czwartek, 13 września 2012

Rozdział #23 - part I



Greg
          "Uspokój się o nic się nie martw to co robią te małolaty to już nie nasz problem.;)" 
Odczytałem sms od Harpera...ta temu to łatwo mówić ja się po prostu martwię o brata. Wziąłem 3 głębokie oddechy i wkroczyłem na pokład samolotu którym miałem dolecieć do miasta grzechu. Co z młodym tego nie wiem też ma jechać ale gdzie jak i kiedy tego nie wiem..
            - On nie jest dzieckiem - pomyślałem pomimo to jedna myśl nie dawała mi spokoju co ten debil kombinuje.

****
            - I jak tam lot panie Horan - uśmiechnął się do mnie jakiś dziadek jednocześnie pakując moje rzeczy do samochodu, spojrzałem na niego jak na debila i już po chwili kolo zajażył o co kaman - mam pana podwieźć na miejsce, Pan Harper mnie tu wysłał 
            - A...spoko - odpowiedziałem wszystko powoli analizując. - Tylko proszę nie pan, Greg jestem - rzuciłem szybko podając mu rękę, staruszek uśmiechnął się przyjacielsko ściskając ją. Jechaliśmy dość szybko, poprzez ulice które były oświetlone tysiącami światełek z różnych 'restauracji', kasyn no i oczywiście burdeli 
            - Oto stolica hazardu i grzechu, tu wszystko jest możliwe - powiedziałem raczej sam do siebie
            - Zajebiście tu co nie ?! - krzyknął entuzjastycznie kuzyn Stelli gdy tylko wysiadłem z samochodu, podał mi drinka i nie pozwalając mi nawet odpowiedzieć, pokazywał mi kolejne pomieszczenia coś tak dodając i to jest chyba wynajęty dom i coś tam coś ta, sranie w banie coś tam coś tam. Tak wiem powtarzam się ale on nie jest lepszy, serio. Gdy wchodziliśmy do kolejnego pomieszczenia moją uwagę przykuły dziewczyny a raczej jedna. Długie kręcone rude włosy, nogi do szyi...
            - Ładne co ? - zaśmiał się Harper stając koło mnie. 
            - Ładne ? Ładne to mało powiedziane - wydukałem a on się głośno zaśmiał 
            - Alice choć tu - zawołał rudą coś mi tylko w niej nie pasowało, a mianowicie jej chód i sposób jaki się ogólnie zachowywała jak jakaś dziwka ?
           - Czy to są prostytutki ? - zapytałem prosto z mostu gdy tylko dziewczyna się oddaliła
           - Tak no i ? - wzruszył ramionami - ej no w końcu mam się zabawić ! Wyluzuj !
           - Spoko, to co idziemy ? - uśmiechnąłem się chytrze, wypijając kilka drinków wziąłem po rękę Alice która zjawiła się koło mnie i ruszyliśmy w stronę jednego z kasyn. To będzie noc to będzie noc...
           Piliśmy kolejne trunki wydawaliśmy grube pieniądze od tak, całowałem się i to nie jednokrotnie z dziewczyną, która dziś dla nas 'pracowała' czułem jej rękę na moim udzie, szeptała mi coś na ucho ale sam nie wiem co, nie obchodziło mnie. Z resztą czy w tym momencie się coś dla mnie liczyło ? Sam nie wiem.Pamiętam jak wracaliśmy już znacznie większą grupką do domu w którym mieszkaliśmy,potem tylko jakieś wirujące światełka i koniec film się urwał.

