Obudziłam się przytłoczona, dosłownie. Ktoś mnie obejmował, męskie ramiona, powąchałam rękę... pachniała ładnie, perfumami których nie znam. Powoli aby nie obudzić owej osoby odwróciłam się... O Boże zrobiłam to z Harperem... Nie powiem żeby było źle. No ale kurde to Harper.... Delikatnie by go nie obudzić wyswobodziłam się z jego objęć. Spojrzałam na podłogę szukając czegokolwiek do ubrania, nie widziałam nic. Musieliśmy rozebrać się na korytarzu. Nie wiedząc co robić, nago uciekłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i się o nie oparłam. Serce waliło mi jak opętane. Pamiętałam wszystko nie chcę tego rozmyślać, ale nie mogę. Było miło, chyba go lubię a może bardziej. Wzięłam z haczyka na drzwiach szlafrok i ubrałam go. Podeszłam do łóżka leżał na nim mój telefon a w nim kilka smsów i nie odebranych połączeń. Od mamy, Zayna i... od Sam? Tego ostatniego się nie spodziewałam. odczytałam smsy, wszystkie od Stell a było ich 4:
"Hej, wstaliście? Ja nadal jestem u rodziców. Mama bardzo tęskni za Isabelle będę częściej ją do nich podrzucać"
"To znowu ja Stell, za godzinę wracam do domu. Jeśli zrobiliście bałagan macie go posprzątać."
"Alex, co za syf, nie będę was budzić ale dlaczego Harper, nie mogłaś do Malika wrócić. Raz dwa sprzątać... jadę do lekarza. Ps byłam w domu"
"A właśnie zapomniałam ci powiedzieć abyś z Zaynem pogadała. Wiem niech się chrzani, ale weź go wysłuchaj a wtedy go jebnij i po sprawie."
Zrobiło mi się ciut głupio. Stella miała rację ja i ten głąb Harper musimy pogadać o tym co zaszło. Lubię go no kurde na prawdę, nie mogę go już obrażać patrząc w oczy. A on mnie lubi?
Poszłam szubko pozbierałam ubrania z dołu, ale tylko swoje. Odpisałam przyjaciółce:
" Po sobie posprzątałam, nie krzycz tylko."
Poszłam pod prysznic umyłam się pachnącym żelem i umyłam włosy szamponem tego samego zapachu. Uwielbiam pachnieć. Nie długo mają do mnie zadzwonić z Mediolanu pracy nie wiem dokładnie kiedy. Dostałam tylko maila, że byli na pokazie i skontaktują się, ale jak na razie tego nie zrobili. Dlaczego? A poza tym nie wiem od kogo ten mail był. Ale mam przeczucie że nic dobrego to nie wróży. Wyszłam spod prysznica rozejrzałam się po łazience, brakowało tu mojego ręcznika, zapewne zostawiłam go wczoraj w pokoju na krześle. Szybko zawstydzona udałam się do pokoju, był zupełnie pusty, więc nie mogłam się wstydzić ale jednak... Szybko się zawinęłam i wytarłam, włożyłam jasno różową bieliznę i zwykłe ciuchy, postanowiłam iść się przejść. nie brałam torebki ani się nie malowałam, po co. klucze zapasowe schowałam do kieszeni kurtki, telefon do spodni. Do centrum było trochę daleko ale postanowiłam się przejść, tak wzięło mnie na rozmyślanie. Czemu Sam do mnie dzwoniła? Czyżby wróciła do Londynu, no tak, jaka ja głupia ona tu studiuje, w akademii tańca.
Dzwonek jak zwykle musi wszystko przerwać:
- Halo? - zapytałam nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Hej - rzekł radosny głos. - Sam
- Co chcesz? - zapytałam ostro. Jest.. była moją przyjaciółką, ona zdradziła Liama ale podobno już nie pierwszy raz jak się przyznała. Wszyscy ją szanowaliśmy. Ale chyba zapomniała kto ją do życia gwiazd wprowadził. Bez Stelli ona nadal siedziała by w Londynie ucząc dzieci baletu w świetlicach, a tak ma szansę jeździć po świecie.
- Pogadać - rzuciła nadal wesoła. Ale się ona sztuczna zrobiła, a raczej jej głos.
- Dobrze wiesz że nie chcę z tobą gadać, tak samo jak inni - rzuciłam, ale wiedziałam ze zgodzę się na małe spotkanie. - Dobra - rzekłam - na obrzeżach miasta jest mały parczek, jest tam pomnik dziewczyny w wianku, za 10 minut się tam widzimy - rzuciłam prędko i się rozłączyłam.
