(Oczami
Stelli)
Jestem w Vegas w pięciogwiazdkowym hotelu.
Mam cudowny apartament, mimo że miałam
tylko okazję wejść i szybko się przebrać oraz zmienić makijaż. Nie
miałam czasu na przegląd. Moje walizki zostały tam zaniesione przez
przystojnego boya, wysoki blondyn i piękne niebieskie oczy aż... Grrr...
Przypomina mi się Horan. Właśnie stałam w holu czekając na Tare, która
załatwiała coś w gabinecie kierownika hotelu. Nie wiem czemu spojrzałam na
prawo zobaczyłam tam... SAM!
- Sam! - krzyknęłam ile sił w płucach. Ludzie dookoła się
na mnie spojrzeli, słodko się uśmiechnęłam i pomachałam przyjaciółce.
- Już przyjechałaś? - zapytała zdziwiona i rozejrzała się
dookoła.
- Tak już jestem, ale jedno mnie zastanawia. -
powiedziałam łapiąc z nią kontakt wzrokowy. - Co ty robisz w tym hotelu?
- Yyy.. no bo -
zaczęła się jąkać. Na jej szyi rzuciła mi się z oczy mała malinka.
- Kto ci to zrobił? - zapytała wskazując malinkę.
- Louis. - odpowiedziała krótko.
- A co on tu robi? - zapytała zdziwiona.
- No nie wiem - odpowiedziała cicho. - Myślałam, że to ty
lub Harper go ściągnęliście tutaj.
- Niee... - odpowiedziałam przeciągając słowo. - A Harper
nie ma Louisa numeru. - odpowiedziałam.
- Więc co go tu ściągnęło? - zapytała, ja tylko wzruszyłam
ramionami. - Czekasz na kogoś? - zapytała.
- Tak, Tara poszła porozmawiać z kierownikiem hotelu.
- Uf miłego czekania, ja wracam do swojego hotelu. Ciekawe
co tam z Alex. - powiedziała, ja się lekko zaśmiałam. Bardzo dobrze wiedziałam
co tam z Alex. Nie powinnam tego mówić, bo mama zabrania mi rozmawiać na takie
tematy.
Znudziło mnie już siedzenie w holu, więc postanowiłam
ruszyć swoją grubą tylną cześć ciała i poszukać gabinetu kierownika czy kogoś
tam. Z tego co wiem, takie gabinety na pewno nie znajdują się na parterze. Ok...
więc jedziemy windą do nieba.
Wsiadłam
do windy i wybrałam drugie piętro. Gdy się zatrzymała wysiadłam, a ona
pojechała w dół. Przechadzałam się korytarzem wzdłuż i wszerz oglądając
zajebiste plakietki na drzwiach. Czyli numerki pokoi i napis schowek oraz WC.
Pod ścianą w rogach stały wielkie fikusy w doniczkach a obok kanapa. Usłyszałam
głos dobiegający z kierunku, w którym jest winda. Nie wiedziałam co zrobić,
więc schowałam się za fikusem, a widok miałam dobry, a osoby znajdujące się na
korytarzu nie mogłyby mnie zobaczyć. Zobaczyłam Louisa wychodzącego z windy,
rozmawiał przez telefon. I szczerzył się, postanowiłam podsłuchać trochę.
- Mała, jest w porządku. - powiedział szczerząc się
niemiłosiernie, tak jak mój ojciec gdy coś kombinuje. - Już prawie u ciebie
jestem... Tak, Tak... Już sobie poszła... Oj tam... Czego oczy niewiedzą temu
sercu nie żal... - i się rozłączył. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.
Teraz wiem dlaczego mi się wydawało, że Louis jest jakiś dziwny. Podszedł do
drzwi, które znajdowały się tuż obok kwiatka dużego, raczej wielkiego fikusa,
za którym się schowałam... zapukał do nich. Ja cichaczem siedziałam i patrzyłam
na to wszystko. Drzwi się otworzyły, postanowiłam wyjść z ukrycia. Ustałam za
drzwiami tak aby Louis i jego tajemnicza panna mnie nie widzieli. Przez szparkę
między drzwiami i zawiasami widziałam jak chłopak mojej przyjaciółki całuje
jakąś brunetkę. Co za cwel, działa na dwa fronty. Dziewczyna dała mu
szczoteczkę do zębów, którą zapomniał zabrać od niej. Jeszcze raz się
pocałowali, pożegnali się, a ona zamknęła drzwi. Wtedy ja zrobiłam Lou
zdjęcie... jego mina była przerażona.
- Hej - powiedziałam milutko, ale zarazem złowrogo. -
Jesteś brudny, od czerwonej szminki. - powiedziałam, a on stał jak gdyby nigdy
nic i gapił się na mnie jak na ducha. - Wyjaśnisz mi co ty robisz? Czy mam to
zdjęcie wysłać do Sam? Wiesz... ona i tak by uwierzyła mi.
- Stella... - powiedział cicho... - Nie rób tego.
- Bo co? - zapytałam wściekle.
- Bo.. bo nie powinnaś się w to mieszać...
- Ciekawe, ale właśnie zdradzasz moja przyjaciółkę. A ta
twoja reguła "Czego oczy nie widzą temu sercu nie żal" jest głupia.
Nie wiem czy serio jesteś takim dupkiem, czy tylko udajesz, ale trzeba coś z
tym zrobić. - powiedziałam i poszłam sobie w stronę windy.
- Stella, czekaj. - usłyszałam. Zatrzymałam się w połowie
drogi. - Co ja mam zrobić?
- Powiedzieć jej prawdę. - rzuciłam tylko i weszłam do
jadącego pomieszczenia. Wyszłam już w holu. Zobaczyłam tam Tarę. Chyba czekała
na mnie.
- Gdzie ty byłaś? - zapytała zdenerwowana. - Ja tu od
zmysłów odchodzę.
- Trzeba było
zadzwonić. - powiedziałam. - Przepraszam.
- No dobrze, ale telefon mi padł. - zaśmiałam się. Mnie
poucza aby ładować, bo może zadzwonić, a ona sama nie robi tego. - A gdzie
byłaś?
- Potem ci opowiem... Teraz chodźmy na tą sesję.. - miałam
mieć sesję zdjęciową promującą coś tam. Ale nie wiem czy wypali , jeśli będą
kazali mi zrzucić wdzianka obiecuję zabiję.