****

           Rano, tak to chyba rano, pomyślałem czując jak promienie słońce uderzają o moją zaspaną twarz. Otworzyłem oczy i muszę stwierdzić że to jeszcze nigdy nie było tak trudne. Pierwsze co ujrzałem był malutki skubany pies posuwający moją nogę, zrobiłem wielkie 'WTF ?!' i wydarłem się 
           - Czyj to kurwa pies ! - krzyczałem, próbując się go pozbyć z mojej nogi 
           - Em...mój - rzuciła blondynka szybko go zabierając i jeszcze szybciej 'uciekając'
           - Czy to była Paris Hilton? - zapytałam siebie jednak tak głośno że Harper mnie usłyszał 
           - Chyba  nie wiem - wyszeptał 
           - Coś ty..  co my wczoraj zrobiliśmy że ten dom wygląda...jak pobojowisko, nic nie pamiętam mam cholernego kaca pies posuwał mi nogę (!), a i ładną masz koleżankę ! - wybuchłem śmiechem widząc jakiegoś grubego faceta który był dość nie udolnie przebrany za kobietę no i dalej się przytulał do niego
           - Facet elo ! Spieprzaj stąd dziękuję - powiedział stanowczym głosem chłopak i już po chwili tego babochłopa nie było 
           - Wydać..były za mocne...- zamyślił się
           - Co było - spojrzałem na niego jak na debila - Mów !
           - No dragi to znaczy miały być delikatne jak dla dziecka..- tłumaczył się
           - Dragi dla dziecka ? Co ty stary palisz ?- zapytałem retorycznie, uśmiechając się
           - To wszystko w porządku ? - zapytał zaskoczony 
           - Ta...- odpowiedziałem niepewnie, przybijając mu piątkę
           - I got a hangover, wo-oh! I've been drinking too much for sure. I got a hangover, wo-oh! - zanuciłem 
           - To będzie nasza piosenka - zaśmiał się ponuro mój..przyjaciel ?
           - A tak w ogóle to co z tym bajzlem ? - zapytałem przerywając krępująco ciszę
           - O to się nie martw, ja narozrabiałem ja posprzątam 
           - A okej, idziemy ?
           - Jasne zobaczymy co udziec...
           - Harpera sam nim jesteś - wtrąciłem się, za co dostałem po głowie, zmęczony skacowany ale mimo to szczęśliwy szybko się ogarnąłem i już po chwili razem z kuzynem Stelli jechaliśmy...gdzieś.


(Oczami Stelli)
           Już mija trzeci dzień odkąd Alex z Kaylą przyleciały do mnie. Nie łatwo było nam pocieszyć moją przyjaciółkę, ale Tara zorganizowała super dzień kilka sesji zdjęciowych, poznanie sławnych osób imprezy kameralne koncerty, dziewczyny nawet mogły zobaczyć i usłyszeć jak nagrywałam piosenki. Sam Ian Somerhalder z którym byłam na jednej z imprez wziął ode mnie numer Alex, to znaczy ja mu go wcisnęłam ale pisali przez cały dzień. O Zaynie czasem zdarzy nam się rozmawiać, wiem że blondynkę boli wspomnienie jego imienia ale coś trochę ostatni ta sytuacja zaczęła mnie zastanawiać. Albo jest głupi i nie wie co traci, albo jest niewyżyty seksualnie, lub też ta jak ją tam... ten kartofel mu się spodobał i chciał mieć dwie laski przy boku. Ale i tak jak go spotkam to zdepczę jak robaczka.  Harper powiedział że mamy lecieć do Vegas aby się zabawić, do tego wczoraj ściągną nawet Sam do NY, nie wiem czy Louis też jest ale jakoś szczerze mówiąc nie przypadł mi do gustu będąc z Sam nie to żeby coś ale ostatnio jak do niego pisałam odpisał mi... Ta zastanawiacie się co w tym dziwnego. No to powiem wam odpisał mi ale nie jako ten Louis którego znam Jak zapytałam: Hej jak wakacje idą? Odpisał: Słodko... No kurde na pewno to nie on pisał. Sam też nie słodko może smakować ciasto, ale wakacje?? Dobra z resztą nie ważne jego sprawa. Ja skończyłam nagrywać płytę. Okładka płyty też jest już gotowa. Moje piosenki:

1. Broken Arrow.
2. The Game.
3. Suvivor. 
4. Pepper Mint.
5. Smile.
6. Love Me For Me.
7. You Bring Me Joy.
8. All About Tonight.
9. Want U Back.

