Pojebało mnie! Stella szybko zbiegła do nas i jak wystrzelona z procy pobiegła na dwór. Zostałem uderzony w ramię przez Liama. 
- No co czekasz? Leć za nią! - wrzasną podając mi nosidełko, na parkingu stała dziewczyna kołysając maleństwo. Otworzyłem samochód a ona zdziwiona posłała mi spojrzenie.
- Czemu ty? - zapytała, nie wiem jakiej odpowiedzi oczekuje ale postarałem sie odpowiedzieć jej tak by nie poczuła się źle. 
- To tez moje dziecko, chcę uczestniczyć w jej życiu. Kocham ją - ostatnie słowa wywołały u niej uśmiech. Stella jest taka słodka gdy sie uśmiecha i jeszcze te dziecko u niej w rękach. Jest idealna... jest... moją przyjaciółką? Zamontowałem z tyłu na siedzeniu nosidełko, które jest również fotelikiem, z drugiej strony wpuściłem brunetkę. - Będzie dobrze obiecuję - szepnąłem dziewczynie na ucho i dając jej buziaka. Wiem, że nie powinienem  ale wiedziałem ze to jej poprawi choć odrobinę nastój i że ona sie nie załamie, będzie twarda mimo wszystko.
        Zasiadłem za kierownicą i ruszyliśmy do szpitala, Stella dzwoniła do swojej rodzicielki, słyszałem ich kłótnię. Ale jednak dziewczyna nie obwiniała jej, rozumie swoją matkę. Tak powiedziała. Na miejscu byliśmy po 15 minutach, zatrzymałem sie a Stella znowu popędziła przed siebie z Izzy na rękach. Ja szybko zamknąłem auto i pobiegłem za nią. Złapałem ja przy recepcji. Była zdyszana. Kobieta w żółtym fartuchu dała jej szklankę wody, brunetka szybko wypiła, zaśmiałem sie cicho, taka spanikowana a uśmiech wywołuje. Poproszono nas z dzieckiem do pokoju badań. Czekał tam lekarz i dwie pielęgniarki jedną z nich była Eva. 
- Proszę położyć dziecko - rzekł wysoki  mężczyzna  z  ciemnymi  włosami i okularami na nowie. Stella zdjęła małej kurteczkę i położyła na kozetce. Do pomieszczenia weszła kobieta z recepcji uśmiechnęła się do nas przyjaźnie. 
- Państwo są rodzicami? - zapytała patrząc na nas wymownie. Ciekawe co sobie myślała. 
- Tak - odezwałem sie, wiem że moja.. przyjaciółka nie odezwie się. Poprosiła nas byśmy odeszli w kąt pokoju do stolica. Musimy wypełnić formularze.
- Poproszę Pani dane - zwróciła się do mojej towarzyszki. Wiedziałem, ze ciężko jej wypowiadać słowa, wiec sięgnąłem do jej torebki po dowód osobisty i pokazałem go kobiecie spisała co trzeba było i poprosiła o mój, to jej podałem i szybko schowałem oba. - Mają państwo dokumenty córki?  
- Oczywiście  - wydukała Stella. Wyjęła teczkę i podała ja kobiecie która przeglądała papiery i zapisywała co było potrzebne.
- Nie wpisała Pani nazwiska córki - rzekła kobieta wpatrując się tempo. Nie nadała naszemu dziecku nazwiska? To na co czeka?
- Styles - brunetka ścisnęła moją dłoń, posłałem jej pokrzepiający uśmiech. Moja radość nie do opisania, ale wiem nikt nie może się dowiedzieć, że dziecko jest moje.
- No to na razie tyle. - powiedziała pani z recepcji, oddała nam dokumenty i ze swoimi papierami wyszła z pomieszczenia. Podeszliśmy do doktora.
- Długo dziewczynka gorączkuje? - zapytał nadal badając małą.
- Od wieczora, była u moich rodziców. Mama dała jej syrop i gorączka opadła ale niedawno wzrosła bardzo. - odparła dziewczyna z powagą. Wiedziałem, ze jest twarda, każda matka i to na dodatek na jej miejscu zaczęła by panikować, a ona zachowywała spokój.