(Oczami
Nialla)
Właśnie jestem w Las Vegas, to znaczy przyleciałem dużo
wcześniej, ale nie pojechałem prosto do hotelu tylko jeszcze do brata, który z
Harperem wynajął sobie domek. Podobno zrobili niezły syf, a mojego brata jakiś
pies chciał zgwałcić. Jezu, szkoda że mnie tam nie było. Ale cóż jest późno
godzina 21.30 jestem w drodze do swojego boskiego apartamentu w najdroższym
hotelu w Vegas, a ze mną Harper i Greg. Mamy iść na imprezę. Gdzieś wysoko
chyba na ostatnim piętrze znajduje się mój apartament... Szybko znaleźliśmy się
w windzie nacisnąłem numerek 15 i szybciutko znalazłem się na samej górze.
Poleciałem biegiem do swojego pokoju 1567 no bo jakby to powiedzieć u chłopaków
w domu dużo piłem. A jak się dużo pije to później dużo się wylewa. A Niall
Horan to potrafi najwięcej. Pobiegłem do łazienki i szybko zdjąłem spodnie,
uwolniłem swoje płyny. Rozejrzałem się po pomieszczeniu ubierając już swoje
gatki. Coś mi w tej łazience nie pasowało, tylko co?
- Chłopaki! Chodźcie tu! - wydarłem się.
- Niall jeśli walnąłeś kloca, nie chcę tego widzieć. -
odkrzyknął mój brat. Jest taki kochany, że mam ochotę go udusić.
- Nie srałem!.. Choć zobacz co tu jest! - krzyknąłem. A MOI DRUHOWIE znaleźli się tuż
obok mnie.
- Co jest? - zapytał Harper i szybko znalazł się obok mnie
po chwili dołączył do nas starszy brat.
- Łazienka jest taka babska. - powiedziałem rozglądając
się i rzuciły mi się w oczy perfumy od Coco Chanel i czarno różowy stanik.
Harper i Greg spojrzeli się na siebie znacząco, pewnie to ich sprawka. - To
wasza sprawka?
- Nie no co ty. - odpowiedzieli jednocześnie. Spojrzałem w
lustro i zobaczyłem na wieszaku na ścianie znajomy mi t-shirt.
- Na pewno? - zapytałem mrożąc ich spojrzeniem.
- No dobra - odezwał się kuzyn mojej hm... no wiecie kogo.
- To mój pomysł, ale wiesz chcieliśmy ci kawał zrobić jak się najebiesz w
trzy dupy.
- Coś wam nie wyszło. - rzuciłem i wyszliśmy z łazienki.
Wziąłem swoją marynarkę i portfel. Wyszliśmy z hotelu i limuzyną pojechaliśmy
do najzajebistszego klubu w tym mieście... A muszę powiedzieć, że nawet Lady
Gaga nie mogła do niego wejść. Bo wygląda na puszczalską dziwkę.
Pod klubem było pełno osób czekających w kolejce wyszliśmy
z limuzyny i dopadło mnie stado paparazzi jeden a ochroniarzy to zauważył i bez
żadnego zbędnego słowa wprowadził nas do środka torując drogę tym gnidom z
aparatami. W klubie roiło się od ładnych kobiet od 18 do mniej więcej 30 roku
życia. Gdzieś w tłumie mignęła mi tak jakby... chwila głowa Alex? Dobra to
dziwne, ale pewnie to nie jest ona. Wszedłem w głąb tłumu który znajdował się
przy barze odwróciłem się i zobaczyłem przy sobie tylko Harpera.
- Gdzie ten skurwysyn zwiał? - zapytałem mając na myśli
braciszka.
- No zobaczył swoją koleżankę i pobiegł się przywitać -
objawił mi brunet. To dziwne... już miałem się odwrócić i spojrzeć ale jakaś
głupia panna przepychająca się przez tłum przed barem uniemożliwiła mi to. -
Uważaj trochę - warknąłem.
- A spadaj koleś - powiedziała odebrała niebieskie
drinki i wycofała się. Patrzyłem do kąt
idzie a gdy już zobaczyłem myślałem że zawału dostanę, tą dupę grubą i
śmierdzącą wszędzie można rozpoznać.... Poszedłem do nich.
- Lou stary cześć - zaskoczyłem go gdy miział się z ową
lafiryndą...
- Yyy.. no te... - wahał się. - Co tu robisz? - zapytał a
ja nie zamierzałem tak łatwo odpowiadać, więc rozejrzałem się dookoła i znowu
rzuciła mi się w oczy blond czupryna... Alex! To musi być ona, ale skoro tu
jest. To...
- Wiesz, że jest tutaj Sam. - odezwałem się z wrogim
uśmiechem. Wyciągnąłem telefon i cyknąłem przyjacielowi fotkę. Skoro ja nie
mogę mieć dziewczyny, on też nie.
Poszedłem
w stronę znajomej mi osoby, ale jak zauważyłem siedziała tam też moja była. No
nic raz się żyje. Mam w dupie co sobie pomyślą Tommo na to zasłużył. Ale jak
nie uwierzą, to mogą go zapytać, no bo jak dobrze wiadomo on nie umie kłamać.
Nie wiem jak Stella to rozpoznaje, ale najwyraźniej mi też się to udzieliło.
Kocham ją...
Nie to znaczy... A co tam...
Gdy byłem już blisko dziewczyn ustałem przed nimi i
wyciągnąłem w ich stronę telefon.
- Co chcesz? - zapytała Alex.
- No to spójrz - rzuciłem obie dziewczyny się przyjrzały
uważnie.
- Teraz ty zaczynasz - odezwała się blondynka. Nie
wiedziałem o co chodzi więc spojrzałem na Stellę która miała hmm uśmiech numer
4. Ten uśmiech jest boski, taki słodki, a zarazem diabelny.
- Miałam rację! - wrzasnęła uradowana wstała i dała mi
buziaka, nie zdziwiła mnie jej reakcja. Ale ludzi wokół już tak.
- Ty wiedziałaś? - zapytałem zaskoczony podczas gdy
obejmowałem piękną ramieniem.
- Tak - powiedziała i z ciasnej brokatowej torebki,
kopertówki, wyjęła telefon i pokazała mi zdjęcie Tommo, oj nie ładnie.
- Nie ładnie Stello - rzekłem kusząco, wiem jak ona lubi
ten ton podczas imprezy z alkoholem, ona się uśmiechnęła.
- Hej aniołki! - Alex pomachała nam ręką przed oczami.