            Jak już zostało postanowione Harper wyleciał wczoraj wieczorem do Vegas, ma się spotkać na lotnisku z kumplem. Podobno go znam, ale co tam. Sam i Alex lecą dziś po południu czyli za jakąś godzinę. Razem z menadżerką podrzucamy je na lotnisko i jedziemy kręcić teledysk do Suvivor który, hmm.. nie wiem czemu, ani kto to wymyślił ale kręcony będzie w centrum handlowym. Co ja galerianka? 
A tak poza tym jutro mam samolot do stolicy hazardu. Się cieszę jak cholera więc już nie mogę się doczekać
           - Stella! – usłyszałam krzyk menadżerki. Wyszłam z pokoju i poszłam do niej na dół. 
           - Co? – zapytałam stojąc na schodach i patrząc na nią stojąca prze drzwiach wejściowych.
           - Mamy dziewczyny odwieść na lotnisko – odpowiedziała wywracając oczami.
           - Teraz? – spytałam zdziwiona.
           - Stella, obudź się lot mamy na 12 a jest 10 – odpowiedziała mi Sam.
           - Poważnie? To czemu teraz mamy jechać?
           - Ponieważ zanim dojedziemy minie 30 minut. Musimy być na lotnisku wcześniej bo godzinę przed odlotem jest odprawa. – oświeciła mnie Tara.
           - Aha, no ok. – rzuciłam krótko.
           - Cieszycie się? – zapytałam przyjaciółek.
           - No pewnie jeszcze śmiesz pytać? 
           - No a co... – zaśmiałyśmy się.
           Z uśmiechem wyszłyśmy z domu, walizki przyjaciółkę wpakowałyśmy go land rovera Tary. Wsiadłyśmy do środka i jechałyśmy na lotnisko. Powiedziałam dziewczynom o tym że Lou to dziwak one się zaśmiały. Zawsze się śmieją gdy stwierdzam ze któryś to dziwak. Nie wieżą mi, a jeszcze przekonają się ze coś z nim nie tak... Kurde czemu nim głowę zaprzątam. Ooo.. Nie wspomniałam za tydzień jadę na Florydę... aaa będzie zabawa ponieważ mam wstąpić do Disneylandu ale niestety będę tam tylko z Kaylą bo Alex z Sam będą w tym czasie w Anglii. Mają złożyć papiery na uczelnię. I będą egzaminy kwalifikujące. A ja? Nie będę studiować, na razie nie. Teraz zajmuję się muzyką. 
          Spojrzałam na zegarek. Jedziemy dopiero nie całe 5 minut a mi już nudno.


(Oczami Alex)
           Na reszcie w Vegas, lotnisko jak każde inne ale tu jest dużo złodziei. Sam ciągle mi opowiadała o Lou co kurcze zgadzam się ze Stellą w takich przypadkach jest trochę, albo raczej bardzo podejrzane. Nie wiem, między nimi coś się psuje czy jak? Buzia jej się normalnie nie zamykała. Mówiła że przy Stell nie chciała tak o nim gadać bo by zaraz wywiozła ją do obozu jeńców na Syberii. Jak zwykle przesadziła, a śmieją się ze mnie że jestem blondynką. Będąc już przy wyjściu nie wytrzymałam.
             - Kurde możesz na przykład, zamknąć ta swoją jadaczkę i siedzieć cicho chociaż 5 minut? – ustałam  i zapytałam wrogo kierując wzrok na przyjaciółkę. – Wiesz może i Louis dziwnie się zachowuje ale ty lepsza nie jesteś. Znamy się kilka miesięcy a jednak mam wrażenie że łżesz jak pies, nie wiem o co chodzi ale chcę się dowiedzieć rozumiesz? – zapytałam ze złością gapiąc się perfidne w jej oczy
            - Nie wiem o co ci chodzi. Alex nie rób scen. – powiedziała przechodząc obok mnie i kierując się w stronę taksówek.
            - Ja scen nie robię, co się w tobie zmieniło? Chodziłaś taka zakochana i zawsze wszystkie uczucia trzymałaś sobie albo wymieniałaś się nimi z nami tylko przy 9 minutach szczerości. A teraz gadasz jak nakręcona jaki to Louis jest cudowny. Ty wiesz jak ja się czuję? Mój chłopak... to znaczy były chłopak zdradził mnie z lalką Barbie, a ty napierdalasz cały czas głupoty. Ty nie jesteś taka – powiedziałam doganiając ja, miałam nadzieję ze coś zmienią. – Sam, kurwa mać co się dzieje?
            - Nic naprawdę. Kocham go – powiedziała cichutko. Ja i tak wiem swoje. Po kryjomu napisałam dla Stelli sms’a

 „ Kurde Sam się dziwnie zachowuje.”