- Jest na coś uczulona? - mężczyzna nadal sie dopytywał. Kurwa zaraz ja zacznę panikować. Styles ty trąbo jebana bądź facetem, nie rozklejaj się.
- Nie - wydukała brunetka. - Pan coś podejrzewa? - zapytała, pielęgniarki wzięły dziecko i wsadziły do wanienki napełnionej wodą. W ten sposób miały zbić temperaturę i podać syrop..
- Państwa córka Isabelle jest przeziębiona, ale również może to być nagła zmiana otoczenia. Proszę zostać do 8.00 na obserwacji. - rzekł zbierając swoje manatki. 
- Hej - odezwała się jedna z kobiet w fartuchu, zona mojego kumpla. - Jestem Eva - przywitała się z nami. - Żona Franka - dodała dla pewności.
- Jestem Harry, a to Stella - objąłem moją towarzyszkę i uśmiechnęliśmy się miło. - Spadła jej gorączka? - zapytałem przejęty.
- Właśnie spada, będziemy zachodzić co godzinę i sprawdzać temperaturę. - oświadczyła nam miło i zabrała się za ubieranie Izzy.
- Dzięki - rzuciła cicho Stell podchodząc do pracownic szpitala i ubierając naszą małą dziewczynkę. 
        Maleństwo było bardzo spokojne aż dziwne, może dlatego, że była śpiąca? Przyglądałem się Stelli, czy ona naprawdę jest na mnie taka wściekła? Może odpuści mi choć trochę. Pielęgniarki zabrały nas do pokoju, w którym miała zostać Isabelle. Moja przyjaciółka wyjęła mleko z torebki, którą położyła na małym stoliku. Usiadła wygodnie na jednym z dwóch zielonych foteli i karmiła dziewczynkę. Mała musiała być głodna zjadła całą butelkę, no może półroczne dzieci tyle jedzą ale na mój gust to i tak dużo. Mamy godzinę w pół do pierwszej. 
- Mogę ją uspać? - zapytałem z nadzieją, jestem ojcem, od dawna nie mogę się z tym pogodzić. Moja matka nie wie, nie będzie zadowolona że dziecko jest nie ślubne, ale musi to przełknąć. Czasem mam nadzieję że to sen a ja obudzę się w domu u mamy. Ale to tylko chwilowe marzenia, jestem dumny ze Stell i Izzy że mimo wszystko bez nas sobie potrafią radzić.
- A usypiałeś już dziecko? - zapytała z uśmiechem, wtedy to zauważyłem pokręciły się jej lekko włosy.
- Raz tak - rzekłem i zaśmiałem się na samą myśl. - Horana, zasną mi gdy prowadziłem samochód. 
- No dobra - jeeee ugięła się, podeszła do mnie i dała mi małą. Trzymałem ją już na rękach parę razy, ale usypianie to coś innego. - Kołysz ją trochę, możesz też coś nucić coś. - zrobiłem tak jak mówiła, kołysałem delikatnie wtuloną we mnie Izę. 
        Nuciłem sobie little things. Czeku akurat to? Ponieważ ona jest moją małą rzeczą... ciekawe czy będzie tak samo seksowna jak jej mama. Zawsze mnie ciągnęło do Stell teraz muszę jej wyjaśnić. Małej zlepiły się oczka i już po chwili smacznie sobie spała. Położyłem ją do łóżeczka stojącego przy ścianie, a sam podszedłem do mojej brunetki i wziąłem ją za rękę, wstała, tak jak chciałem. Podeszliśmy do łóżeczka.
- Stell ja przepraszam za to wszystko, naprawdę. Przepraszam za to że zarywałem do ciebie jak byłaś z Niallem, przepraszam że cię no.. wiesz... z czego powstała ona. Przepraszam za Vegas, myślałem, że będziesz to pamiętała, przepraszam, że ci wcześniej nie powiedziałem jak domyśliłem się kim jest ojciec małej. - próbowałem mówić jednym głosem, ale nie potrafiłem. Targały mną najróżniejsze emocje. 