- Co? - zapytałem,
- Wy wiecie, że zerwaliście?
- No wiemy - odezwała się Stell i usiadła na kanapie ja
sobie spokojnie stałem.
- Ok., jak chcecie. -
rzuciła i spojrzała w lewo. - Uwaga, Sam idzie... Co robimy? Znaczy wy
robicie, bo ja nie wierzę w to.
- Improwizujemy - powiedziała złośnica. To nie wróżyło
dobrze.
- Co kombinujesz? - zapytałem, a ona się uśmiechnęła.
- Wiem, że już nie jesteśmy razem, ale to ważna sprawa
rozbić związek Sam i Lou jako przyjaciele, powinniśmy jej to powiedzieć a nie
ukrywać więc. Czy ten jeden jedyny wieczór będziemy ze sobą zgodni i mi
zaufasz? - zapytała oj chyba coś wielkiego kombinuje.
- No ja ci ufam, zawsze ufałem. - wyszeptałam. Ale dwa
ostatnie słowa mogłem sobie darować.
- W takim razie znajdź Tarę, jest to moja menadżerka -
powiedziała.
- Ta baba, która na lotnisku kazała ci już iść? - zapytałem
- Tak ta sama, znajdź ją i powiedz że powiedziałam ci że
źle się czuje upiłam się w 3, 4 lub nawet 6 dupy puściłam się z kimś i poszłam
do hotelu piechotą, zacznie mnie szukać po mieście, a my będziemy mieli dość
czasu by załatwić sprawę Lou i Sam. - powiedziała.
- Oj kochanie kombinujesz, bad girl - powiedziałem za
lotnie i tak jakby mieliśmy się pocałować, byliśmy co raz bliżej, ale Alex to
przerwała.
- Ej. - powiedziała.
- O Niall, część - rzuciła brunetka która chyba wyszła z łazienki.
- Cześć, no więc ja idę muszę coś załatwić. - powiedziałem
szybko i zniknąłem w tłumie gości. Podszedłem do baru i zamówiłem sobie
szklankę czystej.
- Stary, gdzie ty zniknąłeś? - zapytał mnie mój brat, no
tak jestem tu z nim i Harperem prawie o tym zapomniałem. Wypiłem swoją wódkę.
- Spotkałem znajomą, chyba twoją kuzynkę, ładna, seksowna,
brunetka, śpiewa. Kojarzysz? - zwróciłem
się do Harpera i szybko zwiałem.
Nie chciałem aby wygłaszał mowę, ciekawe czy by to zrobił.
Poszedłem w stronę damskiej WC... kolejka duża, ale raz się żyje. Wlazłem tam,
słyszałem piski i wrzaski kobiet a raczej dziewczynek - dziwek . Masakra
normalnie, otwierałem każdą kabinę i widziałem dużo rzeczy, których nie powinienem.
Jakaś laska w pierwszej kabinie robiła sama sobie dobrze, w drugiej jakieś dwie
laski jebały się, w trzeciej jakaś lafirynda dała sobie w żyłę, w czwartej
nikogo nie było, a z piątej wyszła kobieta którą miałem znaleźć. Podeszła do
umywalki i myła ręce.
- Cześć jestem Niall może mnie kojarzysz. - zacząłem
spokojnie.
- Tak wiem kim jesteś, miło cię poznać, Tara - powiedziała
podając mi rękę. Uścisnąłem i zacząłem opowiadać bajeczkę.
- Zauważyłem Stellę.. jest pewien problem zalana w trzy
dupy, oczy czerwone jakby się naćpała, pieprzyła się w zakątku z jakimś
kolesiem. Uf nie zdziwiłbym się gdyby zaciążyła. A no i poszła do hotelu
piechotą... albo ten alfons ją podwiózł. - powiedziałem udając baaaardzo
przejętego. Kobieta natychmiast wybiegła z łazienki. Ja poszedłem za nią.
Widziałem jak kieruje się w stronę wyjścia.
Napisałem Stelli sms'a.
"Wybiegła
cię szukać, co ty robisz?"
Po chwili dostałem odpowiedź.
"Gratuluję,
umiesz zmyślać pysiek, spójrz w okno na górze"
Pysiek?
O serio musiała dużo wypić... Jakie okno? Rozejrzałem się po sali, nie ma tu
cholernych okien. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to kabina DJ'a. A tam nie kto
inny niż Stella. Poszedłem do baru udając ze nie wiem o co chodzi...
- Niall? Do jasnej cholery gdzie ty chodziłeś? - zapytał
Greg.
- Spokojnie bo ci żyłka pęknie powiedziałem i popatrzyłem
w tłum, znalazłem Tomlinsona. Chłopacy gapili się za mną.
- Szybki on jest - powiedział Harper, ja się zaśmiałem.
- Nie wiecie może czemu akurat i dziewczyny jesteśmy
akurat tutaj? - zapytałem.
- Co jakie dziewczyny? - zapytał mój brat.
- No Stella, Alex, Sam... - wymieniłem tam ci wyśmiali
mnie.
- Serio myślisz że bym to zorganizował? - zapytał Greg
- No a to cb tak
ciągnęło do Vegas.
- No yyy... - zająkął się Harper. - Trzy razy BJ, kelner
ale z lodem - wrzasnął i szybko odebrał drinki. Spróbowałem.
- Fuj - powiedziałem krzywiąc się.
- Przyzwyczaisz się jeszcze - zaśmiali się chłopacy.
- Debile z was - powiedziałem i piłem dalej. Zaczęło mi to
smakować, co chwile zamawialiśmy następne kolejki ale nie tylko nam mój brat Harper
i oczywiście ja próbowaliśmy podrywać laski, ale weźcie dziwki z nich dla nich
może to i dobrze... A potem...
(Oczami
Stelli)
Czy to nie dziwne? Ja i Niall Horan o mało co a byśmy
znowu się całowali? No to prawda wypiła trochę, albo nawet więcej ale myślę
racjonalnie... chyba. Wymyśliłam sposób jak wykurzyć Tarę aby nie przeszkodziła
mi w wypełnieniu planu zerwanie Lou i Sam... Ale my podli hahaha... Kocham
siebie. Kurde serio musze być pijana. A co tam, to nic ;) Właśnie jestem w
pokoju u DJ'a cham nie chciał mi pożyczyć reflektora. Ale trochę nazmyślałam i
jak się okazało to było prawdą. Powiedziałam że sprzedaje dragi dzieciakom i że
podam go na policję... Nabrał się, ci ludzie serio są głupi, wystarczy tylko
kilka słów wyssanych z palca, ale czego ja się spodziewałam toć to jest Vegas.