Jakaś chwila potem pojawiła się odpowiedź:

„ Widzisz coś ty nie gra, Lou też jest dziwny. Sorka pogadamy potem lecę nagrywać pa.”

            Jak napisała tak zniknęła. Już jej nie odpisywałam postanowiłam w ciszy z słuchawkami na uszach iść w stronę pojazdów napawając się dźwiękami Linkin Park. Sam szła obok mnie, nadal chciała gadać o... wiadomo kim. Nie chciałam jej słuchać, wiec kierowałam w jej stronę mordercze spojrzenia a ona od razu zamykała japę na kłódkę. Wsiadłyśmy do taksówki, ja z tyłu z walizkami a Sam z przodu. Płakać mi się chciało, mimo iż jestem tu by się bawić ciągłe czuję jak smutek mnie  przepełnia.
           - Alex, daj spokój. – odezwała się moja podświadomość.
           - Nie dam rady – odpowiedziałam w myślach.
           - On zrobił coś niewyobrażalnie głupiego pokaż mu co stracił. Zacznij żyć – powiedziała i zamilkła.
          Zwariowałam rozmawiam sama ze sobą w myślach. Spojrzałam przez okno na budynki które mijaliśmy, było już trochę późno... Nie no kurde trochę naskoczyłam na swoją przyjaciółkę.  Nie wiem ile trwały moje głupawe rozmyślenia, ale gdy się obejrzałam taksówka zatrzymała się przed hotelem. Wyszłam i wyjęłam swoją walizkę, Sam  zapłaciła kierowcy i też wzięła swój bagaż. Głupio mi  się zrobiło.
           - Hej, - powiedziałam aby przyjaciółka zwróciła na mnie swoją uwagę.
           - Co? – zapytała bez entuzjazmu.
           - Przepraszam, ja nie wiem co we mnie wstąpiło – tzn doskonale wiem, ale jej nie powiem. – Nie chciałam. – A właśnie ze chciałam.
           - Ok., też przepraszam- rzekła i szczerze się uśmiechnęła. Samantho Smith wyciągnę z ciebie prawdę.    
           - Wchodzimy? – zapytałam aby niczego się nie domyśliła. Ona kiwnęła głową i weszłyśmy.
           Hotel jak hotel żadna frajda. Podeszłam do recepcji i wzięłam klucze na nasze nazwiska. Jeden dałam przyjaciółce. Ale przy tym zapytałam czy pójdziemy na jakąś imprezę. W końcu jesteśmy w Las Vegas to musimy jakoś zajebiście wykorzystać ten czas. Zgodziła się.