- Harry, nie wiem - szepnęła i oparła głowę o moje ramię.- Zachowałeś się jak świnia, myślisz ze teraz ot tak ci wybaczę? Nie mogę odrazu - jej oczy były lekko mokre, było jej smutno. Przytuliłem ją. - Naprawdę kochasz Isabelle?
- Oczywiście, to nie jest takie trudne. Taka krzyżówka hot laski i kręconego playboya - próbowałem ją rozśmieszyć. Jednak mogłem tego nie robić, dziewczyna potrafi mocno kopać. - Auć - syknąłem, wtedy dopiero się zaśmiała. 
- No weź Styles ty baranie nie wyobrażaj sobie za wiele - zaśmiała się, humorek wrócił. 
- No co ja tylko stwierdzam fakty - powiedziałem z uśmiechem, nadal przytulałem dziewczynę, wiem właśnie teraz jej tego brakowało. Ciepła, tego że nie jest sama, że ma oparcie. 
- Dziękuję, wiesz że nie musiałeś ze mną jechać? - zapytała krzywiąc się. 
- Oj przestań już - szepnąłem do niej. - Po prostu chciałem być przy dziecku i przy tobie. - oparłem czoło o jej i poczułem jej uśmiech, szeroki uśmiech. - Wiesz że masz loczki? - zaśmiałem się, gdy zobaczyłem jej minę. Odepchnęła mnie i poszła grzebać w torebce, czapki szuka? - Dobrze jest - zaśmiałem się, a ona znowu mnie kopnęła i obie się zaśmiałyśmy. Zadzwonił mi telefon:
- Stary, co z wami? - usłyszałem głos Harpera .
- Zostajemy do jutra na obserwacji, Bella jest przeziębiona - powiedziałem a Stell szybko znalazła się obok mnie i podsłuchiwała.
- Długo się nie odzywaliście, Louis z Eleanor pojechali do was. Przywiozą wam coś do jedzenia i kawę. - o fajnie pomyśleli.
- A co z resztą? - zapytałem.
- Siedzą u Stelli w salonie i gadają, czekają na jakieś wieści.
- Poślij Zayna, Liama i Nialla do domu, jutro do nich zadzwonię. - powiedziałem a z korytarza usłyszałem już głos Louisa zagadującego personel. - Lou jest, to narka - zerwałem. Eleanor wpadła do nas a Louis wlókł się za nią.
- Jak się ona czuje? - zapytała stawiając na stoliku 4 kawy pudełko próżniowe w którym były gofry. Mniam
- Gorączka spada, co godzinę będą mierzyć, dostała syropek, schłodzili ją. Okazało się, że to przeziębienie - odpowiedziała Stella sięgając po gofra i kawę. 
- Całe szczęście - westchnęła El.
- Stary! - krzyknął mój przyjaciel, ale po chwili nasza trójka zaczęła go uciszać, moje maleństwo przecież śpi. - Niejaki Nickolas White, wujek Stelli, z mojego rocznika, ściga się samochodami i motorami! - powiedział zadowolony. Nie no, super, nigdy nie wspomniała o swojej rodzinie.
- A ty skąd wiesz? - zapytała dziewczyna wyraźnie tym zaskoczona i rozdrażniona. Przymknęła oczy by się uspokoić. Ciekawe czy ma więcej takiej rodzinki. 
- Przyjechał do ciebie, razem z twoją babcią White. - Wypowiedział dumnie. On teraz nie odpuści mojej brunetce. - Mówił coś, że ma do ciebie interes. Ścigacz za cadillaca. 
- Haha, oj nie - powiedziała z uśmiechem ale nagle spoważniała. - Nie będę się z nim ścigać. Tommo, jak wrócicie, a pewnie zajedziecie do mnie daj mu w mordę, on ci nie odda jeżeli uprzedzisz, że to ode mnie, a ty - zwróciła się do laski Lou. - Dopilnuj go by to zrobił. - Ja oczywiście się zaśmiałem i wepchnąłem sobie gofra mmm, dobre... popiłem kawą, która nie należy do moich ulubionych latte. 