Widziałam park z daleka, byłam tu kiedyś z mamą. Jeszcze jako mała dziewczynka. Teraz będę musiała załatwiać tu swoje porachunki. Masakra. Oparłam się plecami o pomnik i czekałam na Samanthe, musi być w domu inaczej by nie zadzwoniła. Z oddali zauważyłam dziewczynę biegnącą w moją stronę, ciemne włosy z bold pasemkami. No teraz to dojebała sobie.
- Alex, Hej - sztuczny uśmiech poznam go z daleka.
- Chciałaś się spotkać, no więc mów o co chodzi. - rzuciłam wściekła. Jej mina natychmiast przybrała bordowego koloru, złość z niej kipiała ukryta za stertą żółtych śmieci.
- Chcę was wszystkich przeprosić - i znowu ten jej sztuczny uśmiech. Chyba wyrwę jej te kudły.
- Nie mnie powinnaś to mówić, lecz Liamowi i Stelli - zaczęłam prawić jej kazanie i ani myślałam przestać. Stella pokazała tobie świat zabawy, fleszy, kamer. Bez niej nic by ci się nie udało nadal tkwiłabyś w letniej szkółce tańca. Liamowi złamałaś serce, nie wiadomo po co wyjechałaś. Ale kurde jeszcze z premedytacją go zdradzasz? Myślisz że to normalne? Powiem ci to strasznie patologiczne. Na miejscy twojego ojca wstydziłabym sie za ciebie miły z niego człowiek, za to ty jesteś P-O-J-E-B-A-N-A! - Ostatnie słowo normalnie wykrzyczałam jej w twarz. Tak należało się jej. Na sercu od razu mi ulżyło, ale żołądek zaczął się skręcać.
- To przeze mnie tak? Wszyscy będziecie mnie teraz obwiniali? Zwłaszcza ona?
-Nie no co ty?! A jak do cholery myślisz? - warknęłam i spojrzałam jej prosto w oczy, zakłamane, zdradzieckie, puszczalskie oczy. Odwróciłam się i poszłam przed siebie wracałam do domu miałam dość całej paczki. Wystarczyło jedno spotkanie z nią i już jest do dupy.
Wróciłam do domu, z kuchni wyczuwałam zapach tłuszczu i ziemniaków. Czyżby Harper zrobił frytki? Mniam uwielbiam go... To znaczy.. Je, uwielbiam frytki. Weszłam do kuchni, chłopak właśnie kolejną porcję ziemniaków wsypywał do miseczki. Uśmiechnęłam się do niego, a ten nic. Normalnie nawet okiem nie mrugnął.
- W nocy taki nie byłeś - zauważyłam.
- Właśnie - westchną - To nie powinno się zdarzyć. My się nie lubimy pamiętasz? Kurde to tylko hormony i to że seksowna jesteś gdy się podpijesz. Ja tylko chciałem spróbować - wyjaśnił i wrócił do frytek. Boże co za..
- Chuj - warknęłam i spojrzałam w telefon kolejny sms od Stelli.
"Nie długo mam niespodziankę. Izzy jest już u mamy zjedzcie coś i Harper cię do mnie przywiezie. Będzie wiedział dokąd. Tara czeka"
- Pewnie wiesz, to tylko zabawa? Nic więcej! Odłożysz ten telefon - wrzasną widząc ze nie reaguję na jego obecność. Odwróciłam się i zabrał jedną frytkę z miski.
- Wal się! - puściłam mu oko.
Zdjęłam z włosów gumkę i je roztrzepałam poszłam do salonu na stoliku zauważyłam laptopa wzięłam do i poszłam do łazienki. Rozłożyłam się wygodnie w wannie laptop postawiłam na kolana, chyba była Harpera bo z nalepką I'm Sexy And I Know It. Zalogowałam się na fb i weszłam na stronę klubu w którym ostatnio byłam ze Stell. Było w tle nasze zdjęcie pod ścianą, oczywiście wybuchłam śmiechem widząc komentarz Franklina. Pisał, ze wreszcie pojawiłyśmy się w śród ludzi a ja tak się upiłam że nawet nie zauważałam tłumu mnie otaczającego. To śmieszne nie było, ale wspomnienia ze wczoraj mnie dopadły. Usłyszałam pukanie do drzwi, potem klamka została naciśnięta, a do środka wszedł kuzynek, nie mój.