(Oczami Sam)
           Spojrzałam ostatni raz na swoje odbicie w lustrze - koszula w czarno-czerwoną kratę zawiązana na supeł w talii, krótkie jeansowe spodenki z ćwiekami i beżowe lity, a głowę przyozdabiał czarny kapelusz. Włosy rozpuszczone, a makijaż bardziej widoczny niż zwykle. Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili zza nich wyjrzała dobrze znana mi twarz. Byłyśmy tutaj razem. Tylko my dwie. Dwójka naszych gołąbków pojechała na wakacje i my też skorzystałyśmy. Wyjechałyśmy tu do Vegas, żeby się zabawić i wyszaleć za wszystkie czasy.
           - Gotowa? - zapytała Alex. Swoim strojem też nie gardziła. Obcisła sukienka ledwie sięgająca jej chudych ud i czółenka na dość wysokim obcasie. Włosy upięła w wysoki kucyk i zrobiła tradycyjnie mocny makijaż.
            - Pewnie. Idziemy? - odpowiedziałam, a ona kiwnęła głową. Wzięłam moją kopertówkę i wyszłyśmy z pokoju. Zeszłyśmy po hotelowych schodach i wyszłyśmy w budynku. Skierowałyśmy się w stronę najlepszego klubu w mieście. Pomimo tego, że było grubo po 22.00 to ulice były wypełnione ludźmi, głównie nastolatkami. Przedostałyśmy się przez ochronę i weszłyśmy na salę. Muzyka od razu wciągała do tańca, więc tak też zrobiłyśmy. Weszłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy się ruszać w rytm muzyki. 
            Po kilkunastu minutach podeszłam do baru i zamówiłam nam po drinku. Nie długo  po tym doszła do mnie Alex. Byłyśmy lekko spragnione, więc pierwsze dwa drinki poszły od razu. Aktualnie byłam w połowie trzeciego. Czułam na sobie czyjś wzrok. Miałam wielką ochotę się obrócić i zobaczyć kim on lub ona jest, ale jestem twarda.
            - Czemu siedzisz tutaj sama? - zapytał jakiś męski głos, który skądś znałam. Spojrzałam na niego i wszystko było jasne. Obok mnie stał nie kto inny jak Louis Tomlinson.
           - Alex gdzieś tańczy, a ja mam przerwę. - odpowiedziałam i wzięłam łyk kolorowego napoju. 
           - Koniec przerwy. - powiedział i pociągnął mnie za rękę. Poszliśmy na środek sali i zaczęliśmy tańczyć. Lecz na nasze nieszczęście lub szczęście DJ puścił wolny kawałek.
Louis zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, ręce położył na moich biodrach, a ja swoje zarzuciłam na jego szyję. Nasze ciała zaczęły się ocierać o siebie, a ja spojrzałam w jego oczy. W jego cudowne niebieskie oczy, w których było miliony iskierek. Przybliżył swoją twarz i na chwilę choćby zastygł, ale po chwili musnął swoimi ustami moje. Poczułam jakby mnie anioł pocałował. Oddałam pocałunek, a Lou zaczął mnie całować coraz bardziej namiętnie. W końcu się ode mnie oderwał.
           - Może przeniesiemy się w bardziej spokojne miejsce? - szepnął mi na ucho, przygryzając jego płatek.
           - Chętnie. - odszepnęłam. Pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy z klubu. Szliśmy chwilę i weszliśmy do jakiegoś budynku, który robił za hotel. Minęliśmy recepcję i weszliśmy do windy. Oparłam się o jedną z trzech jej ścian, chłopak zaczął całować moją szyją, schodząc coraz niżej. - Które piętro?
           - 13. - odpowiedział,  odrywając się od mojego obojczyka. Dłonią poszukałam numeru trzynaście pośród tych wszystkich przycisków i nacisnęłam na niego.
Następnie ja zaczęłam całować Tomlinsona, a dłonie wplotłam w jego brązowe i pełne lakieru włosy. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk i drzwi się otworzyły. Wyszłam z windy ciągnąc za sobą chłopaka. ten szybko wyjął klucz z kieszeni i otworzył drzwi. Weszliśmy do pokoju i zatrzasnęłam dość głośno drzwi za nami. Znowu złączyliśmy się w pocałunku, a Lou zabrał się za rozwiązywanie węzła na mojej koszuli, rozpiął guziki i rzucił ją gdzieś w kąt. To samo stało się z jego bluzką. Następnie zabrałam się za jego pasek od spodni, a on za moje szorty. Podobnie jak górne części garderoby znalazły się na podłodze. Byliśmy w samej bieliźnie. Znowu zaczęliśmy się całować, a chłopak zajął się odpinaniem stanika. Poszło my zadziwiająco łatwo.