- Stell - zaskoczyła Elka - Ty się ścigasz? - a no własnie coś wspomniała, że nie będzie się z wujkiem ścigać.
- Tak, Ja i Harper od dziecka byliśmy nierozłączni, ale z nami dorastał też Nick, tak na odległość. To brat mojej matki, mam jebniętą rodzinkę. Tata Harpera, miał kiedyś tor wyścigowy, we Francji. Zawsze zabierał nas na różne pokazy itd, chłopakom się to podobało, mnie nie bardzo byłam młoda i głupia. Wyścigi mnie zainteresowały gdy miałam 13 lat, mój okres wielkiego buntu. Ted(ojciec Harpera) szkolił Nicka, to jego młodszy brat. Potem Nick pokazywał nam co potrafi. Tak właśnie zaczęłam się ścigać nie mając nawet prawka. Ale nie ścigaliśmy się na torach, tylko na miejskich wyścigach, super rzeczy można było wygrać. Czasem stawiali ludzie własny samochód, warsztat, dom, a do tego mnóstwo forsy. - odetchnęła chwilę i kontynuowała. Siedziałem na krześle w pobliżu łóżeczka, Stell opierała się o ścianę zdrapując lakier i popijając co chwila kawę. El i Lou wepchali się na fotele. - Wciągnęło mnie to, niestety pewnego wieczoru w Birmingham zdarzył się wypadek, samochód jednego z uczestników dachował, wpadł w poślizg, i wybuchł.  Uciekliśmy  stamtąd, Dobrze, ze jechaliśmy jednym samochodem. Niestety, zapomnieliśmy o kamerach ulicznych. Jedna z nich namierzyła naszą rejestrację , oczywiście była fałszywa, nie było jej w bazie. Dowiedzieliśmy się o tym od znajomych. Musieliśmy porzucić
 samochód. Jakoś wtedy Nickolas dorabiał sobie jako mechanik, miał znajomości wiec wkradliśmy się na szrot i chcieliśmy  zniszczyć samochód, lub podmienić części. - dziewczyna podeszła do łóżeczka, spojrzała na małą i pokręciła przecząco głową. - A to co dalej się działo jest nie ważne. - rzuciła i upiła łyk ciepłego płynu.
- Co dalej się działo? - zapytał Lou. Jak wspomniałem on nie odpuści.
- Jak już zaczęłaś mogłabyś dokończyć - zgodziła się Elka z Lou.
- Dobra - westchnęła. - Ja stałam najbliżej, oczywiście byłam schowana za stertą jakiegoś złomu i opon. Chłopaki poszli gdzieś w las, zapotrzebowanie mieli. - zaśmiała się, a potem jej oczy pociemniały, twarz spoważniała. - Wybuchł. - dodała, ja wpatrywałem się w nią tempo. To przecież...
- To nie możliwe? - westchnąłem. -  Skoro byłaś najbliżej, a on wybuchł, to co ty tu robisz.?
- Szrot był wielki, a ja byłam na jego terenie przy bramie, samochód zaparkowałam na sam koniec, Nick go zmiażdżył taką fajną maszyną, a potem uciekliśmy na drogę, 100 metrów dalej był las, chłopaki poszli w głąb szczać. Ja zostałam przed bramą. Było ciemno, zimno, padało, ale nie bałam się dość już narozrabiałam. Najgorsze że w samochodzie znajdowało się nitro. A my o tym zapomnieliśmy. Słyszałam jakieś pękanie, strzały. Zorientowałam się. Więc ruszyłam dupę i biegłam w stronę lasu, chciałam uciec. Wybuch nastąpił gdy pokonałam jakieś 70 metrów, to tylko parę kroków. Dostałam kawałkiem blachy. Potem obudziłam się w szpitalu. Rodzice nie wiedzieli że się ścigam - westchnięcie, od tej strony jej nie znałem. 