Kiedy skończyła się piosenka 50 centa nachyliłam się nad puszczaczem muzyki.
Nie wiedziałam, że w tym pomieszczeniu jest jeszcze ktoś prócz nas, usłyszałam
chrząknięcie i momentalnie wyprostowałam się. Z wystraszoną miną odwróciłam się
na małej czarnej skórzanej kanapce siedział chłopak, mężczyzna, bardzo ładny
mężczyzna. Na jego twarzy widniał szelmowski pociągający uśmiech, ja nadal
byłam otoczona strachem, ale również wstydem, że owa osoba mogła zobaczyć moją
bieliznę. Wstał, był bardzo wysoki, może
ok. 190 cm lub trochę mniej, powoli się do mnie zbliżał, jego włosy zmierzwione
koloru popielatego blond, wyglądały cudownie w światłach dyskoteki, jego szare
oczy wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. BYŁ/ JEST piękny... Szybko
znalazł się obok mnie, wtedy DJ szturchnął mnie lekko w brzuch. Zmierzałam
znowu się schylić, ale owy chłopak mógłby jeszcze raz zerknąć na moją bielizną,
czyli moje koronkowe białe majtki. On uśmiechnął się szerzej do mnie, ale
szybko uśmiech jak szybko się pojawił, tak też zniknął z jego twarz. Przypomniałam sobie o DJ'u który był
wyraźnie zły na mnie, posłałam mu krzywe spojrzenie i powiedziałam niech
reflektor na środek przesunie, tak też zrobił. Ja nie patrzyłam już co się
dzieje tam na dole byłam zjęta owym gościem.
- Christian Grey - odezwał się do mnie trochę chłodno. Na
mojej twarzy widniały dość długo rumieńce.
- Stella Johnson - rzekłam cicho. Chłopak zdążył usłyszeć
moje imie. Nadal byłam speszona.
- Ciekawy akcent - powiedział a ja posłałam mu szeroki
uśmiech, jego twarz była bez wyrazu tęgo się we mnie gapił spuściłam wzrok na
swoje szare szpilki na których były ćwieki. Momentalnie przygryzłam wargę. Jego
głos sprawił że znowu musiałam podnieść głowę. - Jesteś Brytyjką? Byłem tam
tydzień temu.
- Mieszkam w Londynie - odpowiedziałam. Tak zaczęłam się
zastanawiać czy dobrze zrobiłam wstępując na drogę sławy.
- Słyszałem że jesteś piosenkarką - powiedział poważnym
tonem. Zamurowało mnie, Christian Grey, tajemniczy chłopak, szary jak jego
nazwisko słyszał o mnie znowu na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
- A ty? - zapytałam. - Czym ty się zajmujesz?
- To chyba oczywiste - powiedział z kpiną i szelmowskim
uśmiechem, aż zrobiło mi się gorąco. Miałam na sobie srebrną krótką sukienkę z
odkrytymi palcami. Speszyłam się. Spojrzałam na DJ który zachowywał się jakby
nas nie widział.
- Może ja już sobie pójdę - powiedziałam.
- Panno Johnson - powiedział tonem pożegnalnym.
- Panie Grey - rzekłam i szybko wybiegłam. Aż zdziwiłam
się że potrafię tak szybko poruszać się w wysokich butach. Szłam po ciemku
przez tunel przypomniałam sobie o tej akcji która wymyśliłam z Niallem. Musze
znaleźć dziewczyny. Poszłam pod ścianę na czerwone kanapy siedziała tam Alex
obok Harper, Tara, Niall i Greg. Usiadłam cichutko obok Alex. Zauważyłam że
patrzą zawzięcie na parkiet gdzie widać kłótnię Sam i Louisa. Siedziałam
spokojnie oddychając głęboko. Na lewo ode mnie stała kanapa obita brązowo szarą
skórą, siedział na niej facet w ciemnych okularach, obok ktoś się dosiadł,
wiedziałam kto to dlatego bałam się podnieść. Postanowiłam wziąć Alex i Tarę za
rękę, poszłam z nimi w stronę baru. Usiadłam na wysokim taborecie. Odwróciłam
się aby spojrzeć na Greya. Tempo mnie obserwował, przy okazji rozmawiając przez
telefon. Kim on do cholery jest i co mnie w nim tak pociąga?
- Stell, kochanie gdzie ty byłaś? - zapytała ze złością Tara.
- Nie ważne - odpowiedziałam delikatnie
- No ej, gdzie byłaś? - ponowiła swoje pytanie.
- O jezu u DJ'a, poznałam tam kogoś. - powiedziałam
dziewczyny spojrzały na siebie potem na mnie
z ciekawością w oczach patrzyły. - Christian Grey - wypowiadając to imię
mój wzrok powędrował w stronę kanap. Nie było go tam, poczułam jak napięcie ze
mnie spada ogarnął mnie lekki smutek? Czy to może zawiść?
- Nie mów - powiedziała Tara.
- Kto to? - zapytała Alex też zamierzałam o to zapytać,
ale blondi mnie wyprzedziła.
- To miliarder - powiedziała moja menagerka. Jezu. Już miałam
coś powiedzieć, ale wskazała głową w moją stronę odwróciłam się i 3 krzesła
dalej siedział on, popijał whiskey.
- Kim on jest? - zapytałam szeptem.
- Prezes Grey Enterprises Holdings Inc. - odpowiedziała
Tara. Zastanawiałam się ile on może mieć lat.
- A ile on ma lat? - zapytałam zawieszając oko na nim.
Piękny jest, zarumieniłam się gdy nasze spojrzenia się zeszły.
- 25. W wieku 20 lat rzucił studia na Harvardzie - o
kurcze młody i ładny.
- To szybko został miliarderem.
- No tak - zgodziła się Tara. - Ale tylko tyle wiem, chodzą pogłoski, że Pan Grey
jest gejem. - usłyszałam prychnięcie. Grey to słyszał. Alex spojrzała w tamtą
stronę.
- On się tobą zainteresował - powiedziała oglądając go. -
Ładnie ubrany i bogaty. - rzuciłam jej mordercze spojrzenie. - Najwyraźniej
jesteś onieśmielona bo wargę przegryzasz.