(Oczami Louisa)
           Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Oparłem głowę na łokciach i spojrzałem na Sam. Słodko spała, a jej pachnące brązowe włosy leżały na ramionach. Wstałem tak, żeby dziewczyna się nie budziła. Ubrałem jeansy i biały t-shirt i wyszedłem z pokoju. Wszedłem do windy i nacisnąłem guzik oznaczający parter. Chwilę jechałem, a po chwili drzwi się otworzyły. Wyszedłem z windy i skierowałem się do bufetu. Wziąłem tacę i dwa talerze. Przechodziłem obok potraw co chwilę mówiąc w myślach 'nie', aż doszedłem do naleśników. Wziąłem kilka dla siebie i Sam, polałem syropem klonowym i polewą czekoladową, do tego dwa soki pomarańczowe i wróciłem na górę. Z trudem otworzyłem drzwi, ale dałem radę. Wszedłem do pokoju. Sam dalej spała i wyglądała nadzwyczaj uroczo. Położyłem śniadanie na stole, a sam usiadłem na łóżku obok dziewczyny. Pocałowałem ją czule w usta. Lekko mruknęła, co wywołało uśmiech na mojej twarzy, i przeciągnęła się. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
           - Tak to ja mogę być budzona codziennie. - powiedziała i oddała pocałunek. Uśmiechnąłem się i postawiłem miedzy nami tace z jedzeniem. - Przyniosłeś śniadanie?
           - Tak słodko spałaś, że nie miałem zamiaru cię budzić. - powiedziałem i spojrzałem na kołdrę, która leżała obok nas. Sam oblała się rumieńcem i szybko zakryła swoje nagie ciało. Była taka słodka. Wziąłem kawałek naleśnika na widelec i włożyłem go do ust dziewczyny. Ta tylko zamknęła oczy i połknęła go. 
           - Pyszne. - powiedziała i to samo zrobiła mi. 
           Po przepysznym śniadaniu Sam się ubrała i wyszliśmy na miasto, przytulając się i co jakiś czas się całując.

(Oczami Nialla)
           Greg pewne teraz baluje znowu w Vegas. Ja jestem właśnie na lotnisku, za 30 minut mam samolot mam dołączyć do niego. Ale swoją kwaterę będę miał w hotelu Greg z kumplem wynajmują dom, hmm fajnie wynająć dom na kilka dni, to jak z samochodem . Ale wracając do mnie, denerwuje mnie już to że wszędzie się huczy o moim rozstaniu ze Stell nie wiem z kąt oni to wytrzasnęli ale tak wcale nie było...  Ja nie mogę znieść gdy fani ją obsmarowują, ale jak widać dziewczyna się nie poddaje Zaczęła nagrywać piosenki. Ja zwiałem z LA od Demi do NY z wymówką że jest wywiad w jakimś radiu.
           - Osoby lecące z Nowego Jorku do Las Vegas proszone są o udanie się do bramki numer 5 – usłyszałem a potem ktoś zaczął powtarzać to w kilku innych językach. Skierowałem się do bramki a tam... SZOK!...
           - Hej – odezwała się cichutko, również zaskoczona.
           - Cześć – odpowiedziałem jej i lekko się uśmiechnąłem. On gdy zobaczyła mój uśmiech zrobiła wściekłą minę.
           - Co cie tak cieszy? – zapytała obojętnie. Ten ton jej głosu nie należał do najmilszych. Ale to ze usłyszałem jej głos wzbudzał we mnie sporo emocji... Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
           - Naprawdę, to już koniec? – zapytałam stojąc bardzo blisko niej aby nikt tego nie usłyszał.
           - Ty dokonałeś wyboru, ja go tylko uszanowałam. – już potem się nie odezwałem. Przyszła jej (chyba) menadżerka i kazała iść, ona wykonała to polecenie. Ja zapatrzyłem się na nią i nie patrzyłem że za mną robi się ogonek, jakiś facet popchną mnie do okienka. Tak zaczęła się moja męcząca podroż do Vegas...