- Te wyścigi były nielegalne? - zapytała El.
- Nielegalna była tylko stawka. We wszystkim podpisaliśmy papiery. Nick miał lewe prawko, a my byliśmy tylko "gapiami" tak się tłumaczyliśmy. Nie postawiono nam zarzutów, ponieważ nie można było nam nic udowodnić. Potem ścigałam się parę razy dla żartów, ale na wiochach jakiś, wygrywałam. W wieku 16 lat przestałam, ponieważ ojciec się dowiedział. Obiecał nic nie mówić matce. Od tego czasu nie ścigam  się.
- Ale super, cud, ze przeżyłaś - ze zdziwieniem powiedział Louis.
- Nikt o tym nie wie! - warknęła dziewczyna. - Nikt nie może się dowiedzieć.
- Spokojnie - zapewniłem ją, głaskając po plecach. - Twój sekret jest u nas bezpieczny. A jakim samochodem jeździ Nick?
- Cadillac Elmiraj - rzuciła dziewczyna. - Niezły wózek. Ale nie chce go. Mam swojego mustanga shelby. Louis, tylko morda na kłódkę, bo inaczej masz wpierdol.
- Dobra - rzucił, ale nadal się szczerzył. Podszedł do mnie i przybiliśmy piątkę. - Ty to masz szczęście, twoja laska ściga się - szepną mi na ucho.
- Będziemy się zbierać - powiedziała El i podeszła do Stell, przytuliła ją i szepnęła coś, nie dane mi było usłyszeć. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Louis mrugną oczkiem i wyszedł.
- Nie spodziewałem się tego po tobie - zaśmiałem się. 
- Mam z pozoru fajne dzieciństwo ale są rożne momenty które nie należą do przyjemnych. - rzuciła, to oznaczało abym nie pytał o więcej. - Nie chcę aby Izzy poszła w moje ślady, Harry. - Przytuliłem dziewczynę pokrzepiająco.
- Nie pójdzie - rzuciłem. - Ona będzie się obracała wokół lalek nie pozwolę się jej bawić samochodami jak ty. - to brzmiało jak zakaz? Mam nadzieję... Tak.. tatuś troszczy się o swoją dziewczynkę.
- A właśnie - rzuciła Stel i uśmiechnęła sie. - Zgadnij z kim jutro, a raczej dziś nagrywam - pisnęła... Ohoo mam się bać? być
zazdrosny? zabić kogoś? Żart... chyba? - Z Jamesem Arthurem.
- Fajnie - uśmiechnąłem się - sympatyczny gościu.
- El i Alex zajmą się małą, jak będziesz chciał wpadnij do nich, ale sam nigdzie z nią nie wychodź. - przytaknąłem i patrzyłem na zimną już kawę. Dopiłem ją do końca i zabrałem się za gofry.
        Stella i Harper uchodzą za normalne dzieciaki, jednak jak dowiedzieliśmy się, że pozory mylą. Dziewczyna o mało nie otarła się o śmierć. Ciekawe jakby to było gdyby nadal się ścigała. Przyznam sie bez bicia to super, ale nie na miejscu. Musze porozmawiać z mamą. Spojrzałem na moją przyjaciółkę która zasypiała na szpitalnym fotelu, ja siedziałem na drugim. Wyjąłem telefon i wykręciłem numer mojej mamy. Pewnie śpi i się wkurzy.
- Harry, stało się coś? - zapytała zaspana, tak nie myliłem się, spała.
- Muszę ci coś powiedzieć, nie bądź zła tylko proszę cię - rzuciłem i wziąłem głęboki wdech, powoli wypuściłem powietrze. - mam dziecko.
- Dziecko? - zaśmiała się - nowy samochód, może motocykl?
- Nie mamo, dziecko - warknąłem, ciśnienie we mnie rosło, zacisnąłem pięść. - ludzie dziecko, córkę.
- Z kim? - zapytała zaskoczona.