- Zamknij się Alex - prychnęłam, a ona wzruszyła ramionami
i poszła do reszty towarzystwa.
- On cię bacznie obserwuje - powiedziała ruszając brwiami
Tara.
- A niech cię diabli - warknęłam. I ona też sobie poszła.
Taaara! Chciałam krzyczeć aby mnie nie zostawiała
- Rozmawiałaś o mnie - powiedział swoim męskim pożądanym
głosem przy moim uchu.
- Panie Grey niech pan wybaczy nie mam ochoty na rozmowy.
- rzuciłam szybko. Błagam niech sobie on już idzie...
- Możemy pomilczeć panno Johnson - rzekł najwyraźniej nie
zamierzał odchodzić. Spojrzałam mu w oczy.
- Nie przegryzaj wargi, proszę- powiedział bardzo poważnie
a ja nie wytrzymałam, napłynęła mnie frustracja.
- Kelner!! - wrzasnęłam chyba aż za głośno, bo Grey
odsunął się lekko. - Poproszę butelkę czegoś mocnego, może być ohydne. Muszę
się napić.
- Jesteś jeszcze młoda - odezwał się szary.
- I pełnoletnia - odpowiedziałam. Unikałam jego wzroku.
- To twoi znajomi? - wskazał ruchem głowy na kanapę z
czerwonej skóry.
- Tak. - odpowiedziałam. Po chwili pomyślałam czy mam ich przedstawić.
- Ta blondynka w lekko kręconych od prostownicy włosach to Alex moja
przyjaciółka, obok Tara moja menagerka, następnie obok siedzi wysoki brunet, to
Harper mój kuzyn jest z Francji, obok jest Niall mój były, to głupie czemu z
nim byłam to nie mój typ, obok siedzi Greg starszy brat mojego ex. A tam -
wskazałam palcem na kłócących się dwoje nastolatków. - To Sam i Louis, moja
przyjaciółka chodziła z nim, ale on ją zdradzał więc wykombinowałam zemstę.
- I dlatego poszłaś do DJ'a aby ich oświetlił? - skinęłam
głową. Panie Grey jest pan spostrzegawczy.- Przydałaby ci się musztra.
- Słucham? - myślałam że się przesłyszałam. Miałam coś
powiedzieć ale kelner postawi przede mną wódkę i kieliszek dałam mu $20 i
zaczęłam pić. Muszę przyznać umiem pić wino szampana, BJ i niektóre drinki, ale
wódka? Nie moja liga. Odkręciłam butelkę i piłam szybko od razu łykałam, ohydny
płyn przejął kontrolę nad moim organizmem. - Idę tańczyć. - powiedziałam chłopakowi
chwiejąc się lekko.
- Zostań! - powiedział, a raczej warknął. Ja się nie
posłuchałam zeszłam z krzesła i ledwo ustałam. Grey wziął telefon i zadzwonił
do kogoś hmm... do ochroniarza, nie wiem po co ale, cóż nie moja sprawa.
- Zatańcz ze mną - poprosiłam, ale on był nieugięty nie
raczył wstać. Ok. więc znowu usiadłam i darłam się do kelnera aby dał mi to
samo. Już miałam wyjąc z kopertówki $20 kiedy Christian mi ja zabrał i odłożył
sobie na kolana. Wyją z własnej kieszeni $20 i zapłacił osobie wyglądającej jak
pingwin. Kelnerzy są głupi ubrani jak pingwiny i z syfami ropnymi na mordzie.
Jeszcze raz piłam wódkę, ale Grey postanowił się bawić i mi ją zabrał. - Ej!
- Nie pij tyle - powiedział ze złością, przymrużył oczy
wstał i tak, po prostu zostawił mnie tutaj samą. Poszedł w stronę kanap a ja
wykorzystałam okazję i piłam dalej, aż zaczęło mi się w głowie kręcić, ale
próbowałam być dzielna, tak próbowałam. Bywam zła ale nie niegrzeczna. Jakiś
chłopak stał przy mnie i coś szeptał mi do ucha i próbował wepchnąć język do
gardła ale raptem coś do uderzyło, upał a przy okazji i mi zgasło światło. Ale zapamiętałam
że się unoszę, jakbym była niesiona. - Stell - usłyszałam.... film się urwał.
(Oczami
Alex)
Noc pełna wrażeń, to co Stella mi mówiła było prawdą, no
tak ona by mnie nie okłamała. Ona nie kłamie, tylko zataja różne informacje.
Sam i Louis przez ok. godzinę stali i kłócili się widziałam ją że ledwo żyje,
oczy jej zalane były łzami, rozmazał się makijaż i do tego była mega wściekła. Harper podał
jej swojego DJ'a (mocny drink) muszę przyznać polubiłam Harpera. Myślałam ze
jest to pierdolnięty pijak, ale cóż kilka miesięcy temu, albo kilka tygodni
temu byliśmy jeszcze dzieckiem. Stwierdzam że każdy z nas się zmienia. Ja
postanowiłam odpuścić sobie związek z gwiazdami, złożyłam papiery na uczelnię
we Francji, chcę być projektantką. Muszę czekać na telefon czy się dostałam,
tak się zastanawiam gdzie tam zamieszkam. Nie chcę być w akademiku, wynajmę
mieszkanie muszę wynająć mieszkanie. Sam zostanie w Londynie, będzie studiować
taniec w jakiejś akademii artystycznej, a Stell...? sama już nie wiem co z nią,
coś mi się zdaje, że po tym jak poznała tego miliardera odechciało jej się
bycia sławną, ja myślę że ona nigdy tego nie chciała. Jest coś o czym wiem
tylko ja.
Pewnego dnia nocowałam u niej, Sam była chora, a wtedy przyłapałam Stellę jak czytała
"Tessa d'Urberville" autorstwa Thomas'a Hardy'a. Czyli Stella
prowadzi podwójne życie nigdy by się nie przyznała że lubi czytać, ale wiem też
że lubi ostrą zabawę, nauczyła mnie tego. Dziś włożyłam głowę do wiadra z wodą
i zębami wyławiałam jabłka. To była niezła zabawa, ostatni raz coś takiego
robiłam gdy miałam 5 lat. Teraz jestem w drodze do hotelu, razem z Sam, Stell
gdzieś tajemniczo zniknęła, pewnie ten cały Grey zaciągnął ją do łóżka, ale ku
mojemu zdziwieniu Tara nic na to nie mówiła powiedziała, że jest dorosła.
W holu
hotelowym był tłoczno jakby koczowali tam paparazzi i miałam rację. Gdy nas
zobaczyli rzucili się na nas my ile sił w nogach. Weszłam do pokoju i zamknęłam
drzwi obok mnie była rozdrażniona przyjaciółka.
- Skąd oni to wiedzą? - zapytała, wiedziałam że ma na
myśli to że jesteśmy tutaj, oraz to ze zerwała z Lou.
- Nie wiem - odpowiedziałam i jebłam się na łóżko. -
obserwowaliśmy was.
- Wiem i specjalnie zrobiłam scenę jemu i tej jego dziwce.
- powiedziała i prychnęła. - Jak ja tam zwą? Elka?
- Nawet nie wiem.
- Stella i Niall to wymyślili? - zapytała już łagodniej
niż do tej pory się zwracała.
- Stella, nie chciała ci mówić więc wiesz.. znasz ją. -
powiedziałam a ona przytaknęła. - Coś mi się wydaje, że w mgnieniu nasza
dziecinna Stell stała się nieśmiała. Poznała Christiana Greya. To przez niego
zaczęła być taka dorosła, chyba musiała wpaść mu w oko a on jej bo wiesz jak z
nią rozmawiałam on siedział obok nas bacznie ją obserwował. Ale wiesz coś mi w
nim nie pasuje jest takli inny, tajemniczy skryty.
- Nie wiem kim jest Christian - powiedziała czekając aż
jej wyjaśnię.
- Jakiś tam prezes. - odpowiedziałam już nie pamiętając co
powiedziała Tara.
- Nie chce ci się spać? - zapytała przyjaciółka,
zaprzeczyłam ruchem głowy. - Mnie też, dzień pełen wrażeń. - powiedziała
spojrzała na mnie w jej oczach była radość. Zaczęłyśmy się śmiać. - Bym coś ci
powiedziała ale wiesz...
- Mo mów!
- Christian Grey chyba jest gejem - powiedziała i znowu
się zaśmiałyśmy.
- Tara powiedziała to samo.
- Podobno nie widywano do w towarzystwie kobiet -
powiedziała a mi szczena opadła.
- Ma on 25 lat i co Stella będzie jego pierwszą?
- Nie chyba wiesz to chłopak oni zazwyczaj są rozdziewiczani
już w wieku 15 lat.
- Hehe chyba trochę wypiłaś
- A ty to niby nie? - zaczęłyśmy się śmiać. Położyłyśmy
się na łóżku i tak jakoś miałam wrażenie że słyszę mój dzwonek. Ed Sheeran -
Give Me Love.
- Kto? - zapytała Sam, spojrzałam na nią. Czułam, że
blednę, a krew zastyga mi w żyłach. - Kto to? - zapytała ponownie.
- Tata - odpowiedziałam. Matko boska jak to możliwe przecież
on nie żyje. Tak to prawda, jego ciała nie znaleziono ale... postanowiłam
odebrać. - Halo? - Sam powiedziała bezgłośnie abym wzięła na głośnik. Tak więc
zrobiłam.
-
Alex? - usłyszałam w telefonie, to mama.
-
Mamo, co się dzieje, czemu masz telefon taty? - zapytałam a w oczach krył się
strach i żal.
- Tata
żyje. - powiedziała.
-
Słucham? - chciałam się upewnić że dobrze usłyszałam.
-
Przywieźli go do Londynu leży na ojomie... Znaleźli go, był bardzo wycieńczony
i wzięli go do niewoli, ale major Heithe uwolnił go. Telefon mu zabrano, ale
miał zapasowy tylko że brak prądu i przejściówki uniemożliwił wezwanie pomocy.
Alex córeczko jak ja cię cieszę - mama szlochała do telefonu, ja także.
- Jesteś w szpitalu? - zapytałam.
- Tak... Wracaj do domu proszę cię.
- Ok. już będę wracać
to znaczy za 2 dni wrócę.
- Dobrze, a teraz przepraszam lekarz wyszedł. - oznajmiła
i się rozłączyła.
- Słyszałaś? Mój tata żyje - powiedziałam szczęśliwa, moje
mokre policzki miały wypieki.
- Musimy to uczcić. - powiedziała Sam.
- Owszem idziemy do baru na dole - powiedziałam - chrzanić
paparazzi. - Poszłam do łazienki i zmieniłam makijaż i poszłyśmy.
(Oczami
Stelli)
Obudziłam się z potwornym bólem głowy, jęknęłam otwierając
oczy. To nie wyglądało jak mój apartament. Patrzyłam dookoła bardzo tu ładnie,
ale zbyt kosztownie, może moi rodzice mają kasę ale nie chcę z niej korzystać,
muszę na razie utrzymać się z muzyki a potrze wybrać uczelnię i iść na studia,
wynająć mieszkanie i znaleźć pracę, nie chce brać od rodziców pieniędzy, bo
wiem że mama od jakiegoś czasu ma wolne, jest przebudowa sądu, a tata za dużo
płaci za terapię małżeńską, w dodatku mają jeszcze Cindy na utrzymaniu.
Usłyszałam rozmowę przez telefon mężczyzny wystraszyłam
się, zerknęłam pod kołdrę leżałam w majtkach i męskiej koszulce.
- Śpiąca Królewna już się obudziła - rzekł ten chłopak
którego wczoraj poznałam.- Panno Johnson.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam z bólem głowy
- U mnie w apartamencie - powiedział. - Za dużo trochę
wypiłaś.
- Czy my... no wiesz było jakieś zbliżenie? - zapytałam
przestraszona.
- Nie zemdlałaś przywiozłem cię tutaj przebrałem i
położyłem - powiedział lekko i dość przyjaźnie
- Ymm... dziękuję - powiedziałam rumieniąc się. - A gdzie
są moje ubrania? -Wskazał na kupkę leżącą ładzie złożoną na krześle. - To może
ja już pójdę.
- Unikasz mnie? - zapytał zimno i wrogo. Nie nadążam, w
jednej sekundzie jest miły a w drugiej jest zły i zimny.
- Nie, moja menagerka będzie się martwić - powiedziałam
pewnie teraz odchodzi od zmysłów.
- Rozmawiałem z nią. Podobno twój kuzyn zrobił żart i twój
pokój został też zarejestrowany na Nialla Horana. Kazałem Taylerowi przywieść
twoje rzeczy tutaj. - powiedział poważnie.
- Dlaczego? Ja dziś musze wracać do NY - wtrąciłam.
- Mam prywatny odrzutowiec. - powiedział.
- Nie chcę na tobie żerować, nie chcę nic od ciebie. Ja po
prostu chcę wrócić do domu i życ normalnie.
- Stało się coś? - zapytał siadając na skraju łóżka. I podając
mi tabletkę
- Nie - powiedziałam unikając rozmowy połknęłam lek.
- Proszę powiedz mi - poprosił złapał moją dłoń i trzymał
ją czule. To było dla mnie dziwne. Zmrużyłam oczy. - Chcę cię poznać, czytałem
o tobie artykuły, ze jesteś kapryśna że z jakimś zespołem się zadajesz.
- Już się z nimi nie będę zadawać. Nie zawsze zachowywałam
się jak dziecko przez nich zaczęłam byłam zawsze buntowniczką, pilnowałam,
opiekowałam się młodszą siostrą. Ale tak sobie myślę ze nie chcę tego - rzekłam
nie wiem czemu to powiedziałam przegryzłam wargę on wpatrywał mi się w oczy.
- Połóż się - warknął. Zabrał mi spod głowy poduszką.
Nachylił się nade mną i pocałował mnie. Było gorąco, czułam jak świat wiruje
między nami unosiła je jakaś energia. Całowaliśmy się mocno namiętnie, czułam
od niego pożądanie. Dotykał mego uda, mych pleców, szyi i brzucha. Ja nie mogłam
go dotknąć bo od razu się odsuwał, czułam jego narastającą erekcję przez
materiał jeansów. Oderwał się ode mnie, ciężko oddychaliśmy. - Chrzanić papiery
- rzekł.
- Jakie papiery? -
zapytałam.
- Mój prawnik twierdzi że każda kobieta z którą będę miał
zbliżenie będzie musiała podpisać umowę poufności czyli wszystko co się będzie
działo między nami nie może ujrzeć światła dziennego.
- A co ukrywasz? - zapytałam.
- Wolał bym ci nie mówić. Nie jestem odpowiednim
towarzystwem dla ciebie. Lubię sprawować kontrole. - powiedział...
- Twoje dziewczyny godziły się na to? - zapytałam.
- Nie bawie się w dziewczyny - odpowiedział mi - Miałem
uległe.
- Uległe?
- Tak, sprawowałem nad nimi kontrolę, robiły wszystko na
co miałem ochotę dominowałem je - rzekł. - Z tobą mam ochotę na to samo.
- Chcesz abym była twoją uległą? Lubisz zadawać kobieto
ból? - powiedziałam wściekle.
- Stello, moja propozycja pokazania ci świata bdsm jest
poważna ale ty decydujesz czy chcesz coś poznać.
- Ale ja chciałabym więcej - powiedziałam
- CO masz na myśli mówiąc więcej?
- Kwiatki serduszka itd..
- Nie znam się na tym - odpowiedział smutno. Wyglądał jak
mały chłopiec potrzebujący opieki. - Potrzebuję cię. Jesteś inna taka fajna
miła ale również masz cięty język za który bardzo chciałbym dać ci klapsy w
pupę. Lubię sprawować kontrolę ale gdy jestem z tobą tracę na to ochotę. Ty
reagujesz na mnie tak jak ja na ciebie to widać. Stello zaryzykuj, Proszę
- Nie wiem Christianie - gdy powiedziałam jego imie
wzdrygnął się.
- Proszę nie musi być od razu jak ja chcę, możemy się
poznać lepiej będąc w waniliowym związku. Nie chcę dać ci odejść, masz
nieziemskie przyciąganie. Nie mogę się od ciebie odczepić.
- Zobaczymy czy sobie poradzimy - rzekłam i na jego twarzy
pojawił się uśmiech wyglądał pięknie. Mój piękny!
- Zgodzisz się?
- Gdzie muszę podpisać? - zapytałam.
- Nie podpisuj jak nie chcesz, nie mogę cię zmusić ale nie
chciałbym aby moje życie seksualne ujrzało światło dzienne Stello.
- Rozumiem będę grzeczna - posłał mi uśmiech a potem zbladł.
- Zjedzmy coś - powiedział i wstał też wstałam pokazał mi
łazienkę która była w sypialni apartamentu hotelowego.
Poszłam i wzięłam prysznic. Woda gorąca otulająca mnie
szeptała mi do ucha aby wiać jak najszybciej lecz moja wewnętrzna bogini
rumieniła się na samą myśl o Christianie. Nie wiem jak mamy utrzymywać nasze
stosunki ja jestem z Anglii a on... on Seattle. Może przeniosę się tam
słyszałam o świetnej uczelni. Chcę studiować literaturę angielską. Z muzyki nie
wyżyję muszę znaleźć coś sensownego i nie chcę być córeczka tatusia jestem
dorosła. Postanowione będę samo dzielna. Wyszłam z łazienki owinięta rzecznikiem
otworzyłam swoją walizkę i wyjęłam z niej komplet czarnej bielizny ubrałam go
porem jasne spodnie z dziura na udzie i kolanie, moje czerwone trampki i czarną
bokserkę. Mokre włos związałam w warkocz. Wyszłam do salonu gdzie siedział
szary i czytał gazetę. Podniósł na mnie wzrok i gestem wskazał bym usiadła.
Nałożył mi naleśniki z bananami bitą śmietaną i czekoladą.
- Moje ulubione - powiedziałam z uśmiechem, on jednak był
nieugięty
- Jedz - powiedział groźnie. - Jesteś za chuda, musisz
jeść aby być zdrową.
- No jem. - powiedziałam wkładając do ust banana.
Christian jadł omlet z serem pieczarkami i szpinakiem, obserwował mnie czy jem
a ja byłam skacowana i głodna jadłam aż mi się uszy trzęsły, Christian nalał mi
herbaty w zamian obdarowałam go jednym z moich firmowych uśmiechów. Zjadłam i
zaczęłam pić napój.
- Smakowało? - zapytał Grey.
- Bardzo, chociaż moja mama robi lepsze - powiedziałam. I
właśnie dotarło do mnie że wyjde na idiotkę więc musiałam zmienić temat. -
Zamierzam wyjechać na studia w USA.
- Opuścisz Londyn? - pokiwałam głową. - Mogę ci doradzić
co do uczelni. W Seattle jest całkiem fajna. Byłabyś blisko mnie.