- Dzwonił Malik. Szuka ciebie - powiedział siadając na podłodze obok wanny.
- Co mu powiedziałeś? - zapytałam jakby w ogóle mnie to interesowało. W cale tak nie było. Wzruszył ramionami, czyli że go spławił no i dobrze. Chociaż w tym się przysłuży, będzie odciągał mnie od tego ciemnego makaronu.
- A tobie już do końca przygrzało. I tak cię znajdzie. - rzucił patrząc na mnie smętnie.
- Kurwa! Niech się utopi! - warknęłam i wylogowałam się z fb, wcześniej udostępniłam to zdjęcie oznaczając Stellę.
- Coś ciekawego w świecie plotek? - zapytał. Czyżby miał wyzuty sumienia? To raczej ja powinnam je mieć a nie ty francuziku.
- Co tak na prawdę wydarzyło się między tobą a Li, bo nigdy nie uwierzę, że poszło o mecz. - zatkało go moje pytanie. Pomyślałam chwilę w końcu wycedziłam. - O sam? - kiwnął głową.
- Kiedyś podpity ją obmacałem, powiedziałem mu o tym i dostałem - prychnęłam i zaczęłam się śmiać ironicznie. Chłopak wiedział o co mi chodzi, nie był taki głupi na jakiego wyglądał.
- Głupi jesteś - wysyczałam wychodząc z wanny z laptopem pod pachą.
- To przegięcie, ty nic nie wiesz. To było nieporozumienie, nie tak jak myślisz. Weź po prostu się w to nie mieszaj, każdemu ułatwisz życie. - warkną oburzony. Jak jak dzieciak tupnęłam nogą i wyszłam z łazienki udałam się do salonu.
Niech też świr sobie nie pozwala, jak on śmiał się tak odezwać? Co ja mu zrobiłam? Tylko wyraziłam swoje zdanie na ten temat. Wiem jaki on jest, już wiem. A szkoda bo sprawiał wrażenie fajnego. A jest taki jak Styles, IDENTYCZNY! pod względem osobowości. Nie musiałam długo siedzieć i się obrażać, po chwili poczułam na sobie jego rękę. Głaskała mnie po plecach, ja nie reagowałam. Dupek zaczął całować mi ramie. Odsunęłam się. Ten palant chwycił mnie za rękę i przysuną do siebie.
- Co ty sobie wyobrażasz? - rzuciłam rozzłoszczona jak tylko mogłam.
- Nie bądź taka... Jestem napalony cały czas - wyjaśnił mi miło. I pomyśleć że parę godzin temu na niego leciałam A jaki wstyd.
- Harper ty się ogarnij, zawieź mnie do Stelli, obiecuję nie powiem jej co zaszło ale ty masz sie zachowywać nawet w stosunku do mnie kumasz? - zapytałam zbliżając rękę do jego krocza. Z całej siły ścisnęłam mu jaja on tylko pisną z bólu. - Kumasz? - powtórzyłam głośniej.
- Tak - odezwał się głosem małej dziewczynki.
Wstałam z kanapy i wzięłam ze stołu klucze do samochodu, sama pojadę do Stelli, ten gnój nie będzie mnie woził, chyba ze raczy przeprosić. Wybrałam numer przyjaciółki, no ta ma zapłon po 5 sygnałach odebrała...
- No co jest? - zapytała - Jedziecie już?
- Jest mały problem, Harper jest chwilowo niedysponowany. - rzuciłam z triumfalnym uśmieszkiem. Wsiadłam do samochodu i włożyłam kluczyk w stacyjka. Przekręciłam i usłyszałam warkot samochodu, ale głośny... jak na razie.
- Zalazł za skórę? - zaśmiała sie, tak to chyba oczywiste. - Spotkajmy się przed Lwami - rzuciła i rozłączyła sie. Ok przed Lwami ale co ona do diaska tam robi? O Kurwa tylko aby nie chciała mnie z nikim swatać Tego już za wiele!
______________________________________________
Oto jest dawno wyczekiwany rozdział.
Bardzo was przepraszamy i mamy nadzieję, że nadal z nami jesteście.
Trochę rozdział nie wyszedł sorry :(
Teraz będą rozdziały częściej dodawane, możemy to obiecać.
Prosimy o szczere komentarze.
ps. Sorry za błędy różnego rodzaju.