- Kojarzysz Stellę Johnson? Taka kiedyś z Horankiem kręciła, piosenkarka, jej ojciec z nami pracuje?  - zapytałem, na pewno kojarzy.
- Tak - rzuciła.
- To właśnie z nią, mała nazywa się Isabelle, jest śliczna ma już pół roku, Kocham to maleństwo - zaśmiałem się. Usłyszałem jak matka budzi ojczyma.
- Czemu dopiero teraz to mówisz? - zapytała z troskę, ale słyszałem w jej głosie złość, nigdy jej nie okłamałem a teraz zatajałem to od dawna. 
- Nie było kiedy, a i zanim zapytasz, to pewne, dziecko jest moje. Teraz jestem w szpitalu. Gwiazdeczka dostała wysokiej gorączki, mamy zostać na obserwacji z nią. - Usłyszałem w telefonie "Steve, Steve wstawaj, wyciągaj walizkę jedziemy do Londynu" Zaśmiałem się, wiedziałem że przyjedzie, no i dobrze. Ktoś będzie musiał zająć sie dziewczynką jak my będziemy pracować.
- Co jest między tobą a tą dziewczyną ? - pytanie mnie zaskoczyło. Nie potrafiłem na nie odpowiedzieć, niby jesteśmy przyjaciółmi, ale nasze relacje są na wyższym poziomie. Nie chcę jej kłamać, ale też nie powiem co czuję, a ja ją uwielbiam, Kocham. 
- Chyba wiesz - zostawiłem ją w niepewności. 
- Synu, rano przyjedziemy, zatrzymamy się u Ciebie mam klucze zapasowe jak by co. - rzuciła. - Chcę je poznać.
- Jeszcze zdążysz- z uśmiecham na ryjcu pożegnałem się i rozłączyłem telefon schowałem do kieszeni bluzy. - Moje maleństwo - szepnąłem gładząc małą blondynkę po główce. Śpi jak zabita. Dla pewności sprawdziłem czy oddycha, ulga, oddycha. Do sali weszła pielęgniarka, Eva.
- Zmierzę jej temperaturę - powiedziała ciepłym głosem, kiwnąłem tylko głową i obserwowałem kobietę. Wsadzała dziecku termometr do ucha po paru sekundach usłyszeliśmy ciche pip. Spojrzała na termometr i podeszła do karty młodej pacjentki, zapisała tam wynik.
- Ile? - zapytałem sennie. 
- 36 - odpowiedziała. - znacznie spadła temperatura. Tobie radzę się przespać. Fotele się rozkładają.
- Dzięki Eva - powiedziałem z wdzięcznością. Dużo dziś dla nas zrobiła, wynajęła tu pokój na noc, oczywiście będę musiał za to płacić. Kobieta kiwnęła głowa i się zmyła. Ja usiadłem na fotel a chwilę później już spałem. Mój sen jednak nie był mocny jak zwykle. Słyszałem jak Isabelle troszkę marudziła, nawet do niej wstałem. Kot by pomyślał, że ja Harry Boski Styles mogę być tak zauroczony takim szkrabem. Moim szkrabem.

_______________________________________
Hej :)
Oto nowy rozdział mamy nadzieję, że się wam spodoba.
Postanowiłam trochę namieszać, pewnie się nie gniewacie.
Podoba się lub nie to i tak komentujcie xoxo


3 komentarze:

  1. Jak to czytalam to lapalam sie za glowe z takim wTF na mordce . Serio xdd Ie spodziewalam sie. Zakoczylas mnie . Tak szczerze to ja nic juz nie ogarniam ale pewnie dlatego ze 1 w nocy jest i moj mozg nie funkcjonuje prawidlowo :v przecztam jeszcze raz w dzien to moze skumam. Haha. Jakbym byla Stell to bym im przyjebala. Serio. Uh , lece spac. Dobranoc xdd ( tak wiem kom bez sensu xd ) weny zycze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyznania Harry'ego najlepsze :P No to czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwiastun na twojego bloga został już wykonany.

    OdpowiedzUsuń