- Wiem ale jeszcze nie wydrukowałam sobie papierów. -
powiedziałam z udawanym smutkiem. - Do tego musze poszukać mieszkania i pracy.
- A muzyka?
- Nie wyżyję z muzyki owszem kocham ją, ale sława nie jest
dla mnie. Nagrałam kilka piosenek płyta powstała ale raczej nie będzie drugiej.
- Co chciałabyś studiować?
- Literaturę angielska lub filologię.
- Bardzo ciekawe. Znam takie fajne mieszkanie mogę
zadzwonić do właściciela aby ci sprzedał, lub wynajął.
- Dziękuję za troskę, ale sobie poradzę jestem dorosła.
Choć w nocy zachowałam się jak idiota.
- Spokojnie. Rozmawiałem z Tarą jak się kąpałaś i za jakiś
czas przyjedzie tutaj... Chciałaby z tobą porozmawiać.
- Dobrze - zgodziłam się, on serio lubi kontrolę. Wtem
wydarł się mój telefon.
- Halo? - odebrałam.
- Hej Stella tu Harry.
- Zmieniłeś numer?
- Tak wiesz mam sprawę. Paul twierdzi ze powinniśmy nagrać
piosenkę w duecie.
- Przykro mi nie jestem zainteresowana.
- CO dlaczego? Stell?
- Jest gdzieś tam mój tata?
- Tak, zawołać go?
- Dawaj mi ojca koleś ale szybko - zezłościłam się.
- Stello - odezwał się tata.
- Chcę rzucić muzykę to znaczy drugiej płyty nie będzie
nie chcę być sławna tylko normalna. Studiować pracować i mieszkać sama w USA
chcę wyjść na swoje.
- Cieszy mnie ta zmiana.
- Co?
- Tak jesteś moją córką i chcesz dorosnąć, martwisz się o
przyszłość. Ale co cię do tego skłoniło.
- To że będę miała brak prywatności wolę być dziewczyną tą
jeszcze sprzed rozkręcenia rewolucji 1D.
- Musisz o tym powiedzieć przyjaciołom.
- Wiem i zrobię to. Tato kończę ucałuj mamę wytłumacz jej
to wszystko jutro z rana powinnam być już w domu. - rozłączyłam się bez
pożegnania. Spojrzałam na Greya czytał gazetę. Postanowiłam wysłać smsa albo raczej
maila do 1D i moich przyjaciółek + Harpera.
"Drodzy
państwo,
Ja
Stella Johnson musze dorosnąć, muzyka mi tego nie da nie chce by uderzyła mi
woda sodowa do głowy. Wyjadę na studia będę się uczyć, byle by tam nie było
matmy bo obleję semestr. Będę w Seattle nie zapomnę was moich przyjaciół +
ciebie kuzynie. Tyle wam zawdzięczam. 1D pokazali mi co znaczy być sławnym
cieszę się że wam to odpowiada ale nie mi. Wy dziewczyny jesteście mi bardzo
drogie połączyła nas niechęć do tego zespołu i nadal tak zostanie. Rozjeżdżamy
się po świecie ale będę was odwiedzać obiecuję. Harper mój kochany kuzynie ty
zawsze będziesz obok znam twoje możliwości i wiem że studia w NY wyjdą ci na
dobre. Taro jesteś moją przyjaciółką wiedziałaś ze tak będzie jestem pewna co
robię muszę dorosnąć. Dzięki za wszystko, dziękuję za uwagę!"
Nacisnęłam wyślij. Usiadłam na kanapie i siedziałam w
ciszy co teraz? Jak będzie wyglądało moje życie. Nie wiem co robić. Uległam
wpływom Christiana ale nie chce być jego uległa zn boję się boję się bólu to
straszne co on może mi zrobić boję się.
- O czym myślisz? - zapytał siadając obok mnie. Ujął moją
dłoń w swoją i gładził moje knykcie.
- Boję się być twoją uległa boję się bólu - powiedziałam
smutno zagryzłam wargę.
- Nie zagryzaj wargi - warknął. - Sama mam ochotę to
zrobić.
Nic
nie odpowiedziałam oparłam się o jego ramię czułam bijące od niego ciepł.
Pożądanie miedzy nami wzrastało. Świadomość że on chce mnie wytresować jak psa
była odrażająca ale zaufałam mu wiem ze mogę to zrobić, a jeśli coś mi zrobi
pogada z moim prawnikiem, moją mamą.
3,5
ROKU PÓŹNIEJ
Co tu
dużo mówić... Zakończyła się opowieść jak z bajki...
Stella osiedliła się na stałe w Seattle od pół roku
mieszka z Christianem ich nocne życie jest barwne usłane wanilią i tym co on
lubi podnieceniem poprzez zabawki, daje jej słodkie tortury i pieści. Opiekuje
się nią, chroni i kocha. Dorośli oboje nikt nie na nich lepiej niż oni siebie
nawzajem. Stella kończy studia niedługo są egzaminy końcowe, Christian szanuje
to że potrzebuje prywatności i u siebie w domu odstąpił jej jeden z pokoi biurowych.
Oraz poprosił ją o rękę dziewczyna się zgodziła. Z chęcią przyjęła wiadomość ze
wieczność spędzi z mężczyzną którego kocha.
1D,
oni nadal się wygłupiają powoli zanikł im kontakt z przyjaciółkami. Chłopacy wymężnieli
ale tylko wyglądem. Więcej koncertują, I coraz bardziej głupieją. Mają swoje
wybranki Ale nie są nimi ALEX, SAM I STELLA.
Alex i
Sam. One walczą o swoje, Sam robi licencjat z tańca, a Alex przygotowuje swój
własny pokaz w Mediolanie. Dziewczyny nadal utrzymują ze sobą kontakty i jak
obiecały odwiedzają się. Sam i Joe jej kolega tworzą bardzo uroczą parę. A Alex
twierdzi że nie chce miłości ale potajemnie nadal spotyka się z Zaynem.
Harper
studiuje medycynę, jest prymusem kto by pomyślał, ale nie zrezygnował z imprez
nadal jest taki sam. Na studiach poznał uroczę Carly z którą jest już od 2 miesięcy,
na razie nie planują przyszłości cieszą się chwilą.
Każde
z nich poszło swoją drogą która okazała się najlepsza. Ich życie bardzo się
zmieniło. Nie są już takimi dziećmi, są gotowi by wkroczyć w dorosłość. Są
szczęśliwi!
**************************************************************