**********************************************
Siema ludziska ;) Dzięki ze czytacie bloga. Wiele z was czepia się nas że piszemy aby było tyle i tyle komentarzy... No cóż, bo jeśli nie napiszemy ze chcemy tyle lub tyle, to na pewno one się nie pojawią. Ale dobrze ze są nieliczni którzy komentują. A wiec sprawę z komentarzami ogłaszam za zamkniętą.
Chcę wam coś ogłosić...
Konkurs "Co się zdarzyło w Las Vegas" wygrywają Magda (która napisała opowiadanko, perspektywa Grega) jej blog () oraz Basia (która napisała perspektywę Sam i Lou) jej blog ()
Brawa dla nich, gratulujemy dziewczyny...
Prace nadesłane przez dziewczyny są w tym rozdziale mamy nadzieję że przypadnie go gustu.
Z przykrością oznajmiam, że oto te opowiadanie dobiega końca.
Ale wszystkiego możecie się jeszcze spodziewać.... 
Zapraszamy też na drugiego bloga na razie są tylko bohaterowie ale kiedyś tam pojawi się prolog. 

20 komentarzy:

  1. wspaniale.... ciekawe co zdarzy się w Las Vegas :D już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału....
    i zapraszam do mnie : http://it-is-everything-about-you.blogspot.com/ i http://whenever-you-kiss-him.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super, nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super, ale tak szczerze to wlg. nie ogarniam wątku Sam i Lou. Skąd oni nagle się wzięli ? ; o

    OdpowiedzUsuń
  4. jeśli chodzi o fabułę - podoba mi się. jednak mam pewne zastrzeżenia dotyczące ortografii. jeśli zabieracie się za pisanie opowiadanie, myślę, że powinnyście znać pisownię podstawowych wyrazów, takich jak "chodź' czy "wierzyć".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znamy pisownie tylko mój komputer ma jakieś krzywa fazy i robi błędy w tym

      Usuń
  5. Rozdział super chociaż myślałam że się go nie doczekam !! :P Tak swoją drogą zgubiłam się zaraz po tym jak zjawił się Louis ale i tak super ^^

    Pierwszy raz (na jakimś blogu) ktoś nazwał mnie Magdą no ej..ja wolę Maddi :P
    Tak czyś jak super i juhu ! Czekam na next ;) xxx

    http://drunkonlove1d.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział suuuuuper czekam na nn i nie moge sie doczekac Vegas z udzialem Stelli i Nialla :D - 12nina09

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebiste czekam na kolejną cześć Paula ale dodaj ja szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. super! i nie mówię o moim wątku, tylko o wątku Maddi i reszcie.

    tak w ogóle czego nie rozumiecie w historii Lou i Sam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie przecież jest jasna, ja zrozumiałam no kurde spotkali się bzyknęli się a rano śniadanie jedli... co czytać nie umietaa

      Usuń
  9. Hah. Zajebiaszczy rozdział *__*
    Nie mogę się doczekać następnego ;))
    Ohh, Niall i Stella. błagam COME BACK ;P omomomom
    Pzdr, @Eva_a_

    OdpowiedzUsuń
  10. dziwny ten rozdzaial :o nie moglam go ogarnac..ale ogolnie blog mi sie bardzo podoba <3 pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Czadowy rozdział!!! Cuuuuuudo po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc spodziewałam się dłuższego rozdziału jak na tyle dni wyczekiwania. Oczywiście rozumiem że jest już szkoła, więc trzeba się uczyć, ale najważniejsze, że już jest. Czekam na part 2, który mam nadzieję niedługo się tu znajdzie. Rzeczywiście też nie rozumiem wątku Sam i Lou. Skąd on się wziął nagle z Las Vegas? Nie chcę obrażać osób, które to pisały, ale uważam, że jednak Ty lepiej piszesz. Pozdrawiam i czekam @PLneedsBiebs xx.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie piszesz . ; ))

    Wpadnij do mnie http://whilelivewereyoungonedirection.blogspot.com/ zostaw komentarz jak ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  14. plisss niech Stella będzie z Harrymm!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Maja pisze tak na marginesie bo chciałaś zeby siępodpisywać

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam, dopiero zaczynam :D
    http://everythingaboutyou-od.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajne i długie rozdziały , widać że masz potencjał . Czyta się ciekawie , Zapraszam do siebie i liczę na szczery komentarz http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Super ;) Zapraszam na mojego bloga :D
    http://ondirectionmylifeandlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń